Ci którzy o blogu pamiętają ^^

czwartek, 27 września 2012

Ogłoszenie

Konkurs!!! ^_^
Co prawda nie mój ale dodaje info dla chętnych ;D
Nagroda jest bardzo kusząca ponieważ są nią Japońskie Słodycze ^_^
A oto link pod którym wszystkiego się dowiecie, życzę powodzenia ;)
http://moekyuna.blogspot.com/2012/09/azjatycki-konkurs.html

poniedziałek, 24 września 2012

Nowy ( Part 5/? )

Wyszedł mi długi i nudny tasiemiec. Obiecuję że następny rozdział będzie ciekawszy < bo wiem co będzie się dziać xD >. Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam mimo że i tak nikt tego nie czyta to postaram się następny rozdział dodać jak najszybciej mimo urwania głowy z nauką ;/

Nie przedłużając ... Mimo wszystko miłego czytania, zapraszam.


Rozdział 5

Donghae:
Czekałem na nią pod szkołą już dobre 15minut i nic.
            -„ Wystawiła mnie” – pomyślałem. Ruszyłem do wyjścia z terenu szkoły. Jak ja mogłem być taki głupi? Mimo to szedłem strasznie mozolnie tak na wszelki wypadek. Dobrze słyszę, że ktoś idzie? Odwróciłem się z nadzieją, jednak ta opuściła mnie gdy tylko ujrzałem nauczyciela biologii. Skinąłem głową gdy mnie mijał i ruszyłem dalej ze spuszczoną głową.

Już byłem przy furtce gdy nagle coś, a raczej ktoś się na mnie uwiesił.
            - Przepraszam, że musiałeś na mnie czekać, bracia mnie zatrzymali i musiałam się ich pozbyć. – usłyszałem głos Nany tuż obok swojego ucha.
            - Już myślałem że mnie wystawiłaś – burknąłem niby smutny wywalając przy tym dolną wargę
            - To się nie powtórzy, obiecuję – wyszeptała mi do ucha po czym odsunęła się ode mnie.

Na początek poszliśmy do kina, dobrze się na nim bawiliśmy. Nana jak zauważyłem jest dość wrażliwą osobą ponieważ kilka razy kompletnie się rozkleiła, ale mniejsza o to. Dziwne było to, że wydawało mi się cały czas że ktoś nas obserwuje. Jednak za każdym razem gdy się obróciłem nikogo nie było.

*** Po Filmie***
            - To był świetny film prawda? – zapytała mnie Nana
            - Tak. – odpowiedziałem całkowicie zamyślony
            - Coś nie tak? Masz takie nieobecny wzrok, coś cię gryzie? – Spytała patrząc na mnie uważnie.
            - Nie wydaje ci się, że ktoś… - nie dokończyłem bo zabrzmiał mój telefon – Przepraszam na chwilkę – powiedziałem do niej i odszedłem na bok.
            - Tak?
            - *****
            - Na pewno wszystko gotowe?
            - *****
- Pilnujcie żeby nic się z tym nie stało i jak dotrzemy to żeby was tam nie było widać.
- *****
- Jeszcze jedno. Zostawcie tam dwójkę ludzi, aby pilnowali. Nie chciał bym aby ktoś nam przeszkadzał.
- *****
- Oczywiście, pieniądze przeleję na konto jutro w godzinach popołudniowych.
- *****
- Do usłyszenia.

Wróciłem do Nany – Mam dla Ciebie niespodziankę – powiedziałem łapiąc ją za rękę.
            - Naprawdę? – spytała niedowierzając na co ja pokiwałem głową – To moja najlepsza randka w życiu. – odparła cała rozpromieniona.
            - Chodźmy przepraszam ale musimy iść tam na pieszo – powiedziałem.
            - Nic nie szkodzi. – wyszczebiotała łapiąc mnie pod rękę.

Szliśmy Długimi ulicami Seulu nie odzywając się do siebie, wystarczyła nam sama obecność drugiej osoby. Weszliśmy do parku akurat gdy słońce zaczynało zachodzić czyli idealnie według mojego planu.

Latarnie w parku rozbłysły na dwa kolory co przykuło uwagę Nany.
            - Łał chyba po raz pierwszy widzę latarnie które świecą się w dwóch kolorach – ożywiła się  nagle.
            - Te niebieskie palą się tylko dla nas, to część mojej niespodzianki dla Ciebie – powiedziałem jej zgodnie z prawdą.
            - A-ale jak ty…? – zapytała zdziwiona dziewczyna.
            - Jakby Ci to wyjaśnić? Powiedzmy, że mam swoje sposoby. – odpowiedziałem po czym ruszyliśmy dróżką obłożoną kolorem niebieskim.
Dziwne, może przesadzam ale cały czas mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Trwa to od szkoły, aż do teraz. Dobrze, że będziemy pilnowani.
Szliśmy dróżką jakieś 5 może 7minut po czym zboczyliśmy prowadzeni już lampionami, no, no, no chłopaki się postarali, chyba zasłużyli na małą premię, ale tym zajmę się później.

W tym samym czasie – Eunhyuk:
Co jeszcze mógłbym porobić? Odrobiłem lekcje, porozciągałem się, potańczyłem, posprzątałem cały dom i nie mam co robić. Chwilka przecież Shini prosił mnie o napisanie mu tego opowiadania, żeby miał się z czego pośmiać. Dobra, napiszę najlepsze opowiadanie pod słońcem Hehe. Mam nadzieję że mu się spodoba.

Wracamy do parku:
Dotarliśmy do polanki na której środku znajdował się kocyk, a naokoło niego pełno lampek.
            - Wow to wszystko było przygotowane dla mnie? – zaszczebiotała zachwycona Nana
            - Oczywiście, a dla kogo innego? – zapytałem rozbawiony jej reakcją.
            - Dziękuję, to najlepsza randka jaką kiedykolwiek przeżyłam, albo przeżyję. – powiedziała wieszając mi się na ramieniu i całując w policzek.
Mogę się założyć, że jutro będzie o tym głośno w całej szkole.
            - Chodźmy, pewnie zgłodniałaś. – rzekłem łapiąc ją za rękę i idąc w stronę koca.
Usiedliśmy po bokach koca na którego środku znajdował się wielki kosz piknikowy. Wyjąłem z niego dwa talerze, po nich dwa opakowania zatrzymujące ciepło z których wyjąłem coś czego się nie spodziewała.
            - Kiedy zdążyłeś przygotować to wszystko i jeszcze te spaghetti. – powiedziała coraz bardziej zdumiona.
            - Udało się z małą pomocą rodziny. – odparłem, bynajmniej nie kłamiąc. Mama gdy tylko usłyszała o mojej randce zadeklarowała się, że przyrządzi jedzenie, natomiast tata użyczył mi swoich kontaktów. Może i mój ojciec wygląda na surowego, jednak gdy chodzi o sprawy sercowe to zawsze mam w nim wsparcie.

Po posiłku popitym sokiem jabłkowym zaproponowałem oglądanie gwiazd. Dziewczyna przytaknęła ochoczo i oboje położyliśmy się na kocu patrząc w piękne, gwieździste niebo.

Oho mój zegarek właśnie wybił godzinę 19,30 czyli czas się zbierać.
            - Nana, trochę już późno, a przecież jutro szkoła więc musielibyśmy już iść.
            - A tak oczywiście, zupełnie straciłam poczucie czasu. – powiedziała po czym zaczęła ubierać buty. – A co z tym? – zapytała wskazując na koc i całą resztę rzeczy.
            - Spokojnie, tym na pewno ktoś się zajmie, a teraz wracajmy. – uspokoiłem ją, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Napisałem jeszcze szybkiego esemesa żeby się tym zajęli i mogłem na spokojnie odprowadzić Nanę do domu.

Wróćmy do Eunhyuka:
Okej, trochę się namęczyłem ale raczej jest okej. Zostało tylko przesłać to na email Shiniego i gotowe. Fishi coś długo się nie odzywa, najwyraźniej dobrze się bawią. Gdybym tylko nie był tak nieśmiały. Czy to nie jest dziwne, że jeszcze nigdy nie zakochałem się w żadnej dziewczynie? Nie, raczej nie, po prostu czekam na tą jedyną. Tak na pewno!

Donghae:
I znowu, ledwo opuściliśmy teren parku, a mi znowu towarzyszy to przeczucie, że ktoś nas obserwuje.
            - To pod jaki adres cię odprowadzić? – zapytałem jakby w obawie, że to gdzieś daleko i coś może jej się stać.
            - Mieszkam dwie przecznice z tond także nie musimy daleko iść – uspokoiła mnie dziewczyna, złapała pod rękę i zaczęła prowadzić najprawdopodobniej w stronę swojego domu.
                                                                       ***
            - Do zobaczenia jutro w szkole. – powiedziała otwierając furtkę – Naprawdę dobrze się z tobą bawiłam, i mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy.
            - Ja też mam taką nadzieję, cześć. – odpowiedziałem, i już miałem odchodzić gdy ona złapała mnie za rękę, pociągnęła w swoją stronę i ucałowała w policzek.
Kompletnie mnie zamurowało, nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, bo ona już biegła do domu. Stałem więc i patrzyłem osłupiały jak znika we wnętrzu po czym ruszyłem do domu.
                                                                       ***
            - I jak było na randce? – padło pytanie mojej mamy która jak zawsze pojawiła się z nikąd gdy tylko drzwi od domu się za mną zamknęły.
            - Miło, nawet całkiem miło – odparłem – Jednak teraz jestem strasznie zmęczony i jedyne o czym marzę to sen. – dodałem i nie czekając na reakcję poszedłem na górę, gdzie zamknąłem się na klucz, aby nikt mi nie przeszkadzał.
Nie zapalając światła dotarłem do biurka na którym stał komputer. Odpaliłem go i załączyłem gg. Mam nadzieje że Hyukki jest dostępny.

Eunhyuk:
Nareszcie Fishi jest na gg. Teraz wszystko mi opowie. Nie czekając aż on napisze ja zrobiłem to pierwszy.

Ja 21:27
Hej Fishi i jak było?

Fishi 21:28
Hej. Fajnie było i mam nadzieję że jeszcze się spotkamy.

„O nie, nie popuszczę mu, ma mi wszystko opowiedzieć.”

Ja 21:29
Miałeś mi opowiedzieć i nie wykręcisz się z tego.

Fishi 21:30
Wiem, opowiem ci jutro, dziś nie mam siły, zaraz kładę się spać.

Ja 21:32
… Okej, ale ja ci nie odpuszczę także nawet sobie nie myśl. Przyjdź po mnie tak jak zawsze.

Fishi 21:34
Okej, a teraz uciekam, dobranoc, papa i do jutra.

Ja 21;34
Pa

Łał musiał nieźle się bawić skoro jest aż tak zmęczony. No cóż wezmę z niego przykład i położę się wcześniej.
Wziąłem szybki prysznic, ubrałem czyste bokserki, podłączyłem telefon do ładowania, ustawiłem budzik na 6,00 i położyłem się spać. Zapomniałem. Zszedłem na dół, zrobiłem mamie jedzenie, zostawiłem je na stole, umyłem zęby o czym prawie zapomniałem i tym razem naprawdę poszedłem spać, oczywiście na zapominając o muzyce.

Ranek Eunhyuk:
W objęciach morfeusza zatonąłem szybko, jednak jeszcze szybciej zostałem z nich wyrwany o równej szóstej rano przez mój dobijający budzik.
            - Dobra teraz szybko się ogarnąć, zjeść śniadanie, umyć zęby i będę mógł jeszcze trochę posiedzieć na laptopie. – powiedziałem sam do siebie i pędem zacząłem wykonywać wyżej wymienione czynności.
To jakiś rekord. Wyrobiłem się w jakieś 20minut. Mniejsza o to. Zobaczmy czy przyszedł email od Shiniego.
            - Wredny, to ja się tak starałem i pisałem dwie godziny te głupie opowiadanie, a on nawet nie wysłał mi odpowiedzi. – prychnąłem – Jeszcze będzie coś chciał. – dodałem.
Posiedziałem na fejsie, posprawdzałem co się na świecie dzieje i dość długo mi to zajęło bo gdy zerknąłem na zegarek to aż mnie zamurowało. Była 7:25 czyli Donghae przyjdzie za 5minut. Niedobrze. Dosłownie pędem pozbierałem wszystkie niezbędne rzeczy i ruszyłem na dół. Założyłem buty, wyszedłem z domu i do porządku go zamknąłem. Jedyne co mi pozostało to czekać na Hae.

