Ci którzy o blogu pamiętają ^^

niedziela, 9 września 2012

Nowy ( Part 4/? )



Ważna wiadomość od Sassy: Przepraszam, ale nie wiem kiedy dodam następnego posta ponieważ mam duży problem z internetem. To nie tak że się wykręcam, ale bez neta nic nie zrobię ;/ 

Dobra to by było na tyle od Sassy.. Jeżeli chodzi o opowiadanie to w momencie o ojcu Eunhyuka - Tak na prawdę to przydarzyło się Ojcu Donghae. A ile miał wtedy lat to nie wiem ale na pewno było to po jego debiucie. To by było na tyle. Miłego czytania! ^_^


Rozdział 4

Eunhyuk:
Gdy między nami zapadła całkowita cisza i żaden z nas nie miał ochoty odezwać się ani słowem zacząłem uderzać dłonią o udo niby wybijając rytm perkusji, a tak naprawdę uderzałem w nie ze stresu przed poznaniem matki Donghae.

Przeleciało z osiem piosenek nim dotarliśmy do domu Donghae. Od zewnątrz wyglądał zwyczajnie pomalowany na ciepły odcień pomarańczy. Donghae wszedł przez furtkę, a ja podążyłem jego śladem. Gdy szliśmy dróżką wyłożoną drobnym białym żwirem drzwi domu otworzyły się i stanęła w nich kobieta w wieku średnim z ciepłym uśmiechem na twarzy. Trysnęły wszelkie moje wątpliwości.

- Mamo, to jest właśnie Hyukjae. – Powiedział Donghae do mamy
- Miło cię poznać, jestem ci niezmiernie wdzięczna za to że próbowałeś pomóc mojemu synowi i się nim zająłeś. – powiedziała jego mama po czym mnie przytuliła
- To nic takiego naprawdę – odpowiedziałem jej gdy mnie puściła i uśmiechnąłem się nieśmiało.
- Może i to nie dużo, ale i tak jestem ci wdzięczna. – powiedziała z zachwytem – wejdźmy do środka, nie będziemy przecież stać na zewnątrz. – Dodała po czym gestem dłoni zaprosiła mnie do środka.

Korytarz był jasno zielony i przytulny. Zdjąłem buty i podążyłem za Donghae i jego mamą. Przeszliśmy przez salon który pokryty był jasnym odcieniem czerwieni z idealnie dopasowanymi brązowymi meblami, kanapa obita była jasnobrązową skórą co idealnie współgrało z resztą pokoju. Osoba która go urządzała miała niezły gust.

Przechodząc przez salon doszliśmy do jadalni która połączona była z kuchnią. W tych pokojach dominował odcień błękitu i żółci. Wszystko było starannie dobranie i idealnie ze sobą współgrało.

- Usiądźcie zaraz podam obiad. Mam nadzieję że lubisz bibimbap? – zapytała mnie mama Donghae. – Nie znam cię dobrze także jeżeli czegoś nie lubisz to mi powiedz. – dodała z uśmiechem na twarzy.
- Niech się Pani nie martwi jeżeli coś mi nie zasmakuję zaraz Pani o tym powiem. – obiecałem odwzajemniając jej uśmiech.

Przy stole siedzieli już jak mniemam ojciec Donghae oraz jego brat. Spojrzałem to po jednym, to po drugim po czym stwierdziłem, że Donghae jak i zapewne jego brat są bardzo podobni do ojca.

Donghae: 
Zasiadłem przy stole tuż koło Hyukjae, jednocześnie naprzeciwko brata. Zerknąłem na Hyukjae, a gdy zobaczyłem jak przygląda się mojemu bratu i ojcu przypomniałem sobie, że jeszcze ich mu nie przedstawiłem.
- A właśnie, to jest Donghwa, a to mój tata. – wskazałem po kolei na obu. – A to jest Hyukjae. – dodałem.
- Miło mi cię poznać. – powiedział mój brat po czym wyciągnął rękę w stronę Hyukiego.
Ten Uścisnął jego dłoń uśmiechając się szczerze – Mi również miło Cię poznać – powiedział.
- Mam nadzieję że się zaprzyjaźnicie. – Powiedział mój ojciec patrząc na mnie i Hyukiego.
- Oczywiście. – powiedziałem obejmując go przyjaźnie i uśmiechając się do ojca
- Jedzmy już. - powiedziała mama siadając przy stole.

Podczas posiłku rodzice wypytywali się Huka o standardowe rzeczy typu: „jak długo ty mieszka?”, czy „czym zajmują się jego rodzice?”. Jak się okazało On również przeprowadził się do Seulu niedawno. Jego matka zajmowała się nieruchomościami, natomiast ojciec zajmował się Bankowością. No właśnie ZAJMOWAŁ SIĘ! Ponieważ zmarł kilka lat temu na raka. Było mi go strasznie żal, jak i mojej rodzinie. Mama go pocieszyła i pochwaliła że tak dzielnie to znosi.

Po posiłku udaliśmy się z Hyukjae do mojego pokoju gdzie w końcu mieliśmy chwilkę spokoju i mogliśmy na spokojnie porozmawiać.

Hyukjae:
Trochę smutno mi było opowiadać o zmarłym ojcu, jednak wiedziałem że jeśli ja tego nie zrobię to i tak kiedyś zrobi to moja mama.

Po obiedzie udaliśmy się do pokoju Donghae, gdzie mogliśmy porozmawiać spokojniej.
Jego pokój był koloru niebieskiego, nawet szafę i biurko miał tego koloru. Pokuj był przytulny i miły. Usiedliśmy na łóżku i oboje siedzieliśmy patrząc w podłogę jakbyście nie wiedzieli jak zacząć temat.

- Naprawdę mi przykro z powodu twojego ojca. Ile miałeś lat gdy … gdy – zawahał się – gdy no wiesz twój tata.. zmarł – dodał po chwili.
- 12 – powiedziałem spuszczając wzrok żeby nie widział łez które napływają mi do oczu.
Cholerka chyba zauważył bo złapał mnie za brodę nakierowując ją na swoją twarz, a ja jak małe dziecko zacząłem łkać. Przytulił mnie do siebie pozwalając płakać do woli co też uczyniłem. Dałem upust smutkowi który tkwił we mnie od czterech lat.

Donghae w tym czasie nic nie mówił, przytulał mnie mocno do siebie i uspokajająco gładził po plecach. Po raz pierwszy płakałem przy kimś, a co najgorsze? Po raz pierwszy płakałem przy kimś kogo znałem ledwie dwa dni.

Po jakimś czasie uspokoiłem się i cały zażenowany próbowałem uciec wzrokiem jak najdalej od niego.
- Nie musisz ukrywać przy mnie swoich uczyć. – powiedział Donghae widząc mój speszony wyraz twarzy.
- Przepraszam, to.. to tylko chwila słabości. Obiecuję że to się nie powtórzy – powiedziałem jakby nie słysząc jego słów przed chwilką.
- Przecież Ci powiedziałem że nie musisz ukrywać przede mną swoich uczuć – powtórzył swoją wcześniejszą wypowiedź głaszcząc mnie po głowie.

Nie mam bladego pojęcia czemu ale zrobiło mi się cholernie miło i przyjemnie. Jednak po chwili zabrał rękę i zapadła między nami niezręczna cisza.

Donghae: 
Czemu w ogóle zacząłem ten temat? Czemu tak mnie to ciekawiło? Czemu? – Te pytania mnie dręczyły, wręcz nie dawały mi spokoju. Byłem na siebie strasznie zły za to, co przed chwilką miało miejsce.
- To jak, kiedy idziesz na randkę z tą jak jej tam… - odezwał się nagle Hyukki.
- Naną? – spytałem - Jutro po szkole. – odpowiedziałem bez namysłu.
- I gdzie ją zabierasz? – dopytywał się kolega.
- Mam zamiar wzięć ją do kina na „My Sassy Girl” – powiedziałem patrząc po nim.
- To ten nowy romans? – zapytał spoglądając na mnie przelotnie.
- Tak, myślisz że jest odpowiedni na pierwszą randkę? – zapytałem czekając na jego odpowiedź.
- Myślę że tak – odpowiedział i znowu wlepił oczy w podłogę.
Rozmawialiśmy do 19,30. Przeskakiwaliśmy z tematu na temat. Dowiedziałem się że w swojej rodzinnej wiosce ma najlepszego przyjaciela z którym nadal utrzymuje kontakty, oraz powiedział mi także, że ten kolega był jednocześnie jedynym jakiego miał bo w zawarciu znajomości przeszkadzała mu jego nieśmiałość.

