Ci którzy o blogu pamiętają ^^

piątek, 30 listopada 2012

Nowy ( 10/? )

No i oto jest kolejny rozdział, z dedykacjom dla chyba pierwszego czytelnika płci męskiej tego opowiadania jak i bloga ;D Niestety nie znam jego nicku, ale jak skomentuje to poproszę chociaż o ksywkę to poprawię xD ... Jeszcze jedno, pojawiły się złe wieści od Sassy, mianowicie jej zasilacz w komputerze jej nie lubi i postanowił się zepsuć. Z tego co mi wiadomo to nie wie kiedy wszystko zostanie naprawione, ale najprawdopodobniej po wypłacie także do tego czasu nowy rozdział jej opowiadania się nie pojawi. Próbowałam ją namówić do kafejki internetowej, ale jak to ona ,,Nie bo tam wszyscy będą patrzeć co piszę itd. itp." Trochę poczekamy na jej nowe dzieło. 
Nie przedłużając, zapraszam do czytania i komentowania Madzia >^,^<
_________________________________________________________________________________

Eunhyuk:
No to mamy problem, pierwsza część kary to prościzna, ale z drugą może być problem. Rozmyślałem jeszcze długo nim udało mi się zapaść w niespokojny sen. Śniły mi się perzerużne scenariusze rozmowy z przyjacielem. Jedne były denerwujące, drugie dziwne za to trzecie przerażające. To może inaczej, jedne kończyły się kłótnią i moim wyjściem, drugie polegały na mówieniu półsłówkami za to trzecie mnie przerażały. Były w nich łzy, wyjaśnienia, przebaczenia i... Wyznania miłości. Po ostatnim z tych trzecich obudziłem się z mieszanymi uczuciami nie bardzo wiedząc co dalej zrobić. Jak mama mnie zobaczyła to o mało zawału nie dostała i szczerze to się jej nie dziwię. Wyglądałem okropnie, cały mokry od potu, wyraz twarzy jak u jakiegoś zombie lub gorzej po prostu szok. Jakimś cudem się ogarnąłem i coś tam zjadłem. Mama zawiozła mnie do szpitala gdzie upierałem się pojechać i tam spędziłem większość dnia. Chciałem być koło niego gdy otworzy oczy i nie ważne było co wyniknie z rozmowy. Ważne że nie mogę go zostawić i chcę się nim opiekować. Czy tak postępuje przyjaciel?

Donghae:
- Musisz o mnie zapomnieć, przestać się znowu oszukiwać i zaakceptować swoje uczucia które skrywasz. - patrzyłem mu prosto w oczy i nie wieżyłem temu co słyszałem
- Ale z kąt o tym wiesz?
- Ja jestem obrazem twoich snów, to od Ciebie zależy co powiem i co będę wiedzieć. W obecnej chwili przeżywasz walkę z samym sobą, a ja mam Ci pomóc.
" Nic z tego nie rozumiem, mój chłopak który zmarł tragicznie i zostawił zarówno mnie jak i swoich rodziców samych, w rozpaczy, smutku i osamotnieniu przyszedł teraz do mnie gdy mam problem żeby mi pomóc."
- Nie oszukuj się. Powiedz mu prawdę, on powinien zrozumieć. Nie bój się dasz so....


Eunhyuk:
Budzi się! Kliknąłem na czerwony przycisk wołający lekarza i z powrotem przykleiłem się do szyby. Jak to dobrze że się budzi, teraz powinno być już dobrze. Powoli otwierał oczy, jednak od razu je zamknął ściskając mocno powieki. Po chwili stał koło niego lekarz i coś mówił, niestety ja nie mogłem usłyszeć co takiego bo ta nieszczęsna szyba oddzielała mnie on niego.

