Ci którzy o blogu pamiętają ^^

wtorek, 24 grudnia 2013

Już zawsze będziesz moim snem ( one-shot )

Jeszcze raz wesołych i spokojnych świąt. Mam nadzieję, że one-shot się spodoba. Do następnej notki >^,^<
_________________________________________________________________________________

Od odejścia Hangenga z zespołu minęło już sporo czasu. Wszystkim było z tego powodu ciężko, ale każdy jakoś dawał radę. Jedynym wyjątkiem był Heechul. Zachowywał się jak nie on. Nie był już tak wredny i zadziorny jak zawsze. Nie wychodził z pokoju kiedy nie musiał. Mało rozmawiał z kimkolwiek. Dopuszczał do siebie jedynie Hae. Na koncertach przy balladach zdarzało mu się płakać. Jednym słowem był załamany. Kolejny już wieczór spędzał w swoim pokoju nie mając zamiaru wychodzić. Reszta zespołu doskonale go rozumiała, a jednocześnie miała tego dość. Gdy ten jak co dzień siedział na parapecie i spoglądał za okno ktoś zapukał do jego drzwi.
- Hyung mogę? - głowa Hae wśliznęła się do środka.
- Wejdź. - odparł starszy odrywając wzrok od widoku i przenosząc go w stronę młodszego. - Znowu kazali ci mnie sprawdzać? - zapytał gdy tylko drzwi się zamknęły.
- Oni się o ciebie martwią Hyung. Ja też. - Hae podszedł do parapetu.
- Powiedz im, że nie muszą. Już nic sobie nie zrobię. - wrócił do oglądania ludzi z góry.
- To nawet nie o to chodzi. Wyjdź do nas czasem. Ja wiem, że ci ciężko, ale kilka słów to nic takiego. - Hae patrzył na niego smutno.
- Ja tak nie mogę. Nie mogę się zachowywać jakby go nie było. Do teraz się łudzę, że wróci i znowu się uśmiechnie mówiąc łamanym koreańskim. Wyczekuję tego codziennie. Co noc mam koszmary. Budzę się zapłakany. To.. po prostu boli. - zakończył wycierając łzy spływające po policzkach.
Hae od tak po prostu przytulił go i pozwolił płakać co też starszy uczynił. Wtulił się w niego i pociągał od czasu do czasu nosem. Po pół godziny dopiero się pozbierał i odsunął od Hae.
- Hyung nie płacz.. wyglądasz wtedy jak nie ty. - otarł mu mokre policzki.
- Dzięki młody. - potargał mu włosy i wstał żeby zapalić światło. - O kurwa.. trochę się zapuściłem. - powiedział spoglądając we własne odbicie. Miał włosy w nieładzie i dwudniowy zarost. Uroki urlopu.
- Nie jest tak źle. Wyglądasz nawet przystojniej i dojrzalej... Nie oznacza to oczywiście, że masz tak zostać. - dodał od razu widząc zainteresowanie na twarzy Hee.
Następnego dnia stało się coś nieoczekiwanego. W całym dormie zwykle hałaśliwym zapadła grobowa cisza.
- No co się patrzycie jak na ducha. Przecież chcieliście żebym wyszedł to jestem. - powiedział w końcu Hee zirytowany tą całą ciszą.
- Chcesz coś do jedzenia? Marnie wyglądasz. - pierwszy otrząsnął się Ryeo. Hee nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo młodszego już nie było. Westchnął tylko i rozsiadł się pomiędzy innymi.
Po pewnym czasie wszyscy wrócili do normalności jedynie Hae siedział cicho z wielkim uśmiechem patrząc się na Kociowładnego.
- I co się gapisz głupia Rybo? - warknął na niego w końcu. Hae wtedy ocknął się wreszcie mrugając wielkimi ślepiami. Kiedy już do niego dotarło, że to do niego mówi wstał i przez pół kanapy i wszystkie osoby na niej siedzące przebiegł tylko po to żeby wpakować się na kolana Eunhyuka.
- Hae nie zachowuj się jak dziecko. - powiedział zgniatany obecnie raper. Mimo to przytulił do siebie drugie ciało i zaśmiał się patrząc w te wielkie ciemne oczy.
- Ale.. Heechul hyung mówi, że jestem głupią rybą, a ja nic nie zrobiłem. - poskarżył się.
- Mój ty biedaku... - palnął Kyu robiąc tak głupią minę, że wszyscy w tym samym momencie wybuchli gromkim śmiechem. Tylko Teukki pod uśmiechem Heechula zobaczył smutek. Rozumiał go doskonale i nie wiedział jak mam mu pomóc. Mimo wszystko cieszył się, że ten postanowił w końcu się przełamać i wyjść z pokoju.
Mijały dni, a może nawet tygodnie. Nikt nie miał czasu na sprawdzanie daty. Ciągłe występy, kolejne wywiady i gromadzące się z każdą chwilą oferty całkowicie wykańczały. Nie wiedzieć nawet kiedy zawitał listopad i liście zaczęły spadać z drzew. Potem szybko spadł śnieg i wszystko wydawało się szare i wybrakowane. Jedyną osobą, która cały czas miała energię i coraz bardziej się uśmiechała był Hae. Nie było jeszcze nawet grudnia, a on już ubierał choinkę nie zwracając uwagi na głupie teksty rzucane ze strony zmęczonych i poirytowanych przyjaciół.
- Nawet w święta nie pozwolą nam być z rodziną, bo wymyślili sobie program telewizyjny. Zamiast siedzieć z najbliższymi to my będziemy uśmiechać się do kamery. - marudził lider robiąc piątą już kawę.
- Nie narzekaj.. Zawsze mogło być gorzej. - próbował pocieszyć go na daremno Yesung.
- Nie denerwuj proszę. Jestem tak zmęczony, że nie wiem co mówię, a nie chcę niczego żałować. - ostrzegł chcąc wziąć łyk gorzkiego napoju. Już prawie się napił kiedy kubek zabrał mu Siwon i wylał całą jego zawartość do zlewu.
- Jesteś uzależniony. - powiedział z poważną miną. - Zamiast to pić idź po prostu spać. Nie ma już dziś nic w grafiku możesz spać. - dodał i nie zważając na protesty najstarszego pociągnął go do jego pokoju. Wyszedł stamtąd po pięciu minutach z lekkim uśmiechem.
- Z trudem, ale poszedł spać. - powiedział zadowolony. - Ja też idę i wam radzę to samo. - zwrócił się do pozostałych i sam poszedł do siebie.
W przeciągu godziny cały dorm pogrążył się w ciszy i ciemności. Jedynie z pokoju Heechula i Sungmina słychać było zduszony szloch.
Grudzień jak i święta przyszły stosunkowo szybko. Wszystko nie wiadomo kiedy minęło jak za jednym mrugnięciem. Nadszedł też występ w telewizji. Wszyscy uśmiechali się do kamery, śpiewali kolędy... Świetnie się bawili. Bynajmniej na zewnątrz. W środku każdy żałował, że nie może być w tej chwili z rodziną. Po godzinie dwudziestej drugiej byli już wolni i niesamowicie wyczerpani. Jadąc autem przysypiali i marzyli jedynie o ciepłych łóżkach. Do głowy żadnemu nie przyszło, żeby dzwonić do rodziców Gdy tylko przekroczyli próg dormu wszyscy zgodnie osądzili, że idą spać. Jedynie Donghae zabłądził w pokoju Eunhyuka, a Sungmin w pokoju Ryeowooka.
Heechul na wyczucie z zamkniętymi oczami trafił do swojego pokoju. Nie zapalając nawet światła wszedł do swojego łóżka i przykrył się kołdrą. Już zasypiał kiedy ktoś pogłaskał go po policzku. Zaskoczony otworzył oczy i to co ujrzał sprawiło, że w jego oczach znowu zabłysnęły łzy. Nie wiedział w którym momencie się podniósł i wtulił z utęsknieniem w drugie ciało.
- Tak tęskniłem. - powiedział pozwalając łzą spływać po policzkach.
- Ja też. - wyszeptał Hangeng przyciągając do siebie bliżej trzęsącego się Heechula.
- Dlaczego.. Jak się tu znalazłeś? - zapytał drżącym z niedowierzania głosem.
- To jest teraz mało ważne. Najważniejsze, że mogę cię przytulić. - powiedział i pocałował go w policzek.
Nic już więcej nie powiedzieli. Po prostu położyli się wtuleni w siebie i pogrążyli w pierwszym od dawna spokojnym śnie.
Następnego dnia Heechul obudził się sam w łóżku. Przestraszony, że może tylko mu się przyśniło zdarzenie z poprzedniej nocy zaczął szukać czegokolwiek co by temu zaprzeczało. Kiedy jednak dojrzał na szafce nocnej naszyjnik oraz mały liścik. Szybko podszedł do łóżka i delikatnie podniósł obie rzeczy jakby się miały zaraz rozpaść. Delikatny uśmiech sam wpłynął na jego usta. Otworzył liścik, w którym starannym pismem chińskim zapisane było pięć słów.
"Już zawsze będziesz moim snem"
W tym momencie do Heechula dotarło, że to już na prawdę koniec. Mimo wszystko czuł się jakiś taki lekki. Założył naszyjnik i wyszedł do salonu gdzie zebrała się już reszta zespołu. Leeteuk akurat włączył telewizor. Gdy na ekranie pojawiło się imię byłego członka zespołu wszyscy umilkli. 
- Wszystkich fanów zespołu Super Junior zaskoczyło nagłe pojawienie się na lotnisku Gimpo byłego członka Hanegenga. Najprawdopodobniej spędził święta w Korei i obecnie wraca do Chin. 
W tym momencie Hee chrząknął zwracając na siebie uwagę. Został obdarzony wystraszonymi spojrzeniami kolegów z zespołu. 
- No już nie patrzcie tak po mnie. Nec mi się nie stanie. Pogodziłem się z jego odejściem. Zostanie on jedynie moim snem. 
Hee w naszyjniku XD .. Niestety nie znalazłam nigdzie takiego znaczku, żeby móc go umieścić w opku ^^

niedziela, 22 grudnia 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 37/44 )

No więc po pierwsze chcę serdecznie podziękować, za 29 tysięcy wyświetleń. Cieszy mnie bardzo, że nadal ze mną jesteście. Szykuję dla was niespodziankę na święta i mam nadzieję, że się wyrobię z pisaniem. Co do tej notki to w założeniach miała być dwa razy dłuższa, ale coś mi nie pykło także jest ile jest. 
Tak zawczasu chcę Wam życzyć zdrowych i pogodnych świąt
Szczęścia i pomyślności
Radości i cierpliwości
Szampańskiego sylwestra 
Żeby wszystko szło po waszej myśli i nic wam nie stawało na drodze do spełniania marzeń >^.^< 

Dziękuję, że ze mną jesteście i mam nadzieję, że będziecie przez jeszcze długi czas. Zapraszam do czytania jak i komentowania... 

EDIT: COŚ MI SIĘ OSTATNIO DZIEJE Z KOMENTARZAMI. NIE DODAJE ICH, ALBO ZNIKAJĄ PO CHWILI. PROSZĘ KOPIOWAĆ KOMENTARZE PRZED WRZUCENIEM I SPRAWDZIĆ CZY DODAŁO, JEŚLI NIE TO SPRÓBOWAĆ JESZCZE RAZ ^^ PRZEPRASZAM ZA KŁOPOTY.
_________________________________________________________________________________

Hee obudził się w jakimś obcym pomieszczeniu. Nie wiedział gdzie jest, która jest godzina czy pora dnia, a co najważniejsze nie wiedział co się stało z Siwonem. Nim stracił przytomność widział jak ten próbuje uciec, ale nie wiedział czy to mu się udało. Gdyby tak było mógłby sprowadzić jakąś pomoc. Spróbował się podnieść do siadu mimo tępego bólu głowy. Nim mu się to udało wykonał trzy próby. Teraz dokładnie widział pomieszczenie, w którym obecnie się znajdował. Przed nim były drzwi. żadnych okien i wysoko umiejscowiony sufit. Gdy zerknął w prawo zobaczył jakąś szafeczkę. Mając nikłą nadzieję na.. sam nie wiedział na co, ale ruszył w jej kierunku i otworzył malutkie szufladki. Na jego nieszczęście te były puste. Obejrzał się więc za siebie, ale tam nie było nic. Westchnął zrezygnowany i usiadł przy szafce. W tym właśnie momencie usłyszał kaszlenie dobiegające z jednego z kątów. Nie bardzo widział zarys, ale gdy podszedł bliżej rozpoznał w skulonej postaci Siwona. Podbiegł do niego czym prędzej i zaczął delikatnie potrząsać budzącym się przyjacielem.
- Siwon.. Wstawaj, wstawaj słyszysz? - mówił do niego.
- Gdzie jesteśmy? - wychrypiał Wielebny.
- Nie mam pojęcia, ale mogę się założyć, że to sprawka Genga. - odparł Hee - To wszystko moja wina. To ja cię w to wplątałem, gdyby nie ja miałbyś normalne życie i nie siedziałbyś tu teraz. - zaczął szeptać jakby do siebie. Bolało go, że przez niego Siwon musiał przechodzić przez jego piekło. Obwiniał się, że po niego zadzwonił. Miał też pretensje do siebie za to, że nie pomyślał o urządzeniu namierzającym od razu. Jakby wtedy na to wpadł. Zanim wyszedł z domu. Może uniknęliby tego co się teraz dzieje.
- Nie przejmuj się. Nawet dobrze się stało, że jestem tu z tobą. Gdybym nie wyczuł, że coś się mogło stać nie przyjechałbym wtedy do ciebie... Poza tym nie może być tak, że on cię więzi. Nie możesz mu na to pozwalać... Zastanawia mnie również czy on jest szczęśliwy w takim związku, o ile związkiem to można nazwać kiedy ty się go boisz i szczerze nienawidzisz. Taki człowiek jak dla mnie nie ma ani sumienia, ani prawa bytu. Nie powinien zniewalać ukochanej osoby... - zakończył jakby uświadamiając sobie, że mówi to wszystko na głos. Hee spoglądał na niego wielkimi oczami. Miał teraz mętlik w głowie. Słowa Siwona w pewien sposób na niego wpłynęły. Dały siłę do walki. Obiecał sobie w tym momencie, że się nie podda i jakoś ich stąd wyciągnie.
Siedzieli w ciszy już od dłuższego czasu. Żaden nie wiedział jak zacząć rozmowę i czy w ogóle jest po co ją zaczynać. Oboje wyczekiwali przyjścia Hangenga. Hee nie mógł znieść tej bezczynności. Na co miał czekać? Przecież to jest jakieś chore. Nie dość, że ich uwięził to teraz wydaje się, że o nich zapomniał.
- Nie wiem jak ty, ale ja id... - nie skończył, bo przerwało mu obracanie się klucza w zamku. Momentalnie zamilkł i skierował wzburzony wzrok w drzwi. Nie miał zamiaru okazywać strachu. Nie da się. Już nie.
Drzwi się otworzyły, a stanął w nich Geng. Uśmiechnął się widząc, że oboje już nie śpią i uprzednio zapalając światło wszedł do środka zamykając za sobą drzwi na kluch. Spojrzał najpierw na Kima, jednak po chwili skierował spojrzenie na Choi'a. Momentalnie jego wyraz twarzy się zmienił. Był teraz ostry, skupiony i surowy jednocześnie. Patrzył na niego z obrzydzeniem i zdenerwowaniem. Powoli krok po kroku zaczął do niego podchodzić.
- Myślałeś, że was nie znajdę? Że jak go wywieziesz to dam wam spokój i odpuszczę? - zapytał - Muszę cię zawieść. Heechul był, jest i będzie mój czy tego chce czy nie i nawet ty tego nie zmienisz. - dodał, a gdy tylko Siwon otworzył usta by mu odpowiedzieć ten wymierzył mu solidnego kopniaka w brzuch co poskutkowało tym, że zamiast mówić zaczął kaszleć kuląc się i łapczywie starając złapać powietrze. Hee patrzył na to wszystko z boku. Nie mógł na razie nic zrobić. Musiał jeszcze trochę poczekać mimo chęci mordu na chińczyku.  Nawet nie drgnął przy kolejnych ciosach zadawanych Siwonowi. Zamknął jedynie oczy i starał się odciąć od tego co się tam działo. Gdy Hangeng to zauważył ogarnęła go furia. Zaprzestał katowania Siwona i podszedł do Heechula. Bez mrugnięcia okiem złapał go za włosy i siłą przytargał do Siwona.
- Dlaczego nie patrzysz na jego cierpienie co? Zerknij sobie do czego doprowadziłeś. To wszystko przez ciebie. Dzięki tobie tak cierpi. Gdybyś tylko nie mieszał go w nasze sprawy nie byłoby go tu teraz. - mówił wolno i wyraźnie patrząc prosto na Heechula.
- Nie.. Nie słuchaj.. Go. - wycharczał Siwona za co oberwał kolejnego kopniaka.
- Nie odzywaj się psie! - krzyknął. - Zostawię was teraz samych. Widzimy się za jakiś czas. Pomyśl o tym co ci powiedziałem Kociaku. - powiedział jeszcze na odchodne, a już po chwili nie było po nim śladu. Światło na nowo zgasło, a pomieszczenie zapadło w ciemności.
- On ma rację. To wszystko przeze mnie. Gdybym nie myślał tylko o sobie. Tylko o tym, żeby się od niego uwolnić. Gdybym pomyślał co się może stać... Tak cię przepraszam. Jestem beznadziejnym hyungiem... Przepraszam. Zobaczysz, że nas stąd wyciągnę. Choćby nie wiem jaka miała być tego cena to nas uwolnię. Śpij teraz. Musisz odpocząć. - zakończył i kładąc głowę Siwona sobie na kolanach zaczął go delikatnie głaskać. Poczekał aż ten zaśnie po czym sam pozwolił sobie na krótki odpoczynek.
Hee zbudził się jakiś czas potem. Pierwsze co mu nie pasowało to brak ciężaru na kolanach, za to drugie to krępujące więzy na dłoniach. Rozchylił delikatnie powieki, żeby zobaczyć co się dzieje. To co ujrzał sprawiło, że od razu się rozbudził. Wstał też na równe nogi i chciał podbiec do zakrwawionego Siwona leżącego po przeciwnej stronie pomieszczenia, ale gdy wykonał pierwsze kroki ręce zostały pociągnięte do tyłu.
- Mogłem się tego spodziewać. - powiedział sam do siebie spoglądając do tyłu. Lina którą miał na nadgarstkach była połączona z drugą przymocowaną do ściany. zrezygnowany wrócił na miejsce. Siedział bezczynnie przez chwilę póki nie zaczęła go ta sytuacja denerwować. Wstał wtedy i zaczął na ślepo rozwiązywać węzły. Wkurzał się przy tym jak nigdy, ale w końcu mu się udało. pozostały tylko te na nadgarstkach, ale z nimi było prościej. po kolejnych chwilach był już wolny i siedział przy nieprzytomnym Siwonie. W chwili gdy ten się wybudził do pomieszczenia wszedł zdenerwowany chińczyk. Odepchnął Heechula od drugiego mężczyzny i zaczął na niego wrzeszczeć. Kompletnie olał Kociowładnego. Ten za to przyglądał mu się zaciekawiony. Gdy dostrzegł, że ten się chwieje wykorzystał sytuację. Po cichu zakradł się pod drzwi które nie zostały zamknięte i patrząc przepraszająco na Siwona wybiegł ze środka. Znalazł się w jakimś lesie. Nie zastanawiał się nad kierunkiem ucieczki. Pobiegł w pierwszym lepszym kierunku słysząc za sobą krzyki Hangenga. Bał się. Zwłaszcza słysząc strzały. Modlił się, żeby Siwonowi nic się nie stało. Musiał sprowadzić pomoc i uratować przyjaciela.

sobota, 7 grudnia 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 36/44 )

No więc może zacznę od tego, że bardzo, ale to bardzo przepraszam za tak długą przerwę. Nie planowałam jej. Wiem, że to marne usprawiedliwienie, ale taka jest prawda, że na nic nie mam czasu. Cały czas nauka. Jak się nie uczę to śpię także serio nie ma kiedy pisać. To powstawało na lekcjach religii... Postaram się więcej pisać, ale nic nie obiecuję, bo teraz będę miała próbne testy -.- 
Miłego czytania i jeszcze raz przepraszam. 
EDIT: COŚ MI SIĘ OSTATNIO DZIEJE Z KOMENTARZAMI. NIE DODAJE ICH, ALBO ZNIKAJĄ PO CHWILI. PROSZĘ KOPIOWAĆ KOMENTARZE PRZED WRZUCENIEM I SPRAWDZIĆ CZY DODAŁO, JEŚLI NIE TO SPRÓBOWAĆ JESZCZE RAZ ^^ PRZEPRASZAM ZA KŁOPOTY.
_________________________________________________________________________________

- Czekaj no chwilę.. Mówisz, że ten.. pomyleniec zmusił cię do związku? - Siwon nie dowierzał. Ruszyło go to. Zacisnął palce na kierownicy, aż mu knykcie pobielały.
- No przecież mówię. Teraz siedziałem zamknięty i gdyby nie ty, to pewnie teraz nadal siedziałbym w domu czekając na tego psychola.
- Co za bydlak! - wrzasnął nagle Wielebny uderzając z całą siłą w kierownicę - Gdzie pojedziemy? - zapytał, gdy już się trochę uspokoił.
- Nie mam pojęcia. Jedyna osoba o jakiej pomyślałem to Kyu.. Mieszka na obrzeżach. Lepiej nie niepokoić reszty, bo on będzie mnie szukał. - mówił Hee w zastanowieniu. Był już tym zmęczony. Miał sobie przecież w końcu ułożyć życie, a tak to przez ten jebany wyjazd do Chin wszystko się posypało. Dlaczego to zawsze on musi mieć takiego pecha?
- To jakieś fatum. - szepnął do siebie co nie uszło uwadze Siwona.
- Co mówiłeś? - zapytał.
- Nie nic. Tak obie mruczę. - wyjaśnił powoli. W następnej chwili zaczął opuszczać fotel. - Ostatnio słabo sypiałem. Obudź mnie jak będziemy na miejscu. - powiedział po czym okrył się bluzą i postanowił w końcu odpocząć nie musząc się martwić o własne bezpieczeństwo.
Geng w tym czasie wszystko sobie na spokojnie układał. Wiedział doskonale, że Hee mu nie ucieknie. Zadbał o to, gdy odwoził go pijanego do domu. Mógł obmyślić spokojnie plan działania, a dopiero potem ukarać Heechula.
- Hee... Wstawaj jesteśmy.. - Siwon potrząsał lekko ramieniem przyjaciela. Najchętniej to by go nie budził, ale przecież nie zostawi go w aucie.
- Co..? To już? A tak fajnie mi się spało. - wydął policzki i naciągnął na siebie bardziej bluzę. - Która godzina? - ziewnął potężnie przeciągając się.
- Dochodzi dwudziesta. Miejmy nadzieję, że Kyu będzie w domu.
- Żartujesz sobie ze mnie? Przy jego nałogu nie ma innej opcji. - zaśmiał się Kociowładny po czym łapiąc swoją torbę opuścił pojazd trzaskając drzwiami. Siwon na to jedynie westchnął dołączając do niego.
Zapukali do drzwi, ale nikt im nie otworzył. Hee zaczął się denerwować. Był pewien, że ten Padalec jest w środku, ale pewnie udaje, że go nie ma. Po kolejnych dwóch minutach stania na mrozie wyprowadzony z równowagi zaczął się dobijać do drzwi.
- Otwieraj Kyu! Wiem, że tam jesteś! Nie próbuj mnie olewać, bo jak tam wejdę to osobiście wyślę cię na odwyk, a twoją 'żonę' potraktuję młotkiem! - wydzierał się kopiąc w drzwi. Nie musiał długo czekać aż drzwi się otworzyły i stanął w nich znudzony Kyuhyun.
- No nareszcie.. Jak mogłeś kazać mi tak długo czekać?
- Hyung~ nie gniewaj się, a poza tym to używaj czasem telefonu. - powiedział robiąc przejście.
- Już nie zaczynaj.. Pomieszkamy sobie trochę u ciebie. - powiedział Hee i wyłożył się na kanapie w salonie. Czuł się tu jak u siebie. Od jego ostatniego pobytu nic się nie zmieniło. Te same meble, te same ściany, ta sama podłoga. Jedyne co się zmieniło to bałagan, który gdzieś zniknął. Zawsze wszędzie było wszystkiego pełno, a teraz tego nie było.
- No spoko.. W domu nie ma mnie od rana do godziny czternastej także no.. chcę po powrocie mieć dom cały, a nie w kawałkach.
- Dalej pracujesz jako matematyk na tym uniwerku? - odezwał się w końcu Siwon.
- A co mam poradzić? Dobrze płacą, nie muszę się wysilać. Od czasu do czasu poznęcam się nad uczniami różnymi klasówkami tak dla rozrywki. Żyć nie umierać. Kawy?! - zawołał już z kuchni najmłodszy.
- Kawą będziesz mnie poił? Nic mocniejszego nie masz? - zapytał Hee. Od razu dało się słyszeć głośne westchnienie. Potem nastąpiło obijanie się o siebie szkła i w końcu podano soju.
- Przez was będę jutro pracował na kacu. - marudził Kyu.
- Nie wciskaj mi kitu. Znam cię nie od dziś i doskonale wiem ile potrafisz w siebie wlać, bo jesteśmy na tym samym poziomie.
- Oj tam czepiasz się.
- Jak zawszę bez krzty szacunku do starszych.. Pij, a nie gadaj. - zakończył rozmowę Heechul.
Późną nocą, gdy cała trójka była już trochę podpita, a zapasy soju nagle wcięło Kyu zarządził ciszę nocną.
- Hee kurwa to, że ty nie idziesz do pracy nie oznacza, że inni także. Zacznij śpiewać jeszcze raz, a będziesz spać na zewnątrz. - wydzierał się maknae. Kociowładny na to oświadczenie zastawił drzwi czym tylko dał radę i zaczął się wydzierać na nowo.
W tym czasie Hangeng był już w drodze. Wszystko miał idealnie zaplanowane i już niedługo mógł zacząć działać.
Siwon obudził się przed południem. Widząc, że Hee jeszcze śpi ruszył do kuchni i zabrał się za robienie jajecznicy. Zjedli we względnym spokoju oczywiście zaraz po tym jak Heechul wydostał się z pokoju.
- Dzwoniłeś do managerów, że bierzemy urlop? - zapytał Siwon zmywając naczynia.
- Osz cholera.. zapomniałem. Daj mi chwilę. - powiedział i już go nie było. Wrócił po pięciu minutach z wielką ulgą wypisaną na twarzy. - Z trudem, ale załatwiłem dla nas urlop. Podobno Geng też się dziś nie stawił. - dodał z obawą.
- To nie wróży dobrze. Nie wychodź beze mnie z domu. - powiedział zatroskany Wielebny. Wyglądał przy tym strasznie poważnie. Hee tylko przytaknął i zajął się swoimi sprawami.
Przez następne kilka dni nic szczególnego się nie działo. Można by powiedzieć, że było aż za dobrze. Hee wciąż był jednak niespokojny. Zastanawiał się czemu Hangeng do niego nie wydzwania. Tylko to mu nie pasowało. W normalnych okolicznościach musiałby wyciągać kartę, albo nawet zmienić telefon, ale.. Przestał się na niego patrzeć i szybko go podniósł. Dopiero teraz do niego dotarło. Czemu nie pomyślał o tym wcześniej? Otworzył klapkę i zaczął przyglądać się po kolei baterii, a następne karcie sim i karcie pamięci.
- Debil. Teraz już za późno. Ale powinien już dawno tu być. - powiedział do siebie odczepiając od wcześniej wyciągniętej baterii malutkie urządzenie..
Wieczorem Kyu wyszedł na zakupy, a kiedy w domu został jedynie Heechul i Siwon Hangeng zaczął realizować swój plan. Przez okno do salonu wpadły dwa pojemniczki, z których natychmiastowo zaczął wydostawać się gaz. Hee zaczął osuwać się na ziemię, Siwon próbował jakoś uciec jednak sam stracił przytomność będąc o krok od drzwi.

środa, 6 listopada 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 35/44 )

Tak minutkę przed północą w Korei puki jeszcze trwa rocznica Juniorków macie notkę ^^ 
Miłego czytania >^,^<
_________________________________________________________________________________

- Pojebało cię do reszty? Nie możesz mi zabronić wychodzić i spotykać się ze znajomymi. - powiedział Hee niesamowicie wnerwiony. Ledwo już nad sobą panował.
- Dlaczego nie? Jestem twoim chłopakiem zapomniałeś? - spytał spokojnie.
- Ty jesteś nienormalny. Może jeszcze kup mi obrożę z napisem "Własność zaborczego pojebanego Hangenga.. Nie dotykać bo zabije" co? Weź ty się idź lecz. - chciał go wyminąć, jednak Geng złapał go i przyszpilił do ściany.
- Nie pozwalaj sobie kocurku. - warknął. - Nie zapominaj do czego jestem zdolny. - dodał po czym go puścił. Hee prychnął tylko i pędem ruszył do siebie. Wpadł do pokoju i gorączkowo zaczął rozglądać się za ciuchami z wczoraj. Jak tylko je dopadł przeszukał wszystkie kieszenie. Nie znajdując tego na czym mu zależało na powrót zbiegł na dół.
- Oddawaj mi w tej chwili telefon i klucze do auta. - warknął wnerwiony na całego.
- Hmm pomyślmy... Nie. - powiedział, a Hee nie panując nad sobą już całkowicie wziął zamach i jego pięść idealnie wpasowała się w policzek oniemiałego Genga.
- Powiedziałem kurwa oddawaj mi moje rzeczy! - wydarł się. Potem nie czekał na odpowiedź. Ruszył do pokoju zajmowanego przez Genga i zaczął przekopywać wszystkie jego rzeczy w poszukiwaniu tych swoich dwóch tak bardzo mu teraz potrzebnych. Nie znalazł ich co jeszcze bardziej go wkurzyło.
- Gdzie to kurwa jest?! - wydarł się wkraczając na nowo do salonu. Tam Geng już jak gdyby nigdy nic siedział i oglądał telewizję. - Słuchasz... - nie dokończył, bo w oczy rzucił mu się barek, na którym spoczywał telefon oraz klucze do auta. - Cały czas tu leżały? - zapytał już spokojniej podchodząc do barku i zgarniając oba przedmioty.
- Tak. - padła krótka odpowiedź.
- To czemu nic nie powiedziałeś? Oberwałeś za głupotę. - powiedział i wyszedł. Nie wiedział czy ma go przeprosić czy nie dlatego tak wybrnął z całej sytuacji. Mimo wszystko czuł ulgę. Mógł się wyładować. Tylko jedno go zastanawiało. Dlaczego ten debil nie zareagował? Padł na łóżko w swoim pokoju i szybko wystukał esemesa do Siwona. Musi mu wszystko wyjaśnić. Jest sobota, mogą się spokojnie spotkać i pogadać. Nawet się jakoś szczególnie nie stroił. Wytłumaczyć się może kacem w końcu głowa nadal go boli, a po unoszeniu głosu tylko się to nasiliło.
Zszedł na dół. Najpierw udał się do kuchni. Znowu zapomina o kocie. Na szczęści to wierne zwierze nie ma mu tego za złe. Nakarmił Heebuma i pogłaskał chwilę.
- Uważaj na siebie kochanie. Tatuś na razie wychodzi. - szepnął do zwierzaka po czym podniósł się z klęczek.
- Wychodzę. - rzucił zakładając buty.
- Dokąd i z kim? - zapytał Geng, który jakby spod ziemi wyrósł przed nim.
- Z Siwonem. Nie ważne dokąd. - odparł irytując się na nowo. Czy on jest dzieckiem, żeby ze wszystkiego się spowiadał?
- Nie wychodzisz. - usłyszał stanowczy głos, a zaraz potem poczuł stanowczy i mocny uścisk na nadgarstku. Hangeng pociągnął go w stronę salonu, gdzie siłą usadowił go na kanapie.
- Chyba nie myślisz, że cię będę słuchać. Jakbyś jeszcze nie zauważył to jestem dorosły, a ty nie jesteś moją mamą. Nie potrzebuję twojego pozwolenia na wyjście z MOJEGO domu. - powiedział oburzony wstając, jednak zaraz siedział na powrót usadzony przez chińczyka.
- Jakbyś zapomniał to ci przypomnę. W każdej chwili coś może się stać albo tobie, albo Siwonowi. Tego byś raczej nie chciał co? Tak też myślałem. Zostajesz. - powiedział widząc zrezygnowanie na twarzy Hee. Miał go rozkochać, ale coś mu to nie wychodziło. To wszystko wina tej wrodzonej upartości jaką posiadał koreańczyk. - Wychodzę do agencji. Manager chciał się ze mną zobaczyć. Daj mi klucze. Wolę mieć pewność, że zostaniesz w domu. - wyciągnął dłoń, na którą Hee po chwili wahania położył klucze. - Do potem Kocie. - powiedział jeszcze na odchodne po czym wyszedł zamykając Heechula w domu.
Czuł się jak więzień we własnym mieszkaniu. W dodatku nie spotka się z Siwonem.. Siwon. Ze też wcześniej o nim nie pomyślał. Szybko złapał za telefon i wykręcił numer przyjaciela.
- Przyjedź do mnie szybko. Weź klucze do mojego domu. - powiedział gdy tylko Wielebny odebrał i rozłączył się nie czekając na odpowiedź. Miał nadzieję, że zdąży nim ten psychol wróci. Spakował kilka ubrań do torby i pieniądze oraz karty kredytowe, potem czekał w salonie na przyjaciela. Słysząc po prawie pół godziny przekręcany klucz w zamku aż wstrzymał oddech.
- Heechul..? - głos Siwona przyniósł mu wielką ulgę.
- Nareszcie. Co tak długo? Muszę uciekać. Wyjaśnię ci po drodze choć. - powiedział i wyszedł z domu czym prędzej. - Zamknij drzwi. - powiedział jeszcze wsiadając do auta. W drodze wyjaśnił Wielebnemu wszystko co wydarzyło się od niedzieli kiedy to został całkiem sam w domu, a Siwon wrócił do siebie.
Mniej więcej w tym samym czasie Geng podjechał z powrotem na podjazd posesji Heechula. Wysiadł z auta, zamknął je do porządku i ruszył do drzwi wejściowych. Przekręcił zamek, otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Wróciłem! - krzyknął, ale nikt mu nie odpowiedział. Z ciekawości zerknął do sypialni Hee mając nadzieję, że ten akurat będzie spać. Mógłby wtedy na niego popatrzeć. Nie było go tam. To trochę zaniepokoiło Genga. Przeszukał cały dom, ale po Kociowładnym śladu nie było.
- Kurwa niech ja go dorwę. - syknął do siebie i ruszył do swojego pokoju. Złapał tam za urządzenie, które pikało co chwilę cichutko i uśmiechnął się do siebie. - Nie uciekniesz ode mnie choćbyś nie wiem jak chciał.

sobota, 2 listopada 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 34/44 )

Znowu dość długo nie było notki.. Nie wiem już sama, który raz za to przepraszam, ale nic nie poradzę na nawał nauki. w tym tygodniu miałam tyle sprawdzianów i kartkówek, że sama nie zliczę. Zastanawiam się, czy nie stworzyć na FB strony poświęconej temu blogowi. Co Wy na to? 
Miłego czytania i powiedzcie co o tym sądzicie >^,^<
_________________________________________________________________________________

Heechul stracił całą ochotę do zabawy. Chciał się trochę rozerwać. Zapomnieć o Gengu chociaż na moment i zabawić się jak dawniej. Czy aż tak dużo wymagał? Chyba tak, skoro ten debil go śledził.
- Chłopak? - zapytał Hongki nie dowierzając.
- Tak. Dziwne, że wam nic nie powiedział. Myślałem, że już wiecie. Kochanie chciałeś zrobić im niespodziankę? - spytał Kociowładnego. Ten spojrzał na niego z mordem jakiego jeszcze chyba nikt nie widział. Nawet sam Siwon się zdziwił, a znał go dłużej niż ktokolwiek.
- Masz przejebane. - syknął mu do ucha tak by tylko on mógł to usłyszeć. Na chińczyku nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Przyciągnął tylko bliżej obejmowane ciało i wrócił wzrokiem do reszty najbardziej przyglądając się jednak Siwonowi.
- Trochę nas to zaskoczyło. Wszyscy byliśmy pewni, że.. Ałaaa - zawył pod koniec Minho. Ren powstrzymał go w odpowiednim momencie. Rzucił mu spojrzenie mówiące, żeby się zamknął.
- Nie dziwię się, mnie też trochę zaskoczył, jak tydzień temu zadzwonił do mnie i powiedział, że chce się spotkać. Przyleciałem wtedy z Chin jak na złamanie karku, ale opłacało się. Jak mnie zapytał, czy nadal chcę z nim być to myślałem, że mogę latać ze szczęścia. Od razu się zgodziłem. Kazałem przysłać swoje rzeczy i teraz mieszkamy razem u Kociaka. - mówił z wielkim entuzjazmem. Wszyscy patrzyli na niego z niedowierzaniem. Hee nigdy taki nie był i oni o tym wiedzieli. Nie zapytałby nikogo o chodzenie, to inni zwykle pytali go. Jakoś trudno było im to przetrawić. Najciężej było Siwonowi. Patrzył na Heechula z wielkim bólem w oczach. Nie chciał wierzyć Gengowi. Jakoś nie mógł sobie tego wyobrazić po tym jak ten go zgwałcił. - Kochanie to niekulturalnie pisać esemesy, gdy jest się w towarzystwie przyjaciół. - Geng wziął mu telefon. Przeczytał wiadomość i ze złością schował urządzenie w kieszeni swoich spodni.
- Nie wiesz, że ja taki jestem? Im nie robi różnicy, czy ich słucham czy nie. Taki już jestem. Oddaj. - Heechul był już na skraju wytrzymałości. Ten kretyn zabrał mu telefon jak już kończył pisać i miał wybierać numery zebranych przy stole.
- Ale mi robi. - odparł Geng i wplił mu się w usta. Dobrze wiedział, że zostanie odepchnięty dlatego był to zwykły buziak. Nim Hee zdążył zareagować było już po wszystkim. Wyglądało to tak jakby poporstu Kociowładny nie miał nic przeciw. - Napij się jednak. Ja poprowadzę. - powiedział.
Heechulowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zamawiał najmocniejsze drinki jakie tylko mieli. Chciał się spić do nieprzytomności i wiedział, że trochę to zajmie, bo głowę miał niesamowicie mocną. W między czasie rozmawiał z Hongkim w większości na wszystkie możliwe tematy starannie omijając ten najważniejszy.
- Hee nie powinieneś tyle pić. Będziesz miał kaca morderce. - powiedział w pewnym momencie zmartwiony Siwon.
- Nie martw się, zajmę się nim jak należy. - odpowiedział mu Geng. - Tak poza tym to dawno się nie widzieliśmy prawda? Nadal chcesz być księdzem? - zagadnął do Siwona.
- Trochę się pozmieniało. Nie wiem czy wiesz, ale pracuję jako model w tej samej agencji co Heechul hyung. - odpowiedział Siwon.
- Serio? To będziemy się często widywać. Ja pracuję dosłownie razem z Hee. Mamy mnóstwo propozycji wspólnych sesji od czasu wydania tamtej w Chinach. - powiedział.
- Aż dziwne, że przez ten tydzień na siebie nie wpadliśmy. - Siwon był coraz bardziej przybity. Już nic nie wiedział. Hee nic mu nie mówił, a powinien.. chyba.
Hee odpłynął po dwóch godzinach intensywnego wlewania w siebie alkoholu. Jakby policzyć mu procenty to byłoby prawdopodobieństwo, że pobił rekord światowy.
- My się już chyba będziemy zbierać. Kicia chyba przesadziła. - powiedział Geng i bez najmniejszych problemów wziął Heechula na ręce. Pożegnał się z całym towarzystwem i nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia obcych zapłacił za tego pijaka po czym opuścił klub. Wpakował nieprzytomnego na tylne siedzenie i sam zasiadł za kierownicą. Uchylił szybę i wyjął telefon Kociowładnego.
"Potem wam wyjaśnię. Nie bierzcie tego na serio."
Aż krew się w nim zagotowała. Nie pozwoli mu. Rozkocha go w sobie choćby miał pracować nad tym nie wiadomo ile. Wykasował esemesa i ruszył z piskiem opon. Dojechał w zastraszająco szybkim czasie. Wysiadł z auta nabuzowany, lecz gdy tylko otworzył tylne drzwi cała złość z niego uleciała. Delikatnie wyjął śpiącego Heechula i zaniósł do jego sypialni. Ułożył go w łóżku po czym zszedł do kuchni po tabletki przeciwbólowe. Wziął od razu dwie i butelkę wody. Postawił to na szafce nocnej u Hee i sam poszedł spać.
Rano Genga obudziło głośne jęczenie i narzekanie. Od razu domyślił się, że Hee właśnie się obudził. Wiedząc, że już nie zaśnie postanowił doprowadzić się do porządku i już po godzinie przyglądał się jak Hee w kuchni opróżnia szóstą butelkę wody.
- Zabalowałeś wczoraj na całego. - powiedział cicho. Hee momentalnie oderwał się od wlewania w siebie kolejnych litrów wody.
- Spierdalaj. Lepiej się do mnie nie zbliżaj. Po chuja za mną lazłeś do tego klubu? Już wychodzić z kumplami nie mogę? Zabronisz mi? - mówił wolno, ale bez problemu można było wyczuć jak go roznosiło.
- Mówiłem ci, że muszę cię pilnować, bo jeszcze ktoś mi cię porwie... I tak. Zabraniam ci. - powiedział, a Heechula wmurowało. On mu zabrania. Też coś.

piątek, 1 listopada 2013

Przeze mnie ( one-shot )

To już kolejny rok bez ciebie. Sam nie wiem jak jeszcze funkcjonuję. Pewnie, gdyby najbliżsi ciągle mnie nie doglądali to już dawno by mnie nie było. Wszystko przez ten ból, który zostawiłeś mi po sobie. Gdybym wtedy nie zadzwonił. Gdybym wtedy tak nie prosił. Nie spieszyłbyś się tak. Zobaczył ten cholerny samochód i nie zginął na moich oczach. Nie musiałbym patrzeć na twoje opadające powieki, lekki uśmiech i przestającą się poruszać klatkę piersiową. Byłbyś tu przy mnie i przytulał mnie w tej chwili. Byłem tak samolubny. Chciałem, żebyś zawsze był przy mnie, ale tego nie przewidziałem. Nie przewidziałem, że jednym życzeniem sprawię, że odejdziesz na zawsze zostawiając mnie samego. Zostałem sam na własne życzenie. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. Codziennie widzę cię w snach. Stoisz gdzieś w oddali uśmiechając się promiennie i mówiąc coś czego nie potrafię usłyszeć. Budzę się wtedy cały zapłakany i całym sobą pragnę wybudzić się z tego koszmaru i wtulić się w ciebie słuchając jak cichutko nucisz uspakajające mnie melodie kołysząc w ramionach. Niestety to się nie dzieje. Już nie. A to wszystko przeze mnie. Przeze mnie ciebie już nie ma.
I muszę z tym żyć. Muszę, bo to kara. Przetrwam ją mając nadzieję, że chociaż po drugiej stronie, gdy mój czas nadejdzie spotkamy się ponownie. Wtedy będę mógł przeprosić cię osobiście i w końcu poczuć twą obecność. W końcu znowu cię przytulę i powiem jak bardzo kocham. Ale na to jeszcze czas. Na razie muszę żyć w tym koszmarze. W koszmarze, w który ciebie już nie ma. Przeze mnie.

_________________________________________________________________________________

Sama mnie bardzo wiem czemu to napisałam. Może to przez dzisiejsze święto. W pewnym sensie chciałam pozbyć się tego bólu, który dziś czuję. Nawet nie wiem czemu. Mam nadzieję, że się komuś spodoba. 
Co do obecnego opowiadania, to postaram się coś w końcu napisać. Ostatnio do niczego nie mam głowy. 
Przepraszam. 

niedziela, 20 października 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 33/44 )

Kolejna notka. Znowu musieliście długo czekać -.- Przepraszam, ale teraz tak już chyba będzie cały czas. Nie mam kiedy pisać. Dodatkowo teraz jeszcze moje myśli krążą wokół Konwentu TSURU na który się wybieram. 
Notka jest zdecydowanie dłuższa od pozostałych co mam nadzieję Was cieszy. 
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________

Następnego dnia obaj wychodzili do pracy. Takie szczęście, że każdy swoim samochodem. Hee całą drogę zastanawiał się w jaki sposób ma unikać przyjaciela skoro pracują w jednej agencji i nie raz ze sobą rozmawiają gdy akurat mają wolną chwilę. Do tego dochodził też fakt, że Siwon przecież tyle mu pomógł. Nawet jak na siebie to aż takim bydlakiem nie jest, żeby od tak kopnąć go w dupę i olać. Przez to wszystko nawet nie zauważył jak podjechał na parking agencji. Zaparkował na swoim miejscu i nie czekając na Genga ruszył do środka. Ledwo przekroczył próg, a już tego pożałował. Przed nim jak spod ziemi wyrósł Wielebny.
- Jak tam się spało? - objął go ramieniem za kark.
- A jak miało być? Normalnie. - odparł i wyplątał się z uścisku.
- Coś ty taki nie w sosie? - spytał poważnie.
- Jestem po prostu trochę zmęczony. Chodźmy lepiej. - zagarnął przyjaciela i ruszył w głąb agencji. Nie chciał by Siwon zobaczył osobę, która go zgwałciła. Wiedział, że to może się źle skończyć.
Na swoje szczęście nie trafił dziś na Genga. Dowiedział się, że ten cały dzień spędził na omawianiu szczegółowego plany pracy, tylko skoro mają mieć wspólne sesje, wybiegi i wywiady to dlaczego go tam nie było? To go niepokoiło najbardziej. Miał nadzieję, że jego manager nic przed nim nie ukryje.
Wrócił do domu kompletnie padnięty. Sam nie bardzo wiedział czym, bo przecież miał dziś spore luzy.
- Jak było w pracy kochanie? - usłyszał już na wejściu. W pierwszej chwili się przestraszył, jednak zaraz przypomniało mu się, że teraz 'żyje' z Hangengiem. Przybrał bojowe nastawienie i od tak olał pytanie.
- Nie słyszałeś pytałem jak było w pracy? - spytał nie opuszczając Kociowładnego na krok.
- Nie widzisz, że nie mam humoru?! - wydarł się. - Daj mi spokój, chcę odpocząć. - dodał już spokojnie i wziął na ręce miziającego się i mruczącego Heebuma.
- Nie musiałeś się tak unosić. Wystarczyło powiedzieć, że miałeś ciężki dzień. - mruknął chińczyk i wrócił do salonu. Hee westchnął tylko i ruszył do kuchni ciesząc się zobaczonych tam kanapek. Wziął jedną i gdy tylko wpakował ją sobie do ust zaczął szperać po szafkach w poszukiwaniu przysmaków Heebuma. Chwilę później już głaskał jedzącego kota zastanawiając się nad swoją obecną pozycją.
Wiedział, że ma przesrane na całej linii. Jak Siwon się dowie co obecnie wyrabia się w życiu jego przyjaciela to na pewno będzie nieciekawie, a tego Kociowładny chciał za wszelką cenę uniknąć. Bał się tego, że Siwonowi mogło się coś stać. Z drugiej strony...
- Telefon ci dzwoni! - wydarł się Geng wyrywając go tym samym z zamyślenia. Niespiesznie poczłapał do salonu zastanawiając się kto może do niego wydzwaniać wieczorami. Szczerze to było wiele opcji. Ostatecznie jednak, gdy zerknął na wyświetlać odechciało mu się odbierać.
- Kurwa. - zaklął pod nosem po czym mimo niechęci postanowił odebrać. - Halo.
- ...
- Teraz?
- ...
- No właśnie kładłem się spać, a co?
- ...
- Wiesz co, to może inaczej. Ja ci to jutro do agencji przyniosę, albo spotkamy się w naszej knajpie całą paczką w piątek i wtedy ci to dam co? - spytał pełen nadziei.
- ...
- Jak to jesteś w pobliżu i zaraz będziesz? Ale ja.. wyglądam okropnie. - ratował się ostatnimi wymówkami Hee nie zwracając uwagi na coraz bardziej zainteresowanego tą rozmową Genga.
- ...
- Kurwa nie rozłączaj się!.. JAH!!!! - wrzasnął. - Zajebiście. Po prostu bosko kurwa. Wypierdalaj! Masz zniknąć na godzinę! - przeniósł swoje sfrustrowanie na chińczyka. Siwon nie może go zobaczyć. To będzie koniec wszystkiego. Nie może się dowiedzieć jeszcze nie teraz. Potem.
- Ja się nigdzie nie wybieram. Kto ma przyjść? - spytał spokojnie.
W Hee się aż zagotowało. Jego twarz przybrała wyraz psychopaty patrzącego na swoją ofiarę. Niektóre rzeczy może puścić płazem, ale nie to. Nie pozwoli, żeby Siwon się teraz dowiedział. Nie ma takiej opcji. Sam nie wiedział skąd się w nim to wzięło, ale w jednej chwili zapomniał z kim ma do czynienia i łapiąc go za fraki po prostu wyrzucił z domu łaskawie dorzucając mu tylko buty i kluczyki. Potem już tylko zamknął drzwi na klucz i odetchnął głęboko.
- Jedno z głowy, teraz jego rzeczy. - powiedział do siebie i zaczął zbierać wszelkie rzeczy Genga wrzucając je do malutkiego składziku. Tam na pewno Siwon nie zajrzy. Wreszcie zadowolony z dobrze wykonanej roboty przejrzał się w lustrze i uznając, że wygląda znośnie czekał na swojego gościa.
Siwon jak zapowiadał nie kazał długo na siebie czekać. Pojawił się już po chwili i od wejścia mocno uściskał przyjaciela.
- No już, koniec tych czułości. - zarządził Hee odsuwając od siebie przyjaciela.
- Marudny jesteś ostatnio. - wywalił warę uważając, że będzie to słodkie co wywołało napad śmiechu u Kociowładnego.
- Chodź już lepiej. - zamknął za nim drzwi i pociągnął do jego byłego pokoju. - Zabieraj co twoje.
Siwon jakby z ociąganiem wyjął torbę z dna szafy i zaczął do niej pakować swoje rzeczy. Wyglądał jakby coś mu mocno nie pasowało, ale nie odzywał się do czasu aż nie wyciągnął koszulki, której jeszcze nie widział ani u siebie ani u Hee.
- To nie moje. - powiedział stanowczo. - Już sobie kogoś sprowadziłeś? - spytał niby od niechcenia, jednak w środku bardzo go ten fakt zabolał.
- Aaa.. to stare. Robiłem porządki i tu to wrzuciłem. - wybronił się Hee i szubko zabrał skrawek materiału. Wielebny chyba nie miał ochoty drążyć tematu. Spakował się do końca i zapiął torbę.
- To by było na tyle. - powiedział podnosząc bagaż. - Spotkanie w klubie aktualne? - zapytał na odchodnym chcąc mieć pewność.
- Pewnie. Jak zawsze coś koło dwudziestej. - zapewnił. Jakoś nie miał ochoty na rozmowę w przeciwieństwie do Siwona. Wyszło na to, że prawie siłą wywalił go za drzwi mając ogromne wyrzuty sumienia. Gdyby nie ten jebany Geng to mógłby sobie spokojnie z nim pogadać.
Do samego piątku unikał jak mógł całej paczki usprawiedliwiając się nawałem w pracy. Nie chciał, żeby któryś przedwcześnie dowiedział się o Gengu. Najbardziej obawiał się reakcji Siwona. Niestety wiadomym było, że kiedyś się dowie.
W piątek skończył równo w południe. Wrócił do domu i od razu zabrał się za pyszny obiad przygotowany przez ciocię. Porozmawiał z nią przy okazji trochę, a potem zaczął obijać się do osiemnastej. Następnie rozpoczęły się przygotowania do wieczornego wyjścia.
- Dla kogo się tak szykujesz? - aż podskoczył słysząc to pytanie. Obrócił się w stronę drzwi do sypialni z mordem w oczach.
- Do nikogo. Wychodzę. - warknął i wyminął chińczyka dopinając guziki przylegającej czarnej koszuli. Złapał za prostownicę i zaczął prostować każdy kosmyk pozostawiając pierwsze po obu stronach twarzy lekko kręcone. Większość włosów z góry spiął z tyłu w kucyk pozostawiając te na dole rozpuszczone. Poprawił jeszcze wiszące falowane kosmyki po czym zabrał się za malowanie oczu. Zrobił sobie czarne kreski, które tylko dodały jego oczom dodatkowej drapieżności. W końcu przejrzał się z dziką satysfakcją swojemu dziełu i nie zwracając uwagi na oniemiałego Hnagenga po prostu wyszedł. Zszedł na dół, złapał kluczyki od auta i już go nie było.
W klubie jak zawsze tłumy ludzi. Hee już na wstępie ocenił, że nie ma nikogo interesującego, dlatego nawet nie oglądając się na innych ruszył do góry. Jak się spodziewał wszyscy już byli.
- Mrrr Kocie, ale się odwaliłeś. - powitał go Hongki gdy tylko się pojawił. Rzucił mu jedynie swój nieodłączny sarkastyczny uśmieszek i rozwalił się na wolnym miejscu.
- To co pijemy? - zagadnął.
- Ty to chyba nic. Zapomniałeś, że jesteś autem? - zamarł. Nawet nie musiał się obracać, żeby wiedzieć kto to. Wystarczyło, że zobaczył minę Wielebnego, w którym furię można było wyczuć z kilometra. Od razu się podniósł i już chciał dorwać osobę bawiącą się włosami Kociowładnego, jednak przeszkodził mu w tym Minho i Ren skutecznie usadzając go z powrotem na skórzanej kanapie.
- Po chuja tu przylazłeś? - warknął Hee nadal patrząc przed siebie.
- Muszę pilnować mojej Księżniczki na wypadek, gdyby ktoś chciał mi ją porwać. - wymruczał mu wprost do ucha przygryzając jego płatek na co Hee przeszedł nieprzyjemny dreszcz. - Poza tym to chciałem poznać twoich przyjaciół kochanie. - powiedział już głośniej naciskając na ostatnie słowo. Potem jak gdyby nic usadowił się koło Kociowładnego. - Jestem Hangeng. Chłopak Heechula. Miło poznać. - powiedział z uśmiechem przygarniając do siebie bruneta.

niedziela, 13 października 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 32/44 )

I kolejna notka. Ahhh jak to fajnie, jak w każdym rozdziale będzie się dziać coś nowego, aż chce się to pisać i kończyć xD .. Mniejsza o to. Widzę, że dobiłam do 25 tysięcy wyświetleń. Dziękuję bardzo i przepraszam, że z takiej okazji trafił się taki, a ni inny rozdział. Szkoda, że tak mało się udzielacie, ale na to nic poradzić nie mogę niestety. 
Miłego czytania kochani >^.^<
_________________________________________________________________________________

Heechula kompletnie sparaliżowało. Przez chwilę przeżywał wszystko a nowo, jednak to była tylko chwila. W następnym momencie odzyskał gardę i wrócił do siebie.
- Czego tu szukasz?
- Kicia znowu pokazuje pazurki? Stęskniłem się. - powiedział i nie czekając na zaproszenie po prostu wszedł.
- Wyjdź. - zażądał Kociowładny.
- Spokojnie. Widzę, że świetnie sobie radzisz. Jestem z ciebie dumny, ale jednocześnie mam ochotę ci pokazać do kogo należysz. - mówił spokojnie i w miarę cicho.
- O czym ty pierdzielisz?! - zirytował się Hee. Miał go po dziurki w nosie.
- Nie o czym, a o kim. Kojarzysz może takiego wysokiego bruneta? Strasznie pobożny i zakochany w tobie. Na pewno nie chciałbyś, żeby coś mu się stało. - te słowa zmieniły postać rzeczy.
- Odpierdol się od Siwona! - teraz to już go wszystko roznosiło. Był o krok od rozszarpania tego potwora.
- Ja mu nic nie zrobię, ale ty mu robisz dużo. Jak zobaczyłem jakie szczęście ci daje, to postanowiłem cię odwiedzić moja ty księżniczko. - podszedł od koreańczyka i musnął jego usta. Hee zaraz go odepchnął. - Spokojnie kocurku. Mam dla ciebie propozycję. - mruknął i ruszył do salonu. Tam rozsiadł się wygodnie w fotelu i oczekiwał na właściciela domu.
- Co to za propozycja? - wysyczał Hee stając w progu.
- Nic specjalnego. Jedynie się do ciebie wprowadzę i będziesz tylko mój. Co ty na to kociaczku? - wyszczebiotał słodko. Hee za to zaczął wszystko dokładnie obmyślać. Głupi nie był. Wiedział już, że Hangeng jest nieobliczalny. Mógł posunąć się do wszystkiego. Dobrze pamiętał co się stało z jego dziewczyną. A przecież ta niczemu nie była winna. Westchnął ciężko wiedząc, że tylko tak może uratować przyjaciela.
- Zgoda. - warknął. Miał ochotę poćwiartować Genga na drobne kawałeczki.
- Cieszy mnie kochanie twoja decyzja. A teraz chodź tu do mnie, bo się za tobą stęskniłem. - wyciągnął ręce przed siebie. Trochę się naczekał, bo Hee szedł jakby coś go ciągnęło do tyłu uniemożliwiając podejście. Gdy tylko się koło niego znalazł ten pociągnął go do siebie na kolana. Wtulił się w niego, a Hee siedział jak ta kłoda czekając tylko, aż zostanie puszczony.
- Co ty taki oschły? Jakoś w Chinach byłeś bardziej otwarty i chętny. - wypomniał mu. W Heechulu aż się zagotowało. Ostatkami zdrowego rozsądku powstrzymywał się przed mordem.
- Nie powinieneś jechać po jakieś rzeczy? - zapytał odrzucając myśli o morderstwie na dalszy plan.
- No tak. Jakiś ty pomysłowy. - puścił go i wstał. - Będę wieczorem także czekaj na mnie. - posłał mu całusa w powietrzu i zniknął trzaskając drzwiami. Dopiero wtedy Hee opadł na kanapę. Miał dość. Czy kiedykolwiek uda mu się uwolnić od tego człowieka?
Hangeng tak jak zapowiedział pojawił się pod wieczór z jedną walizką. Miał wyśmienity humor co nie wróżyło dobrze dla Hee.
- Udało mi się załatwić sobie pracę razem z tobą. Zarząd w twojej agencji nie miał nic przeciw. Otrzymali informacje z Chin, że tak dobrze nam się razem pracuje. Ustalają nam wspólne sesje. Cieszysz się? - oznajmił już na wstępie. Heechulowi zrobiło się aż gorąco.
- Wszystko tylko nie to. - pomyślał. Teraz już w ogóle nie będzie miał spokoju.
- Pewnie, że się cieszę, teraz cały czas będę przy tobie. - sarknął Hee i napięty jak struna poszedł do kuchni. Zastanawiał się kilka razy czy może nie otruć Genga, ale to nie wchodziło w grę.
- Nad czym tak myślisz skarbie? - Geng oplótł go w pasie i wtulił w jego plecy.
- Nad jutrzejszym dniem. Muszę rano wstać. Mam sporo pracy. - powiedział. - Chodź pokażę ci, gdzie możesz dać swoje rzeczy. - dodał. Zaprowadził go do pokoju gościnnego, ale Hangeng stawiając na swoim wprowadził się do jego sypialni. Na szczęście nie nalegał na garderobę jako, że nie było tam miejsca i zadowolił się szafą.
Wieczorem zjedli kolację wcześniej przygotowaną przez ciocię Hee i poszli spać. Chociaż to Hangeng poszedł spać. Hee usnąć nie mógł. Czuł się niekomfortowo obejmowany przez zabójcę swojej dziewczyny oraz własnego gwałciciela w jednym. Bał się, że ten szaleniec może mu coś zrobić, gdy on będzie spać. Zasnął ze zmęczenia gdy zaczęło świtać.
Obudził go budzik nastawiony jak zawsze na szóstą rano. Szybko się ogarnął, nałożył porządny makijaż w celu zakrycia cieni pod oczami i porywając kanapkę z talerza zaczął ubierać buty.
- Ciociu pamiętasz Hankyunga? Kiedyś się z nim przyjaźniłem zanim wyjechał do Chin. - wyjaśnił.
- Pamiętam, a co?
- Pomieszka tu teraz. Wczoraj przyjechał i postanowiłem go u siebie zatrzymać na jakiś czas. - powiedział.
- To bardzo miło z twojej strony, a teraz leć, bo spóźnisz się do pracy. - pogoniła go kobieta.
- Niesamowicie miło z mojej strony. - powiedział do siebie w myślach zamykając drzwi od domu. Najlepiej będzie jak będzie unikać Siwona przez jakiś czas. Proste to nie będzie, ale jakoś da radę.

środa, 9 października 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 31/44 )

Na samym wstępie zaznaczam, że wszelkie mordy na mnie są zabronione. Tak więc chowamy patelnie, pazury i wszelkie inne narzędzia zagłady. 
Tak na poważnie to nie wiem zbytnio co napisać xD .. Mam nadzieję, że rozdział was zaciekawi. Tak to ten, który tak zapowiadałam ;P Także czytajcie i komentujcie. >^,^<
_________________________________________________________________________________

Jakiś czas potem, gdy Siwon już nie fukał na wszystko co się rusza, a Heechul się ogarnął ruszyli do centrum handlowego. Przesiedzieli tam bite pięć godzin zanim Hee nie zakończył swoich zakupów.- I po cholerę tyle kupowałeś? - wściekał się Siwon, bo to jemu przypadło nosić kilkadziesiąt toreb podczas, gdy Kociowładny niósł tylko jedną.
- Jak to po co? To najnowsze kolekcje i przecież muszę w czymś chodzić. - oburzył się. No kto jak kto, ale Siwon to powinien go zrozumieć.
- Tylko czemu to ja muszę to nosić?
- Bo jesteś silniejszy. - wypiął mu język i otworzył bagażnik. - Chyba się nie zmieści. - skwitował widząc, że do bagażnika się nie mieści, a jeszcze z jedna trzecia nie jest zapakowana.
- No coś ty.. - zironizował Siwon. - To może poprzekładaj do jednej torby większość ubrań i się zmieści, a buty da się do tyłu.
- Oszalałeś? Przecież tak nie można! - naskoczył na niego Hee.
- Dlaczego? - Siwon już kompletnie go nie rozumiał.
- Bo nie, a teraz nie marudź tylko pakuj. O której przyjdzie ten fachowiec od garderoby? Trzeba to szybko załatwić. - znowu wpadł w trans wiecznego paplania. Buzia mu się nie zamykała do czasu, aż nie dojechali pod dom starszego.
Okazało się, że fachowiec już na nich czekał i gdy tylko uporali się z 'małymi' zakupami Hee od razu zabrali się za pokazywanie projektów i obecnego wystroju pomieszczenia. Ten trochę pozmieniał, powiedział jak wszystko mniej więcej będzie wyglądać. Czego będzie potrzebował i ile kosztować będzie robocizna. Potem uścisnąwszy dłoń Kociowładnego pożegnał się i zapowiedział wizytę dnia następnego.
- Szkoda mi będzie łazienki, ale garderoba jest ważniejsza. Trzeba jechać po potrzebne rzeczy. Która to godzina?.. - jeżeli chodziło o wyjście z domu to Heechulowi się buzia nie zamykała.
- Nigdzie nie pojedziesz wieczorem. Jutro wszystko załatwimy, teraz czas na kolację. - Siwona zaczął węszyć pyszne zapachy w kuchni. Złapał przyjaciela i pociągnął za sobą do królestwa cioci. Zjedli tam pyszną kolację i mając pewność, że z głodu na pewno nie umrą poszli spać. Siwon nie za bardzo pałał entuzjazmem na tę noc, ponieważ jego materac jakimś cudem nadal był mokry. Musiał gnieździć się w jednym łóżku z Heechulem co było dosyć ryzykowne patrząc po jego uczuciach do starszego. Na jego szczęście Hee był tak padnięty po całym dniu, że ledwo jego głowa zetknęła się z miękką poduszką, a on już spał. Siwon wtedy odgarnął jego przydługawe włosy za ucho przyglądając się tym samym jego spokojnej twarzy, po czym sam udał się w objęcia Morfeusza.
Cały miesiąc minął na remoncie. W międzyczasie Heechul jak zapowiadał tak zmienił fryzurę na krótką. Zaczął też chodzić z powrotem do pracy i jak się okazało miał tam co robić. Po opublikowaniu artykułu z Chin inne firmy zaczęły się o niego ubiegać. Był niesamowicie zapracowany. Na okrągło jakieś sesje, pokazy mody, zdarzyło się nawet kilka wywiadów. Heechulowi to nie przeszkadzało. Cieszył się z tego co robi i już całkowicie nie przejmował się tym co było.
Dziś oficjalnie zakończył się remont i można było wnosić tony ubrań do pomieszczenia do tego przystosowanego.
- Wziąłeś wszystkie?! - krzyczał Siwon z zawalonego ubraniami pokoju. Oczywiście to jemu przypadał zaszczyt zakładania wszystkich ubrań na wieszaki i układania na odpowiednich miejscach.
- Tak, wszystkie.. czekaj nie, jeszcze to! - odkrzyknął, a po chwili na głowie Wielebnego wylądował t-shirt.
- Wiesz, że jesteś diabłem wcielonym? - zapytał już normalnie Siwon, bo Hee postanowił mu łaskawie pomóc. Mało ważnym szczegółem było to, ze tylko pogorszył sytuację.
- Schlebiasz mi skarbie, ale podaj powód. - zrobił przesłodką minkę i zabrał się do przekopywania kolejnej kupki ubrań.
- Powiedz mi co dziś za dzień.
- Eeeee..  dwudziesty dziewiąty września? - zapytał po chwili.
- No tak, ale tygodnia.
- No to niedziela jak dobrze liczę. Już się zacząłem gubić, bo tyle mam pracy.
- Gratulacje, to teraz wiesz, że przez ciebie nie poszedłem do kościoła. A przecież wiesz, że choćby świat się walił to ja muszę być na niedzielnej mszy. Ale nieee, bo Pan Wielka Gwiazda Wszechświata miał co do mnie inne plany i tak oto teraz zamiast modlić się siedzę tu i układam TWOJE ubrania. - lamentował dobrze wiedząc, że przyjaciel już go nie słucha.
- Tak, tak.. Coś jeszcze? Nie? To weź się za ten stos, a ja pójdę zaparzyć kawy. - rzekł i wyszedł olewając go.Siwon westchnął ciężko i z rosnącym zapałem zaczął żwawo układać ubrania. Może i nie zdążył, na dwunastą, ale na pewno pojawi się w kościele na szesnastą.
Tak jak przypuszczał tak się stało. O piętnastej skończył układanie i zbierał się do wyjścia. Zajedzie jeszcze szybko do siebie i potem pędem do kościoła się wyspowiadać.
- Ja się będę zbierał.. Na razie! - krzyknął i po chwili dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi.
Hee został sam, jednak nie na długo. Chwilę po wyjściu Wielebnego usłyszał dzwonek do drzwi.
- Czego ten ciołek zapomniał? - szeptał sam do siebie idąc otworzyć.
Szarpnął za klamkę...
- Witaj kochanie.. - powiedział ze szczęściem wypisanym na twarzy.. Hangeng

niedziela, 6 października 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 30/44 )

I kolejna notka ;D Powoli zbliżamy się do tej którą tak chcę wstawić iiii zostało jeszcze tylko 14 niesamowicie ciekawych rozdziałów, które oczywiście muszę napisać xD .. Dziękuję, że się udzielacie i mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba ^^
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________

- Spokojnie. Ja proponuję najpierw odnieść zakupy, potem zadzwonić do cioci, a jeszcze później zastanowić się nad garderobą. Spotkanie z resztą paczki można załatwić jutro po zakupach, a co do klubu to jeszcze się wstrzymaj. Nie zapomnij, że jeszcze musisz wrócić do zawodu. - ustalił.
- No tak, przecież bez modelingu nic nie zdziałam. - przyznał rację Hee.
- No właśnie więc teraz wchodź i zaraz dzwonimy do ciotki. - Siwon otworzył furtkę.
- Kiedy my tu doszliśmy? - zdziwił się Kociowładny.
- Byłeś tak pochłonięty nadawaniem, że nawet tego nie zauważyłeś, gratulacje. - roześmiał się Siwon.
- Peeewnie, śmiej się. - naburmuszył się Kim i ruszył przodem. Będąc w domu rozpakował zakupy i pochował je do lodówki.
- No to teraz ciocia będzie miała pole do popisu. - powiedział i wyciągnął telefon.
- Na pewno. - przyznał Siwon i zerknął na pozostałości, które pakował do szafek.
- Halo ciociu.. - zaczął Hee
- ...
- Tak już dobrze, mogłabyś znowu do mnie przychodzić?
- ...
- Nawet od jutra, stęskniłem się za tobą i twoją kuchnią.
- ...
- Super, papa. - zakończył. - To jak, jemy coś i bierzemy się za planowanie? - zwrócił się do Siwego.
- Yhy.. trzeba by kogoś skołować, żeby się tym zajął. - zaczął myśleć. Po chwili już zaczął wykręcać odpowiedni numer. Pod wieczór nie tylko mieli załatwionego fachowca, ale i prawie skończony
 projekt. No właśnie.. Prawie. Nie zgadzali się co do ułożenia półek w przyszłej garderobie.
- Nie tak, narysuj to tu. - zaczął poprawiać Siwon wskazując na punkt na kartce.
- Ty chyba już nie myślisz, jak to będzie tu, to będzie w najciemniejszym miejscu i dodatkowo nie będzie się komponować z resztą. - wytłumaczył Hee.
- Nie masz wyobraźni? Będzie okej. Nie będzie zawadzać z tą półką i tym. Wcale też nie będzie w najciemniejszym punkcie. - bronił swojej racji. Kłócili się tak już od prawie godziny o dosłownie każdą z półek. Jak podobało się jednemu, to nie podobało się drugiemu.
- Poczekaj chwilę. Przecież to będzie moja garderoba, to czemu ma być tak jak ci się podoba? - dostrzegł wreszcie Kociowładny.
- No tak, ale ja nie raz pomagam ci wybierać i.. powinienem mieć w tym swój wkład. W końcu moje zdanie powinno się dla ciebie liczyć skoro jesteśmy przyjaciółmi. -  próbował jakoś uzasadnić swoje wtrącanie. Hee jakoś to przełknął, bo doszedł do wniosku, że gdyby chodziło o dom Siwona też by tak wtykał nos i mówił co i jak. W końcu po jakiś kolejnych dwóch godzinach skończyli projekt i nie mając siły w ogóle wdrapywać się do góry i oczy im się kleiły, zasnęli na kanapie.
Następnego dnia rano oboje obudzili się dzięki komuś, komu poprzewracało się w upie i postanowił budzić ich z samego rana.
- Siwon.. otwórz. - mruknął Hee nie mając zamiaru przerywać snu.
- Czemu ja? Sam możesz wstać. - wymamrotał Siwon poprawiając się na kanapie.
- Chcę spać.. No już, idź otworzyć.
- Ja jestem tu tak jakby gościem, nie wysługuj się mną. - oburzył się Siwon.
- Za dużo gadasz. - warknął sennie Hee i od tak sobie zepchnął Siwona z kanapy. - skoro już wstałeś, to otwórz z łaski swojej. - burknął i zwinął się w kłębek.
Siwon mrucząc pod nosem różne obelg na przyjaciela poczłapał do drzwi trąc jednocześnie oczy. Zerkając przez wizjer zobaczył ciocię Kima tupiącą nogą ze zniecierpliwienia. Siwon otworzył drzwi i wpuścił kobietę, która widząc, że go obudziła aż spojrzała na zegarek.
- Dziecko drogie jest już po dwunastej, a ty jeszcze spałeś? - spytała niedowierzająco. Siwon na te słowa aż wytrzeszczył oczy. To o której oni poszli spać skoro spali do południa?
- Tak jakoś wyszło, do późna robiliśmy szkic i sam nie wiem, o której się położyliśmy. - wyjaśnił.
- Tak.. rozumiem. - poklepała go z dziwnym uśmieszkiem po ramieniu i od razu poszła do kuchni. Siwon za to ruszył do salonu i bezceremonialnie zaczął szarpać przyjacielem.
- Wstawaj szatanie, twoja ciocia przyszła i już po dwunastej. - zaczął mówić.
- Dzięki za komplement to raz, a dwa to zaraz ci przywalę, za wybudzanie mnie z tak pięknego snu. - warknął podnosząc się powoli.
- To co ci się takiego śniło? - spytał Choi zaciekawiony.
- Ty przebrany za papieża latający z kropidłem za niewiernymi. - roześmiał się Kociowładny i chcąc uciec przed Siwonem szybko pobiegł do kuchni żeby przywitać się z ciocią.
- Widzę, że w dobrym humorze. - zaczęła na starcie ciotka tuląc Hee z uśmiechem.
- Ja tak, ale Siwon chyba źle spał i teraz jakiś taki drażliwy. - odpowiedział niewinnie Hee i dostrzegając talerz z kanapkami szybko porwał jedną. - Tego mi właśnie brakowało. - powiedział z pełną buzią i błogą miną.

środa, 2 października 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 29/44 )

Wróciłam ^.^ .. Przepraszam, że tyle o trwało. Chcę powiedzieć, że mi niesamowicie głupio. Ja tu zawieszam bloga, a pojawia się ponad 1000 wejść i przybywa dwóch obserwatorów. Niesamowicie mi głupio. Przepraszam. Przerwa mi się przydała, bo odpoczynek przejaśnił mi umysł. OGROMNIE PRZEPRASZAM ZA ZROBIENIE CIOTY Z HEE, SAMA NIE WIEM JAKIM CUDEM TAK GO PRZEDSTAWIŁAM -.- .. Teraz będzie się dużo dziać, także będzie co czytać. Mam nadzieję, że nikt mnie nie opuścił i wszyscy czkali na mój powrót. 
Nie przedłużam.. Miłego czytania kochani >^.^<
_________________________________________________________________________________

- Idziesz?! - krzyknął Hee z kuchni. Postanowił już się nie ukrywać. Nie ma to sensu. Geng się nie pojawił i pewnie nie pojawi. Czego ma się bać? Przecież nie będzie całe życie siedział w domu.
- Dokąd? - Siwon zaciekawił się. Byli już dziś przecież na dworze.
- Jak to dokąd? Do sklepu. Trzeba zrobić zakupy, bo lodówka pusta. Muszę też zadzwonić do cioci, żeby wracała, bo na naszym jedzeniu długo już nie pociągniemy. A jutro idziemy do centrum handlowego. Nie mam w co się ubrać, a nie będę chodzić w tym samym. - trajkotał przejęty i szczęśliwy. Siwon aż go nie poznał, jednak ucieszył się na widok starego Hee. Możliwe, że wszystko wróci do normy.
- Idziemy. - powiedział szybko i pociągnął przyjaciela do drzwi frontowych.
- Dokąd mnie ciągniesz debilu.. Nie pójdę przecież ubrany w.. to. Muszę się przebrać, w końcu jestem modelem nie? - oburzył się i wyrwał dłoń z uścisku Wielebnego. - Daj mi .. godzinę. - powiedział i już biegł do góry.
Zaczął przekopywać całą szafę. Nie miał pojęcia w co się ubrać, bo tyle tego było. Co chwilę odrzucał kolejne ubrania, bo albo już w tym chodził, albo miał w tym sesję, w innym wywiad. Jednym słowem sporo tego było. W końcu po pół godziny wygrzebał czerwone rurki oraz czarną koszulę. Nie przypominał sobie, czy już w tym chodził także bez wyrzutów sumienia mógł się w to ubrać.
- Siwon, masz zadanie bojowe! Wyprasuj mi ubrania, ja muszę się zająć włosami! - wydarł się na całe gardło. Po chwili dało się słyszeć człapanie na korytarzu i zniechęcone pomruki Siwona.
- Dlaczego sam tego nie zrobisz? - spytał w progu pokoju.
- Jak to dlaczego? Przecież ja muszę się zająć włosami. Jak już tak o nich mowa to przydałoby się je przyciąć. Może zetnę na krótko. - już nie zwracał uwagi na Siwego. Obecnie stał przed wielkim lustrem i spinał włosy, żeby zobaczyć jak by wyglądał w krótkich.
- A może by mi nie pasowało? .. Czekaj, co ja plotę, jestem przecież wielki Kim Heechul. Mi we wszystkim jest zajebiście. - uśmiechnął się do swojego odbicia i zabrał się za prostowanie włosów. Siwon za to prychnął pod nosem i zrezygnowany złapał za ubrania przyjaciela w celu uprasowania ich.
Dopiero po dodatkowej godzinie Hee uznał, że może wyjść. Zdaniem Siwona wyglądał jak dzieło sztuki malowane przez samego Boga. Nie mógł się na niego napatrzeć.
- Może nie idźmy do sklepu? Jeszcze spowodujesz jakąś karambole, bo wyglądasz jak anioł.
- Ja.. Anioł? - zapytał Hee po czym wybuchnął gromkim śmiechem. - Skarbie pomyliły ci się pojęcia. - popukał Wielebnego po głowie i ruszył przodem. Z domu nie było mu trudno wyjść. Gorzej było z furtką. Jak wyjdzie, to już nie będzie odwrotu.
- Co jest? - spytał Siwon widząc wahanie przyjaciela.
- Nic.. - odparł niepewnie i biorąc głęboki wdech postąpił decydujący krok na przód jakby bojąc się co się wtedy wydarzy. Nie widząc jednak żadnej różnicy uśmiechnął się szeroko, postąpił jeszcze kilka kroków naprzód i odwrócił się do przyjaciela. - To jak przystojniaku? Kierunek sklep! - powiedział radośnie i biorąc Siwona pod rękę zaczął żwawo stawiać kolejne kroki. Nareszcie czuł, że odżył. Cieszył się tym niesamowicie, a myśli o tym co się stało wrzucił do szuflady "nie otwierać pod żadnym pozorem" 
- To co bierzemy? - spytał biorąc koszyk.
- Zależy na co masz ochotę. Ja się dostosuję.
- Bosko. - zaczął pakować wszystko co mu odpowiadało. Takim sposobem już po chwili stali przy kasie i płacili sprzedawczyni obładowani zapasami jak na wojnę.
- Do widzenia! - krzyknął jeszcze Hee i wyszedł ze sklepu. - To co będziemy jeszcze robić? Może przejdziemy się do chłopaków co? Dawno się z nimi nie widziałem. Muszę jeszcze zadzwonić do cioci. A może wieczorem do klubu? Chociaż nie, przecież nie mam w co się ubrać. Właśnie muszę zrezygnować z ubikacji łączonej z moją sypialnią, te dwie mi starczą. Zamiast mojej zrobię garderobę, żeby więcej się mieściło. - paplał ledwo pamiętając o oddychaniu. Takiego go właśnie Siwon kochał i chciał oglądać najbardziej.

niedziela, 15 września 2013

Zawieszenie

Przykro mi to pisać i sama jestem na siebie zła, ale zawieszam bloga.
Nie mam żadnych pomysłów na akcję, a nie chcę wstawiać byle czego.
Przepraszam wszystkich, którzy czekają na każdą notkę i obiecuję wrócić jak będę miała pomysły.

wtorek, 10 września 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 28/44 )

Znowu trzeba było długo czekać na notkę. Kompletnie nie wiedziałam co mam pisać. Zmotywowały mnie do tego dwa komentarze, które przyszły sobie znienacka i bardzo mnie zachęciły. Można powiedzieć, że jest to dłuższe niż zwykle, ale ocenę pozostawiam Wam. 
Nie wiem kiedy kolejna notka, bo niestety nie mogę określić w jakim czasie będę mogła cokolwiek napisać. 
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________

Noc ma kanapie w brew pozorom nie była taka zła. Kanapa okazała się niesamowicie wygodna, jednak łóżka nie przebiła.
- Trzeba zobaczyć co z Siwonem. - powiedział i ruszył do sypialni. Po drodze zgarnął też termometr. Nie będzie go budził, ale na wszelki wypadek temperaturę mu sprawdzi. Stojąc nad łóżkiem wyłączył koc i molestując Wielebnemu usta palcami wprowadził do nich urządzenie uprzednio je włączając.
- Czemu tak długo mierzy? - wyszeptał do siebie. Nigdy nie miał cierpliwości do tego cholerstwa. To nie ważne, że minęło dopiero pół minuty, on by już chciał wiedzieć. Niestety musiał czekać jeszcze dwie i pół minuty, żeby się dowiedzieć, że jego przyjaciel nie ma temperatury. Odetchnął wtedy z ulgą. Wyszedł z sypialni i udał się na dół do łazienki gdzie się ogarnął.
- No pięknie. Μądry ja nie wziął ciuchów. - powiedział sam do siebie i nie mając zbytnio innego wyjścia podreptał w samym ręczniku okrywającym mu biodra na górę.
Wślizgnął się po cichu do pomieszczenia i zaczął jak najciszej przeglądać ubrania.
- Muszę iść na jakieś zakupy. - mruknął do siebie.
- Jak dla mnie możesz latać jak jesteś. - usłyszał głos za sobą i aż podskoczył. Obrócił się napięcie do przyjaciela, który z tryumfalnym uśmiechem przyglądał mu się z łóżka. - Możemy uznać, że jesteśmy kwita. - wysłał całusa w powietrzu przez co w Hee krew zaczęła się gotować.
- Ty.. Mały, wredny, niewdzięczny.. To ja się tu tobą opiekuję, a ty mnie straszysz i denerwujesz... Jeszcze zobaczymy. - prychał oburzony. Złapał szybko ubrania i wyszedł. Wrócił po piętnastu minutach już niestety ubrany ze śniadaniem.
- Trzeba iść na zakupy. pójdziesz? - zapytał. Siwon spojrzał na niego jak na ostatniego debila.
- Nie pozwalasz mi wychodzić z łóżka, nic samemu zrobić i nawet łóżko mi odstąpiłeś, a do sklepu chcesz mnie wyganiać? - spytał nie dowierzając. W myślach pogratulował sam sobie za pomysłowość. Trochę odpoczynku mu nie zaszkodzi.
Hee zmieszał się wyraźnie nie wiedząc jak na to odpowiedzieć. Jego przyjaciel miał całkowitą rację. Ale on do sklepu też iść nie może.
- Masz rację. Ale nie mogę poprosić chłopaków. Już i tak sporo dla mnie zrobili. Sam też nie pójdę, bo.. boję się. - wydukał i zamyślił się.
- Ehh pójdę. - westchnął w końcu Siwon, a Hee się rozpromienił. - Pod jednym warunkiem. - dodał szybko zmieniając wyraz twarzy przyjaciela z uradowanego na wyczekujący. - Idziesz ze mną. - zarządził. Hee przeraził się nie na żarty.
- Ale.. Ja nie mogę... Nie chcę. Boję się. - przyznał w końcu i spuścił głowę.
- Mówiłem ci już, że przy mnie nie masz się czego bać. Ja cię obronię. - przypomniał Wielebny łagodnym tonem chcąc go uspokoić.
- Ja.. Nie jestem jeszcze gotowy. - bronił się jak tylko mógł. Sama wizja wyjścia za podwórko przerażała go nie na żarty. No bo co jakby nagle z nie wiadomo kąt pojawił się Hangeng. Siwon mógłby sobie nie dać z nim rady. A co jakby mu się coś stało, albo Hee musiał wybierać pomiędzy życiem przyjaciela, a odejściem z Gengiem? Nie mógł nawet o tym myśleć. To go przerażało. Nie chciał tak ryzykować.
- A kiedy będziesz? - zapytał, jednak nawet nie czekał na odpowiedź tylko kontynuował. - Im dłużej będziesz to przekładał tym będzie ci trudniej opuścić własną posesję. Chyba nie chcesz żyć cały czas w zamknięciu. - zakończył po czym podniósł się i złapał Kociowładnego za dłoń. - Ze mną nic ci nie grozi.
Hee słuchał uważnie każdego słowa i przez chwile chciał wierzyć w każde z nich, ale to była tylko chwila. Dosłownie sekunda. Potem nadeszły kolejne wątpliwości. Bo co jak już wszyscy wiedzą, co mu się przytrafiło? Co jak będą z niego szydzić? Nie przeżyje tego.
- Jeszcze nie teraz.. Proszę. Wyjdę, ale potrzebuję trochę więcej czasu. - powiedział słabo i zostawiając jedzenie wyszedł. Od razu udał się do ubikacji na dole i zaciskając zęby na własnej dłoni starał się powstrzymać szloch, który nim wstrząsnął. Sam nie wiedział dlaczego płacze, ale to był chyba wynik bezsilności. Nienawidził tego uczucia, ponieważ był dla niego zbyt przytłaczający.
- Dlaczego jestem tak beznadziejny? Czemu Siwon siedzi z kimś kto boi się własnego cienia? Jaki ma w tym cel? - pytał sam siebie w myślach. Nie zwracał uwagi na to, że pogryzł się do krwi. To nie było ważne. W tym momencie chciał tylko, żeby wszystkie negatywne uczucia z niego uleciały. Zaliczał też do nich bezradność.
- Hee jesteś tam? - pukanie otrząsnęło go. Szybko wyjął dłoń z ust i odkręcił lodowatą wodę, którą przemył najpierw twarz, a następnie pogryzioną dłoń.
- Jestem, zaraz wyjdę. - powiedział zaczynając wycierać twarz. Następnie ostrożnie wysuszył dłoń i polał ją wodą utlenioną. Po skończonych czynnościach jak gdyby nigdy nic opuścił ubikację.
- Co jest? - Siwon od razu wyczuł, że coś się dzieje. Hee łudząc się jeszcze próbował jakoś z tego wybrnąć.
- Nic.. co ma być? - spytał z pozoru spokojnie. W duszy prosił jednak, by przyjaciel dał mu spokój i nie dociekał nad powodem.
- Myślisz, że mnie oszukasz? MNIE?! - dopytał stanowczo nie pozwalając mu odejść. Za punkt honoru wziął sobie poprawę nastroju Kociowładnego co wcale prostym być nie miało.
- Nawet nie próbuję. - wzruszył ramionami. - Mogę już iść? - nadzieja wręcz od niego biła, ale nie ma tak łatwo.
- Chyba sobie żartujesz. Dopóki nie dowiem się o co dokładnie chodzi możesz zapomnieć, że zostaniesz sam chociaż na moment. - mówił Siwon tonem całkowicie stanowczym.
- Nie mogę mieć gorszego dnia? To zabronione? Nielegalne? - z każdym kolejnym słowem Hee stawał się jeszcze bardziej zirytowany.
- Oczywiście, że można, ale u ciebie gorsze dni zwykle polegają na wyżywaniu się na wszystkim co się rusza, a nie na gryzieniu własnych dłoni. - westchnął i żeby dokładnie sprostować o co mu chodzi wskazał na po czerwienioną z wyraźnie zarysowanymi śladami zębów dłoń bruneta.
- A co ci do tego co robię? Może byłem głodny! - zirytował się Heechul. Po co Siwon miesza się do jego życia? Co go obchodzą jego problemy? Swoich spraw nie posiada?
Cała reszta dnia minęła na zbywaniu się wzajemnie półsłówkami. Żaden z nich nie miał ochoty rozmawiać z tym drugim. Siwon zrobił zakupy tak jak obiecał. Jednym słowem dzień mimo, że obok siebie to spędzili go samotnie unikając się.
Następnego dnia wcale nie było lepiej. Jedynym wyjątkiem było wyjście na podwórko, gdzie sytuacja uległa poprawie i wisząca nad nimi niezręczna i gęsta atmosfera trochę się rozrzedziła. Nie mniej jednak minęło kolejnych kilka dni na wychodzeniu do ogrodu dopóki ich relacje nie wróciły do porządku dziennego. niby nic nie znacząca wymiana zdań, a sprawiła, że starali się wzajemnie unikać przez cały tydzień.

wtorek, 3 września 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 27/44 )

Kolejna notka :D Napisałam go w dziesięć minut co mnie niesamowicie zdziwiło. Ważne, że napisałam. Mam nadzieję, że każdą notkę będę pisać w tak rekordowym tempie. Wtedy będę mogła je dodawać regularnie. 
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________

Następnego dnia Hee wstał dość wcześnie. Nie czuł się za dobrze. Tak jakoś dziwnie czegoś mu brakowało. Ogarnął się mozolnie i zszedł na dół. Zjadł jako tako dobre śniadanie, nakarmił kota, a nawet się z nim pobawił jednak dalej miał w sobie to dziwne uczucie.
- Czemu się tak czuję? - zapytał sam siebie. Nie znał na to pytanie niestety odpowiedzi. Westchnął zrezygnowany i postanowił obudzić Siwona. Stał już pod drzwiami i właśnie miał wchodzić, gdy wpadł mu do głowy świetny pomysł. Cofnął się do łazienki skąd wziął miskę wcześniej napełniając ją wodą i tak zaopatrzony wkroczył do pomieszczenia w którym obecnie spał nieświadomy niczego Siwon. Hee uśmiechnął się szatańsko po czym za jednym zamachem wylał na niego całą zawartość miski i zaczął szaleńczo chichotać widząc szok na twarzy przyjaciela.
- Heechul! Zamorduję cię! - wydarł się Wielebny. Nawet się nie przejął tym, że właśnie zgrzeszył i ma nieczyste myśli. Teraz kierował się złością i chęcią zemsty. Kociowładny widząc, że Siwon wstaje z łóżka i zaczyna biec w jego stronę zaczął uciekać zaśmiewając się po drodze.
- Wracaj tu! Niech ja cię tylko dorwę! - krzyczał za nim przyjaciel. Gonił go wytrwale. Zbiegli na dół i zaczęli ganiać się naokoło stołu i kanapy.
- Chciałbyś widzieć swoją minę, gdy woda na tobie wylądowała. - chichotał dalej dolewając tym samym oliwy do ognia. Siwon Wlazł na kanapę i właśnie skakał na przyjaciela, jednak ten zdążył umknąć do kuchni. Stamtąd szybko wybiegł z domu na podwórko. Siwon goniąc za nim uśmiechnął się szczęśliwy.
"Nawet nie zauważył, że wyszedł" - pomyślał. Nie chciał jednak mu tego uświadamiać. Dopóki jest zajęty uciekaniem nie powinien się połapać. Hee posiadał piękny ogród z małym stawikiem, kilkoma drzewami, hamakiem i leżakami. Całość przyozdabiały kwiaty pielęgnowane przez "ciocię" Heechula.
- Ejj no.. Nie uciekaj! - Siwon powoli tracił siły. Taka gonitwa jest strasznie męcząca, zwłaszcza gdy ma się na sobie mokre i przylegające do ciała ciuchy.
- Nie.. Wiem, że się zemścisz. Nie dam się! - wykrzyczał Hee zatrzymując się naprzeciw Siwona po drugiej stronie stawu. Dopiero teraz zauważył gdzie jest. Jak to możliwe, że wyszedł i tego nie zauważył? Spojrzał na Siwona niepewnie.
- Kiedy wyszedłem? - zapytał trochę przestraszony, ale było też czuć w jego głosie dumę i radość.
- Jakieś pięć minut temu, po tym jak zacząłeś mi wypominać jak to wyglądałem po tak wrednej pobudce. - odpowiedział. Hee wytrzeszczył oczy. Tak długo już hasa po ogrodzie i dopiero to zauważył to.. Dobrze. Chyba.
- Ja wyszedłem. I jest super! - wykrzyczał i zaczął dalej uciekać. Odetchnął głęboko i z wielkim uśmiechem zaczął manewrować między drzewami aż w końcu mu się to znudziło i gdy zobaczył, że zdąży szybko wskoczył na jedno z nich tak aby Siwon go nie złapał i patrzył z góry na niego.
- Zejdź. - powiedział stanowczo Siwon.
- Nie zejdę. - Hee pokręcił głową. Siwon próbował wejść do niego, ale ten podeptał mu dłonie.
- To bo..bo..bolaa-aapsik-ło. - zakończył kichając. Hee szybko zszedł z drzewa.
- Kretynie przewiało cię. Jeszcze tego brakuje, żebyś się rozchorował. Do mojej sypialni marsz, ale już. - zarządził szybko Hee i sam też wrócił do domu. Przypilnował, żeby Siwon wszedł do łóżka po czym przykrył go porządnie kołdrą. - Masz się nie ruszać, bo pożałujesz. - zagroził i zszedł do kuchni. Nastawił tam wodę na herbatę i zabrał się do robienia obiadu. Kroił właśni warzywa, gdy czajnik zaczął o sobie przypominać gwiżdżąc co sił.
- Przecież słyszę, nie gwiżdż. - powiedział podchodząc do kuchenki i ściągając czajnik z palnika. Zalał herbatę i pognał z nią do góry. Wpadł do swojej sypialni i zauważając, że Wielebny zasnął postawił kubek koło łóżka i poprawiając pościel wyszedł. Niech pośpi, dobrze mu to zrobi.
"Przesadziłem z tą wodą, przeze mnie jest chory" - pomyślał i posmutniał. Siwon tyle dla niego zrobił i nadal robi, a on sprawił, że jest chory. Jest też tego dobra strona. W końcu wyszedł na dwór. I nie było tak strasznie. Dokończył robienie obiadu, położył wszystko na tacę i na powrót ruszył do sypialni.
- Siwon wstawaj, obiad. - powiedział siadając na skraju materacu. Nie uzyskawszy żadnej reakcji szturchnął go lekko i dopiero wtedy się obudził. Podniósł się do siadu.
- Przecież nie jestem jakiś umierający, to tylko katar. - powiedział widząc jak mu usługuje.
- Lepiej nie dmuchać na zimne, a teraz jedz. - powiedział i położył mu tacę na kolana.
Do wieczora już niczym się nie zajmował tylko skakaniem nad przyjacielem. Mimo, że ten się wypierał i nie chciał mówić czego potrzebuje Hee tak się upierał, że w końcu i tak kapitulował. W między czasie dał też jego materac i pościel na suszenie, a na wieczór przyniósł mu koc elektryczny i oznajmił, że ma spać dobrze, a on tę noc spędzi na kanapie. Siwon co prawda zapierał się, że przecież on może iść do salonu, ale wzrok jakim Hee go wtedy obdarzył mówił jasno, że nie przyjmuje tej opcji do wiadomości.

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bolgera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) Oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował. 


Chciałabym podziękować Minko-Chan za nominację. To już moja trzecia. Cieszę się niesamowicie z tej nominacji. 

Odpowiedzi na zadane pytania:

1. Jakiego artystę chciałabyś najbardziej poznać?
Eunhyuka z Super Junior.

2. Skąd pomysł na szatę graficzną bloga. . .?
Przeciwieństwa się przeciągają i to akurat pasowało idealnie do wielu sytuacji z opowiadania ^.^

3. Jest coś czego nie lubisz w sobie? Co takiego?
W sobie najbardziej nie lubię moim zdaniem grubych ud, niskiej samooceny i swojej nieśmiałości którą często kryję za różnymi śmiesznymi tekstami udając kogoś kim nie jestem, a potem zastanawiając się jakby to teraz było gdybym powiedziała/zrobiła to co na prawdę chciałam.

4.Co robisz kiedy nikt nie patrzy. . .?
Wtedy najczęściej puszczam na fula muzykę i śpiewam, albo tańczę, zdarza się, że czytam książkę, albo wchodzę do swojego małego świata gdzie jestem na prawdę bezpieczna.

5. Dlaczego zaczęłaś swoją blogową karierę?
Jakoś tak dziwnie czułam chęć napisania czegoś zamiast tylko czytać. Chciałam zobaczyć jak oceni mnie ktoś kto mnie nie zna. Był i nadal jest to też sposób na zwiększenie wiary w siebie oraz rozwijanie się.

6. Co masz na tapecie w telefonie~?
Na tapecie widnieje Hyukki z SuJu ze swoim pieskiem Choco

7. Lubisz mleko bananowe~?
Jeszcze nie próbowałam, ale truskawkowe kocham <3

8. Od czego jesteś uzależniona?
Od przeklinania, azjatów, Kpop-u, pisania, malowania, laptopa, internetu i telefonu

9. Masz jakieś fobie. . .?
To głupie, ale boję się ciem <obrzydliwe połamańce> Tak to chyba nic. Jestem odważną osobą i zawsze wszędzie pcham się pierwsza.

10. Pierwszy azjatycki zespól jakie poznałaś~?
Super Junior

11. Kto jest Twoim waifu~?
Eunhyuk <3 i oczywiście Kaja ;D <3 ;*


Moje pytania: 
1. Ulubiony wykonawca muzyczny? 
2. Ulubiony aktor?
3. Jak długo trwa twoja przygoda z yaoi? 
4. Jak długo piszesz opowiadania?
5. Lubisz wyzwania?
6. Jesteś odważna?
7. Czy kiedykolwiek zrobiłaś coś za co strasznie się wstydzisz/ co to było? 
8. Ulubione zwierze/dlaczego?
9. Gdzie odbyłaby się twoja wymarzona randka?
10. Jakich osób nie lubisz? <cechy charakteru>
11. Ulubiony film/dlaczego?

No to teraz nominacje ;D :
5.http://love-is-still-love.blogspot.com/

Niestety więcej blogów do nominacji nie mam -.- 
Jeszcze raz dziękuję za nominację.


PS. Notka pojawi się jak wrócę ze szkoły -.-

poniedziałek, 2 września 2013

Odkupienie ( One-shot )

Zamiast spać w nocy ja pisałam.. To. Nie bardzo wiem jak to nazwać i nie bardzo wiem skąd mi przyszło do głowy to pisać. Sama zaczynam się siebie bać. No nic. Ważne, że napisałam. Kij z tym, że teraz jestem niewyspana, a raczej ledwo żywa -.-
Rozdział Koszmarnej niespodzianki jutro ^.^ 

Ps. Jak komuś zryję psychę to ja stawiam psychiatrę xD 

Miłego czytania >^.^<

Uwaga! One-shot dla czytelników o mocnych nerwach. Najlepiej czytać z miską pod ręką, no chyba, że jest się sadystą. 
_________________________________________________________________________________

- Pamiętam wszystko co mi zrobiłeś. To jak przychodziłeś do mnie każdej nocy i dotykałeś w ten brudny dla dziecka sposób, to jak kazałeś dotykać siebie, całować, a potem nawet oddać się tobie. Pamiętam to. - mówiłem krążąc naokoło krzesła na którym obecnie przywiązany siedział mój ojciec. Osoba która zniszczyła mi życie i doprowadziła do próby samobójstwa. Co prawda po tym matka mnie zabrała, ale ja go odnalazłem. Po tych wszystkich latach odnalazłem go tylko po to, żeby się zemścić. - Myślałeś, że mogłeś robić ze mną co ci się podoba. Popatrz jakie zrządzenie losu. Teraz role się odwróciły i to ja mogę zrobić co tylko zechcę. - ciągnąłem dalej podchodząc do stołu na którym wcześniej poukładałem potrzebne mi rzeczy. Teraz sięgnąłem po pierwszą z nich, a był to mały, ale niesamowicie ostry nóż. - Powiedz tatusiu, boisz się? - zapytałem, z miną szaleńca latając ostrzem przy jego twarzy. Specjalnie nie zakneblowałem mu wcześniej ust tylko po to, żeby słyszeć jego błaganie abym przestał. Takie samo błaganie jakie wydobywało się z moich ust gdy byłem mały.
- Kyu.. nie bądź niemądry. - wyszeptał przerażony. - Odłóż to i uwolnij tatę. - dodał, a we mnie się aż zagotowało.
- Tatę? - spytałem kpiąco. - Nie jesteś moim tatą. Tata nigdy by mnie nie skrzywdził, a ty to zrobiłeś wielokrotnie. - syknąłem i przejechałem ostrzem po jego nagiej klatce piersiowej. Na twarzy malował mi się sadystyczny uśmiech. Powiększał się wraz z rozcięciem na jego obleśnej skórze.
- Kyu.. proszę, przestań. - był taki żałosny w tamtej chwili, że aż go posłuchałem. Oderwałem nóż od jego klatki piersiowej i spojrzałem na niego niewinnie.
- Nie spodobała się zabawa? A to dziwne. Jakoś jak mnie tak dotykałeś tymi łapami, które powinienem ci odciąć to było dobrze. - powiedziałem i oddaliłem się od niego na chwilę. Zaczął coś do mnie mówić, ale nie słuchałem zajęty wybieraniem nożyc ogrodowych. To wielki dylemat wybrać odpowiednie, gdy leży przed tobą pięć par i każde inne pod względem wielkości. W końcu się zdecydowałem na jedne z najmniejszych i na powrót do niego podszedłem.
- Oh zamknij się już. - rozkazałem widząc, że nadal coś do mnie kwika. - Jak myślisz, co mam zamiar z nimi zrobić hmm? - dopytałem po czym złapałem jednego z palców jego lewej dłoni. Tą dłonią dotykał kiedyś mojego członka.
- Kyu nie-aaaaaaa! - wydarł się gdy zatrzasnąłem nożyce, a palec potoczył się po ziemi. Krew zaczęła bryzgać, ale nawet się nią nie przejąłem.
- Ojojoj, ale nabrudziłeś. - powiedziałem spokojnie nic sobie nie robiąc z jego wrzasku. Podniosłem odcięty palec i przystawiłem mu go pod nos. - Taki... Taki był, jak pierwszy raz go złapałeś. - mówiłem mając na myśli swoje przyrodzenie. Pierwszy raz dotknął je w ten sposób, gdy miałem pięć lat. - Jesteś żałosny. - skwitowałem jego krzyk i płacz. - Nie bądź baba. Tak do mnie mówiłeś za każdym razem, gdy płakałem podczas twoich wizyt. - uciąłem kolejne dwa palce. - No popatrz. Trzy już za nami. Zostały dwa. - mój głos cały cen czas był niesamowicie opanowany, ale co tu się dziwić, ja już nie mam uczuć. Przez niego. Przez tego potwora. - przyspieszmy to trochę. - szepnąłem mu do ucha i sięgnąłem po większe nożyce, którymi bez mrugnięcia okiem odciąłem mu nadgarstek. Krew bryzgała już na wszystkie strony, a mój 'tatuś' wydzierał się wniebogłosy. Zaczęło mnie to denerwować, więc wziąłem ów nadgarstek i wsadziłem mu do ust.
- Mam nadzieję, że smakuje. - powiedziałem gdy jego krzyki zostały stłumione. - Co by tu teraz 'dotknąć'? - spytałem. Nie oczekiwałem odpowiedzi, bo i tak bym jej nie uzyskał. Po prostu złapałem za skalpel i zacząłem nim pisać na jego torsie i rękach słowo 'potwór' pozostawiając na jego skórze krwawe napisy. Gdy już mi się to znudziło odrzuciłem narzędzie i widząc, że zaczyna odpływać szybko złapałem za sekator i dokończyłem dzieło.
- A teraz gwóźdź programu moi mili. - powiedziałem do niewidzialnej publiczności. - teraz będziemy mogli podziwiać rodowe klejnoty. - dodałem i za jednym razem odciąłem mu jądra i penisa. Uśmiechnąłem się widząc jego nasienie i krew skapujące na podłogę. Wiedziałem, że już nie żyje dlatego ze smutną minką odszedłem do drzwi. Tam zrzuciłem z siebie zakrwawiony kombinezon i buty po czym opuściłem tamto pomieszczenie. Podszedłem do wiadra wody gdzie zmyłem krew pozostałą na mnie. Następnie wziąłem kanister benzyny i pięknie go rozlałem. Wychodząc ze składziku na zadupiu odpaliłem zapałkę i podpaliłem kawałek materiału wyrzucając go za siebie i zamykając drzwi.
- Smaż się w piekle.. tatusiu. Odkupiłeś swoje winy. - rzekłem jeszcze na odchodne i zacząłem wędrówkę do auta stojącego kilometr od 'ogniska'. Będąc już w środku pojazdu złapałem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Zhoumi kochanie.. wyrwałem się wcześniej z pracy. Będę na obiad. - powiedziałem do swojego kochanka odpalając samochód.
'Rozdział przeszłości w końcu zamknięty.'

niedziela, 1 września 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 26/44 )

Nie ma tego dużo, ale to zawsze coś. Muszę napisać do przodu, albo stworzyć trochę one-shotów, bo w roku szkolnym nie będę miała na to za dużo czasu. Niestety w tym roku testy i trzeba się sporo uczyć co oznacz mniej pisania -.- .. Od rozpoczęcia roku pewnie rzadziej będą pojawiać się notki za co z góry przepraszam, ale postarajcie się mnie zrozumieć... Będę pisać w każdej wolnej chwili co jest jakimś pocieszeniem, ale nie wiem jak na tym wyjdę. 
Chciałam jeszcze powiedzieć, że dziękuję za gratulacje, życzenia i komentarze. Mam nadzieję, że będziecie okazywać mi wsparcie przy każdej nowej notce. Kocham was ;* 
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________

Siwon obudził się w środku nocy. Wydawało mu się, że coś słyszał. Coś hałasowało. Słyszał jakby kroki i stłumiony głos. Chwilę się zastanawiał czy czasem się nie przesłyszał, jednak gdy dźwięki się powtórzyły nie czekał tylko opuścił ciepłe posłanie i ruszył człapiąc do drzwi. Uchylił je delikatnie i wystawił głowę. Niestety nie był w stanie zobaczyć czegokolwiek, było zbyt ciemno. Otwierając szerzej drzwi postawił pierwszą nogę przez szparę. Starał się robić to jak najciszej i o dziwo mu się to udawało. Niepewnie stawiał kolejne kroki w ciemności. Mijając drzwi do sypialni przyjaciela usłyszał zduszony szloch. Przystanął, żeby się upewnić, ale tu nie było mowy o pomyłce. Heechul najwyraźniej płakał. Cofnął się odrobinę i położył dłoń na klamce. Dokładnie w tym momencie wszystko ucichło. Siwon jeszcze przez chwilę się zastanawiał, ale ostatecznie nacisnął na klamkę.Gdy drzwi puściły popchnął je lekko i wszedł do środka. Rozejrzał się dookoła, ale nadal nic nie widział. Zapalił światło i w jego oczy rzuciła się trzęsąca kulka w jednym z rogów.
- Hee co się stało? - spytał cichutko nie chcąc go straszyć. Hee szybko podniósł głowę pokazując tym samum swoje zapłakane oczy.
- O..on wróci. - wyszeptał słabo i ledwo dosłyszalnie. Siwon podszedł do niego i objął delikatnie, a Hee wtulił się w niego ufnie.
- Obronię cię. - powiedział i delikatnie ucałował czubek jego głowy. - Nie bój się. Ja cię obronię. - dodał dla zapewnienia. Kładź się i nie myśl o nim. Dziś zostanę z tobą. - przykrył zarówno siebie jak i Hee kołdrą po sam nos i przytulił do siebie ciało obok. Nie pozwoli by cokolwiek mu się stało. Będzie go chronić za wszelką cenę. Obudzili się w południe niesamowicie wyspani.
- Lepiej? - spytał Siwon troskliwie. podnosząc się powoli do siadu.
- Lepiej.. Dziękuję. - odpowiedział Kociowładny. - Czas się ogarnąć. - wstał i zaczął szukać ubrań na dziś. Po piętnastu minutach miał już dobrany komplecik, a Siwon na ten widok tylko przełknął głośniej ślinę i potrząsnął głową żeby odgonić sprośne myśli.
"On mnie serio kiedyś zabije." - pomyślał tylko i wyszedł. Przecież też musiał się ogarnąć. Spotkali się po piętnastu minutach i zaczęli spierać o śniadanie. Każdy chciał zjeść coś innego i gdy już doszli do porozumienia okazało się, że nie ma już nic jadalnego.
- I co teraz? - spytał Hee. Spojrzał na Siwona, a ten po krótkim zastanowieniu uniósł palec wskazujący do góry.
- Napisz mi listę i zaraz polecę szybko do sklepu. - powiedział i już się obracał, żeby wyjść, gdy Hee złapał go za nadgarstek.
- Nie idź.. Boję się, że gdy zostanę sam Hangeng przyjdzie. Zostań ze mną. - powiedział słabo.
- Więc co proponujesz? - Siwon nie miał żadnego innego pomysłu, za to Kim wyciągnął telefon. Wybrał numer i czekał na połączenie.
- Żabo obudziłem cię? - spytał z wrednym uśmiechem. Słysząc zduszone westchnienie doszedł do wniosku, że chyba mu w czymś przeszkadza. Ucieszyło go to niesamowicie i zaczął kontynuować. - Widzę, że nie przeszkadzam... Mam prośbę. Mógłbyś zrobić dla mnie zakupy na ten dzień? Ja jeszcze z domu nie wychodzę, a Siwon skręcił kostkę. - mówił nie przejmując się tym co przyjaciel najprawdopodobniej teraz wyprawia.
- Na za ile to potrzebujesz? - stęknął w końcu do słuchawki Minho.
- Jak najszybciej. Jesteśmy niesamowicie głodni. - powiedział smutno.
- Będę u ciebie za czterdzieści minut z zakupami. Muszę coś dokończyć. - westchnął.
- Nie wątpię. - zakończył rozmowę. - Jedzenie będzie do godziny. - powiedział uradowany i ruszył do salonu gdzie wywalił się na kanapie.
- Nie uważasz, że tylko ich wykorzystujesz? -doszedł do niego Siwon.
- Nie. Ja też bym to zrobił dla każdego z nich gdyby byli w takiej sytuacji jak moja. - przeciągnął się. Siwon aż zachłysnął się powietrzem widząc jego odsłonięty brzuch i pospiesznie wyszedł, żeby czasem nie zrobić czegoś czego potem by żałował.
Po niecałej godzinie tak jak zapowiadał pojawił się Minho z trzema siatkami jedzenia.
- Dzięki Żabo, na ciebie można liczyć. - Hee ucałował go w policzek.
- Tak, tak wiem... Ejj chwila, czy on czasem nie miał skręconej kostki? - spytał nagle Minho wskazując Siwona.
- Owszem miał. Osiem lat temu. - roześmiał się Kociowładny i schował za Siwym przed Minho.
- Jeszcze zobaczymy. - zagroził oszukany. Posiedział jeszcze chwilę po czym poszedł.
- Dobra to bierzemy się za obiad. - zaklaskał w dłonie Hee. Zjedli pożywny posiłek i zaczęli grać z jakąś grę na psp. Nawet się nie obejrzeli, a już był wieczór.
- To jak? Kolacja i spać? - zapytał Siwy wyłączając telewizor.
- Zdecydowanie.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rocznicowo >^.^< ( One-Shot )

Bardzo dziękuję za gratulację i przepraszam, ze tak późno wstawiam drugiego shota. Cieszę się, że przybyła nowa czytelniczka i mam nadzieję, że będziesz się udzielać. Każdy komentarz wywołał uśmiech na mojej twarzy także rocznica mi się udała. Mam nadzieję, że ten shot również wam się spodoba. Zakończenie sami możecie sobie dopowiedzieć. Jak kto woli. 
Miłego czytania i jeszcze raz dziękuję i przepraszam <kłania się> >^.^< 
_______________________________________________________________________________

Ostatnie wyznanie
- Szybko.. nie mamy czasu. - wołałem do Kangina biegnąc przez jakiś opuszczony blok. Uciskaliśmy właśnie przed jednym z bandziorów pracujących dla szefa największej spółki szmuglującej dragi w Korei. Przeszkadzamy im od kilku miesięcy, ale dopiero teraz nas wywęszyli, gdy zablokowaliśmy jedną z większych dostaw.
- Kangin tu. - szepnąłem i pociągnąłem go w bok. Byliśmy już na ostatnim piętrze i właśnie wciągnąłem nas do miniaturowej kuchni. Tak wiem marny wybór, ale bezpieczny.
- Jesteś cały? - spytał mnie ponieważ wywaliłem się raz, ale porządnie po drodze. Kiwnąłem tylko głową słysząc ciężkie buty coraz wyraźniej i pokazałem, aby był cicho. Ukryliśmy się w rogach pokoju od strony drzwi. Może i to głupi pomysł, ale najpierw zacznie sprawdzać pomieszczenia najbardziej oddalone od schodów. Gdy przeleciał dosłownie przy nas opuściłem kąt i wyjrzałem ostrożnie z pomieszczenia. Było czysto więc machnąłem na przyjaciela. Ten widząc to ruszył za mną. Powoli wycofywaliśmy się do schodów i gdy ja już tam byłem, a Kangin wchodził usłyszeliśmy strzał. W jednym momencie Kangin upadł na ziemię tak niefortunnie, że przez jedną z dziur w podłodze zleciał piętro niżej. Co najgorsze nie mogłem sprawdzić, czy żyje, oberwał i czy jest przytomny.
- Teraz gnojowi nie podaruję. - pomyślałem. Z początku chcieliśmy zwiać bez rozlewu krwi, ale nie po tym. Słysząc, że tu idzie postanowiłem się zaczaić i wtedy zaatakować. Gdy wychodził wystawiłem rękę na wysokości jego szyi, a ten buc nawet jej nie zauważył. Tym sposobem powaliłem go na ziemię pozbywając się broni, która wypadła mu z rąk i potoczyła się w bok. Szybko usiadłem mu na biodrach i zacząłem okładać pięściami. przez chwilę był zdezorientowany, lecz po chwili zaczęła się szamotanina. Oberwałem kilka razy, ale jakimś cudem wygrałem. Gdy doprowadziłem go do nieprzytomności postanowiłem sprawdzić co z Kanginem. Zbiegłem w tym celu piętro niżej i odetchnąłem nie widząc ran postrzałowych. Niestety mój towarzysz był nieprzytomny. Zacząłem nim szturchać aby się obudził. Udało mi się po dłuższej chwili.
- Musimy się nim zająć, chodź. - powiedziałem i ruszyłem do góry. Tam związaliśmy go porządnie i wrzuciliśmy do jednego z pomieszczeń.
- Ktoś na pewno po niego przyjdzie. Co robimy? - spytałem patrząc uważnie na towarzysza.
- Zostajemy. Teraz im nie popuszczę. - powiedział stanowczo. Tak myślałem, że nie odejdzie. Będzie ciekawie.
Nie myliłem się. Nie minęła godzina, a pod blok zajechało czarne auto z którego wysiadła kobieta w skórze. Czemu akurat kobieta?
- Jak ja będę z nią walczyć? Nie uderzę kobiety. - stęknąłem wnerwiony.
- Pomyśl, że to facet wyglądający jak kobieta. Ja tak zawsze robię. - wzruszył ramionami i zaczął szukać swoich sztyletów. Coś nie byłem do tego przekonany. Dokładnie słyszałem każdy jej krok. Miała na sobie glany więc nie będzie miło jak oberwę. Przełknąłem głośno ślinę i ustawiłem się na swojej pozycji. W końcu dostała się na ostatnie piętro, a gdy tylko mnie dostrzegła od razu ruszyła w mym kierunku. Zaczęliśmy się szamotać przez co upadliśmy. Niestety to ja byłem pod nią. Sprawnie mnie unieruchomiła i sięgnęła po nóż do nogawki. Przed moimi oczami zaczęło latać błyszczące ostrze raz po raz nacinające mi policzki. Byłem przerażony. Co to za kobieta? Szykowała się właśnie do ostatniego pchnięcia wycelowanego w moją klatkę piersiową gdy za nią pojawił się Kangin z wielkim kamiennym klockiem i uderzył ją w głowę od boku. Pod siłą uderzenia poleciała w bok na moje szczęście nie upuszczając noża. Nie wiem, czy żyła czy już nie, ale nawet się nad tym nie zastanawiałem. Podniosłem się szybko i wyszedłem z tego pomieszczenia. Kangin zaraz do mnie dołączył.
- Nie żyje. - powiedział. Nie dziwię się, z jego siłą i wielkością kamienia to nie ma co się dziwić.
- Wynośmy się stąd. - powiedziałem, a on mi przytaknął. Już mieliśmy wychodzić, gdy usłyszeliśmy kolejne auto podjeżdżające pod blok.
- Serio? - spytałem wnerwiony. - Musiał fatygować się osobiście z obstawą? - dodałem widząc, że z jednego z dwóch aut wychodzi szef. Z drugiego wysiadło kilku uzbrojonych facetów. Pociągnąłem Kangina za rękę do najmniejszego i najciemniejszego pomieszczenia. Teraz to zacząłem panikować. Spojrzałem do góry i mnie olśniło. Klapa, mało widoczna, ale klapa.
- Pomóż mi. - powiedziałem próbując ją przesunąć. Razem po chwili nam się udało. Najpierw wszedł Kangin, a potem pomógł mnie. Zasunęliśmy klapę i postawiliśmy na niej jakąś ciężką szafę, która stała w rogu. Usadowiliśmy się w jednym z zakurzonych rogów i nasłuchiwaliśmy.
- Szefie, oni nie żyją! - dało się słyszeć po jakimś czasie. Zabiłem go? O Boże zabiłem go.
- Macie ich dorwać, bo inaczej chuje wam poucinam! - wydarł się szef. Chyba się wnerwił.
- Teukki. - zaczął szeptem Kangin. - Nie wiem, czy uda nam się wyjść z tego cało, ale jeśli nie, to wiedz, że cię kocham i cieszę się, że możemy umrzeć razem. - przytulił mnie.
- Tu coś jest chłopaki!! Jakaś klapa!