Eunhyuk również dowiedział się wiele o mnie. Ja nigdy nie miałem problemów z zawieraniem nowych znajomości. Dziewczyny same do mnie lgnęły twierdząc, że jestem słodki. Na początku nie wiedziałem o co im chodzi, jednak gdy się tego dowiedziałem zacząłem używać tego gdy czegoś potrzebowałem, a to zawsze działało. Nie bardzo łapałem kiedy groziło mi niebezpieczeństwo. Byłem trochę jak taka głupiutka rybka, a gdy nadymałem policzki to nawet ją przypominałem.

Hyukiemu powiedziałem że może mówić do mnie Fishy jeżeli nie ma z tym problemu. Zgodził się i również zdradził mi swoje „imiona zastępcze”. Powiedział żebym wybrał sobie jedno z „dance machine” – nazywały go tak dziewczyny z jego szkoły, po tym gdy zobaczyły jak tańczył. „Eunhyuk” – to przezwisko wymyślił specjalnie dla niego jego najlepszy przyjaciel, ponieważ nazywa się jak sławny koreański komik, „Małpka” – ponieważ był strasznie gibki i nie miał większych problemów z utrzymaniem się na dużych wysokościach przez długi czas. Było jeszcze jedno „saradela” – sam się tak nazywał ponieważ uważał że po twarzy wygląda jak sardynka, co według mnie nie było prawdą.

Odprowadziłem go do drzwi. Po drodze pożegnał się jeszcze z moją rodzinką, założył buty i umówiliśmy się na jutro do szkoły na 7,30 czyli jak zawsze. Odprowadziłem go do furtki i pomachałem na pożegnanie. Poczekałem aż odejdzie trochę dalej, po czym wróciłem do domu. Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi jakby spod ziemi wyrosła moja mama.
- Fajny jest ten Hyukjae – Powiedziała cała rozpromieniona.
- Wiem, dlatego zależy mi na tej znajomości. – odparłem po czym wyminąłem moją rodzicielkę i udałem się do kuchni.
Przeliczyłem się bo podążyła za mną nawijając dalej. – Nie uważasz, że jest bardzo nieśmiały jak na chłopaka? – spytała cały czas podążając za mną.
- Jest całkiem normalny, a tego, że jest nieśmiały przecież nie zmieni na zawołanie. – powiedziałem trochę wkurzony, że poruszyła ten temat.
- Wiem, ale to i tak dziwne. – Powiedziała po czym w końcu zostawiła mnie samego.

Eunhyuk:
Z Donghae porozmawialiśmy szczerze i nieco się o sobie dowiedzieliśmy. Wymieniliśmy się informacjami typu: charakter, zainteresowania, przezwiska i kim chcieli byśmy zostać w przyszłości.

Niestety nie mogliśmy porozmawiać dłużej, bo przecież jutro czeka nas szkoła więc się pożegnaliśmy, umówiliśmy na jutro do szkoły po czym ruszyłem do domu. Wracałem dość szybko nie chcąc natrafić na żadnych podpitych i szukających zaczepki typków.

Gdy dotarłem do domu pierwsze co zrobiłem to pobiegłem do siebie i wziąłem się za odrabianie lekcji. Okej jedno z głowy. Jest 21,20. Miałem jeszcze ponad godzinę na naukę. Nic nie robiąc sobie z głodu, który z każdą chwilą ogarniał mnie coraz bardziej wziąłem się za naukę. Skończyłem o 22,48 zostało mało czasu do powrotu mamy. Szybko więc przebrałem się jedynie w spodnie od dresu i pędem puściłem się na dół do kuchni.  Nastawiłem wodę na herbatę i zrobiłem kolacje da siebie i swojej jak mniemam padniętej rodzicielki. Swoje kanapki pochłonąłem od razu i pozostało mi czekać tylko na mamę.

Gdy usłyszałem szczęk zamka w drzwiach akurat zalewałem obie szklanki z saszetkami herbaty wodą. Najwyraźniej przywiedziona do kuchni głodem Omma pojawiła się po pół minuty.
- Jak było w szkole? – standardowe pytanie, które słyszę co roku dzień w dzień do rozdania świadectw.
- Jak zawsze. – odparłem – Zrobiłem ci kolację. – dodałem podstawiając mamie talerz z kolorowymi kanapkami do nos.
- Dziękuję. – odparła, po czym z wdzięcznością odebrała ode mnie talerz.
- Nie ma za co, chociaż tak mogę ci pokazać jak doceniam twój wysiłek – posłałem jej słodziutki uśmieszek. – Przygotuję ci kąpiel. – dodałem, a widząc wdzięczne spojrzenie ruszyłem do ubikacji.

Przyszykowałem wannę pełną gorącej wody z płynem do kąpieli o zapachu truskawek. Moja mama tylko tego płynu używała. Gdy już skończyłem udałem się powrotem do kuchni.
Mama właśnie kończyła jeść, gdy zdjęła ostatnią kanapkę z talerza z zamiarem konsumpcji wziąłem pusty talerz, po czym go umyłem.

Porozmawialiśmy jeszcze trochę o mało istotnych rzeczach po czym udałem się do drugiej ubikacji z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica, a potem padnięcia na łóżko i spania do czasu aż budzik nie zacznie mnie budzić.

Ze wszystkim szybko się uporałem, nastawiłem budzik, podłączyłem telefon do ładowania, załączyłem muzykę i wreszcie udałem się do błogiego świata morfeusza z którego nie chciało mi się wracać. Budzik jednak bezczelnie upierał się przy swoim dzwoniąc co pół minuty.

Wstałem, ubrałem Świerzy mundurek, załatwiłem wszystkie swoje potrzeby oraz potrzeby moich włosów, spakowałem niezbędne książki i zerknąłem na godzinę. Zegarek wskazywał 6,25 jakoś szybko mi dziś zeszło. Zszedłem na dół gdzie czekała moja mama ze śniadaniem. Zjadłem płatki które mi przygotowała, a kanapki do szkoły spakowałem do plecaka.

Pożegnałem się z mamą, która właśnie wychodziła do pracy i ruszyłem do siebie. Odpaliłem laptopa i weszłem na gg. Shiniego jednak nie było co mnie trochę zasmuciło, bo chciałem opowiedzieć mu wszystko co wczoraj się działo. No cóż opowiem mu potem, a teraz zobaczę co ciekawego na fejsie i twicie.

- I czego ja się spodziewałem? – zapytałem sam siebie – przecież nikt do mnie nie pisze bo przez moją nieśmiałość mam tylko dwóch znajomych. – dodałem z zirytowaniem.
Wyłączyłem urządzenie i ruszyłem na dół. Do 7,30 siedziałem bezczynnie i patrzyłem przez okno sprawdzając czy nie nadchodzi.

W końcu. Już zacząłem przysypiać gdy naglę go ujrzałem. Zerwałem się na równe nogi otrzeźwiając umysł w dziwny sposób, ponieważ sprzedałem sobie siarczystego policzka, a zaraz po tym wyklinałem sam na siebie za swoją głupotę. Ruszyłem do drzwi założyłem buty i wyszedłem, upewniając się czy wszystko wyłączyłem zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem do furtki.
- Hej Fishy, jak tam gotowy na randkę? – zapytałem od dzień dobry.
- Hej, no pewnie, a czemu by nie? – zapytał mnie patrząc zdziwionym wzrokiem.
- Tak tylko pytam. – odparłem po czym ruszyliśmy w kierunku szkoły.
Rozmawialiśmy po drodze o nieistotnych rzeczach przez większość drogi.
- Mam nadzieję że zdasz mi relacje. – powiedziałem z uśmiechem.
- Oczywiście – powiedział uśmiechając się promiennie.

Lekcje minęły mi strasznie szybko. Było dużo do pisania i chyba to zebrało większość czasu.
Na przerwach rozmawiałem z Donghae o wszystkim i o niczym. Na ostatniej przypomniałem mu o obietnicy i rozbrzmiał dzwonek. Po tej nieszczęsnej ostatniej lekcji, która dłużyła się jako jedyna, a była nią fizyka w końcu ruszyłem do domu i zająłem się swoimi sprawami czekając na kontakt od Donghae.

3 komentarze:

  1. Rozpisałaś się ;P ale to dobrze bo można duuużo przeczytać ^^, widzę że lepiej wychodzą Ci już opowiadania, ale czasem daj spokój z tym przesadnym narratorem, troche wkurza ;) a poza tym to świetny rozdział i oby tak dalej ;* weeeeny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście trochę przegięłam, ale tak jakoś mnie naszło na rozległe opisy ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle powtarzacie ten sam błąd , oto przypis z encyklopedii:

    Morfeusz (gr. Μορφεύς Morpheus) – w mitologii greckiej bóg marzeń sennych. Postać o wielkiej mądrości. Jego ojcem był Hypnos, bóg snu, stryjem Tanatos, bóg śmierci, posłaniec Hadesu, zaś braćmi – Ikelos (Fobetor) oraz Fantasos.

    Tak więc wpaść w objęcia Morfeusza nie znaczy zasnąć , a śnić , być w śnie.

    OdpowiedzUsuń