Donghae: 
Co takiego chciał mi powiedzieć, nie wiem, wszystko mnie boli, katastrofa. Uchyliłem powieki i zaraz je zamknąłem oślepiony przez biel ścian pokoju, w którym w chwili obecnej przebywałem. zamrugałem kilka razy i rozejrzałem się machając oczami na wszystkie możliwe strony, nie chciałem poruszać głową bo podejrzewam, że bym tego pożałował. Byłem podpięty do jakiejś maszyny z dwóch stron, od owych "podpięć" ciągnęły się rurki prowadzące do jakiejś komory, a w rurkach wyło coś ciemnoczerwonego, czy to moja krew?
- Witamy w szpitalu, to na co patrzysz to maszyna służąca do oczyszczania krwi, a ciecz w kabelkach to jak się pewnie domyślasz twoja krew. - usłyszałem nieznajomy głos, więc podniosłem wzrok i ujrzałem nad sobą mężczyznę w średnim wieku który na pewno jest lekarzem
- Cyyklsv..... - wybełkotałem przez suchość w gardle, lekarz widząc to podstawił mi szklankę z wodą pod usta. Nie czekając wypiłem tyle ile mogłem i postanowiłem zacząć wypowiedź od nowa - Co ja tu robię? - spytałem ochrypłym głosem patrząc na niego pytająco
- Nic nie pamiętasz? - zapytał na co ja przytaknąłem - Szczerze to nie dziwię ci się, gdy przyjechaliśmy w celu zabrania cię do szpitala byłeś w szoku i nie kontaktowałeś.
Doktor opowiedział mi w skrócie co się wydarzyło tamtego feralnego poranka i nie mogłem uwierzyć, otarłem się o śmierć. Dobrze, że Małpek przyszedł mnie obudzić bo mogło być po mnie. No właśnie, co z Hyukkim?
- Czy ktoś mnie odwiedzał?
- A tak, rodzice przesiadywali tu po pracy i kolega codziennie od rana do wieczora, ten sam co nas zawiadomił. Zresztą teraz też tu jest, za szybą.
"Jestem okropny, wszyscy się o mnie martwili, na dodatek Saradela niczego nie świadomy siedział przy mnie ile tylko mógł"
Do oczu zaczęły napływać łzy, spojrzałem na szybę przed sobą i dopiero teraz dostrzegłem szczęśliwego przyjaciela, uśmiechnąłem się do niego, a łzy spłynęły po policzkach.
- Z tego co widzę to w twojej krwi nie ma już zakażenia, jeszcze tylko... - lekarz podniósł pierzynę i obejrzał moje obolałe ręce - tak jak podejrzewałem, nie ma śladu po zakażeniu, jeśli chcesz to jeszcze dziś zostaniesz przeniesiony na normalną salę, gdzie będziesz mógł porozmawiać z najbliższymi.
- Chcę - odpowiedziałem bez wahania nie spuszczając oczu z szyby
- Dobrze, więc jeszcze dziś tak do południa znajdziesz się w dwuosobowej sali, a teraz śpij, jesteś jeszcze słaby.
- Doktorze, wszystko mnie boli, da się coś z tym zrobić?
- Oczywiście - lekarz podszedł do mnie i wstrzyknął mi znieczulenie - za jakieś pięć minut powinieneś odczuć efekty.
- Dziękuję. - powiedziałem spoglądając na wychodzącego doktora, zerknąłem na szybę i zobaczyłem jak Eunhyuk z nim rozmawia. Opuściłem powieki i jak zalecił mi lekarz próbowałem usnąć mimo że nie czułem znużenia.

Eunhyuk: 
Uśmiechałem się płacząc ze szczęścia patrząc jak Hae rozmawia z doktorem. Mój uśmiech powiększył się gdy spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę, jednak Hae przerwał to zerkając w bok i dopiero wtedy spostrzegłem że doktor wychodzi.
- Lepiej z nim prawda? - zapytałem obracając się do lekarza przodem
- Dużo lepiej, jeszcze dziś zostanie przewieziony na normalną salę i będziecie mogli porozmawiać.
- To dobrze, dziękuję.

Widząc że Donghae najprawdopodobniej zasnął usiadłem na krześle po drugiej stronie sali, a gdy przyszli rodzice Fishiego wszystko im opowiedziałem. Oboje bardzo się ucieszyli na wieść, że ich syn się obudził i jeszcze dziś będą mogli z nim porozmawiać. czekaliśmy wspólnie na tę chwilę i gdy nadeszła pomaszerowaliśmy za łóżkiem na którym spał niczego świadomy Hae do innej sali. Gdy doktor wyszedł przysiedliśmy na krzesłach obok, a mama Rybki zaczęła szeptać do syna. Chwilę później widać było zaspane, ale szczęśliwe oczka Donghae. Jaki on śliczny jak się budzi, wygląda jak malutkie dziecko gdy w zastanowieniu gdzie się znajduje wydyma usta. Ahhh aż chciało by się je pocałować... Zaraz cooo? Chyba dzieje się ze mną coś złego, czy powinienem się przebadać, może mam coś z głową, albo to z niewyspania?
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję że rozdział się podobał bo będą jeszcze góra dwa i biorę się za coś innego xD .. Będzie ciężko się z nimi rozstać ;(

piątek, 23 listopada 2012

Nowy ( 9/? )

Z racji że przegrałam zakład z Sassy musiałam się bardzo sprężyć i napisać kolejną notkę. Oczywiście z dedykiem dla tej która go wygrała także Sassy to dla Ciebie xD Miłego czytania Madzia >^,^<
_______________________________________________

Donghae:
Stałem na balkonie domku patrząc jak osoba, która jeszcze przed chwilką siedziała przy skałach podąża w moją stronę. Z każdym krokiem tajemniczego osobnika upewniałem się w przekonaniu, że to chłopak. Chwilę później nie miałem co do tego żadnych wątpliwość. Chłopak zbliżył się na tyle bym mógł zobaczyć jego twarz. Niemożliwe. To przecież Ryeowook! Nie myśląc dłużej wyrwałem biegiem do domku, z którego chwilę później wybiegłem czym prędzej popędziłem do przyjaciela. Tak dawno go nie widziałem, co On tu robi? Przecież On ...

Eunhyuk:
Uciekać czy przepraszać? Ehhh chyba postawię na to drugie bo jeśli zwieję to kara mnie nie minie, będzie tylko gorzej. Niepewnie ruszyłem w stronę łóżka nie spuszczając oczu z twarzy rodzicielki, która uparcie się nie zmieniała i w sumie nie dziwię się. Mijając komodę położyłem na niej świecznik, który miał mi służyć jako broń w razie włamania. Gdy na swoje nieszczęście znalazłem się koło mamy nie wiedziałem co najpierw zrobić. Wziąć kota czy przepraszać i lecieć po ścierkę.
- Długo jeszcze będziesz się tak bezmyślnie gapił czy weźmiesz tego zwierzaka żebym mogła iść i zmyć to z siebie?! - słysząc te słowa złapałem kota i zacząłem przepraszać.
- Daj mi teraz spokój z wyjaśnieniami i idź do siebie, pogadamy jak pozbędę się tego - wskazała na odchody - z mojej ręki i wezmę prysznic na wszelki wypadek.
Wyszła z pokoju gromiąc mnie wzrokiem z którego wyczytałem że dobrze to ze mną nie będzie.

Stałem osłupiały patrząc na kota i czując jeden z pazurów boleśnie wbijających się w moją rękę za którym poszedł rząd kolejnych, złapałem go za sierść na karku ograniczając tym samym jego ruchy do minimum i ruszyłem do siebie. Wszedłem do pokoju, usiadłem na łużku i rozmyślając nad karą jaką dostanę zacząłem głaskać kota.

- Skąd wziął się tu ten kot? - usłyszałem za plecami ostry głos rodzicielki.
Wziąłem głęboki wdech i na wydechu zacząłem mamie opowiadać co się działo od jego przyjścia do domu omijając pewne wydarzenia, starając się uciekać jednocześnie wzrokiem jak najdalej od twarzy mojej mamy. Gdy w końcu skończyłem spojrzałem na nią robiąc niewinną minkę prubując rozszyfrować jej uczucia w tym momencie.
- Czy ty coś jeszcze przede mną ukrywasz? - spytała rozbrajając mnie całkowicie.
- Nie, a co? - odpowiedziałem szybko
- Hyukki przecież widzę, ty nie umiesz kłamać.
"Co mi pozostało poza wyjawieniem sekretu dnia dzisiejszego? Raczej nic bo zauwarzy że nie o to chodzi"
Z niechęcią opowiedziałem co wydażyło się w szpitalu i co mnie zdziwiło? Moja mama nie zareagowała na wieści o Hae i tylko machnęła ręką mówiąc że to dobrze się składa. Czy ona wie coś czego ja nie wiem?
- Boję się z nim porozmawiać po tym jak się obudzi, wiem że nawet choćbym chciał to nie mogę minąć tego tematu.
- Nie masz się czego bać, przemyślałeś słowa które wcześniej Ci powiedziałam? - zapytała łagodnie
- Tak, obgadałem to z shinim i to on mi powiedział o ci Ci chodziło. Ale ja nic do niego nie czuję. - powiedziałem patrząc jej prosto w oczy
- To się jeszcze okaże - powiedziała - Co do kota to może zostać jeżeli będziesz się nim opiekować, oczywiści do puki Shindong go nie zabierze. A jeśli chodzi o karę - "A już myślałem, że zapomniała" - to musisz jeszcze raz przemyśleć moje słowa i koniecznie porozmawiać z Donghae rozumiesz?
Kiwnąłem głową, a moja rodzicielka wyszła zadowolona i tyle jej było.

Donghae:
- Ale jakim cudem Ty tu jesteś? Przecież opuściłeś mnie, zostawiłeś samego, zmarłeś, to z twojego powodu przeprowadziłem się do stolicy.
- Spokojnie, jestem tu by coś Ci uświadomić - rzekł uśmiechając się błado - Musisz o mnie zapomnieć, przestać się znowu oszukiwać i...
_______________________________________________
Haha jestem wredna ... Zakończyłam w takim momencie, ale to dlatego żeby trochę przedłużyć xD

czwartek, 22 listopada 2012

Nowy ( part 8/? )

Hahah mam nowy rozdzialik i bonus w postaci dedyku dla Otwartej Dla Ciebie która ma u mnie przechlapane za niepoinformowanie mnie o tym że pisze boskiego bloga... oraz dla A żeby w końcu dokończyła opowiadania z początku swojego bloga. Może w ten sposób pozbędę się twoich oporów xDD
Miłego czytania wszystkim Madzia
_________________________________________________________________________________

Eunhyuk:
Na dobre straciłem kontakt ze światem zewnętrznym. "Hae może umrzeć" - tylko te słowa siedziały mi w głowie. Moja rozpacz trwała do czasu aż opuchnięte powieki same nie opadły ze zmęczenia i nie chciały się otworzyć.
Obudziłem się w swoim pokoju, pospałbym jeszcze jednak odsłonięte rolety mi to uniemożliwiają.
Pogoda jest piękna, świeci słońce, ptaki jak zawsze grają marsza i nic nie wskazuje na zmiany.
Może i pogoda jest w szczytowej formie, ale nie ja. Zwlekłem się z łóżka i powlokłem swe zmierzłe truchło po schodach do kuchni. Nalałem sobie picia nawet tak na prawdę nie patrząc jakiego i wypiłem na raz. Następnie ruszyłem do ubikacji z zamiarem ogarnięcia się i ruszenia do Donghae.
- Synku, jak się czujesz? - usłyszałem za sobą zatroskany głos mamy.
- Czy naprawdę tego nie widać? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie i ruszyłem dalej
Wiem to nie było grzeczne ale to strasznie głupie pytanie zwłaszcza że odpowiedź nasuwa się sama gdy tylko się na mnie spojrzy. Podkrążone oczy, zgarbiona sylwetka jak u zombie i wyraz twarzy człowieka który w jednej chwili stracił wszystko. Jeżeli po tym nie da się poznać jaki mam nastrój to ja nie wiem.
- Wykąp się i zejdź na dół, musimy porozmawiać! - doszło do mnie z dołu gdy znikałem za drzwiami do swojego pokoju. No pięknie, jeszcze sobie nagrabiłem, cudny dzień nie ma co.

Wykąpałem się, założyłem pierwsze lepsze ubranie z szafy i z szybkością jakiegoś skazańca idącego na śmierć ruszyłem do salonu, gdzie czekała na mnie moja rodzicielka.
- Mamuś, ja wiem nie powinienem tak do Ciebie mówić, przepraszam, ale zrozum to mój jedyny kolega, nie, nie kolega, przyjaciel jakiego mam w Seulu i nie chcę go stracić - wyszedł ze mnie potok słów, którego nie mogłem zatrzymać.
- Hyukki , posłuchaj, nie mam ci tego za złe
- Dobrze, ale niech kara zacznie się jak Hae wyjdzie ze szpitala... Zaraz, cooo? - co Ona powiedziała, nie ma mi za złe? - Ale jak to?
- Przecież wiem że nie chciałeś, poza tym nie będę cię karać za głupie słowa, a teraz usiądź i porozmawiajmy. - powiedziała spokojnie i usiadła na kanapie.
Zająłem miejsce koło rodzicielki - więc o czym chcesz ze mną rozmawiać? - spytałem spokojnie patrząc na jej zatroskaną twarz.
- Trochę dziwnie się zachowujesz nie sądzisz?
- W jakim sensie?
- Ja rozumiem że się martwisz o kolegę ale nigdy tak nie rozpaczałeś nawet gdy twój ojciec umierał.
"to był cios poniżej pasa, jak mama mogła wspomnieć o tym wydarzeniu?"
Nastała niezręczna cisza którą przerywało jedynie tykanie zegara. "Jakby spojrzeć na to wydarzenie z boku to rzeczywiście zachowuję się jak nie ja." Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy przerywającej nadal trwającą ciszę - Kochanie możesz mnie nie zrozumieć, jednak pomyśl nad słowami które zaraz usłyszysz.
- Hmmm... Co to oznacza? - "Jakie słowa? I co będzie w nich do przemyślenia?"
- Zapamiętaj, ludzi i to co dla nas znaczą doceniamy zawsze wtedy gdy możemy ich stracić - powiedziała uśmiechając się i wyszła, tak po prostu.
"Czy moja mama mi coś sugeruje? Widzi coś czego ja nie widzę? Ehhh dam sobie na razie spokój, na razie muszę jechać do Hae i to jak najszybciej."

Donghae:
Jak tu pięknie, jeszcze nigdy nie widziałem tak ślicznego widoku. Stoję sobie właśnie na balkonie w małym drewnianym domku, a przede mną rozpościera się ogromny ocean na tle zachodzącego słońca.
Fale spokojnie szumią rozbijając się o skały nieopodal, gdzie ktoś siedzi. Kto to może być? 

Eunhyuk:
Wkroczyłem do szpitala i nie zwracając uwagi na recepcjonistkę ruszyłem do sali w której leży Donghae. Tak jak się spodziewałem, zastałem rodziców Rybki. Siedzieli na krzesłach pod ścianą. Już miałem otwierać buzię w celu przywitania się, jednak powstrzymałem się widząc że mama Donghae śpi oparta głową o ramię męża. Skinąłem więc tylko głową po czym przykleiłem się do szyby.
- Lekarze mówią że zakażenie powoli ustępuje, jednak nadal jest zbyt osłabiony przez co nie mogą go przenieść do normalnej sali. - szepnął ojciec Hae ziewając
- Bardzo mnie to cieszy, koszmar zaczął się wczoraj, ale dla mnie jakby minął rok - westchnąłem i odwróciłem się do swojego rozmówcy.
- Jest Pan zmęczony, pańska żona również, może Pan zabrać ją do domu ja przy nim posiedzę.
- Nie, jest dobrze, poproszę o wolną salę dla żony i zaraz do Ciebie wrócę.
Jak powiedział, tak też zrobił. Chwilę później już go nie było a ja znowu wpatrywałem się w śpiącego przyjaciela jakby miało to coś pomóc.
- Usiądź koło mnie, pogadamy. - Boże jak mnie przestraszył. Kiedy Pan Lee tu wrócił? No cóż, najwyraźniej odpłynąłem. - Chciałbym Ci podziękować, zawsze jesteś blisko mojego syna i spieszysz mu z pomocą. To trochę dziwne jednak cieszę się że mój syn ma takich przyjaciół.
- To na prawdę nic wielkiego. - strasznie się zmieszałem tym co powiedział - Lubię Hae i nie chcę aby działa mu się krzywda.
- ... To dobrze, może to trochę niestosowne ale czy Ciebie i mojego syna łączy coś więcej?
"Że cooo? O_o Ze niby ja i Hae? Nie, nie, nie to niemożliwe. Może dbam o niego i to bardzo ale czy to wygląda tak jakbym z nim ... coś?" Cisza nadal trwała a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ja przepraszam, nie powinienem. Bardzo kocham syna i nie chcę żeby ktoś go zranił. Ogólnie zdziwiłem się że się z nim kolegujesz skoro znasz jego orientacje seksualną, bo powiedział Ci prawda?
Na mojej twarzy pojawił się wielki wyraz szoku. " Jak to, czyli Hae jest gejem? Ale jak to, przecież był na randce z Naną, czyżby chciał mi tym zamydlić oczy? przecież to głupie. Nie powinien tego przede mną ukrywać..."
- Ale przecież był na randce z Naną, to niemożliwe żeby był homoseksualistą - powiedziałem po czym ujrzałem ojca swojego przyjaciela który momentalnie zamiera w bezruchu.
- To niemożliwe żeby był na randce z dziewczyną, przecież co do jego orientacji nie mam wątpliwości.
- Ja już sam ie wiem, przepraszam, muszę to sobie przemyśleć.
Opuściwszy szpital ruszyłem na pieszo do domu. Moja głowa była tak zawalona myślami o tym co usłyszałem że nawet nie zauważyłem jak prawie potrącił mnie samochód, a najlepsze w tym wszystkim jest to że dowiedziałem się o tym od jakiejś zmartwionej staruszki pytającej jak się czuję.

Po dotarciu do domu co chyba graniczyło z cudem rzuciłem się na łóżko i do późnej nocy próbowałem rozgryźć słowa swojej matki jak i zmusić się do przyswojenia sobie faktu o Hae. Druga sprawa była łatwa i z nią pierwszą się uporałem, gorzej było z tym pierwszym. Zrezygnowany usiadłem przy biurku i odpaliłem laptopa. Po wpisaniu hasła na ekranie zamigała mi wiadomość od Shindonga. "Ciekawe czego chce"

Shini 2 dni temu :
  Genialna historia, serio, jeżeli masz ich więcej to napisz książkę.
  Nie zapomnij żeby napisać że to komedia.
  Co się ostatnio nie odzywasz? Nie mam z kim gadać nooo może poza jedną osobą xD

Zerknąłem na zegarek i zaniemówiłem. Jakim cudem jest już pierwsza w nocy? O_o
Najwyraźniej nie tylko ja nie mogłem spać, mój przyjaciel pewnie też ma kłopoty ze snem bo dalej ślęczy na gg. Nie namyślając się więcej postanowiłem z nim pogadać.

