Ci którzy o blogu pamiętają ^^

niedziela, 30 czerwca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 14/? )

Nie zabijać za skracanie. To ma być tylko przedsmak. Zbliżamy się do niespodzianki xD .. Zastanawia mnie jak na nią zareagujecie. Miłego czytania >^,^<
_______________________________________________________________________________

Natarczywe pukanie kazało zwlec się brunetowi po drugiej w nocy. Nie miał jednak za złe tej osobie, że budzi go o tak nieludzkiej porze, bo doskonale wiedział kto to. Podszedł powoli do drzwi karząc dodatkowo na siebie czekać po czym przybrał obojętny wyraz twarzy i w końcu uchylił drzwi. Nie zdążył nawet spojrzeć na przeszkadzającą mu osobę, gdy został wepchnięty do apartamentu i przygwożdżony do ścian.
- Oj Gengi, co się stało? Nie mogłeś doczekać się ranka? - zapytał z kpiną spoglądając na chińczyka.
- Cicho siedź. - odparł i przywarł do ust kolegi. 
Hee początkowo pozwalał na dominację, jednak nie dał nacieszyć się tą pieszczotą wygłodniałemu chińczykowi odsuwając go od siebie. 
- Nie jesteś już taki nieśmiały jak w toalecie. - odszedł wgłąb tymczasowego mieszkania i stanął przed wielkim oknem. 
- Zawsze tyle gadasz? - usłyszał niepewny głos i tym samym uśmiechnął się wiedząc, że udało mu się zawstydzić gościa. 
- Przeważnie. Po co przyszedłeś? 
- Dlaczego mnie unikałeś? Nawet nie spojrzałeś. Bawisz się mną? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ja? - obrócił się w stronę gościa i wskazał na siebie - Dlaczego? Hmmm Jak mógłbym ci odpowiedzieć? Może lubię się bawić? - zapytał przybierając uśmieszek na usta. 
- Bawić? Ja ci dam zabawę. - rzekł i przywarł na powrót do warg koreańczyka.
Hee szybko przejął kontrolę nad pocałunkiem i znacznie go pogłębił. Stali tak pogrążeni w pocałunku przez jakąś chwilę. Księżniczce szybko znudziło się stanie więc poprowadził Genga do sypialni gdzie rzucił go na łóżko samemu kładąc się na nim i powrócił do pieszczot. Jedną rękę usadowił przy głowie kochanka żeby go nie przygnieść, a drugą zaczął wędrówkę po jego ciele. Przejechał po każdej chyba wypukłości zatrzymując się na biodrze. Zakończył pocałunek i pozwolił na zamianę ról. Hangeng nie próżnował, szybko pozbył się ubrań zarówno swoich jak i towarzysza po czym zaczął zabawę.
- Nie myśl sobie, że dziś zrobimy coś więcej poza pieszczotami. - wychrypiał nieźle podniecony Hee.
- Dlaczego? Nie podoba ci się? - odpowiedział Geng równie rozpalony.
- Podoba, ale jutro praca, a pracujemy ciałem, także żadnych malinek i większej rozkoszy. - powiedział stanowczo i zaraz jęknął czując usta chińczyka ściśle oplatające jego przyrodzenie. Dalej poszło już z górki, a w rezultacie oboje padnięci zasnęli w swych ramionach.
Kolejne pukanie. tym razem już nie tak przyjemnie i chętnie odebrane przez koreańczyka. Sięgnął po telefon i wybrał numer managera.
- Hyung już się zbieram, daj mi pół godziny. - powiedział i rozłączył się.
Spojrzał na kochanka i po chwili zaczął go budzić. Nie przyniosło to jednak żadnego rezultatu więc obrał inną taktykę. Bez skrupułów zepchnął chińczyka z łóżka i kazał się zbierać. Potem słuchając przekleństw udał się pod prysznic. Musiał zmyć z siebie wszystko co związane było z nocą.
Jak się spodziewał, gdy wyszedł z łazienki Genga już nie było. Wiedział jednak, że dzisiejszy dzień będzie niesamowicie udany. W końcu dopiął swego i siłą rzeczy zmusił chińczyka do przyjścia i konfrontacji.
- No na reszcie. Ile na ciebie trzeba czekać co? - zaczął manager gdy tylko zobaczył podopiecznego.
- Odpuść sobie i tak się nie spóźnimy.. Hyung - dodał po chwili.
- Głupi szczeniak. - usłyszał i zaraz zobaczył lekki uśmiech.
Cisza. Jak co dnia, gdy jechali do studia. Każdy pochłonięty swoimi myślami. Hee o dzisiejszej nocy i dniu. Manager zajęty układaniem jutrzejszego pokazu mody. Każdy w swoim świecie.
Praca minęła szybko. Hee czół na sobie wzrok chińczyka i uśmiecha się jedynie całkowicie go jednak ignorując. Nawet na niego nie spojrzał. Był pewien, że dziś jeszcze raz będzie gościł go w swoim apartamencie także nie odczuwał żadnej potrzeby patrzenia na niego. Będzie robił to potem, teraz praca.
- Świetnie, to wszystko na dziś. Miłego dnia życzę. - usłyszał głos fotografa.
W końcu. Ułożył sobie już cały plan. Najpierw weźmie długą kąpiel, potem coś zje i w końcu będzie mógł czekać na chińczyka.
Jak sobie ułożył tak też zrobił. Po powrocie naszykował sobie gorącą kąpiel. Przed wyjściem z letniej już wody zadzwonił do obsługi i zamówił posiłek. Nareszcie zje coś normalnego. Ubrał się i zabrał za przyniesione jedzenie. Potem już tylko odpoczywał na łóżku dopóki nie usłyszał pukania. Nie otwierał. Nawet nie wstał. Nie musiał. Hangeng sam wszedł i zamknął za sobą.
- Dziś też nie licz na nic więcej. - zastrzegł tylko Hee.
- A spróbuj powiedzieć to samo jutro, to chyba cię rozniosę. - Usłyszał, potem już tylko zatracał się w otrzymywanej rozkoszy. 

wtorek, 25 czerwca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 13/? )

Dziś krótko, nie wiedziałam za bardzo co napisać. ciekawiej będzie dopiero w następnym rozdziale. 
_______________________________________________________________________________

- To co dziś mam w planach? - zapytał Hee managera na wstępie.
- Dziś masz sesję, przymiarki i czas dla siebie - odpowiedział nie odrywając wzroku od tabletu.
- Załatw mi kogoś, kto oprowadzi mnie po mieście. W końcu miałem pozwiedzać.
Manager spojrzał na niego jak na jakiegoś debila. Zawsze jak gdzieś wyjeżdżali Brunet czas wolny spędzał w klubach. Może to przez to, że nie może pić? Nie chciał dociekać. Wykręcił numer i zaczął załatwiać.
Ruszyli do studia nie zamieniając nawet słowa. Hee pisał esemesy z nadal niedowierzającym Siwonem. Wielebny po kilkudziesięciu próbach połączenie się z przyjacielem postanowił przenieść się na wiadomości tekstowe.
- Jak ja się cieszę, że jestem daleko od niego, chyba by mnie rozniósł - mruczał do siebie odpisując na kolejnego już esemesa.
- Mówiłeś coś?
- Nie, nic hyung, pracuj sobie - odparł zbywająco i powrócił do pisania
Gdy dotarli na miejsce Hee przywitał się z załogą i całkowicie pochłonął pracą. Nie zwracał uwag na zdziwione i pytające spojrzenia całej załogi. To chyba logiczne, że musiał dać z siebie wszystko aby jak najlepiej wypaść na pokazie mody. Nawet się nie obejrzał, a już był wolny. Ucieszony podziękował za pracę i ruszył do wyjścia. Tam czekał na niego mężczyzna mający oprowadzić go po Pekinie.
- Witam pana, możemy ruszać? - zapytał na co Hee tylko kiwnął głową.
- To co dziś zwiedzimy? - zapytał po drodze
- Proponuję zacząć od Zakazanego Miasta.
- Świetnie, a może mi pan coś o nim opowiedzieć?
- Naturalnie.. Zakazane Miasto zostało wzniesione w dynastii Ming. Było niedostępne dla nic nie znaczących obywateli do roku 1911.
Hee słuchał tego wszystkiego z zafascynowaniem. Zawsze intrygowała go historia Chin. Połykał każdą informację przekazaną przez przewodnika i zadawał własne pytania. Cieszył się, że manager znalazł osobę znającą się na tym co robi.
Gdy dotarli na miejsce aż uchylił usta z wrażenia. Pałac rozpościerający się przed nim był piękny. Zachodzące słońce dotykając promieniami jego dach tylko dodawało mu swego rodzaju uroku. Nie mógł uwierzyć, że widzi to na żywo. Był oczarowany tym co pokazywał mu przewodnik.
Po jakimś czasie ruszyli dalej.
- Niedaleko znajduje się Park Beihai. Na jego obszarze znajduje się Szmaragdowa Wyspa, na której zbudowano w 1652 roku pagodę z białego marmuru oraz Pawilon Tysiąca Buddów. - zaczął kolejną opowieść przewodnik w drodze do wyżej wymienionego miejsca.
Nie mieli zbyt wiele czasu na dokładne zwiedzanie parku, ale Hee nie przejął się tym za bardzo. Cieszył się, że w ogóle udało mu się coś zobaczyć. Do końca pobytu w Chinach nie będzie miał już czasu na zwiedzanie.
- Dziękuję za oprowadzenie i opowiedzenie o tych pięknych miejscach. - podziękował żegnając się powoli.
- Miło jest widzieć takie zainteresowanie u obcokrajowca. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wybierze się pan na wycieczkę po Pekinie, bo warto. - dokończył przewodnik i odszedł kłaniając się lekko.
Hee wszedł do swojego apartamentu i omal zawału nie dostał, gdy ujrzał na kanapie managera.
- I jak tam zwiedzanie? - zapytał
- Hyung nie strasz mnie to po pierwsze, a po drugie to super.
- Hangeng się o ciebie pytał. Chyba był zawiedziony, że nie dokończyliście. - powiedział z dziwnym uśmieszkiem na twarzy manager.
- Jakoś mnie to mało obchodzi.
- A to nowość. Nie wnikam, ale dziwi mnie twoja nagła obojętność do niego. Jeszcze wczoraj byłeś nim niesamowicie zainteresowany.
- Oj hyung hyung, ty jak zawsze nic nie rozumiesz. - powiedział z tym charakterystycznym dla siebie, wrednym uśmiechem. - Dobra, idź, chcę iść spać. Jestem zmęczony. - dodał wypychając starszego z apartamentu.

sobota, 22 czerwca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 12/? )

Rutyną już chyba było wstawanie i pędzenie do pracy. Hee jednak nie narzekał, wiedział, że po tym co się stało właśnie tam ma największe szanse na konfrontacje z chińczykiem. Dlatego właśnie szedł z podejrzanym uśmieszkiem do studia. Dziś miał mieć przymiarki i sesję, więc będzie miał więcej okazji.
- Gdzie Hangeng? - zapytał zdziwiony nie widząc nigdzie bruneta
- Macie dziś osobne sesje dlatego mogliśmy pozwolić na osobne studia.
- A przymiarki?
- Przecież to nie wymaga obecności drugiego - zgasił go fotograf i poszedł
No to utrapienie. Pozował ze znudzonym wyrazem twarzy co chwilę dostając od kogoś za to opieprz. Niestety nie mógł "wyrazić" swojego zdania w tej sprawie dlatego starał się zachować względny spokój.
- Przerwa! - ogłosił fotograf - może po niej zacznie pracować jak należy - dodał już znacznie ciszej lecz koreańczyk doskonale go słyszał.
Kim postanowił przejść się po budynku, może trafi po drodze na Hangenga.
- A ty dokąd? - dorwał go manager
- Do ubikacji - odparł beznamiętnie i ruszył dalej
Przechadzał się korytarzami jednak nigdzie nie dostrzegł szukanej osoby. Wracając wstąpił jeszcze do wcześniej wspomnianego pomieszczenia i od razu się uśmiechnął. Widokiem, który tak go zadowolił było nic innego jak chińczyk. Stał tyłem do niego wyglądając przez okno i rozmawiał z kimś przez telefon.
- No witaj piękny, z kim rozmawiasz? - zapytał zniżając głos
Hangeng wystraszył się i zaraz spiął nieznacznie. Jak mógł  nie usłyszeć, że ktoś wszedł? Rozłączył się szybko i obrócił czego zaraz pożałował. Hee stał tak blisko niego, że gdy ten się ruszył nie tylko pobudził jego członka, ale jednocześnie złączył ich usta w pocałunku. Chciał uciec, jednak przeszkodziły mu w tym ramiona kolegi oplatające go w pasie.
- Mrrr sam do mnie lgniesz - zamruczał mu do ucha Hee i uśmiechnął się zawadiacko
- Puść mnie cholera! - próbował się wyszarpać
- Patrz co zrobiłeś - powiedział Hee udając smutek i spojrzał znacząco w dół
Zaśmiał się cicho słysząc jak Geng zachłysnął się powietrzem. Chwilę potem postanowił odegrać się tym samym i wpił w usta chińczyka starającego się go odepchnąć.
- mffpmmn - próbował zaprotestować
- mówiłeś coś? - zapytał Hee szybko powracając do pieszczoty nim ten zdążył odpowiedzieć
W pewnej chwili Hangeng zrezygnował z próby ucieczki. Poddał się całkowicie koreańczykowi.
Hee zaczął ciągnąć towarzysza do jednej z kabin. Już miał ją zamykać gdy usłyszał wrzask managera.
- KIM HEECHUL! Co ty kurwa wyprawiasz?!
Hangeng momentalnie oderwał się od niego, całe pożądanie znikło, a on umknął jak spłoszona sarna.
- Hyung cholera, już prawie było idealnie. - powiedział oburzony i zaraz oberwał przez łeb
- Idziemy, wszyscy na ciebie debilu czekają. - prychał manager kierując się do studia
Reszta czasu minęła spokojnie, Hee już nie był przymulony, a niesamowicie rozbawiony. Cały czas przed oczami miał Genga czerwonego na twarzy i uciekającego z zażenowaniem.
Potem dowiedział się, że chińczyk już poszedł na co prawie wybuchnął śmiechem. Przed oczami stanęła mu wizja Hangenga uciekającego z budynku tylko po to, żeby nie trafić na Kima i jego managera.
Będąc już w pokoju Hee nie miał za bardzo co robić. Przez jakiś czas oglądał telewizję jednak szybko mu się to znudziło. Zadzwonił więc do Wielebnego słuchając pieśni kościelnych które ten ustawił sobie na sygnał dla oczekujących.
- Mógłbyś zmienić to badziewie na coś lepszego - powiedział na wstępie
- ...
- Dobra odpuść sobie.. Jak tam?
- ...
- Coo?
- ...
- Jak to kręci z Hongkim? Żartujesz sobie ze mnie?
- ...
- Dobra pech, niech robi co chce.
- ...
- No tak, po co mam go zatrzymywać. Znalazłem tu kogoś lepszego. Nazywa się Hangeng i też jest modelem, problem w tym, że chińskim
- ...
- Nie marudź, mam jeszcze jakiś czas przed wyjazdem.
- ...
- Dobra dobra, jak tam między tobą, a Minho?
- ...
- Nie wrzeszcz. Myślisz, że nie widać jak na ciebie patrzy? Zresztą sprawdź maila wysłałem ci tam ciekawy filmik.
Nie czekając na dalszy ciąg rozmowy, który zapewne polegałby na krzykach Siwona, Hee rozłączył się. Kwestią czasu będzie jak jego przyjaciel zacznie dobijać się do niego na telefon z pytaniami skąd ma ten filmik i dlaczego zrobił fotomontaż. Wolał sobie tego oszczędzić i zrelaksować w obszernej wannie, a następnie iść spać.

niedziela, 16 czerwca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 11/? )

No i kolejna notka.. Coraz dłuższe mi wychodzą co mnie cieszy ;D 
Basia oto adres http://tak-trudne-do-zdobycia.blogspot.com/ Nie wiem czy ci się spodoba, nie mam talentu do zwykłych opowiadań i myślę nad pozbyciem się tego bloga.
Nie przedłużając.. Miłego czytania >^,^<
_______________________________________________________________________________

Następnego dnia obudziło go uporczywe pukanie do drzwi. Starał się je ignorować, gdy jednak zauważył, że nie ma to najmniejszego sensu postanowił zwlec się z wygodnego materaca. Przecierając oczy poczłapał otworzyć te cholerne drzwi przeklinając siarczyście osobę za nimi stojącą. Zdążył jedynie je odblokować i w ostatniej chwili odskoczyć. Czemu nie zdziwiło go to, że ujrzał managera?
- A otworzyć to nie łaska? Dobijać się pół godziny musiałem, żebyś ruszył cztery litery z łóżka i pofatygował się do drzwi! - wydzierał się na co brunet jedynie machnął ręką i ruszył w głąb apartamentu
- Nie ignoruj mnie i słuchaj - wysyczał oburzony - Masz dziesięć minut na wyszykowanie, bo się spóźnimy
Oczy Kima momentalnie rozwarły się szeroko i powędrowały na zegar. Faktycznie nie mają dużo czasu. Obecnie jest godzina 13,45 a o 15,00 mieli być na przymiarkach.
- Jak to możliwe, że tak długo spałem? - zapytał sam siebie po czym ruszył pędem się szykować
Aż sam nie wierzył, że się wyrobił. w piętnaście minut umył się ubrał, ułożył włosy i złapał najpotrzebniejsze rzeczy stając przed swoim hyungiem gotowy do wyjścia.
- Idziemy - mruknął jedynie starszy i ruszył przodem zostawiając Kima z tyłu.
W samochodzie omówili wszystko jeszcze raz dokładnie, aby potem nie było niejasności. Przymiarki miały trwać dwie godziny, a potem miał czas do dwudziestej pierwszej na zwiedzanie.
- Hyung, mogę iść do klubu? - zapytał powoli jednak widząc wyraz twarzy opiekuna zaprzestał dalszych prób uznając, że to nic nie da.
Dojechali w kompletnej ciszy. Brunet wyskoczył z auta jak poparzony chcąc pozbyć się tej niezręczności i ruszył do wejścia. Odetchnął z ulgą przekraczając szklane drzwi. Przybrał codzienny wyraz twarzy i ruszył do odpowiednich pomieszczeń. Będąc już na miejscu przywitał się z obsługą niemal od razu dostrzegając Genga. Mężczyzna stał odwrócony do niego tyłem. Hee uśmiechnął się kącikiem ust po czym ruszył w jego kierunku. Ten nawet go nie dostrzegł oglądając w skupieniu to co miał założyć.
- No witaj, jak się spało? - powiedział zmysłowym tonem jednak nie za głośno
Roześmiał się w myślach widząc chwilową niepewność na twarzy chińczyka, to było komiczne
- Cześć, w miarę - odparł niepewnie
Hee chciał jeszcze coś dodać, jednak został zawołany przez członków obsługi odpowiedzialnych za pomoc modelom. Niechętnie ruszył w ich stronę zostawiając chińczyka samego.
Potem nie działo się nic ciekawego. Przymiarki jak to przymiarki, czyli nudne i męczące. Po dwóch godzinach męczarni Kim miał już dość, dobrze, że to koniec. Nie zniósłby kolejnego przebierania. Ogarnął się szybko i ruszył do wyjścia żeby zdążyć złapać Genga zanim ten opuści budynek pracy. Nie musiał czekać długo, zaledwie pięć minut stał, gdy z jednego z korytarzy wyłoniły się osoby których wyczekiwał. Wystarczyło kilka zdań z managerem mężczyzny, aby ten był wolny.
- No to jak, kino? - zapytał brunet, gdy tylko zostali już sami
- Jak sobie chcesz. - odparł jego towarzysz zrezygnowanym głosem
- Co jest, nie cieszysz się?
- Oczywiście, że się cieszę, nie widzisz ja skaczę z radości? - zironizował chińczyk
Hee nie przejął się tym jednak, ruszyli do kina, oczywiście Hangeng prowadził. Dziwnym by było, gdyby było na odwrót zważając na to, że Heechul nie znał okolicy.
Wybrali jakąś tandetną komedię z racji, że nic lepszego nie było, zakupili popcorn i colę, a w następnej chwili już siadali w odludnym miejscy na sali, bo tak zażyczył sobie Chul.
- Przejdziemy się potem jeszcze? - szepnął brunet ponieważ seans właśnie się zaczynał i mimo, że nie było dużo ludzi, bo zaledwie trzy pary oprócz nich to wolał się nie narażać
- Nie mam nic przeciwko. - mruknął w odpowiedzi chińczyk skupiając się na filmie
Ekranizacja trwała w najlepsze, a koreańczyk niesamowicie się nudził. Żarty były drętwe, akcja przewidywalna i kompletnie niepasujący aktorzy. Jednym słowem klapa. Postanowił więc skupić się na towarzyszu, który został całkowicie pochłonięty przez akcję.
- Aż tak cię to interesuje? - zapytał, lecz nie doczekał się odpowiedzi
Próbował jeszcze jakoś zwrócić na siebie uwagę chińczyka, jednak nie dało to żadnego skutku. Jakby na próbę położył dłoń na jego kolenie, a nie widząc sprzeciwu zaczął jeździć po nim delikatnie z każdą chwilą będąc coraz bliżej wrażliwego miejsca.
- Co ty wyprawiasz? - szepnął w końcu Geng odciągając niechcianą dłoń z dala od strategicznych miejsc swojego ciała.
- Ja? - zapytał ze zdziwieniem - przecież ja nic nie robię - powiedział udając oburzenie, jednak w rzeczywistości strasznie go ta sytuacja bawiła
- No nie wiesz? Ja - fuknął niedowierzająco
Przekomarzali się tak jeszcze jakiś czas, a gdy w końcu ktoś zwrócił im uwagę postanowili wrócić do seansu.
- Jaki nudny film - westchnął Hee przeciągając się w wejściu do sali
- Mnie się tam podobał.
- A co jeszcze ci się podobało? - mruknął kusząco, a widząc rumieńce na policzkach Genga zaśmiał się, złapał go za rękę i nic nie robiąc sobie ze spojrzeń mijających ich ludzi ruszył do wyjścia.
Spacerowali powoli rozświetlonymi uliczkami. Miasto właśnie rozpoczynało swój nocny tryb życia. Hee westchnął smutno patrząc na wejścia do klubów. Że też musiał sobie nagrabić.
Rozmawiali swobodnie na różne tematy nie zauważając nawet kiedy doszli do hotelu. Hee pociągnął towarzysza do swojego apartamentu, gdzie zaraz przyległ do niego całując miękkie wargi. Nie zważał na protesty, po prostu robił co mu się podobało. Pogłębił pocałunek penetrując językiem wnętrze ust opierającego się chińczyka.
- Ja pierdolę! - krzyknął odrywając się od Hangenga gdy ten ugryzł go w język.
Wykrzyczał jeszcze, że ma się do niego nie zbliżać i już nie było po nim śladu. Brunet zaraz sięgnął po lód i wpakował sobie do ust jedną kostkę. Posiedział potem jeszcze trochę odczuwając mimo wszystko satysfakcję z tego co zrobił po czym walnął się na łóżko i usnął z uśmiechem na twarzy.

środa, 12 czerwca 2013

Koszmarna niespodzianka ( part 10/? )

Rozdział dłuższy niż zwykle, ale to mało ważne. Nie mam ostatnio do tego weny, jednak postanowiłam się przymusić i nie kazać wam czekać dłużej. Co do rozdziałów to teraz każdy będzie przedstawiał jeden dzień z życia w Pekinie. Potem się zobaczy. Nawiasem mówiąc zbliżamy się do niespodzianki ;D Rozdziałów będzie jak zakładam 20, ale zastanowię się nad dodaniem jeszcze jakichś, jednak to zależy od was i od tego, czy będziecie chcieli czytać dalej.. Nie przedłużam już, miłego czytania ^.^ 
_______________________________________________________________________________

Współpraca szła im zadziwiająco spokojnie. Dogadali się od razu i nie było niepotrzebnych spięć dzięki czemu sesja zakończyła się pół godziny przed ustalonym końcem.
- No chłopaki, spisaliście się. Cieszę się, że się dogadujecie. W końcu cały tydzień wspólnej pracy przed wami - pochwalił ich fotograf i odszedł zadowolony
- Rzeczywiście cały tydzień przed nami. Szczerze to ja cię już znam, fajnie, że pozbyłeś się jakoś tego listka z wczoraj - zachichotał Geng
- Jak to? Widziałeś to? - zakłopotanie i zażenowanie Hee czuć było na kilometr
- Pewnie, myślisz, że kto uwiecznił to w necie? - zapytał z dziwnym uśmieszkiem
- Yaaa! Masz to usunąć słyszysz?!
- Trudno nie słyszeć skoro się wydzierasz. - powiedział rozbawiony i zaczął grzebać na smartphonie - Zapytałem, czy wszystkim podobała się wczorajsza przeróbka, także nie będzie problemu - dodał po czym schował urządzenie do kieszeni
- Mam nadzieję, że się uda - pomruczał Hee
- No nic, wracasz już do hotelu czy jeszcze się gdzieś wybierasz? - zapytał zaciekawiony Geng
- Wracam, tylko najpierw się przebiorę - odparł i poszedł do garderoby
Gdy tylko tam wszedł ujrzał managera. Wyglądał na zadowolonego, to chyba dobrze.
- No młody spisałeś się - pochwalił go i nie czekając na reakcje wyszedł

Po powrocie do hotelu Hee został zaproszony na kolacje przez Genga. Zgodził się oczywiście, przecież nie będzie siedział całego dnia sam w hotelowym pokoju, bo po jego genialnym planie na opalenie manager zabronił mu wszelkiego kontaktu ze słońcem bez jego osoby.
Jednym słowem dzień zapowiadał się ciekawie. Do siedemnastej brunet nic kompletnie nie robił. Cała zabawa zaczęła się po tej właśnie godzinie.
- Co by tu na siebie założyć? - mruczał sam do siebie, chciał wyglądać jak najlepiej.
- Czy ja we wszystkim muszę wyglądać zajebiście? - rzucił zirytowany przeglądając kolejne rzeczy - Chcę żeby był tu Siwon, on by mi pomógł wybrać - zaczął się użalać i jak na zawołanie rozdzwonił się jego telefon.
- No co tam? - rzucił nie patrząc nawet na wyświetlacz, tylko jednej osobie ustawił na dzwonek pieśń kościelną
- ...
- Już wiem kto to.
- ...
- No po prostu, ta osoba ze mną współpracuje i jestem z nim umówiony
- ...
- Nie zapomniałem o Renie. Pomóż mi wybrać ubranie.
- ...
- Nie wiem jak. Po prostu powiedz co mam ubrać.
- ...
- Mówisz? No dobra, ale jak będzie coś nie tak, to nie żyjesz pa.
Rozłączył się i złapał za rzeczy które doradził mu Wielebny. Doskonale wiedział, co ten wziął ze sobą i bez problemu przyszło mu dopasowanie nawet nie patrząc na ubrania.
Po dziesięciu minutach był już ubrany w biały top z V-dekoltem i wielkim czarnym kotem z zielonymi ślepiami, a do tego czarne podarte rurki idealnie wyglądające na jego długich nogach oraz luźny czarny sweter na guziki z obszernym kapturem.
- Miał rację, wyglądam zajebiście seksownie, zostały włosy i mogę wychodzić. - podziwiał się przed lustrem po czym zabrał za modelowanie.
Włosy wyprostował przez co swobodnie opadały na ramiona po czym ułożył tak jak to lubił.
Nie wiedziałam jak to opisać więc wyjątkowo macie zdjęcie fryzurki xD 

- Teraz to nikt nie może się ze mną równać - powiedział głośniej i zaczął się śmiać 
Jego radochę przerwało pukanie do drzwi. Zgarnął telefon do kieszeni i poszedł otworzyć. Tak jak się spodziewał w progu powitał go chińczyk również nieźle odwalony. 
- Hej, idziemy? - zapytał z uśmiechem na co Kim tylko kiwnął głową i opuścił apartament.
Pojechali na miasto i zjedli pyszną kolacje. Rozmawiali przy tym zaśmiewając się od czasu do czasu, a czas płynął zdecydowanie za szybko. Potem poszli pochodzić, Hangeng pokazał co nieco towarzyszowi i opowiedział o niektórych miejscach. Nim się obejrzeli wybiła dwudziesta druga i zrobiło się ciemno. Wrócili do hotelu w wyśmienitych humorach. Hangeng odprowadził Kima pod pokój. Tam się pożegnali, a gdy miał już odchodzić Hee pocałował go przypierając do ściany i zanim ten zdążył chociaż na to zareagować Heechula już nie było. 
- Dzień można zaliczyć do udanych - powiedział idąc do ubikacji z zadziornym uśmieszkiem na ustach. 
Odświeżył się, a następnie nie mając już siły na cokolwiek poszedł spać. 

wtorek, 11 czerwca 2013

Takie sobie info

Założyłam nowego bloga.. Tak nudzi mi się xD
Nie chciałam wstawiać tu opowiadania sadomaso (czyt. sadyzm masochizm).
Opowiadanie mówi o zniewolonym chłopaku, któremu nie do końca się to podoba. Miał on.. Interesującą? przeszłość. Mniejsza o to. Ważne jest to, że jak ktoś jest niewyżyty i lubi poczytać coś ostrzejszego to zapraszam tam. Nie ma tam Azjatów, a postaci są fikcyjne.
http://love-is-to-difficult.blogspot.com/

sobota, 8 czerwca 2013

List ( one-shot )

Napisałam to w 3 minuty przed lekcją polskiego. Pokazałam nauczycielce i jakie było moje zdziwienie kiedy jej się spodobało i zaproponowałam mi wystawienie tego w szkolnym mam talent. Oczywiście wersja którą jej pokazałam nie była yaoi ale to prawie żadna różnica. Ważne jest to, że to mój pierwszy wiersz i zdobył uznanie u pedagoga. Parring może być dowolny także możecie wstawić dosłownie kogo chcecie. 
Liczę na opinię, czy jest dobre i czy mam pisać dalej wiersze. 
_______________________________________________________________________________

Te usta, które całuję co dnia
Te oczy, w które bezustannie się wpatruję
Te ciało, od którego się uzależniłem
Ta bliskość, to istnienie, ten głos, uśmiech i uczucie
Nie chcę tego tracić

Oddalasz się, widzę to jakby we mgle
Gonię cię lecz nic mi to nie daje
Zostałem sam, bez ciebie
Zatracam się w samotności
Nie chcę już żyć, nie bez ciebie
Wraz z twoim odejściem odeszło moje serce
Ale czy bez niego można żyć?
Raczej nie

Odpływam do swojego świata chcąc pozostać tam na zawsze
Tam będę mógł cierpieć do woli i nikt mi nie przeszkodzi
Nie wyrwie mnie z tego
Nie karze się podnieść i żyć dalej
To nie ma sensu, bo nie ma ciebie
Mojego słońca, powietrza i mojej miłości

Nie ma już nic.

wtorek, 4 czerwca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 9/? )

Dziękuję za te 14 tysięcy wejść ;* Jesteście najlepsi. Następna notka powinna pojawić się do tygodnia. Miłego czytania >^,^<
_______________________________________________________________________________

Gdy tylko materiał spadł na ziemię dało się słyszeć głośny wrzask managera.
-CO TY DO JASNEJ CHOLERY ROBIŁEŚ CO?! - wyglądał jak wielki chodzący pomidor, który w każdym momencie mógł wybuchnąć.
- Ja.. - nie dane mu było skończyć
- To jakaś zemsta za to, że zabroniłem ci pić?! Jak ty sobie teraz wyobrażasz pracę co?! Ty bezmózgi bachorze! Czy ciebie trzeba pilnować na każdym kroku?! - wydzierał się ile tylko miał sił, aż w końcu opadł zrezygnowany z powrotem na fotel.
Lekarz cały ten czas przyglądał się jego jakże ciekawej opaleniźnie i zastanawiał się co na to poradzić. Nie ma co brunet wyglądał przekomicznie i nic tego nie zmieni. Czerwony jak raczek, a zarazem biały jak mąka. Toż to dobór idealny!
- Da się coś zrobić, żeby wyglądał w miarę normalnie? - zapytał już spokojnie zrezygnowany manager.
- Khem.. Zawsze można coś poradzić. Nie wiem tylko czy damy radę. Na którą ma stawić się w pracy? - odparł rozbawiony lekarz. W końcu niecodziennie widzi się takie.. Coś.
- Na 13 ma przymiarki, a na 15 sesję zdjęciową.
- Czyli zapowiada się długa noc. Zrobimy tak. najpierw trzeba wyrównać.. opaleniznę, następnie zajmiemy się pieczeniem, a na końcu postaramy się zaradzić kolorowi. Jak wszystko dobrze pójdzie to jutro będzie miał zdrowy kolor opalenizny i będzie w stanie chodzić. - rzekł lekarz, a manager kiwnął głową na znak zgody.
- No więc - klasnął w ręce - do roboty.
I zaczęło się. Najpierw solarium gdzie założyli na niego coś co odkrywało jedynie owego liścia po wycięciu dziury. Kazali mu tam siedzieć chyba z pół godziny. Potem pełno zabiegów nawilżających i mazania go kremami na oparzenia. W tym czasie czół niebywałą ulgę. Mógłby być mazany tym czymś cały czas, byleby nie czuć tego pieczenia. Było mu tak dobrze, że usnął w trakcie. Obudzili go gdy zakończyli zabawę kremami.
- Teraz lodowata kąpiel. Trzeba zmyć kremy i przy okazji dodatkowo ostudzić skórę.
Kim bez marudzenia wszedł do łazienki i z piskiem powitał wannę wypełnioną lodowatą wodą. Obmył się dokładnie, a pod sam koniec przy wychodzeniu wywinął orła ponieważ od tych wszystkich kremów wanna zrobiła się niebywale śliska.
- Ja pierdolę! - krzyknął witając się z pięknymi kafelkami którymi wyłożona była podłoga.
Wstał osuszył się delikatnie i wyszedł w samym ręczniku.
- Dobra to zostało poradzić coś na kolorek. - mruknął doktor
Lekarz podszedł do telefonu i po chwili zaczął rozmowę. Gdy odłożył słuchawkę rozsiadł się wygodnie na kanapie i siedział.
Po około trzydziestu minutach przyniesiono pięć wiader i 3 wiaderka wypełnione czymś czego brunet nie zauważył.
- Lepiej ci? - usłyszał głos managera
- Dużo. Już nie piecze i jakoś tak mi lepiej.
- To dobrze, bo jak będzie już wszystko okej to tak ci przypierdolę, że już zawsze będziesz myślał pięćset razy zanim coś zrobisz. Ja idę się zdrzemnąć, ty się już wystarczająco wyspałeś. Masz się słuchać. - powiedział ostro po czym uderzył w przysłowiowe kimono na łóżku bruneta.
- Zapraszam na kąpiel - dobiegł go głos z ubikacji
Znowu kazali mu się moczyć, tylko tym razem w jogurcie naturalnym i cytrynie, bo to podobno najlepszy sposób na wybielenie skóry. Miał tam siedzieć całą godzinę kiedy normalnie siedzi się zaledwie piętnaście minut. No nic. Miał nie pyskować, więc bez marudzenia wpakował się do wanny i siedział. Szybko mu się to znudziło więc postanowił pogadać z Siwym. Wykręcił jego numer i czekał na połączenie.
- ...
- Tak, tak, nudzi mi się więc pogadamy.
- ...
- Obecnie siedzę w wannie wypełnionej jogurtem i cytryną.
- ...
- Nie pytaj, takiej głupoty już nigdy nie zrobię.
- ...
- ŻE CO!.. jak to wiesz co zrobiłem, jakie zdjęcia?!
- ...
- Ja pierdole. Niech tylko dorwę tego huja co je zrobił a jaja mu wyrwę!
- ...
- Dobra na razie.
Hee był wściekły, jakby mógł to by wyskoczył z tej wanny i dorwał tego co narobił mu tych zdjęć. Gdyby tylko nie obiecał managerowi. Jaka strata. Siedział nabuzowany i czekał, aż w końcu będzie mógł wyjść. Nawet się nie obejrzał, a już spał.
Obudził się rano na kanapie w hotelowym pokoju. Nie wnikał w to jak się tam znalazł. W jednej chwili wszystko co działo się w nocy mu się przypomniało. Ruszył przed lustro i odetchnął z ulgą. Jednym słowem jeszcze pożyje. Jednym z plusów tej męczarni było również to, że teraz ma śliczną opaleniznę. Szkoda, że mięśni mu brak.
- Fajnie, że już wstałeś, zamówiłem śniadanie, chodź zjesz i się zbieramy - usłyszał managera
- Już idę Hyung, tylko wezmę szybki prysznic.
- Tylko w letniej wodzie, masz unikać gorącej, to zalecenie lekarza - powiedział jeszcze na odchodnym i zniknął.
Właśnie dojeżdżali na miejsce. Wielki kremowy budynek robił wrażenie. Duże gęsto poustawiane przyciemniane okna zapewniały rozświetlenie i jednocześnie swego rodzaju prywatność ponieważ od zewnątrz nie widać było co znajduje się w środku.
- Dobra. Gotowy?
- No a jak. Przecież to tylko praca, już przywykłem.
Weszli do środka zaraz po pogadance z ochroną i potwierdzeniu tożsamości.
- Dziwne mają tu zwyczaje - powiedział brunet po koreańsku
- Po prostu dbają o to, żeby byle kto tu nie wchodził
- Może i tak
W środku było dużo miejsca, co jakiś czas przechodził jakiś fotograf, model, albo stylista. Wystrój był jasny, ale nie bijący po oczach. Nie było czasu na podziwianie, ani na rozglądanie, bo od razu zaprowadzono ich do garderoby. Tam odbyły się przymiarki. Jednym słowem nuda. Potem dorwały go stylistki i zaczęły znęcać się nad jego i tak już zniszczonymi włosami. Po jakiejś godzinie dumne ze swojej pracy wyszły dając mu trochę prywatności.
Gdy został sam, zadzwonił do Wielebnego i poprosił o zajęcie się sprawą zdjęć i dowiedzenie kto i z czego posłał to w świat.
- Zapraszamy do studia, pana partner jest gotowy. - powiedziała jakaś kobieta wkładając jedynie głowę do pomieszczenia, a po chwili wychodząc.
- Jaki partner? Nic mi o tym nie wiadomo - mruknął do siebie i poszedł w wyznaczone miejsce
- Świetnie, że Pan jest. To jest Hangeng, będzie z panem pozował, a ja jestem fotografem - powitał go mężczyzna może z 3 lata starszy od niego.
Spojrzał na drugiego modela i uśmiechnął się pod nosem.
- No no, niezła dupcia z tego Hangenga - pomyślał

sobota, 1 czerwca 2013

Obietnica ( One-shot )

Całość wyszła strasznie .. Ckliwie? .. Nie wiem, może. Taką miałam wenę, więc tak napisałam. Można to potraktować jako prezent na dzień dziecka, albo po prostu jako kolejny wpis. Jak kto woli xD Jak dojdziecie do załącznika, to klikać i zwalniać tępo czytania do minimum *v*  Wszystkiego najlepszego xD Nie przedłużam .. Miłego czytania >^,^<
_______________________________________________________________________________

Spotykaliśmy się od chyba roku. Nie pamiętam dokładnie. Ale bynajmniej skleroza nie boli. No nic. Moje kochanie to wysoki brunet. Umięśniony, ale niesamowicie opiekuńczy. Czuję się przy nim na prawdę bezpieczny. Ups. Wygadałem się. Tak. Jestem mężczyzną. Nazywam się Leeteuk. Mój chłopak to Kangin. Jak już mówiłem, a może nie, kocham go nad życie i nie wiem co bym bez niego zrobił. Wracam właśnie z pracy do domu, naszego domu. Zrobię obiad i będę czekał grzecznie, aż mój wybranek do mnie dołączy. Niespodziewanie, gdy tylko przekroczyłem próg spotkałem się z duszącym zapachem świec ciągnącym się od progu. Ruszyłem za nim i tak oto dotarłem do salonu. Zobaczyłem tam mojego chłopaka uśmiechającego się do mnie.
- Cóż to za okazja? - zapytałem szeptem, tu nie potrzeba było wysilania strun głosowych
- Jak to .. Nie pamiętasz? Dziś mija rok odkąd jesteśmy razem i wypadają twoje urodziny - odszepnął
- I to wszystko przygotowałeś sam? .. Dla mnie? - zapytałem oczarowany zbliżając się do niego i uwieszając na szyi
- A dla kogo innego? Oczywiście że dla ciebie.
Dalej nie mówiliśmy. Zasiedliśmy do stołu, a Kangin puścił cichutko mają ulubioną piosenkę.
To właśnie przy niej wyznał mi swoje uczucia. "Why I Like You" to piosenka od której wszystko się zaczęło. W tym momencie w którym zaśpiewał ją wtedy, w moje urodziny, patrząc w moje oczy z takim uczuciem. Po prostu nie mogłem. To było tak wzruszające. Nie bał się. Była tam cała moja rodzina i najdrożsi mi przyjaciele, a on nie bał się wyśmiania. Gdy skończył nagrodziły go oklaski. Mama czekała na moją decyzję. Wtedy nawet nie pamiętam jak znalazłem się w jego ramionach. Potem już tylko to się liczyło. Znalazłem swój wymarzony prezent.
Teraz pomimo upływu czasu nasza miłość nie maleje. Rośnie wraz z każdym czułym spojrzeniem, pocałunkiem, słowem, wszystko ją umacnia.
- Kocham cię - rzekł w trakcie posiłku - Kocham i nigdy nie przestanę.
W mych oczach stanęły łzy. Ta jakże błaha dla niektórych deklaracja, dla mnie znaczy wszystko. Odłożyłem sztućce na stół, podszedłem do ukochanego i pocałowałem go namiętnie składając tym samym pieczęć na jego słowach.
- Niech to będzie nasza obietnica. Niech trwa po kres naszych żyć. Po ostatni oddech. Po wieki. - szepnąłem patrząc głęboko w jego czekoladowe oczy. W tym momencie jedna łza spłynęła po moim policzku. Starł ją natychmiast i przytulił mnie do swej piersi.
- Jakim ja muszę być szczęściarzem. Trafiłem na osobę którą kocham i która kocha mnie. Dziękuję. - szepnął mi do ucha
- Za co głuptasie?
- Za to, że jesteś. Dla mnie. Ze mną.
- Oczywiście, że jestem. To dlatego, że cię kocham.. - dokończyłem prawie zgodnie z ostatnimi słowami kończącej się piosenki
Nic nie odpowiedział. Po prostu przytulił mnie z powrotem. Ten wieczór spędziliśmy w swych objęciach. Siedzieliśmy na tarasie wpatrując się w gwiazdy. Wiem jak to brzmi. Jak tandetny zwrot jakiegoś filmu wypowiedziany przez jakąś smarkulę, jednak gdy robisz to z ukochaną osobą ma to duże znaczenie. Gdy temperatura na zewnątrz spadła wróciliśmy do mieszkania, gdzie wypiliśmy po lampce czerwonego wina i poszliśmy spać. Zasypianie w jednym łóżku z najważniejszą osobą, będąc tulonym w jej ramionach to chyba najważniejsze. W takich chwilach człowiek czuje się bezpieczny i kochany. Jestem pełen nadziei, że obietnica dziś zawarta zostanie przez nas dotrzymana.
- Kocham cię - powiedziałem zasypiając
- Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak mocno. - odpowiedział mi czułym głosem Kangin całując mnie w czubek głowy.
Zaraz po tym zasnąłem z uśmiechem nie bojąc się tego co przyniesie następny dzień. Bo z nim nic nie jest dla mnie straszne.