Ci którzy o blogu pamiętają ^^

wtorek, 4 czerwca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 9/? )

Dziękuję za te 14 tysięcy wejść ;* Jesteście najlepsi. Następna notka powinna pojawić się do tygodnia. Miłego czytania >^,^<
_______________________________________________________________________________

Gdy tylko materiał spadł na ziemię dało się słyszeć głośny wrzask managera.
-CO TY DO JASNEJ CHOLERY ROBIŁEŚ CO?! - wyglądał jak wielki chodzący pomidor, który w każdym momencie mógł wybuchnąć.
- Ja.. - nie dane mu było skończyć
- To jakaś zemsta za to, że zabroniłem ci pić?! Jak ty sobie teraz wyobrażasz pracę co?! Ty bezmózgi bachorze! Czy ciebie trzeba pilnować na każdym kroku?! - wydzierał się ile tylko miał sił, aż w końcu opadł zrezygnowany z powrotem na fotel.
Lekarz cały ten czas przyglądał się jego jakże ciekawej opaleniźnie i zastanawiał się co na to poradzić. Nie ma co brunet wyglądał przekomicznie i nic tego nie zmieni. Czerwony jak raczek, a zarazem biały jak mąka. Toż to dobór idealny!
- Da się coś zrobić, żeby wyglądał w miarę normalnie? - zapytał już spokojnie zrezygnowany manager.
- Khem.. Zawsze można coś poradzić. Nie wiem tylko czy damy radę. Na którą ma stawić się w pracy? - odparł rozbawiony lekarz. W końcu niecodziennie widzi się takie.. Coś.
- Na 13 ma przymiarki, a na 15 sesję zdjęciową.
- Czyli zapowiada się długa noc. Zrobimy tak. najpierw trzeba wyrównać.. opaleniznę, następnie zajmiemy się pieczeniem, a na końcu postaramy się zaradzić kolorowi. Jak wszystko dobrze pójdzie to jutro będzie miał zdrowy kolor opalenizny i będzie w stanie chodzić. - rzekł lekarz, a manager kiwnął głową na znak zgody.
- No więc - klasnął w ręce - do roboty.
I zaczęło się. Najpierw solarium gdzie założyli na niego coś co odkrywało jedynie owego liścia po wycięciu dziury. Kazali mu tam siedzieć chyba z pół godziny. Potem pełno zabiegów nawilżających i mazania go kremami na oparzenia. W tym czasie czół niebywałą ulgę. Mógłby być mazany tym czymś cały czas, byleby nie czuć tego pieczenia. Było mu tak dobrze, że usnął w trakcie. Obudzili go gdy zakończyli zabawę kremami.
- Teraz lodowata kąpiel. Trzeba zmyć kremy i przy okazji dodatkowo ostudzić skórę.
Kim bez marudzenia wszedł do łazienki i z piskiem powitał wannę wypełnioną lodowatą wodą. Obmył się dokładnie, a pod sam koniec przy wychodzeniu wywinął orła ponieważ od tych wszystkich kremów wanna zrobiła się niebywale śliska.
- Ja pierdolę! - krzyknął witając się z pięknymi kafelkami którymi wyłożona była podłoga.
Wstał osuszył się delikatnie i wyszedł w samym ręczniku.
- Dobra to zostało poradzić coś na kolorek. - mruknął doktor
Lekarz podszedł do telefonu i po chwili zaczął rozmowę. Gdy odłożył słuchawkę rozsiadł się wygodnie na kanapie i siedział.
Po około trzydziestu minutach przyniesiono pięć wiader i 3 wiaderka wypełnione czymś czego brunet nie zauważył.
- Lepiej ci? - usłyszał głos managera
- Dużo. Już nie piecze i jakoś tak mi lepiej.
- To dobrze, bo jak będzie już wszystko okej to tak ci przypierdolę, że już zawsze będziesz myślał pięćset razy zanim coś zrobisz. Ja idę się zdrzemnąć, ty się już wystarczająco wyspałeś. Masz się słuchać. - powiedział ostro po czym uderzył w przysłowiowe kimono na łóżku bruneta.
- Zapraszam na kąpiel - dobiegł go głos z ubikacji
Znowu kazali mu się moczyć, tylko tym razem w jogurcie naturalnym i cytrynie, bo to podobno najlepszy sposób na wybielenie skóry. Miał tam siedzieć całą godzinę kiedy normalnie siedzi się zaledwie piętnaście minut. No nic. Miał nie pyskować, więc bez marudzenia wpakował się do wanny i siedział. Szybko mu się to znudziło więc postanowił pogadać z Siwym. Wykręcił jego numer i czekał na połączenie.
- ...
- Tak, tak, nudzi mi się więc pogadamy.
- ...
- Obecnie siedzę w wannie wypełnionej jogurtem i cytryną.
- ...
- Nie pytaj, takiej głupoty już nigdy nie zrobię.
- ...
- ŻE CO!.. jak to wiesz co zrobiłem, jakie zdjęcia?!
- ...
- Ja pierdole. Niech tylko dorwę tego huja co je zrobił a jaja mu wyrwę!
- ...
- Dobra na razie.
Hee był wściekły, jakby mógł to by wyskoczył z tej wanny i dorwał tego co narobił mu tych zdjęć. Gdyby tylko nie obiecał managerowi. Jaka strata. Siedział nabuzowany i czekał, aż w końcu będzie mógł wyjść. Nawet się nie obejrzał, a już spał.
Obudził się rano na kanapie w hotelowym pokoju. Nie wnikał w to jak się tam znalazł. W jednej chwili wszystko co działo się w nocy mu się przypomniało. Ruszył przed lustro i odetchnął z ulgą. Jednym słowem jeszcze pożyje. Jednym z plusów tej męczarni było również to, że teraz ma śliczną opaleniznę. Szkoda, że mięśni mu brak.
- Fajnie, że już wstałeś, zamówiłem śniadanie, chodź zjesz i się zbieramy - usłyszał managera
- Już idę Hyung, tylko wezmę szybki prysznic.
- Tylko w letniej wodzie, masz unikać gorącej, to zalecenie lekarza - powiedział jeszcze na odchodnym i zniknął.
Właśnie dojeżdżali na miejsce. Wielki kremowy budynek robił wrażenie. Duże gęsto poustawiane przyciemniane okna zapewniały rozświetlenie i jednocześnie swego rodzaju prywatność ponieważ od zewnątrz nie widać było co znajduje się w środku.
- Dobra. Gotowy?
- No a jak. Przecież to tylko praca, już przywykłem.
Weszli do środka zaraz po pogadance z ochroną i potwierdzeniu tożsamości.
- Dziwne mają tu zwyczaje - powiedział brunet po koreańsku
- Po prostu dbają o to, żeby byle kto tu nie wchodził
- Może i tak
W środku było dużo miejsca, co jakiś czas przechodził jakiś fotograf, model, albo stylista. Wystrój był jasny, ale nie bijący po oczach. Nie było czasu na podziwianie, ani na rozglądanie, bo od razu zaprowadzono ich do garderoby. Tam odbyły się przymiarki. Jednym słowem nuda. Potem dorwały go stylistki i zaczęły znęcać się nad jego i tak już zniszczonymi włosami. Po jakiejś godzinie dumne ze swojej pracy wyszły dając mu trochę prywatności.
Gdy został sam, zadzwonił do Wielebnego i poprosił o zajęcie się sprawą zdjęć i dowiedzenie kto i z czego posłał to w świat.
- Zapraszamy do studia, pana partner jest gotowy. - powiedziała jakaś kobieta wkładając jedynie głowę do pomieszczenia, a po chwili wychodząc.
- Jaki partner? Nic mi o tym nie wiadomo - mruknął do siebie i poszedł w wyznaczone miejsce
- Świetnie, że Pan jest. To jest Hangeng, będzie z panem pozował, a ja jestem fotografem - powitał go mężczyzna może z 3 lata starszy od niego.
Spojrzał na drugiego modela i uśmiechnął się pod nosem.
- No no, niezła dupcia z tego Hangenga - pomyślał

2 komentarze:

  1. Łuhuhu ;D podoba mi się. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ~ Samael

    OdpowiedzUsuń
  2. Hangeng ! ~ <3
    Łuhu, to już się nie mogę doczekać co będzie dalej *_* Opalenizna He.. bezcenne xD Gratuluję tak dużej liczby wyświetleń! Zasłużyłaś na to unni <333 ;**

    OdpowiedzUsuń