Ci którzy o blogu pamiętają ^^

niedziela, 8 czerwca 2014

Magia pierwszego śniegu ( One - Shot )

W końcu udało mi się skończyć. 
Specjalnie dla ShiShi Yokumoo one-shot z Dongwoonem z B2ST. Przepraszam, że tak długo zajęło mi pisanie, ale nie mogłam znaleźć za dużo ficków z nimi przez co trudno było mi to napisać. Mam jednak nadzieję, że Ci się spodoba. Przy okazji mam nadzieję, że ten parring będzie ci odpowiadał, bo nie miałam pojęcia z kim to napisać. A moje obeznanie w B2ST ograniczało się do rozpoznawania jedynie Yoseob'a. Oczywiście teraz uległo to zmianie :3 

Nie przedłużając już zapraszam wszystkich do czytania i komentowania >^.^<
Pisane przy Klik


Jesień. Ta piękna pora roku kiedy pierwszy raz cię ujrzałem. Przykułeś moją uwagę nie różniąc się niczym od innych. Jedyne co było w tobie innego to szeroki uśmiech, którego brakowało temu światu. Byłeś szczęśliwy idąc przez park w dość wietrzny dzień. Liście raz po raz targane wiatrem latały dookoła ciebie, a ty od czasu do czasu wyciągałeś dłoń by pochwycić jeden z nich. Kiedy ci się to udało uśmiechałeś się jeszcze szerzej, a twój piękny uśmiech sprawiał, że nie mogłem oderwać od ciebie oczu. Od czasu do czasu poprawiałeś futerał gitary wiszący na twoim prawym ramieniu. Niestety widziałem cię tylko krótki moment. Kiedy zniknąłeś mi z pola widzenia chciałem zobaczyć cię ponownie jednak nawet cię nie znałem. Nie wiedziałem gdzie mógłbym cię znaleźć.
W końcu postanowiłem wrócić tam również kolejnego dnia. Siedziałem na tej samej ławce co dnia poprzedniego już od rana i czekałem. To jedyne co mogłem zrobić. Czekać i mieć nadzieję, że jeszcze cię spotkam. Bardzo tego chciałem. Minuty mijały jedna za drugą, godziny się zmieniały, ale ty się nie pojawiałeś. Rozglądałem się niejednokrotnie za twoim uśmiechem pragnąc wypatrzeć go gdzieś w oddali, jednak nic z tego. Nie pojawiłeś się. Wieczorem kiedy park całkowicie już opustoszał, na dworze zrobiło się niesamowicie zimno i nie było widać żywej duszy wstałem z zamiarem udania się do domu. W tym właśnie momencie się pojawiłeś. Tym razem się nie uśmiechałeś. Wyraz twojej twarzy był zmęczony, ale pogodny. Miałeś słuchawki w uszach i nuciłeś coś pod nosem. Na powrót zająłem swoje miejsce czekając aż mnie miniesz. Dopiero wtedy ruszyłem w swoją stronę.
Następnego dnia wstałem wcześnie rano. Niestety istnieje taka znienawidzona placówka, na którą potocznie mówi się szkoła. Niestety do niej uczęszczam. Tak więc jak już wcześniej wspomniałem wstałem dość wcześnie. Zwlekałem jak mogłem z poranną toaletą, ubieraniem, a nawet śniadaniem. Niestety na nic się to zdało.
- Dongwoon pospiesz się. – poganiała mnie mama. – Ty śpisz czy jesz? – dodała patrząc na mnie i nadal pierwszą z trzech przygotowanych kanapek. Potem zaczęła coś mruczeć o tej dzisiejszej leniwej młodzieży, ale już jej nie słuchałem. Znałem ten wykład na pamięć i nie czułem potrzeby skupiania się na nim. Jedyne co zrobiłem to pospieszyłem się z jedzeniem nie chcąc jej denerwować.
Będąc już w szkole myślami błądziłem po tym co będę robić kiedy już wyjdę. Miałem w planach iść do tego parku choćby nie wiem co. Chciałem go…
- Dongwoon czy możesz w końcu odpowiedzieć na moje pytanie? – doszedł do mnie głos nauczyciela kiedy zostałem brutalnie szturchnięty przez kolegę z ławki. Poderwałem się na równe nogi patrząc wprost na niego z paniką w oczach. Nauczyciel stał czekając na to co powiem, a ja nie wiedziałem co robić. Już miałem spuszczać głowę w dół w geście poddania kiedy za nauczycielem zauważyłem kartkę z pytaniem na jakie miałem odpowiedzieć. Zastanowiłem się chwilę po czym udzieliłem odpowiedzi. Oczywiście była dobra bo jakżeby inaczej. Z nauką nie mam problemów także nie muszę się zbytnio skupiać na lekcjach.
Reszta męczarni minęła już we względnym spokoju. Porozmawiałem trochę ze znajomymi, napisałem dwa sprawdziany i byłem wolny. Na szczęście nikt po mnie nie przyjeżdżał, bo mama pracowała tak, że widywałem ją jedynie w weekendy. Tak więc po szkole od razu udałem się do parku. Czekałem na ciebie do późnego wieczora jednak tego dnia się nie pojawiłeś. Zresztą następnego jak i kolejnego również nie dane mi było cię zobaczyć. Odbiło się to na moim samopoczuciu.
Nastał grudzień. Do tego czasu ani razu cię nie widziałem. W tym czasie liście zdążyły już prawie całkowicie opaść z drzew. Wszystkie te piękne kolory znikały jeden po drugim. Ludzie mimo to uśmiechali się, chodzili na niekończące się zakupy, a ja byłem jakby od nich odcięty. Całkowicie nie podzielałem ich entuzjazmu. Cały czas czekałem pragnąc cię zobaczyć. Co dzień przychodziłem na tę ławkę z nikłą nadzieją na spotkanie ciebie. Nie raz się zdarzył, że przy okazji się na niej uczyłem. Mimo, że nie miałem problemów z nauką musiałem od czasu do czasu zaglądać do zeszytów i powtarzać materiał.
Minęło już szesnaście dni grudnia. W tym czasie zdołałem nabawić się porządnego kataru. Dni były coraz zimniejsze. Po szkole jak zawsze usiadłem na ławce i rozglądałem się dookoła na zmianę z chuchaniem w zmarznięte dłonie. Czekałem tak do późnego wieczora i kiedy wybiła godzina dwudziesta pierwsza wstałem, nałożyłem kaptur na głowę i ruszyłem do domu. Wzrok miałem spuszczony, dłonie w kieszeniach, jednak nie przeszkodziło mi to w złapaniu osoby, która na mnie wpadła.
- P… przepraszam. – usłyszałem. Uniosłem głowę i spojrzałem wprost w twoje zapłakane oczy. Potrzebowałem chwili na uświadomienie sobie, że to naprawdę ty stoisz naprzeciw mnie. Dopiero potem nie chcąc patrzeć w te piękne oczy teraz przepełnione bólem i łzami po prostu cię przytuliłem. Nie wiem co mnie do tego podkusiło.
- Puść mnie! – krzyknąłeś zaczynając się wyrywać. Dopiero to pozwoliło mi wrócić do rzeczywistości i uzmysłowić sobie co właśnie robiłem. Tuliłem jakby nie patrzeć całkiem obcego sobie chłopaka. W jednej chwili złapałem cię za ramiona i odsunąłem na długość wyciągniętych rąk.
- Ja… przepraszam. Po prostu nie chciałem, żebyś płakał. – powiedziałem ze spuszczoną głową chcąc się jakoś usprawiedliwić. Przez dłuższą chwilę trwała pomiędzy nami cisza.
- Jestem Yoseob. – odezwałeś się w końcu wyciągając w moją stronę dłoń.
- Dongwoon. – odparłem ściskając ją i unosząc głowę spojrzałem na twoją twarz. Teraz widniał na niej nikły uśmiech. – Mogę spytać co sprawiło, że płakałeś? – spytałem niepewnie.
- Dziewczyna mnie zostawiła dla mojego kumpla, a przecież zbliżają się święta. – wzruszyłeś ramionami.
- Nie zasługiwała Aaaa-apsik ciebie. Przepraszam. – powiedziałem i wysmarkałem nos.
- Jesteś chory, a ja cię zatrzymuję i opowiadam rzeczy, które i tak pewnie nie mają dla ciebie większego znaczenia…
- Przecież sam zapytałem. – przerwałem ci.
- No tak, ale mimo wszystko. Wiesz co? Chodź. – powiedziałeś i pociągnąłeś mnie za rękę. Nie mając zbytnio wyboru ruszyłem za tobą. Zaprowadziłeś mnie do jakiegoś sklepu i mówiąc żebym poczekał sam wszedłeś do środka. Po chwili wróciłeś z dwoma kubkami znad których unosiła się para. – Trzymaj. – podałeś mi jeden, a ja podziękowałem skinieniem głowy i wziąłem jeden.
- Ile masz lat? – spytałem kiedy szliśmy powoli przez miasto. Ciekawiło mnie to ponieważ byłeś ode mnie niższy i wyglądałeś strasznie młodo.
- Dziewiętnaście. – odparłeś, a ja wybałuszyłem oczy.
- Niemożliwe, byś był ode mnie rok starszy. – powiedziałem natychmiast.
- Pozory mylą. – roześmiałeś się. Spacerowaliśmy tak jeszcze przez jakiś czas po czym każde poszło w swoją stronę.
Ponownie spotkaliśmy się dwa dni później. Tym razem nie musiałem na ciebie czekać. Sam do mnie napisałeś, a kiedy przyszedłem do parku już na mnie czekałeś.
- Cześć. – przytuliłem cię z uśmiechem.
- Cześć. – odparłeś. – Mam do ciebie prośbę. Pomożesz mi się tego pozbyć przed…
- Pierwszy śnieg. – wszedłem ci w słowo patrząc w niebo.
- Pierwszym śniegiem. – dokończyłeś zrezygnowany. Słysząc to mój entuzjazm momentalnie opadł.
- Coś się stało? – spytałem patrząc po tobie.
- Chciałem się tego pozbyć. – wyciągnąłeś dwa piękne naszyjniki, które po złączeniu tworzyły napis ‘Love Forever’. – Miałem to dać mojej dziewczynie kiedy spadnie pierwszy śnieg, ale teraz chciałem się tego pozbyć.
- Jakie piękne. – powiedziałem i wziąłem oba w dłonie. W następnej chwili jeden z nich zapinałem sobie na szyi, a zaraz potem drugi zapinałem na twojej.
- Co robisz? – spytałeś nic nie rozumiejąc.
- Bo widzisz… Ja cię obserwowałem już od długiego czasu, a do tego uczucia przyznałem się przed sobą dopiero po tym jak na mnie wpadłeś. – powiedziałem nadal stojąc za tobą i wtuliłem się w twoje plecy. – po prostu czuję, że właśnie tu jest moje miejsce. – dodałem tak cicho, że tylko ty byłeś w stanie to usłyszeć.
- Ja… Nie wiem co myśleć i co ci odpowiedzieć.
- To nic nie mów. Po prostu przy mnie bądź i… i zobaczymy czy będziesz w stanie odwzajemnić moje uczucie. – wyszeptałem.
- Dobrze. – odparłeś pozwalając mi się tulić. Tego samego dnia złożyłeś nieśmiały pocałunek na moim policzku. Tydzień później pozwoliłeś się pocałować, a dziś siedzisz obok mnie wtulony w moje ramie i wspominasz ten dzień kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy nie będąc jeszcze razem. 

5 komentarzy:

  1. OMFG *.* To jest piękne! i to nic że długo czekałam. Warto było! To tak idealnie do nich pasuje :) Ale mam niestety jedno zastrzeżenie: trochę się tam gubiłam jak pisałaś : powiedziałeś i pociągnąłeś mnie za rękę. Nie mając zbytnio wyboru ruszyłem za tobą. a potem jakby zmiana osoby. Podpisuj proszę kto ma teraz mówić ok? A tak to świetne! Poprostu KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały tekst pisany był z punktu widzenia Dongwoona. Cieszę się, że Ci się podoba :3 Jeszcze raz przepraszam, że musiałaś tak długo czekać.

      Usuń
  2. Jeju tak to czytam i czytam i ta koncowka taka slodziutka! Az mi sie cieplo zrobilo ^ ^.
    Czekam na swoja kolej! :D
    Pozdrawiam



    Damiann
    Ps. Mam prosbe. Moglabys wylaczyc weryfikacje obrazkowa? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie słodziutkie mrhhhau <3 <3 <3 Normalnie aż nie da się uśmiechnąć :D

    Nie znam w ogóle tej pary, chociaż znam zespół, ale ślicznie to opisałaś :) Najbardziej podobał mi się początek, ich pierwsze spotkanie było wyjątkowo bosko opisane :D

    Weny moja droga!!!!

    Elizabeth

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniały, obserwował go, aż w końcu przypadkowo wpadł na niego i tak zaczęli ze sobą rozmawiać.. a później dobrze, że udało im się być razem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń