Ci którzy o blogu pamiętają ^^

wtorek, 24 grudnia 2013

Już zawsze będziesz moim snem ( one-shot )

Jeszcze raz wesołych i spokojnych świąt. Mam nadzieję, że one-shot się spodoba. Do następnej notki >^,^<
_________________________________________________________________________________

Od odejścia Hangenga z zespołu minęło już sporo czasu. Wszystkim było z tego powodu ciężko, ale każdy jakoś dawał radę. Jedynym wyjątkiem był Heechul. Zachowywał się jak nie on. Nie był już tak wredny i zadziorny jak zawsze. Nie wychodził z pokoju kiedy nie musiał. Mało rozmawiał z kimkolwiek. Dopuszczał do siebie jedynie Hae. Na koncertach przy balladach zdarzało mu się płakać. Jednym słowem był załamany. Kolejny już wieczór spędzał w swoim pokoju nie mając zamiaru wychodzić. Reszta zespołu doskonale go rozumiała, a jednocześnie miała tego dość. Gdy ten jak co dzień siedział na parapecie i spoglądał za okno ktoś zapukał do jego drzwi.
- Hyung mogę? - głowa Hae wśliznęła się do środka.
- Wejdź. - odparł starszy odrywając wzrok od widoku i przenosząc go w stronę młodszego. - Znowu kazali ci mnie sprawdzać? - zapytał gdy tylko drzwi się zamknęły.
- Oni się o ciebie martwią Hyung. Ja też. - Hae podszedł do parapetu.
- Powiedz im, że nie muszą. Już nic sobie nie zrobię. - wrócił do oglądania ludzi z góry.
- To nawet nie o to chodzi. Wyjdź do nas czasem. Ja wiem, że ci ciężko, ale kilka słów to nic takiego. - Hae patrzył na niego smutno.
- Ja tak nie mogę. Nie mogę się zachowywać jakby go nie było. Do teraz się łudzę, że wróci i znowu się uśmiechnie mówiąc łamanym koreańskim. Wyczekuję tego codziennie. Co noc mam koszmary. Budzę się zapłakany. To.. po prostu boli. - zakończył wycierając łzy spływające po policzkach.
Hae od tak po prostu przytulił go i pozwolił płakać co też starszy uczynił. Wtulił się w niego i pociągał od czasu do czasu nosem. Po pół godziny dopiero się pozbierał i odsunął od Hae.
- Hyung nie płacz.. wyglądasz wtedy jak nie ty. - otarł mu mokre policzki.
- Dzięki młody. - potargał mu włosy i wstał żeby zapalić światło. - O kurwa.. trochę się zapuściłem. - powiedział spoglądając we własne odbicie. Miał włosy w nieładzie i dwudniowy zarost. Uroki urlopu.
- Nie jest tak źle. Wyglądasz nawet przystojniej i dojrzalej... Nie oznacza to oczywiście, że masz tak zostać. - dodał od razu widząc zainteresowanie na twarzy Hee.
Następnego dnia stało się coś nieoczekiwanego. W całym dormie zwykle hałaśliwym zapadła grobowa cisza.
- No co się patrzycie jak na ducha. Przecież chcieliście żebym wyszedł to jestem. - powiedział w końcu Hee zirytowany tą całą ciszą.
- Chcesz coś do jedzenia? Marnie wyglądasz. - pierwszy otrząsnął się Ryeo. Hee nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo młodszego już nie było. Westchnął tylko i rozsiadł się pomiędzy innymi.
Po pewnym czasie wszyscy wrócili do normalności jedynie Hae siedział cicho z wielkim uśmiechem patrząc się na Kociowładnego.
- I co się gapisz głupia Rybo? - warknął na niego w końcu. Hae wtedy ocknął się wreszcie mrugając wielkimi ślepiami. Kiedy już do niego dotarło, że to do niego mówi wstał i przez pół kanapy i wszystkie osoby na niej siedzące przebiegł tylko po to żeby wpakować się na kolana Eunhyuka.
- Hae nie zachowuj się jak dziecko. - powiedział zgniatany obecnie raper. Mimo to przytulił do siebie drugie ciało i zaśmiał się patrząc w te wielkie ciemne oczy.
- Ale.. Heechul hyung mówi, że jestem głupią rybą, a ja nic nie zrobiłem. - poskarżył się.
- Mój ty biedaku... - palnął Kyu robiąc tak głupią minę, że wszyscy w tym samym momencie wybuchli gromkim śmiechem. Tylko Teukki pod uśmiechem Heechula zobaczył smutek. Rozumiał go doskonale i nie wiedział jak mam mu pomóc. Mimo wszystko cieszył się, że ten postanowił w końcu się przełamać i wyjść z pokoju.
Mijały dni, a może nawet tygodnie. Nikt nie miał czasu na sprawdzanie daty. Ciągłe występy, kolejne wywiady i gromadzące się z każdą chwilą oferty całkowicie wykańczały. Nie wiedzieć nawet kiedy zawitał listopad i liście zaczęły spadać z drzew. Potem szybko spadł śnieg i wszystko wydawało się szare i wybrakowane. Jedyną osobą, która cały czas miała energię i coraz bardziej się uśmiechała był Hae. Nie było jeszcze nawet grudnia, a on już ubierał choinkę nie zwracając uwagi na głupie teksty rzucane ze strony zmęczonych i poirytowanych przyjaciół.
- Nawet w święta nie pozwolą nam być z rodziną, bo wymyślili sobie program telewizyjny. Zamiast siedzieć z najbliższymi to my będziemy uśmiechać się do kamery. - marudził lider robiąc piątą już kawę.
- Nie narzekaj.. Zawsze mogło być gorzej. - próbował pocieszyć go na daremno Yesung.
- Nie denerwuj proszę. Jestem tak zmęczony, że nie wiem co mówię, a nie chcę niczego żałować. - ostrzegł chcąc wziąć łyk gorzkiego napoju. Już prawie się napił kiedy kubek zabrał mu Siwon i wylał całą jego zawartość do zlewu.
- Jesteś uzależniony. - powiedział z poważną miną. - Zamiast to pić idź po prostu spać. Nie ma już dziś nic w grafiku możesz spać. - dodał i nie zważając na protesty najstarszego pociągnął go do jego pokoju. Wyszedł stamtąd po pięciu minutach z lekkim uśmiechem.
- Z trudem, ale poszedł spać. - powiedział zadowolony. - Ja też idę i wam radzę to samo. - zwrócił się do pozostałych i sam poszedł do siebie.
W przeciągu godziny cały dorm pogrążył się w ciszy i ciemności. Jedynie z pokoju Heechula i Sungmina słychać było zduszony szloch.
Grudzień jak i święta przyszły stosunkowo szybko. Wszystko nie wiadomo kiedy minęło jak za jednym mrugnięciem. Nadszedł też występ w telewizji. Wszyscy uśmiechali się do kamery, śpiewali kolędy... Świetnie się bawili. Bynajmniej na zewnątrz. W środku każdy żałował, że nie może być w tej chwili z rodziną. Po godzinie dwudziestej drugiej byli już wolni i niesamowicie wyczerpani. Jadąc autem przysypiali i marzyli jedynie o ciepłych łóżkach. Do głowy żadnemu nie przyszło, żeby dzwonić do rodziców Gdy tylko przekroczyli próg dormu wszyscy zgodnie osądzili, że idą spać. Jedynie Donghae zabłądził w pokoju Eunhyuka, a Sungmin w pokoju Ryeowooka.
Heechul na wyczucie z zamkniętymi oczami trafił do swojego pokoju. Nie zapalając nawet światła wszedł do swojego łóżka i przykrył się kołdrą. Już zasypiał kiedy ktoś pogłaskał go po policzku. Zaskoczony otworzył oczy i to co ujrzał sprawiło, że w jego oczach znowu zabłysnęły łzy. Nie wiedział w którym momencie się podniósł i wtulił z utęsknieniem w drugie ciało.
- Tak tęskniłem. - powiedział pozwalając łzą spływać po policzkach.
- Ja też. - wyszeptał Hangeng przyciągając do siebie bliżej trzęsącego się Heechula.
- Dlaczego.. Jak się tu znalazłeś? - zapytał drżącym z niedowierzania głosem.
- To jest teraz mało ważne. Najważniejsze, że mogę cię przytulić. - powiedział i pocałował go w policzek.
Nic już więcej nie powiedzieli. Po prostu położyli się wtuleni w siebie i pogrążyli w pierwszym od dawna spokojnym śnie.
Następnego dnia Heechul obudził się sam w łóżku. Przestraszony, że może tylko mu się przyśniło zdarzenie z poprzedniej nocy zaczął szukać czegokolwiek co by temu zaprzeczało. Kiedy jednak dojrzał na szafce nocnej naszyjnik oraz mały liścik. Szybko podszedł do łóżka i delikatnie podniósł obie rzeczy jakby się miały zaraz rozpaść. Delikatny uśmiech sam wpłynął na jego usta. Otworzył liścik, w którym starannym pismem chińskim zapisane było pięć słów.
"Już zawsze będziesz moim snem"
W tym momencie do Heechula dotarło, że to już na prawdę koniec. Mimo wszystko czuł się jakiś taki lekki. Założył naszyjnik i wyszedł do salonu gdzie zebrała się już reszta zespołu. Leeteuk akurat włączył telewizor. Gdy na ekranie pojawiło się imię byłego członka zespołu wszyscy umilkli. 
- Wszystkich fanów zespołu Super Junior zaskoczyło nagłe pojawienie się na lotnisku Gimpo byłego członka Hanegenga. Najprawdopodobniej spędził święta w Korei i obecnie wraca do Chin. 
W tym momencie Hee chrząknął zwracając na siebie uwagę. Został obdarzony wystraszonymi spojrzeniami kolegów z zespołu. 
- No już nie patrzcie tak po mnie. Nec mi się nie stanie. Pogodziłem się z jego odejściem. Zostanie on jedynie moim snem. 
Hee w naszyjniku XD .. Niestety nie znalazłam nigdzie takiego znaczku, żeby móc go umieścić w opku ^^

niedziela, 22 grudnia 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 37/44 )

No więc po pierwsze chcę serdecznie podziękować, za 29 tysięcy wyświetleń. Cieszy mnie bardzo, że nadal ze mną jesteście. Szykuję dla was niespodziankę na święta i mam nadzieję, że się wyrobię z pisaniem. Co do tej notki to w założeniach miała być dwa razy dłuższa, ale coś mi nie pykło także jest ile jest. 
Tak zawczasu chcę Wam życzyć zdrowych i pogodnych świąt
Szczęścia i pomyślności
Radości i cierpliwości
Szampańskiego sylwestra 
Żeby wszystko szło po waszej myśli i nic wam nie stawało na drodze do spełniania marzeń >^.^< 

Dziękuję, że ze mną jesteście i mam nadzieję, że będziecie przez jeszcze długi czas. Zapraszam do czytania jak i komentowania... 

EDIT: COŚ MI SIĘ OSTATNIO DZIEJE Z KOMENTARZAMI. NIE DODAJE ICH, ALBO ZNIKAJĄ PO CHWILI. PROSZĘ KOPIOWAĆ KOMENTARZE PRZED WRZUCENIEM I SPRAWDZIĆ CZY DODAŁO, JEŚLI NIE TO SPRÓBOWAĆ JESZCZE RAZ ^^ PRZEPRASZAM ZA KŁOPOTY.
_________________________________________________________________________________

Hee obudził się w jakimś obcym pomieszczeniu. Nie wiedział gdzie jest, która jest godzina czy pora dnia, a co najważniejsze nie wiedział co się stało z Siwonem. Nim stracił przytomność widział jak ten próbuje uciec, ale nie wiedział czy to mu się udało. Gdyby tak było mógłby sprowadzić jakąś pomoc. Spróbował się podnieść do siadu mimo tępego bólu głowy. Nim mu się to udało wykonał trzy próby. Teraz dokładnie widział pomieszczenie, w którym obecnie się znajdował. Przed nim były drzwi. żadnych okien i wysoko umiejscowiony sufit. Gdy zerknął w prawo zobaczył jakąś szafeczkę. Mając nikłą nadzieję na.. sam nie wiedział na co, ale ruszył w jej kierunku i otworzył malutkie szufladki. Na jego nieszczęście te były puste. Obejrzał się więc za siebie, ale tam nie było nic. Westchnął zrezygnowany i usiadł przy szafce. W tym właśnie momencie usłyszał kaszlenie dobiegające z jednego z kątów. Nie bardzo widział zarys, ale gdy podszedł bliżej rozpoznał w skulonej postaci Siwona. Podbiegł do niego czym prędzej i zaczął delikatnie potrząsać budzącym się przyjacielem.
- Siwon.. Wstawaj, wstawaj słyszysz? - mówił do niego.
- Gdzie jesteśmy? - wychrypiał Wielebny.
- Nie mam pojęcia, ale mogę się założyć, że to sprawka Genga. - odparł Hee - To wszystko moja wina. To ja cię w to wplątałem, gdyby nie ja miałbyś normalne życie i nie siedziałbyś tu teraz. - zaczął szeptać jakby do siebie. Bolało go, że przez niego Siwon musiał przechodzić przez jego piekło. Obwiniał się, że po niego zadzwonił. Miał też pretensje do siebie za to, że nie pomyślał o urządzeniu namierzającym od razu. Jakby wtedy na to wpadł. Zanim wyszedł z domu. Może uniknęliby tego co się teraz dzieje.
- Nie przejmuj się. Nawet dobrze się stało, że jestem tu z tobą. Gdybym nie wyczuł, że coś się mogło stać nie przyjechałbym wtedy do ciebie... Poza tym nie może być tak, że on cię więzi. Nie możesz mu na to pozwalać... Zastanawia mnie również czy on jest szczęśliwy w takim związku, o ile związkiem to można nazwać kiedy ty się go boisz i szczerze nienawidzisz. Taki człowiek jak dla mnie nie ma ani sumienia, ani prawa bytu. Nie powinien zniewalać ukochanej osoby... - zakończył jakby uświadamiając sobie, że mówi to wszystko na głos. Hee spoglądał na niego wielkimi oczami. Miał teraz mętlik w głowie. Słowa Siwona w pewien sposób na niego wpłynęły. Dały siłę do walki. Obiecał sobie w tym momencie, że się nie podda i jakoś ich stąd wyciągnie.
Siedzieli w ciszy już od dłuższego czasu. Żaden nie wiedział jak zacząć rozmowę i czy w ogóle jest po co ją zaczynać. Oboje wyczekiwali przyjścia Hangenga. Hee nie mógł znieść tej bezczynności. Na co miał czekać? Przecież to jest jakieś chore. Nie dość, że ich uwięził to teraz wydaje się, że o nich zapomniał.
- Nie wiem jak ty, ale ja id... - nie skończył, bo przerwało mu obracanie się klucza w zamku. Momentalnie zamilkł i skierował wzburzony wzrok w drzwi. Nie miał zamiaru okazywać strachu. Nie da się. Już nie.
Drzwi się otworzyły, a stanął w nich Geng. Uśmiechnął się widząc, że oboje już nie śpią i uprzednio zapalając światło wszedł do środka zamykając za sobą drzwi na kluch. Spojrzał najpierw na Kima, jednak po chwili skierował spojrzenie na Choi'a. Momentalnie jego wyraz twarzy się zmienił. Był teraz ostry, skupiony i surowy jednocześnie. Patrzył na niego z obrzydzeniem i zdenerwowaniem. Powoli krok po kroku zaczął do niego podchodzić.
- Myślałeś, że was nie znajdę? Że jak go wywieziesz to dam wam spokój i odpuszczę? - zapytał - Muszę cię zawieść. Heechul był, jest i będzie mój czy tego chce czy nie i nawet ty tego nie zmienisz. - dodał, a gdy tylko Siwon otworzył usta by mu odpowiedzieć ten wymierzył mu solidnego kopniaka w brzuch co poskutkowało tym, że zamiast mówić zaczął kaszleć kuląc się i łapczywie starając złapać powietrze. Hee patrzył na to wszystko z boku. Nie mógł na razie nic zrobić. Musiał jeszcze trochę poczekać mimo chęci mordu na chińczyku.  Nawet nie drgnął przy kolejnych ciosach zadawanych Siwonowi. Zamknął jedynie oczy i starał się odciąć od tego co się tam działo. Gdy Hangeng to zauważył ogarnęła go furia. Zaprzestał katowania Siwona i podszedł do Heechula. Bez mrugnięcia okiem złapał go za włosy i siłą przytargał do Siwona.
- Dlaczego nie patrzysz na jego cierpienie co? Zerknij sobie do czego doprowadziłeś. To wszystko przez ciebie. Dzięki tobie tak cierpi. Gdybyś tylko nie mieszał go w nasze sprawy nie byłoby go tu teraz. - mówił wolno i wyraźnie patrząc prosto na Heechula.
- Nie.. Nie słuchaj.. Go. - wycharczał Siwona za co oberwał kolejnego kopniaka.
- Nie odzywaj się psie! - krzyknął. - Zostawię was teraz samych. Widzimy się za jakiś czas. Pomyśl o tym co ci powiedziałem Kociaku. - powiedział jeszcze na odchodne, a już po chwili nie było po nim śladu. Światło na nowo zgasło, a pomieszczenie zapadło w ciemności.
- On ma rację. To wszystko przeze mnie. Gdybym nie myślał tylko o sobie. Tylko o tym, żeby się od niego uwolnić. Gdybym pomyślał co się może stać... Tak cię przepraszam. Jestem beznadziejnym hyungiem... Przepraszam. Zobaczysz, że nas stąd wyciągnę. Choćby nie wiem jaka miała być tego cena to nas uwolnię. Śpij teraz. Musisz odpocząć. - zakończył i kładąc głowę Siwona sobie na kolanach zaczął go delikatnie głaskać. Poczekał aż ten zaśnie po czym sam pozwolił sobie na krótki odpoczynek.
Hee zbudził się jakiś czas potem. Pierwsze co mu nie pasowało to brak ciężaru na kolanach, za to drugie to krępujące więzy na dłoniach. Rozchylił delikatnie powieki, żeby zobaczyć co się dzieje. To co ujrzał sprawiło, że od razu się rozbudził. Wstał też na równe nogi i chciał podbiec do zakrwawionego Siwona leżącego po przeciwnej stronie pomieszczenia, ale gdy wykonał pierwsze kroki ręce zostały pociągnięte do tyłu.
- Mogłem się tego spodziewać. - powiedział sam do siebie spoglądając do tyłu. Lina którą miał na nadgarstkach była połączona z drugą przymocowaną do ściany. zrezygnowany wrócił na miejsce. Siedział bezczynnie przez chwilę póki nie zaczęła go ta sytuacja denerwować. Wstał wtedy i zaczął na ślepo rozwiązywać węzły. Wkurzał się przy tym jak nigdy, ale w końcu mu się udało. pozostały tylko te na nadgarstkach, ale z nimi było prościej. po kolejnych chwilach był już wolny i siedział przy nieprzytomnym Siwonie. W chwili gdy ten się wybudził do pomieszczenia wszedł zdenerwowany chińczyk. Odepchnął Heechula od drugiego mężczyzny i zaczął na niego wrzeszczeć. Kompletnie olał Kociowładnego. Ten za to przyglądał mu się zaciekawiony. Gdy dostrzegł, że ten się chwieje wykorzystał sytuację. Po cichu zakradł się pod drzwi które nie zostały zamknięte i patrząc przepraszająco na Siwona wybiegł ze środka. Znalazł się w jakimś lesie. Nie zastanawiał się nad kierunkiem ucieczki. Pobiegł w pierwszym lepszym kierunku słysząc za sobą krzyki Hangenga. Bał się. Zwłaszcza słysząc strzały. Modlił się, żeby Siwonowi nic się nie stało. Musiał sprowadzić pomoc i uratować przyjaciela.

sobota, 7 grudnia 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 36/44 )

No więc może zacznę od tego, że bardzo, ale to bardzo przepraszam za tak długą przerwę. Nie planowałam jej. Wiem, że to marne usprawiedliwienie, ale taka jest prawda, że na nic nie mam czasu. Cały czas nauka. Jak się nie uczę to śpię także serio nie ma kiedy pisać. To powstawało na lekcjach religii... Postaram się więcej pisać, ale nic nie obiecuję, bo teraz będę miała próbne testy -.- 
Miłego czytania i jeszcze raz przepraszam. 
EDIT: COŚ MI SIĘ OSTATNIO DZIEJE Z KOMENTARZAMI. NIE DODAJE ICH, ALBO ZNIKAJĄ PO CHWILI. PROSZĘ KOPIOWAĆ KOMENTARZE PRZED WRZUCENIEM I SPRAWDZIĆ CZY DODAŁO, JEŚLI NIE TO SPRÓBOWAĆ JESZCZE RAZ ^^ PRZEPRASZAM ZA KŁOPOTY.
_________________________________________________________________________________

- Czekaj no chwilę.. Mówisz, że ten.. pomyleniec zmusił cię do związku? - Siwon nie dowierzał. Ruszyło go to. Zacisnął palce na kierownicy, aż mu knykcie pobielały.
- No przecież mówię. Teraz siedziałem zamknięty i gdyby nie ty, to pewnie teraz nadal siedziałbym w domu czekając na tego psychola.
- Co za bydlak! - wrzasnął nagle Wielebny uderzając z całą siłą w kierownicę - Gdzie pojedziemy? - zapytał, gdy już się trochę uspokoił.
- Nie mam pojęcia. Jedyna osoba o jakiej pomyślałem to Kyu.. Mieszka na obrzeżach. Lepiej nie niepokoić reszty, bo on będzie mnie szukał. - mówił Hee w zastanowieniu. Był już tym zmęczony. Miał sobie przecież w końcu ułożyć życie, a tak to przez ten jebany wyjazd do Chin wszystko się posypało. Dlaczego to zawsze on musi mieć takiego pecha?
- To jakieś fatum. - szepnął do siebie co nie uszło uwadze Siwona.
- Co mówiłeś? - zapytał.
- Nie nic. Tak obie mruczę. - wyjaśnił powoli. W następnej chwili zaczął opuszczać fotel. - Ostatnio słabo sypiałem. Obudź mnie jak będziemy na miejscu. - powiedział po czym okrył się bluzą i postanowił w końcu odpocząć nie musząc się martwić o własne bezpieczeństwo.
Geng w tym czasie wszystko sobie na spokojnie układał. Wiedział doskonale, że Hee mu nie ucieknie. Zadbał o to, gdy odwoził go pijanego do domu. Mógł obmyślić spokojnie plan działania, a dopiero potem ukarać Heechula.
- Hee... Wstawaj jesteśmy.. - Siwon potrząsał lekko ramieniem przyjaciela. Najchętniej to by go nie budził, ale przecież nie zostawi go w aucie.
- Co..? To już? A tak fajnie mi się spało. - wydął policzki i naciągnął na siebie bardziej bluzę. - Która godzina? - ziewnął potężnie przeciągając się.
- Dochodzi dwudziesta. Miejmy nadzieję, że Kyu będzie w domu.
- Żartujesz sobie ze mnie? Przy jego nałogu nie ma innej opcji. - zaśmiał się Kociowładny po czym łapiąc swoją torbę opuścił pojazd trzaskając drzwiami. Siwon na to jedynie westchnął dołączając do niego.
Zapukali do drzwi, ale nikt im nie otworzył. Hee zaczął się denerwować. Był pewien, że ten Padalec jest w środku, ale pewnie udaje, że go nie ma. Po kolejnych dwóch minutach stania na mrozie wyprowadzony z równowagi zaczął się dobijać do drzwi.
- Otwieraj Kyu! Wiem, że tam jesteś! Nie próbuj mnie olewać, bo jak tam wejdę to osobiście wyślę cię na odwyk, a twoją 'żonę' potraktuję młotkiem! - wydzierał się kopiąc w drzwi. Nie musiał długo czekać aż drzwi się otworzyły i stanął w nich znudzony Kyuhyun.
- No nareszcie.. Jak mogłeś kazać mi tak długo czekać?
- Hyung~ nie gniewaj się, a poza tym to używaj czasem telefonu. - powiedział robiąc przejście.
- Już nie zaczynaj.. Pomieszkamy sobie trochę u ciebie. - powiedział Hee i wyłożył się na kanapie w salonie. Czuł się tu jak u siebie. Od jego ostatniego pobytu nic się nie zmieniło. Te same meble, te same ściany, ta sama podłoga. Jedyne co się zmieniło to bałagan, który gdzieś zniknął. Zawsze wszędzie było wszystkiego pełno, a teraz tego nie było.
- No spoko.. W domu nie ma mnie od rana do godziny czternastej także no.. chcę po powrocie mieć dom cały, a nie w kawałkach.
- Dalej pracujesz jako matematyk na tym uniwerku? - odezwał się w końcu Siwon.
- A co mam poradzić? Dobrze płacą, nie muszę się wysilać. Od czasu do czasu poznęcam się nad uczniami różnymi klasówkami tak dla rozrywki. Żyć nie umierać. Kawy?! - zawołał już z kuchni najmłodszy.
- Kawą będziesz mnie poił? Nic mocniejszego nie masz? - zapytał Hee. Od razu dało się słyszeć głośne westchnienie. Potem nastąpiło obijanie się o siebie szkła i w końcu podano soju.
- Przez was będę jutro pracował na kacu. - marudził Kyu.
- Nie wciskaj mi kitu. Znam cię nie od dziś i doskonale wiem ile potrafisz w siebie wlać, bo jesteśmy na tym samym poziomie.
- Oj tam czepiasz się.
- Jak zawszę bez krzty szacunku do starszych.. Pij, a nie gadaj. - zakończył rozmowę Heechul.
Późną nocą, gdy cała trójka była już trochę podpita, a zapasy soju nagle wcięło Kyu zarządził ciszę nocną.
- Hee kurwa to, że ty nie idziesz do pracy nie oznacza, że inni także. Zacznij śpiewać jeszcze raz, a będziesz spać na zewnątrz. - wydzierał się maknae. Kociowładny na to oświadczenie zastawił drzwi czym tylko dał radę i zaczął się wydzierać na nowo.
W tym czasie Hangeng był już w drodze. Wszystko miał idealnie zaplanowane i już niedługo mógł zacząć działać.
Siwon obudził się przed południem. Widząc, że Hee jeszcze śpi ruszył do kuchni i zabrał się za robienie jajecznicy. Zjedli we względnym spokoju oczywiście zaraz po tym jak Heechul wydostał się z pokoju.
- Dzwoniłeś do managerów, że bierzemy urlop? - zapytał Siwon zmywając naczynia.
- Osz cholera.. zapomniałem. Daj mi chwilę. - powiedział i już go nie było. Wrócił po pięciu minutach z wielką ulgą wypisaną na twarzy. - Z trudem, ale załatwiłem dla nas urlop. Podobno Geng też się dziś nie stawił. - dodał z obawą.
- To nie wróży dobrze. Nie wychodź beze mnie z domu. - powiedział zatroskany Wielebny. Wyglądał przy tym strasznie poważnie. Hee tylko przytaknął i zajął się swoimi sprawami.
Przez następne kilka dni nic szczególnego się nie działo. Można by powiedzieć, że było aż za dobrze. Hee wciąż był jednak niespokojny. Zastanawiał się czemu Hangeng do niego nie wydzwania. Tylko to mu nie pasowało. W normalnych okolicznościach musiałby wyciągać kartę, albo nawet zmienić telefon, ale.. Przestał się na niego patrzeć i szybko go podniósł. Dopiero teraz do niego dotarło. Czemu nie pomyślał o tym wcześniej? Otworzył klapkę i zaczął przyglądać się po kolei baterii, a następne karcie sim i karcie pamięci.
- Debil. Teraz już za późno. Ale powinien już dawno tu być. - powiedział do siebie odczepiając od wcześniej wyciągniętej baterii malutkie urządzenie..
Wieczorem Kyu wyszedł na zakupy, a kiedy w domu został jedynie Heechul i Siwon Hangeng zaczął realizować swój plan. Przez okno do salonu wpadły dwa pojemniczki, z których natychmiastowo zaczął wydostawać się gaz. Hee zaczął osuwać się na ziemię, Siwon próbował jakoś uciec jednak sam stracił przytomność będąc o krok od drzwi.