I kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Chciałabym powiedzieć, że do egzaminów nie zostało już dużo czasu, a zaraz po nich biorę się ostro do pracy. Muszę Wam wynagrodzić całą krzywdę.
Nie mniej jednak chciałabym skończyć to opowiadanie jeszcze przed nimi.
Postanowiłam wstawać wcześniej do szkoły i wtedy chodź trochę pisać. Zobaczę jeszcze co z tego wyjdzie.
Zapraszam do czytania i komentowania >^.^<
_________________________________________________________________________________
Heechul nie mógł na to patrzeć. Nawet jeśli wiedział, że Siwon płacze pewnie z ulgi i szczęścia to nie mógł na to patrzeć. Nigdy nie lubił patrzeć na ludzkie słabości, a do Siwona mu one kompletnie nie pasowały. Dla niego powinien być wiecznym wesołkiem umiejącym pomóc mu kiedy tego potrzebuje. Uśmiechnął się jednak do niego słabo po czym zamknął oczy i odetchnął głęboko. Na jego nieszczęście Wielebny źle to odebrał.
- Hyung... Nic ci nie jest? - zaczął płaczliwym tonem. Kiedy Hee to usłyszał otworzył oczy i ponownie na niego spojrzał starając się go uspokoić. Chyba to podziałało, bo Choi złapał się za pierś i padł na łóżko. Często tak robił, jednak tym razem to nie były żarty. Komputerek podłączony do jego przyjaciela zaczął pikać nieznośnie oznajmiając, że nie wyczuwa akcji serca. Heechul nie mógł w to uwierzyć. To nie mieściło mu się w głowie. Przecież przed chwilą jeszcze był taki żywy. Mówił do niego przecież.
Nim ktokolwiek zareagował do sali wpadło z pięciu lekarzy szybko starających się przywrócić odpowiednie funkcje życiowe jego przyjaciela.
- S..Siwon... Nie zostawiaj mnie. - wyszeptał Hee uświadamiając sobie co właśnie się dzieje. Oczy zaszkliły mu się po chwili wypuszczając pierwsze łzy. - Słyszysz mnie ty pierdolnięty święty gnojku?! Jak zostawisz mnie tu samego to ci tego nie daruję! Będę cię nawiedzał nawet tam, gdzie trafisz! - darł się pomimo rozdzierającego bólu. Kiedy pielęgniarka chciała go wywieźć cudem uniknęła ugryzienia zdesperowanego Heechula. Nawet Kyu nie był w stanie go uspokoić. Kociowładny czuł, że umiera w nim właśnie coś ważnego. Odechciewało mu się żyć widząc kolejnych lekarzy wbiegających do sali, w której jeszcze przed chwilą przebywał. Widział jak pielęgniarki spieszą z jakimiś maszynami. Błagał w myślach by nie został sam. Nie chciał znowu przeżywać straty ważnej dla niego osoby. Nie chciał być sam. Sam nawet nie wiedział kiedy podniósł się do siadu pomimo pielęgniarki starającej się go sprowadzić do pozycji leżącej i wtulił się w Kyuhyuna, który nieobecnym wzrokiem spoglądał w zamknięte drzwi przed nimi.
Cała ta sytuacja trwała jeszcze jakiś czas. Dla Heechula to były lata, wieki i gdy tylko drzwi się otworzyły oderwał się od nadal osłupiałego przyjaciela wpatrując się z wielkim wyczekiwaniem i nadzieją w mężczyznę przed nim. Miał on niesamowicie poważną minę, która tylko odbierała nadzieje.
- zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. - zaczął. Hee w tym momencie stracił wszelkie nadzieje. Wiedział co dalej powie lekarz, ale nie chciał tego słyszeć. Widział jak wychodzą kolejni lekarze wracając do swoich obowiązków. Po chwili przed jego twarzą pojawiła się pielęgniarka, która coś do niego mówiła. Nie słuchał jej. Poczuł jak łóżko się przemieszcza wjeżdżając do tego samego pomieszczenia, gdzie przebywa cia... Siwon? Hee zamrugał oczami. Słyszał. Wyraźnie słyszał pikanie maszyny, a nawet widział kreski oznaczające, że Siwon wcale go nie opuścił. Ten przeklęty Koń walczył i wygrał. Leżał teraz nieprzytomny, ale żył.
- Hyung wszystko w porządku? - zapytał Kyu zmartwiony zachowaniem przyjaciela. Ten skierował na niego wzrok.
- On.. żyje. - powiedział szczęśliwy.
- Oczywiście, że żyje.. Słuchałeś ty w ogóle doktora? Zaczynam się o ciebie martwić. - odparł patrząc na niego jak na kosmitę.
- Nie... nie słuchałem. - szepnął. Miał ochotę coś sobie zrobić za swoją głupotę.
Siwon obudził się po dwóch dniach. Lekarze twierdzili, że organizm potrzebuje czasu na regenerację po zatrzymanej akcji serca. Dodali również, że to najprawdopodobniej już się nie powtórzy. Wszystko spowodowane było strachem. Hee nie odchodził na krok od jego łóżka. Bał się, że może się coś stać. Siwon, gdy dowiedział się jak bardzo Kociowładny się o niego boi uśmiechnął się jedynie patrząc na Hee z wielką miłością. Wiedział, że nie ma na co liczyć skoro przez te wszystkie lata Hee nic nie zauważył, jednak mu wystarczyła przyjaźń. Dopóki miał przy sobie Heechula było dobrze.
_________________________________________________________________________________
Korzystając z okazji proszę o zapoznanie się z ankietą po prawej stronie.
Chciałabym wiedzieć, które opowiadanie najbardziej Wam się spodobało. Liczę na to, że przynajmniej większość odda głos na swojego faworyta.
(Nie wliczam "Koszmarnej niespodzianki" ponieważ nie jest skończona)
(Nie wliczam "Koszmarnej niespodzianki" ponieważ nie jest skończona)
Nie strasz tak ;_; I znowu myślałam, że z Siwym stanie się coś złego. Jak przeczytałam, że lekarze zrobili wszystko co w ich mocy... zamurowało mnie. Nie mógł przecież odejść, no ;_; Dlatego tak bardzo masz szczęście, że go nie zabiłaś... bo inaczej.. say hello to my patelnia :3 A tak na poważnie.. cieszę się, że póki co jest w porządku. Mam nadzieje, że tak zostanie do końca, choć przy tobie wszystko możliwe, ale proszę nie rań ich ;_;
OdpowiedzUsuńMyślałam, że sama dostanę zawału ! :D Wystraszyłaś mnie straaasznie, ale na szczęście już jest ok :) Ale czy jest jakaś szansa, żeby między nimi było coś więcej niż przyjaźń ? Że Hee jednak pokocha Siwona ? Mam nadzieję, że tak :) Czekam na kolejne części :)
OdpowiedzUsuńM..
Witam,
OdpowiedzUsuńkobieto nie strasz tak już myślałam, że nie odratują Siwona, Hechul bardzo się tym wszystkim przejął... cudownie..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia