Ci którzy o blogu pamiętają ^^

środa, 29 maja 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 8/? )

Dziś trochę krótko, ale jutro wezmę się za dalsze pisanie, jak tylko będę miała pomysł. Życzę miłego czytania i przypominam o blogu z opowiadaniem (NIE YAOI). 
_________________________________________________________________________________

Lecieli we względnej ciszy. Manager przeglądał na zmianę internet z gazetą, a Kim odpłynął do swojego świata. Gdy wylądowali tak jak było umówione czekał na nich jakiś młodziak z firmy. Przedstawił się i zaprosił do limuzyny czekającej na zewnątrz. Zawieziono ich na spotkanie z prezesem na którym omówiono jeszcze raz wszystkie szczegóły, trochę miłych słówek i zapewnień, aż w końcu wspólny obiad. Pojechali do chyba najdroższej restauracji w Pekinie, bo jak brunet spojrzał na ceny to gdyby nie jego opanowanie pewnie by się zakrztusił.
- Nieźle dbają o ludzi robiących z nimi interesy, nie ma co - pomyślał i nie próżnując zamówił jedną z najdroższych potraw. A co ma się ograniczać. Niech wiedzą kogo zatrudniają, a jak!
- Wznieśmy toast - powiedział jeden z głównych szefów. Był siwy i gruby, ale póki mu płacił i był na stanowisku kierowniczym musiał mieć do niego szacunek. Wszyscy unieśli lampki z winem.
- To może za.. Udaną współpracę. - powiedział jeszcze, a potem stuknął się lampką z każdym przy stole i wyżłopał połowę zawartości z czego reszta ledwo zmoczyła wargi.
- Cóż za kultura - skomentował znowu w myślach. Już wiedział jaki jest słaby punkt tego grubasa i miał zamiar to wykorzystać.
Po jakimś czasie gdy wszyscy zjedli i po dopinali sprawy na ostatni guzik był wolny. Limuzyna zawiozła ich do hotelu gdzie czekały na nich dwa bogate apartamenty. Z obszernego okna widać było pełno ulic, domów, wieżowców i innych zabudowań. Wszystko musiało ślicznie wyglądać wieczorem. Brunet rozejrzał się po apartamencie i w zastanowieniu rozważał to co mógłby robić. Pić nie może, problemów wywoływać nie może, na imprezę pójść nie może, podpaść nie może. To co on do jasnej cholery ma robić?!
- Wiem! - krzyknął i ruszył do walizki. Wyjął z niej kąpielówki i po założeniu ich ruszył na basen mieszczący się w ogrodach hotelu. Manager nie musi wiedzieć. I tak na dziś ma już czas dla siebie więc bez problemu może iść popływać.
Wkroczył pewnym krokiem na pływalnie gdzie na wejściu podano mu ręcznik i rozłożył się na jednym z leżaków pod palemką która nie wiadomo skąd się tam wzięła. Porozglądał się dookoła i stwierdził, że jest tu jedyną nieopaloną osobą.
- Trzeba to zmienić - mruknął i uwalił się na leżaku. Nie smarował się, bo po co skoro chce się opalić postanowił trochę odpocząć.
- Halo proszę pana, proszę się obudzić, już wieczór - usłyszał. Tak! Zrozumiał, uczył się chińskiego, a raczej był do tego zmuszany.
- Jeszcze chwilkę - mruknął chcąc dalej spać, jednak zaraz otworzył szeroko oczy - Jak to wieczór?! - wydarł się i wstał czego zaraz pożałował. Był cały czerwony.
- No pięknie, to nie żyję - jęknął i rozejrzał się dookoła. Kilka dziewczyn przechodząc koło niego zachichotało na jego widok. To już był szczyt, żeby jakieś smarkule się z niego nabijały. Ruszył czym prędzej do pokoju. Jakimś trafem wszystkim było do śmiechu jak go widzieli, nawet jakieś małe dziecko które przed chwilą płakało, teraz wpatrywało się w niego z zainteresowaniem. Gdy tylko dotarł do pokoju stanął przed lustrem i oniemiał. Od lewego ramienia przez całą klatkę piersiową aż do pasa ciągnął się biały nieopalony liść palmowy!
- Zajebiście, kurwa po prostu bosko. Jak będą mi kazać leźć na wybiegu bez koszulki albo pozować w odpiętej koszuli to chyba nie przeżyje!!! - wydarł się na całe gardło.
Popatrzył po swoim odbiciu i załamał ręce. Nie dość, że czerwony i obolały od poparzeń o jeszcze to.
- Osz cholera, a co będzie jak manager mnie zobaczy? Chyba mnie powiesi. Co teraz? Przecież od jutra mam zdjęcia - zaczął się zastanawiać.
Przed oczami stanęły mu najgorsze scenariusze tego co może się stać. Przecież nie pozbędzie się opalenizny do rana, bo tak się nie da.
- Mam - powiedział sam do siebie i ruszył po telefon sycząc po drodze z bólu.
- Obsługa słucham
- Witam, poproszę do swojego pokoju lekarza
- Rozumiem. Czy coś się stało?
- Nie ważne, proszę przysłać lekarza - powiedział i się rozłączył podając jeszcze numer pokoju.
Po pięciu minutach usłyszał pukanie do drzwi, zarzucił na siebie szlafrok i ruszył otworzyć.
Gdy otworzył drzwi stanął jak wryty. Zobaczył tam lekarza i managera.
- Co się stało? Powiadomili mnie, że wzywałeś lekarza - zaczął i nie czekając na zaproszenie wparował do pokoju
- Nic takiego Hyung, możesz iść do siebie
- Nie ma mowy, muszę wiedzieć wszystko - odparł stanowczo i rozsiadł się w jednym z foteli
- No więc co panu jest? - zapytał lekarz
Teraz to nie ma już odwrotu. Musi jakoś chociaż załagodzić pieczenie. Nic nie mówiąc zaczął powoli rozwiązywać szlafrok, a lekarz z managerem patrzyli na niego zaciekawieni i zaskoczeni jednocześnie.
- Teraz już nie ma odwrotu - pomyślał i rozsunął szlafrok.

8 komentarzy:

  1. Hahahahahahahah xD
    Biedny Hee.. :c Głupi liść.. ;]
    Rozdział jak zwykle... świetny :D
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu i tego co będzie się teraz działo w Osace i oczywiście zawartej w tytule Koszmarnej Niespodzianki :D Hwaiting! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha ;D ten liść zrobił to specjalnie. Ja to czuje. Mam nadzieję, że niedługo będzie jakaś akcja związana z tą niespodzianką i ta miłość yaoi <3 życzę dużo weny! Do poczytania! ~ Samael

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże o_O liście palmowe to zło xD muszę podziękować sobie że odkryłam twojego bloga, naprawdę fajnie piszesz i nie mogę się doczekać co będzie dalej :-)
    Maru

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah z tym liściem to Ci się udało xD Bardzo dobry rozdział, ale wydaje mi się ze Osaka to miasto w Japonii a nie w Chinach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczna za wykrycie tego. Boże jaka siara xD Nie ma to jak pisać o Chinach, a mieć w głowie Japonię xD Już poprawiłam na Pekin tak jak miało być .. Dziękuję ^^

      Usuń
  5. Witaj, witaj,
    dawno tutaj nie zaglądałam, ale były pewne problemy no i brak czasu...
    opowiadanie jest po prostu rewelacyjne, z tym liściem to bardzo dobry pomysł.. wzywasz lekarza, gratis dostajesz menagera ;] i jak to tak można kończyć w takim momencie? Już sobie wyobrażam reakcję menagera na to co zobaczy...
    kochana na pewno odwiedzę Twojego nowego bloga, po winnam już po przyszłym tygodniu mieć więcej luzu...
    Mam jeszcze takie małe pytanie, co się stało z opowiadaniami drugiej autorki? No cóż bardzo mi przypadły do gustu i chciałabym je dalej czytać...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i mam nadzieję, że czas pozwoli ci zaglądać tu częściej. Co do opowiadań drugiej autorki. Jak wiesz, albo nie, Sassy mnie opuściła. Założyła własnego bloga do którego linka miałam, ale mi zginął. Tego opowiadania już nie ma. Nie podobało jej się więc się go pozbyła. Pisze nowe, jednak chyba od marca są tam z trzy notki i nie wstawia. (info potwierdzone, kontakt stały)

      Usuń
  6. hej ;D
    to powiadanie jest świetne xD . na razie uśmiałam się jak nie wiem xD w którejś z części był fragment z patelnią - genialne ;D
    będę wyczekiwać kolejnych części ;D
    weny! ^^ hwaiting!

    OdpowiedzUsuń