Donghae:
Właśnie dochodziłem do domu Hyukiego gdy ujrzałem coś niesamowitego, a był to mały, zbłąkany, rudy kociaczek. Nie miałem serca go zostawiać więc wziąłem malucha na ręce i z nim pomaszerowałem dalej. Kolejne zdziwienie tego dnia dopadło mnie gdy zobaczyłem Hyukiego czekającego na mnie przy furtce.
            - Hej, mam sprawę, o której wraca twoja mama? – spytałem na wstępie.
            - Hej, tak po dwudziestej drugiej, a co? – odparł, a ja uśmiechnąłem się niezmiernie zadowolony z odpowiedzi.
            - Bo mam taką sprawę – kontynuowałem wyciągając kotka – znalazłem go i nie miałem serca go tak zostawiać, może pobyć na razie u ciebie? – spytałem robiąc maślane oczka.
            - No nie wiem. – Waha się, czyli muszę coś wymyślić i to szybko.
            - No weź potem go od ciebie wezmę obiecuję. – powiedziałem robiąc jeszcze większy wytrzeszcz i krzyżując palce wolnej ręki którą najpierw schowałem do kieszeni.
            - Okej, ale szybko bo się spóźnimy. – powiedział biegnąc do drzwi i otwierając je.
Kotka zamknęliśmy w pokoju Małpki i pochowaliśmy sprzęt który mógłby ucierpieć. Wyszliśmy, a Saradela zamknął drzwi i szybkim marszem udaliśmy się do szkoły.
Oczywiście nie obyło się bez pytań o moją randkę, więc po drodze wszystko mu opowiedziałem.

Eunhyuk:
Randka ciekawa, nie ma co. Szczerze to też bym taką chciał. Lekcje minęły mi strasznie szybko, a powrót do domu jeszcze szybciej. Niestety została kwestia kotka o którym kompletnie zapomniałem. Hae poszedł wcześniej do domu więc nie da rady żeby go ode mnie wziął.

Otworzyłem dom, weszłem i w obawie o swój pokój popędziłem do niego czym prędzej. Ledwo weszłem do pokoju, a nadepnąłem na coś mokrego.
            - Cholera, że też ja mam takiego pecha! – krzykiem i to był mój błąd.
Przestraszyłem malucha który wybiegł jak oparzony z pokoju. Niezbyt mi się widzi ganianie za nim więc się wycwanię. Zszedłem na dół do kuchni, otworzyłem lodówkę, a kot jak n zawołanie pojawił się nagle koło mnie. Złapałem go i dałem jeść.
            - Zobaczysz Donghae jeszcze tego pożałujesz. – powiedziałem zły nie na żarty patrząc po małym rudym kłębku sierści. – Mama na pewno się nie zgodzi żeby został, muszę coś wymyślić.
Poczekałem aż kot skończy jeść i razem z nim udałem się do mojego pokoju.
            - Coś ty zrobił z moim królestwem ha? – spytałem kota patrząc na niego oskarżycielsko. Położyłem go na parapecie i wziąłem się za sprzątanie.

Godzinę później:
Nareszcie czysto.
            - A może Shini będzie Cię chciał co? – powiedziałem patrząc po kocie.
Chwile później załączałem laptopa. – „proszę bądź dostępny, bądź dostępny.”- myślałem.
Na gg go nie ma, może będzie na fejsie? Czym prędzej włączyłem stronę internetową i jak się okazało był dostępny. Szybko załatwiłem z nim sprawę kotka i jak się okazało za tydzień ma być w Seulu u cioci więc odbierze kotka, a do tego czasu szkodnik ma zostać u mnie.
Zrobiłem kociakowi posłanie. Przygotowałem się na jutrzejsze lekcje, załatwiłem wszystkie sprawy związane z kolacją mamy, higieną i moim telefonem położyłem się spać.


W tym samym czasie Donghae:
Dzisiejszy dzień był nudny, a moje oczy nie miały na kogo patrzeć ponieważ Nany z niewiadomych powodów nie było w szkole.
            - Donghae zejdź na dół. Musimy Ci coś z tatą powiedzieć! – dotarł do mnie głos mamy.
Poczłapałem niechętnie do salonu.
            - Coś się stało? – spytałem obojętnie, szczerze to niezbyt mnie interesowało to co mają mi do powiedzenia.
            - Donghae – zaczął ojciec z grobową miną, czyli nie jest dobrze – Babcia jest w szpitalu, pogorszyło jej się. – powiedział.
            - A-ale jak to? – spytałem roztrzęsiony, Może i rzadko widywałem się z babcią, ale to właśnie ona rozumiała mnie najlepiej.
            - Wiemy, że to dla Ciebie trudne i możesz się na nas gniewać za to co zaraz powiemy, ale nie możesz do niej jechać. – Powiedziała tym razem mama
            - D-dlaczego, j-jest aż.. aż tak źle? – spytałem z wielkim trudem przełykając wielką gulę w gardle
            - Przykro nam ale babci nie ma w Korei. Było tak źle że przewieźli ją do Japonii, tam zajmą się nią najlepsi lekarze…. – nie słuchałem dalej, świat właśnie dla mnie runął.
Pobiegłem do swojego pokoju nie wychodząc z niego nawet na kolację. Tak bardzo chciałbym przy niej być. Płakałem długo, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałem, dziś nie mam ochoty na nic, dobrze że to już piątek i jutro wolne. Spakowałem plecak, umyłem się na szybko, wskoczyłem w mój mundurek i zszedłem na dół.
            - Donghae, jak chcesz to możesz zostać w domu – powiedziała mama gdy zobaczyła w jakim jestem stanie.
Miałem całe zapuchnięte oczy od łez i wyglądałem jak jakiś upiór.
            - To nie ma znaczenia, pójdę. – odparłem beznamiętnie chowając drugie śniadanie i wyszedłem z domu.

Eunhyuk:
Jak zawsze gdy Hae pokazał się przed furtką wyszedłem z domu. Jednak gdy podeszłem bliżej niego odruchowo odskoczyłem. Wyglądał strasznie, zapuchnięte i podkrążone oczy, poczochrane włosy i ta mina jakby przeszedł piekło.
            - Yyyyy coś się stało? – spytałem przerażony jego wyglądem
            - Moja babcia wyjechała do Japonii, jest z nią bardzo źle i nasi lekarze ją przenieśli – odparł, a ja nie wiedziałem jak mogę mu pomóc.
            - Może lepiej jak wrócisz do domu? – zapytałem kierując się troską.
            - Nie. – dał mi krótką odpowiedź i pomaszerował przed siebie.
Całą drogę do szkoły starałem się go pocieszyć co chyba nie przyniosło rezultatów. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze.

Donghae:
Nany znów nie ma w szkole, a do tego wszystkiego Hyukiego mama zwolniła wcześniej ze szkoły. Nie będzie jej cały weekend więc jak co mam do kogo iść.

                                                           ***Po szkole***
No nie, jeszcze tego brakowało. Ciekawe jak tym razem zawiniłem sobie u Hiroshi’ego i Kiroshi’ego. Dorwali mnie po lekcjach i zaciągnęli do tego zaułka w którym stłukli mnie ostatnio.
            - Co ty sobie myślisz ha?! – wydarł się Hiroshi
            - Najpierw dostawiasz się do mojej dziewczyny, a teraz do naszej siostry!? – zapytał nabuzowany.
Więc to są bracia Nany? Wytrzeszczyłem oczy, ale nie zaprotestowałem.
            - Najwyraźniej ostatnia lekcja do ciebie nie dotarła, więc ją powtórzymy. – wrzasnął Hiroshi.
Zaczęli okładać mnie pięściami, jednak ja nie starałem się bronić. Nie zrobiłem nic, czekałem jedynie aż zostawią mnie w spokoju. Bolało cholernie, nie wiem jak długo mnie tłukli, ale w pewnym momencie przestali i po prostu uciekli.
I co ja teraz zrobię, przecież nie wrócę tak do domu. Pójdę do Saradeli, w końcu ma wolną chatę. Pozbierałem się i ruszyłem w stronę domu Małpki. Oby jego mama już pojechała.

niedziela, 9 września 2012

Nowy ( Part 4/? )



Ważna wiadomość od Sassy: Przepraszam, ale nie wiem kiedy dodam następnego posta ponieważ mam duży problem z internetem. To nie tak że się wykręcam, ale bez neta nic nie zrobię ;/ 

Dobra to by było na tyle od Sassy.. Jeżeli chodzi o opowiadanie to w momencie o ojcu Eunhyuka - Tak na prawdę to przydarzyło się Ojcu Donghae. A ile miał wtedy lat to nie wiem ale na pewno było to po jego debiucie. To by było na tyle. Miłego czytania! ^_^


Rozdział 4

Eunhyuk:
Gdy między nami zapadła całkowita cisza i żaden z nas nie miał ochoty odezwać się ani słowem zacząłem uderzać dłonią o udo niby wybijając rytm perkusji, a tak naprawdę uderzałem w nie ze stresu przed poznaniem matki Donghae.

Przeleciało z osiem piosenek nim dotarliśmy do domu Donghae. Od zewnątrz wyglądał zwyczajnie pomalowany na ciepły odcień pomarańczy. Donghae wszedł przez furtkę, a ja podążyłem jego śladem. Gdy szliśmy dróżką wyłożoną drobnym białym żwirem drzwi domu otworzyły się i stanęła w nich kobieta w wieku średnim z ciepłym uśmiechem na twarzy. Trysnęły wszelkie moje wątpliwości.

- Mamo, to jest właśnie Hyukjae. – Powiedział Donghae do mamy
- Miło cię poznać, jestem ci niezmiernie wdzięczna za to że próbowałeś pomóc mojemu synowi i się nim zająłeś. – powiedziała jego mama po czym mnie przytuliła
- To nic takiego naprawdę – odpowiedziałem jej gdy mnie puściła i uśmiechnąłem się nieśmiało.
- Może i to nie dużo, ale i tak jestem ci wdzięczna. – powiedziała z zachwytem – wejdźmy do środka, nie będziemy przecież stać na zewnątrz. – Dodała po czym gestem dłoni zaprosiła mnie do środka.

Korytarz był jasno zielony i przytulny. Zdjąłem buty i podążyłem za Donghae i jego mamą. Przeszliśmy przez salon który pokryty był jasnym odcieniem czerwieni z idealnie dopasowanymi brązowymi meblami, kanapa obita była jasnobrązową skórą co idealnie współgrało z resztą pokoju. Osoba która go urządzała miała niezły gust.

Przechodząc przez salon doszliśmy do jadalni która połączona była z kuchnią. W tych pokojach dominował odcień błękitu i żółci. Wszystko było starannie dobranie i idealnie ze sobą współgrało.

- Usiądźcie zaraz podam obiad. Mam nadzieję że lubisz bibimbap? – zapytała mnie mama Donghae. – Nie znam cię dobrze także jeżeli czegoś nie lubisz to mi powiedz. – dodała z uśmiechem na twarzy.
- Niech się Pani nie martwi jeżeli coś mi nie zasmakuję zaraz Pani o tym powiem. – obiecałem odwzajemniając jej uśmiech.

Przy stole siedzieli już jak mniemam ojciec Donghae oraz jego brat. Spojrzałem to po jednym, to po drugim po czym stwierdziłem, że Donghae jak i zapewne jego brat są bardzo podobni do ojca.

Donghae: 
Zasiadłem przy stole tuż koło Hyukjae, jednocześnie naprzeciwko brata. Zerknąłem na Hyukjae, a gdy zobaczyłem jak przygląda się mojemu bratu i ojcu przypomniałem sobie, że jeszcze ich mu nie przedstawiłem.
- A właśnie, to jest Donghwa, a to mój tata. – wskazałem po kolei na obu. – A to jest Hyukjae. – dodałem.
- Miło mi cię poznać. – powiedział mój brat po czym wyciągnął rękę w stronę Hyukiego.
Ten Uścisnął jego dłoń uśmiechając się szczerze – Mi również miło Cię poznać – powiedział.
- Mam nadzieję że się zaprzyjaźnicie. – Powiedział mój ojciec patrząc na mnie i Hyukiego.
- Oczywiście. – powiedziałem obejmując go przyjaźnie i uśmiechając się do ojca
- Jedzmy już. - powiedziała mama siadając przy stole.

Podczas posiłku rodzice wypytywali się Huka o standardowe rzeczy typu: „jak długo ty mieszka?”, czy „czym zajmują się jego rodzice?”. Jak się okazało On również przeprowadził się do Seulu niedawno. Jego matka zajmowała się nieruchomościami, natomiast ojciec zajmował się Bankowością. No właśnie ZAJMOWAŁ SIĘ! Ponieważ zmarł kilka lat temu na raka. Było mi go strasznie żal, jak i mojej rodzinie. Mama go pocieszyła i pochwaliła że tak dzielnie to znosi.

Po posiłku udaliśmy się z Hyukjae do mojego pokoju gdzie w końcu mieliśmy chwilkę spokoju i mogliśmy na spokojnie porozmawiać.

Hyukjae:
Trochę smutno mi było opowiadać o zmarłym ojcu, jednak wiedziałem że jeśli ja tego nie zrobię to i tak kiedyś zrobi to moja mama.

Po obiedzie udaliśmy się do pokoju Donghae, gdzie mogliśmy porozmawiać spokojniej.
Jego pokój był koloru niebieskiego, nawet szafę i biurko miał tego koloru. Pokuj był przytulny i miły. Usiedliśmy na łóżku i oboje siedzieliśmy patrząc w podłogę jakbyście nie wiedzieli jak zacząć temat.

- Naprawdę mi przykro z powodu twojego ojca. Ile miałeś lat gdy … gdy – zawahał się – gdy no wiesz twój tata.. zmarł – dodał po chwili.
- 12 – powiedziałem spuszczając wzrok żeby nie widział łez które napływają mi do oczu.
Cholerka chyba zauważył bo złapał mnie za brodę nakierowując ją na swoją twarz, a ja jak małe dziecko zacząłem łkać. Przytulił mnie do siebie pozwalając płakać do woli co też uczyniłem. Dałem upust smutkowi który tkwił we mnie od czterech lat.

Donghae w tym czasie nic nie mówił, przytulał mnie mocno do siebie i uspokajająco gładził po plecach. Po raz pierwszy płakałem przy kimś, a co najgorsze? Po raz pierwszy płakałem przy kimś kogo znałem ledwie dwa dni.

Po jakimś czasie uspokoiłem się i cały zażenowany próbowałem uciec wzrokiem jak najdalej od niego.
- Nie musisz ukrywać przy mnie swoich uczyć. – powiedział Donghae widząc mój speszony wyraz twarzy.
- Przepraszam, to.. to tylko chwila słabości. Obiecuję że to się nie powtórzy – powiedziałem jakby nie słysząc jego słów przed chwilką.
- Przecież Ci powiedziałem że nie musisz ukrywać przede mną swoich uczuć – powtórzył swoją wcześniejszą wypowiedź głaszcząc mnie po głowie.

Nie mam bladego pojęcia czemu ale zrobiło mi się cholernie miło i przyjemnie. Jednak po chwili zabrał rękę i zapadła między nami niezręczna cisza.

Donghae: 
Czemu w ogóle zacząłem ten temat? Czemu tak mnie to ciekawiło? Czemu? – Te pytania mnie dręczyły, wręcz nie dawały mi spokoju. Byłem na siebie strasznie zły za to, co przed chwilką miało miejsce.
- To jak, kiedy idziesz na randkę z tą jak jej tam… - odezwał się nagle Hyukki.
- Naną? – spytałem - Jutro po szkole. – odpowiedziałem bez namysłu.
- I gdzie ją zabierasz? – dopytywał się kolega.
- Mam zamiar wzięć ją do kina na „My Sassy Girl” – powiedziałem patrząc po nim.
- To ten nowy romans? – zapytał spoglądając na mnie przelotnie.
- Tak, myślisz że jest odpowiedni na pierwszą randkę? – zapytałem czekając na jego odpowiedź.
- Myślę że tak – odpowiedział i znowu wlepił oczy w podłogę.
Rozmawialiśmy do 19,30. Przeskakiwaliśmy z tematu na temat. Dowiedziałem się że w swojej rodzinnej wiosce ma najlepszego przyjaciela z którym nadal utrzymuje kontakty, oraz powiedział mi także, że ten kolega był jednocześnie jedynym jakiego miał bo w zawarciu znajomości przeszkadzała mu jego nieśmiałość.

Eunhyuk również dowiedział się wiele o mnie. Ja nigdy nie miałem problemów z zawieraniem nowych znajomości. Dziewczyny same do mnie lgnęły twierdząc, że jestem słodki. Na początku nie wiedziałem o co im chodzi, jednak gdy się tego dowiedziałem zacząłem używać tego gdy czegoś potrzebowałem, a to zawsze działało. Nie bardzo łapałem kiedy groziło mi niebezpieczeństwo. Byłem trochę jak taka głupiutka rybka, a gdy nadymałem policzki to nawet ją przypominałem.

Hyukiemu powiedziałem że może mówić do mnie Fishy jeżeli nie ma z tym problemu. Zgodził się i również zdradził mi swoje „imiona zastępcze”. Powiedział żebym wybrał sobie jedno z „dance machine” – nazywały go tak dziewczyny z jego szkoły, po tym gdy zobaczyły jak tańczył. „Eunhyuk” – to przezwisko wymyślił specjalnie dla niego jego najlepszy przyjaciel, ponieważ nazywa się jak sławny koreański komik, „Małpka” – ponieważ był strasznie gibki i nie miał większych problemów z utrzymaniem się na dużych wysokościach przez długi czas. Było jeszcze jedno „saradela” – sam się tak nazywał ponieważ uważał że po twarzy wygląda jak sardynka, co według mnie nie było prawdą.

Odprowadziłem go do drzwi. Po drodze pożegnał się jeszcze z moją rodzinką, założył buty i umówiliśmy się na jutro do szkoły na 7,30 czyli jak zawsze. Odprowadziłem go do furtki i pomachałem na pożegnanie. Poczekałem aż odejdzie trochę dalej, po czym wróciłem do domu. Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi jakby spod ziemi wyrosła moja mama.
- Fajny jest ten Hyukjae – Powiedziała cała rozpromieniona.
- Wiem, dlatego zależy mi na tej znajomości. – odparłem po czym wyminąłem moją rodzicielkę i udałem się do kuchni.
Przeliczyłem się bo podążyła za mną nawijając dalej. – Nie uważasz, że jest bardzo nieśmiały jak na chłopaka? – spytała cały czas podążając za mną.
- Jest całkiem normalny, a tego, że jest nieśmiały przecież nie zmieni na zawołanie. – powiedziałem trochę wkurzony, że poruszyła ten temat.
- Wiem, ale to i tak dziwne. – Powiedziała po czym w końcu zostawiła mnie samego.

Eunhyuk:
Z Donghae porozmawialiśmy szczerze i nieco się o sobie dowiedzieliśmy. Wymieniliśmy się informacjami typu: charakter, zainteresowania, przezwiska i kim chcieli byśmy zostać w przyszłości.

Niestety nie mogliśmy porozmawiać dłużej, bo przecież jutro czeka nas szkoła więc się pożegnaliśmy, umówiliśmy na jutro do szkoły po czym ruszyłem do domu. Wracałem dość szybko nie chcąc natrafić na żadnych podpitych i szukających zaczepki typków.

Gdy dotarłem do domu pierwsze co zrobiłem to pobiegłem do siebie i wziąłem się za odrabianie lekcji. Okej jedno z głowy. Jest 21,20. Miałem jeszcze ponad godzinę na naukę. Nic nie robiąc sobie z głodu, który z każdą chwilą ogarniał mnie coraz bardziej wziąłem się za naukę. Skończyłem o 22,48 zostało mało czasu do powrotu mamy. Szybko więc przebrałem się jedynie w spodnie od dresu i pędem puściłem się na dół do kuchni.  Nastawiłem wodę na herbatę i zrobiłem kolacje da siebie i swojej jak mniemam padniętej rodzicielki. Swoje kanapki pochłonąłem od razu i pozostało mi czekać tylko na mamę.

Gdy usłyszałem szczęk zamka w drzwiach akurat zalewałem obie szklanki z saszetkami herbaty wodą. Najwyraźniej przywiedziona do kuchni głodem Omma pojawiła się po pół minuty.
- Jak było w szkole? – standardowe pytanie, które słyszę co roku dzień w dzień do rozdania świadectw.
- Jak zawsze. – odparłem – Zrobiłem ci kolację. – dodałem podstawiając mamie talerz z kolorowymi kanapkami do nos.
- Dziękuję. – odparła, po czym z wdzięcznością odebrała ode mnie talerz.
- Nie ma za co, chociaż tak mogę ci pokazać jak doceniam twój wysiłek – posłałem jej słodziutki uśmieszek. – Przygotuję ci kąpiel. – dodałem, a widząc wdzięczne spojrzenie ruszyłem do ubikacji.

Przyszykowałem wannę pełną gorącej wody z płynem do kąpieli o zapachu truskawek. Moja mama tylko tego płynu używała. Gdy już skończyłem udałem się powrotem do kuchni.
Mama właśnie kończyła jeść, gdy zdjęła ostatnią kanapkę z talerza z zamiarem konsumpcji wziąłem pusty talerz, po czym go umyłem.

Porozmawialiśmy jeszcze trochę o mało istotnych rzeczach po czym udałem się do drugiej ubikacji z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica, a potem padnięcia na łóżko i spania do czasu aż budzik nie zacznie mnie budzić.

Ze wszystkim szybko się uporałem, nastawiłem budzik, podłączyłem telefon do ładowania, załączyłem muzykę i wreszcie udałem się do błogiego świata morfeusza z którego nie chciało mi się wracać. Budzik jednak bezczelnie upierał się przy swoim dzwoniąc co pół minuty.

Wstałem, ubrałem Świerzy mundurek, załatwiłem wszystkie swoje potrzeby oraz potrzeby moich włosów, spakowałem niezbędne książki i zerknąłem na godzinę. Zegarek wskazywał 6,25 jakoś szybko mi dziś zeszło. Zszedłem na dół gdzie czekała moja mama ze śniadaniem. Zjadłem płatki które mi przygotowała, a kanapki do szkoły spakowałem do plecaka.

Pożegnałem się z mamą, która właśnie wychodziła do pracy i ruszyłem do siebie. Odpaliłem laptopa i weszłem na gg. Shiniego jednak nie było co mnie trochę zasmuciło, bo chciałem opowiedzieć mu wszystko co wczoraj się działo. No cóż opowiem mu potem, a teraz zobaczę co ciekawego na fejsie i twicie.

- I czego ja się spodziewałem? – zapytałem sam siebie – przecież nikt do mnie nie pisze bo przez moją nieśmiałość mam tylko dwóch znajomych. – dodałem z zirytowaniem.
Wyłączyłem urządzenie i ruszyłem na dół. Do 7,30 siedziałem bezczynnie i patrzyłem przez okno sprawdzając czy nie nadchodzi.

W końcu. Już zacząłem przysypiać gdy naglę go ujrzałem. Zerwałem się na równe nogi otrzeźwiając umysł w dziwny sposób, ponieważ sprzedałem sobie siarczystego policzka, a zaraz po tym wyklinałem sam na siebie za swoją głupotę. Ruszyłem do drzwi założyłem buty i wyszedłem, upewniając się czy wszystko wyłączyłem zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem do furtki.
- Hej Fishy, jak tam gotowy na randkę? – zapytałem od dzień dobry.
- Hej, no pewnie, a czemu by nie? – zapytał mnie patrząc zdziwionym wzrokiem.
- Tak tylko pytam. – odparłem po czym ruszyliśmy w kierunku szkoły.
Rozmawialiśmy po drodze o nieistotnych rzeczach przez większość drogi.
- Mam nadzieję że zdasz mi relacje. – powiedziałem z uśmiechem.
- Oczywiście – powiedział uśmiechając się promiennie.

Lekcje minęły mi strasznie szybko. Było dużo do pisania i chyba to zebrało większość czasu.
Na przerwach rozmawiałem z Donghae o wszystkim i o niczym. Na ostatniej przypomniałem mu o obietnicy i rozbrzmiał dzwonek. Po tej nieszczęsnej ostatniej lekcji, która dłużyła się jako jedyna, a była nią fizyka w końcu ruszyłem do domu i zająłem się swoimi sprawami czekając na kontakt od Donghae.

poniedziałek, 3 września 2012

Nowy ( Part 3/? )


Przepraszam że rozdział jest jeszcze krótszy od poprzedniego ale dalszą część postanowiłam zostawić na przyszły rozdział ;p. Strasznie słodko mi wyszło bynajmniej na moje oko, ale oceńcie sami. Post jest na przywitanie nowego roku szkolnego. Nie zapomnijcie że jutro czeka na Was szkoła i nie możecie zaspać ;P. Ach wyobrażam sobie wasze szczęście na twarzach po tym jak przeczytaliście poprzednie zdanie ;D. Tylko mnie nie zabijajcie za to że wam przypominam ^_^  .. Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach tego opowiadania to proszę zostawić mi swój numer gg w komentarzach. No cóż nie przedłużając już dłużej życzę miłego czytania ;)


Rozdział 3

Eunhyuk:
            - Jesteś punktualny. – powiedziałem wychodząc z mojej posesji
            - Tylko czasami, zdecydowanie częściej się spóźniam, zapewniam cię – powiedział z uśmiechem po czym pokazał mi język
            - Rozumiem – powiedziałem w namyśle odnotowując sobie w głowie tę wiadomość – to co idziemy? – zapytałem
            - Jasne – powiedział od razu ukazując wszystkie białe zęby w uśmiechu.

Donghae:
Szliśmy w ciszy, a Eunhyuk Hyung cały czas nad czymś rozprawiał.
            - Prawie bym zapomniał, masz zaproszenie od mojej mamy na dzisiejszy obiad. – powiedziałem z moim boskim uśmiechem czterolatka, który miałem wyćwiczony do perfekcji
            - Coś się stało, że chce abym do ciebie przyszedł? – zapytał niepewnie
            - Oczywiście że nie – powiedziałem wesoło – Po prostu chce cię poznać, bo uważa że taki kolega jak ty to skarb. – powiedziałem - Pomogłeś mi mimo że mnie nie znałeś, a nawet wyprałeś i wysuszyłeś mundurek, a nawet pożyczyłeś ubranie i nic za to nie chciałeś. – ciągnąłem dalej – To dlatego chce cię poznać – skończyłem swoją wypowiedź patrząc na jego reakcje.

Eunhyuk:
Byliśmy tak mniej więcej w połowie drogi do szkoły. Słuchałem uważnie tego co ma mi do powiedzenia, a gdy skończył zarumieniłem się aż po uszy. Mogę się założyć że jakby ktoś teraz porównał kolor mojej twarzy z kolorem pomidora to by nie znalazł żadnej różnicy.
            - Przepraszam nie chciałem cię zawstydzić ale taka prawda – powiedział Donghae z tą swoją uroczą niewinnością.
            „Stop co ja mówię przecież to CHŁOPAK!!! .. Co prawda wygląda jak malutkie dziecko ale to wciąż CHŁOPAK, a chłopcy nie są uroczy!!!” – biłem się z myślami zanim zorientowałem się że Donghae wciąż na mnie patrzy i wypadałoby coś odpowiedzieć.
            - Nie zawstydziłeś mnie, po prostu to co powiedziałeś było bardzo miłe – odpowiedziałem mu w końcu starając się przywołać swój naturalny kolor twarzy.
            - Wiesz że jak się rumienisz to wyglądasz jak mała dziewczynka? – Zapytał zaczepnie, a na jego twarzy ukazał się łobuzerski uśmieszek.
Niestety widziałem go tylko przez chwilkę ponieważ zaraz po tym jak spaliłem kolejnego buraka zacząłem go gonić.

Donghae:
Gonił mnie aż do bram szkoły. Miałem z tego niezły ubaw, bo kilka razy prawie się wywrócił co nie uszło mojej uwadze. Dotarliśmy jakieś dziesięć minut wcześniej niż powinniśmy więc jeszcze trochę się powygłupialiśmy.
            - Pokazać ci małą dziewczynkę? – zapytał robiąc wielkie oczy.
            - Oczywiście będę miał się z czego pośmiać. – odpowiedziałem mu z wielkim uśmiechem i zaciekawieniem tego co pokarze.

Eunhyuk:
Zrobiłem najsłodszą minę na jaką było mnie stać, przypomniałem sobie wstydliwą chwilę co ułatwiło mi zarumienienie się i podeszłem do niego robiąc jeszcze większe oczy.
Zamrugałem kilka razy, wypaliłem dolną wargę do przodu i złapałem go za ręce.
            - Oppa* gdzie jest Omma**? – powiedziałem cieniutkim głosikiem, przypomniałem sobie jak to było gdy mój pierwszy i ostatni pies zdechł gdy miałem sześć lat. To pomogło mi ze łzami po czym kontynuowałem – Chcę do Ommyyyy, Oppa słyszysz? – dodałem po czym ścisnąłem mocno powieki pozwalając łzie spłynąć po moim policzku.

Co jak co ale aktorem to mógł bym być i to całkiem niezłym, niestety nic nie zrobię przez moją nieśmiałość o której właśnie sobie przypomniałem i jak oparzony odskoczyłem od Donghae.

Donghae:
Nie wierzyłem w to co widziałem. Hyukki wyglądał jak mała i bezbronna dziewczynka.
Nie wiem też jak zmusił się do płaczu ale to było urocze, mógłbym go schrupać, bo taki był słodki.
            - Kyyyaaaa! – wykrzyczałem rozpromieniony – To było piękne. – dodałem po czym podeszłem do niego, klepnąłem go w ramie i ruszyłem w kierunku drzwi szkoły.
            - I jak, udało mi się? – powiedział dobiegając do mnie.
            - Udało to mało powiedziane, jakby był z nami jakiś pedofil to już dawno by się na ciecie rzucił – odpowiedziałem mu i weszłem do środka.

Lekcje miałem niezmiernie nudne, ale za to na przerwach się nie nudziłem ponieważ wszystkie spędziłem z Hyukkim. Na ostatniej przerwie postanowiłem pokazać Hyukiemu dziewczynę która mi się bardzo podoba i co najlepsze jest z mojej klasy. Napisałem mu sms-a żeby przyszedł pod stołówkę i czekałem na niego w miejscu, pilnując przy okazji dziewczyny.
            - Co jest tak ważne że nie mogłem się w spokoju wysikać? – zapytał trochę wkurzony.
To mnie tylko rozbawiło co nie uszło jego uwadze bo zgromił mnie spojrzeniem.
            - Zerknij na tą dziewczynę. – powiedziałem do niego szeptem tak żeby nikt oprócz niego nie usłyszał. – To ta w dwóch kręconych kitkach – sprostowałem.
            - No i co dalej? – zapytał niezbyt zainteresowany.
            - Jest śliczna prawda? – zapytałem szczerząc się sam do siebie.
            - Taka sobie. – powiedział wzruszając ramionami. – A co podoba ci się? – dodał patrząc już na mnie.
            - Tak i to bardzo. Załatwisz mi jej numer? – zapytałem robiąc słodkie oczka.

Eunhyuk:
„Czy on właśnie prosi mnie o przysługę związaną z dziewczyną?”  - zapytałem sam siebie z myślach – „czy on jeszcze nie zauważył jak jestem nieśmiały?” – kontynuowałem swoje rozmyślenia.
- Żartujesz sobie? – spytałem go na co on w odpowiedzi pokiwał przecząco głową.
            - Ja nie mogę, bo to tobie się podoba, a poza tym ja, ja się wstydzę. – wyjąkałem spuszczając głowę w dół rumieniąc się.
            - A poczekasz tu na mnie jak do niej podejdę? – zapytał z nadzieją.
Nie wiem czemu ale nie umiałem mu odmówić, a co najgorsze wykrztusić z siebie słowa więc jedyne co zrobiłem to pokiwałem głową zgadzając się na jego warunki.
            - Tylko nigdzie mi nie uciekaj! – powiedział idąc w stronę dziewczyny.

Rozmawiał z nią jakieś pięć minut po czym zaczął wracać w moją stronę cały rozpromieniony, trzymając w ręku małą karteczkę.
            - Udało mi się – powiedział i zaczął mnie ściskać.
Kompletnie mnie zamurowało, nawet  nie umiałem go odepchnąć.
            - Cieszę się z twojego szczęścia – powiedziałem gdy już przestał mnie ściskać.
Po moich słowach rozbrzmiał dzwonek na moją ostatnią lekcję. Fizykę. Nienawidzę tej lekcji, w ogól jej nie rozumiem. Jest dla mnie jak czarna magia. Zawsze mija strasznie wolno, jak i tym razem.

Nareszcie rozbrzmiał dzwonek. A już myślałem że nigdy go nie usłyszę. Pozbierałem swoje rzeczy i udałem się do szatni aby je schować. Przy mojej szafce zastałem Donghae któremu jak zawsze uśmiech z twarzy nie schodził.

Donghae:
Nareszcie wszedł do szatni. Gdy już pochował swoje rzeczy i się ubrał ruszyliśmy w stronę mojego domu.
            - Boisz się? – zapytałem go gdy zobaczyłem jak ściska paski torby w dłoniach.
            - Trochę – przyznał szczerze.
            - Nie masz czego, moja mama jest strasznie miła. – starałem się go uspokoić co chyba pomogło bo przestał tak ściskać tą torbę i trochę się rozluźnił.
            - Mogę puścić muzykę? – zapytał – Zawsze się rozluźniam gdy słucham muzyki – sprostował szybko.
            - Nie ma sprawy – powiedziałem jedynie.
Wyciągnął telefon i zaczął w nim grzebać. Po jakiś dwóch minutach z głośników jego telefonu rozbrzmiała muzyka, która wydała mi się znana jednak nie mogłem sobie przypomnieć kto to śpiewał. Piosenka na pewno była angielska i dość skoczna, w sam raz do tańca.
            - Kto to śpiewa? – spytałem gdy sam się nie domyśliłem.
            - Michael Jackson. – odpowiedział mi krótko i zwięźle.
            - Stąd kojarzę ten rytm. – powiedziałem sam do siebie, ale chyba usłyszał bo odezwał się znowu.
            - To mój ulubiony artysta i to do jego piosenek zawsze tańczę z przyjacielem.- powiedział z nieobecnym wzrokiem.
Zupełnie jakby dokładnie w tej chwili odtwarzał w swojej głowie jakieś wspomnienia.
            - Pokażesz mi coś? – zapytałem z ciekawości, żeby sprawdzić jak dobrym jest tancerzem.
            - Ale teraz? – zapytał wracając do żywych.
            - A czemu by nie? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
            - Mogę potem, jak nikt poza tobą tego nie zobaczy? – zapytał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem jakby chciał mi powiedzieć „ nie każ mi tańczyć gdy mogą zobaczyć to inni”
            - Oczywiście, ale obiecujesz że mi pokarzesz? – spytałem patrząc na niego poważnie.
            - Obiecuję – powiedział.

Nie odezwaliśmy się już więcej. Szliśmy cicho wsłuchując się w słowa muzyki. Od czasu do czasu zerkałem na Hyukjae i dojrzałem jak do bębnów piosenki uderza dłonią o swoje udo.




*Dziewczyna do starszego brata lub chłopaka starszego od siebie – Eunhyuk użył tego zwrotu tylko dla tego że udawał małą dziewczynkę.
**Omma oznacza po Koreańsku mama.