Ja 01:05
  Hej, sorka że się nie odzywałem tyle czasu ale mam niezły mętlik w głowie i nie wiem jak sobie z nim
poradzić.

Shini 01:06
  Oooo hej, trzeba coś na to poradzić, opowiadaj co się dzieje.

Tak oto wszystkiego się dowiedział i trochę mi pomógł. Nie jestem zadowolony z jednego co również się wyjaśniło, oczywiście mówię o słowach mojej kochanej mamusi. Otóż Shini twierdzi że chodzi o to że moja mama twierdzi że nieświadomie bardzo zależy mi na Hae i to nie w sensie przyjacielskim tylko partnerskim, co jest niedorzeczne. Ja jestem stu procentowym hetero, co prawda dziewczyny nie mam i jeszcze nie miałem ale to kwestia czasu.
Tak odchodząc od tego żebym czegoś nie rozwalił to dowiedziałem się że Shini ma dziewczynę i bardzo dobrze im razem z czego się cieszę. Reszta to tylko taka sobie rozmowa dwójki przyjaciół o wszystkim i o niczym.

Trochę uspokojony po rozmowie z kimś kto mnie rozumie postanowiłem walnąć w kimono, jednak nie dane mi było hasać po łące w wielkiej krainie morfeusza gdyż ledwo zamknąłem oczy i usłyszałem pisk mojej rodzicielki. Bez jaj jaki idiota napadał by na dom o 4 rano, przecież zaraz będzie jasno. Mimo to pędem ruszyłem do pokoju mamy zabierając po drodze sporych rozmiarów świecznik który stał w korytarzu.

- Hyukjae, co to ma być?! - usłyszałem na wejściu, zapaliłem światło i oniemiałem. To co zobaczyłem zszokowało mnie, jednym słowem dziś zakończę swój marny żywot. Jak znam życie to najpierw zostanę uduszony, następnie wypatroszony, a jeszcze później mamusia każe powiesić swojego kochanego syna nad kominkiem w salonie aby mogła patrzeć na niego codziennie aż do śmierci. Dlaczego tak sądzę? Może dlatego że moja mama w obecnej chwili siedzi na łóżku i wyobraźcie sobie że w jednej ręce trzyma tego sierściucha dla Shiniego <swoją drogą to nie wiem jak mogłem o nim zapomnieć> natomiast z drugiej ręki ten kłębek sierści najprawdopodobniej zrobił sobie ubikację bo wierzcie mi lub nie ale ma w niej nic innego jak kocie odchody. Panie jeśli istniejesz to strzeż mnie przed tą kobietą bo w oczach wypisany ma mord.

_________________________________________________________________________________

Laptopa niestety jeszcze nie mam, ale i tak napisałam dalszy rozdział. Nie wiem kiedy pojawi się następny bo piszę po nocach jak wszyscy śpią także różnie to bywa. Za błędy, braki przecinków i powtórzenia które na pewno się zdarzyły z góry przepraszam i mam nadzieję że mi wybaczycie tak długą przerwę.

środa, 14 listopada 2012

Zastój

Kochani czytelnicy opowiadania "Nowy". Zwracam się do wszystkich, zarówno do tych co się ujawnili jak i do tych co się "kryją". Otóż chodzi o to że opowiadanie staje w miejscu z powodów najprostszych. Brak mojego kochanego laptopa. Jest w naprawie od tygodnia i nie wiem kiedy wróci, a u rodzeństwa nie mogę pisać ponieważ nie znają oni mojego malutkiego sekretu. Jak już mój Skarbek wróci to postaram się wstawić coś nowego. 
                                                                                                        Yeosonghapnida Madzia >^,^<