Wyszedł mi długi i nudny tasiemiec. Obiecuję że następny rozdział będzie ciekawszy < bo wiem co będzie się dziać xD >. Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam mimo że i tak nikt tego nie czyta to postaram się następny rozdział dodać jak najszybciej mimo urwania głowy z nauką ;/
Nie przedłużając ... Mimo wszystko miłego czytania, zapraszam.
Rozdział 5
Donghae:
Czekałem na nią pod szkołą już dobre 15minut i nic.
-„
Wystawiła mnie” – pomyślałem. Ruszyłem do wyjścia z terenu szkoły. Jak ja
mogłem być taki głupi? Mimo to szedłem strasznie mozolnie tak na wszelki
wypadek. Dobrze słyszę, że ktoś idzie? Odwróciłem się z nadzieją, jednak ta
opuściła mnie gdy tylko ujrzałem nauczyciela biologii. Skinąłem głową gdy mnie
mijał i ruszyłem dalej ze spuszczoną głową.
Już byłem przy furtce gdy nagle coś, a raczej ktoś się na
mnie uwiesił.
-
Przepraszam, że musiałeś na mnie czekać, bracia mnie zatrzymali i musiałam się
ich pozbyć. – usłyszałem głos Nany tuż obok swojego ucha.
- Już
myślałem że mnie wystawiłaś – burknąłem niby smutny wywalając przy tym dolną
wargę
- To się
nie powtórzy, obiecuję – wyszeptała mi do ucha po czym odsunęła się ode mnie.
Na początek poszliśmy do kina, dobrze się na nim bawiliśmy.
Nana jak zauważyłem jest dość wrażliwą osobą ponieważ kilka razy kompletnie się
rozkleiła, ale mniejsza o to. Dziwne było to, że wydawało mi się cały czas że
ktoś nas obserwuje. Jednak za każdym razem gdy się obróciłem nikogo nie było.
*** Po Filmie***
- To był
świetny film prawda? – zapytała mnie Nana
- Tak. –
odpowiedziałem całkowicie zamyślony
- Coś nie
tak? Masz takie nieobecny wzrok, coś cię gryzie? – Spytała patrząc na mnie
uważnie.
- Nie
wydaje ci się, że ktoś… - nie dokończyłem bo zabrzmiał mój telefon –
Przepraszam na chwilkę – powiedziałem do niej i odszedłem na bok.
- Tak?
- *****
- Na pewno
wszystko gotowe?
- *****
- Pilnujcie żeby nic się z tym
nie stało i jak dotrzemy to żeby was tam nie było widać.
- *****
- Jeszcze jedno. Zostawcie tam
dwójkę ludzi, aby pilnowali. Nie chciał bym aby ktoś nam przeszkadzał.
- *****
- Oczywiście, pieniądze przeleję
na konto jutro w godzinach popołudniowych.
- *****
- Do usłyszenia.
Wróciłem do Nany – Mam dla Ciebie niespodziankę –
powiedziałem łapiąc ją za rękę.
- Naprawdę?
– spytała niedowierzając na co ja pokiwałem głową – To moja najlepsza randka w
życiu. – odparła cała rozpromieniona.
- Chodźmy
przepraszam ale musimy iść tam na pieszo – powiedziałem.
- Nic nie
szkodzi. – wyszczebiotała łapiąc mnie pod rękę.
Szliśmy Długimi ulicami Seulu nie odzywając się do siebie,
wystarczyła nam sama obecność drugiej osoby. Weszliśmy do parku akurat gdy
słońce zaczynało zachodzić czyli idealnie według mojego planu.
Latarnie w parku rozbłysły na dwa kolory co przykuło uwagę
Nany.
- Łał chyba
po raz pierwszy widzę latarnie które świecą się w dwóch kolorach – ożywiła
się nagle.
- Te
niebieskie palą się tylko dla nas, to część mojej niespodzianki dla Ciebie –
powiedziałem jej zgodnie z prawdą.
- A-ale jak
ty…? – zapytała zdziwiona dziewczyna.
- Jakby Ci
to wyjaśnić? Powiedzmy, że mam swoje sposoby. – odpowiedziałem po czym
ruszyliśmy dróżką obłożoną kolorem niebieskim.
Dziwne, może przesadzam ale cały czas mam wrażenie, że ktoś
nas obserwuje. Trwa to od szkoły, aż do teraz. Dobrze, że będziemy pilnowani.
Szliśmy dróżką jakieś 5 może 7minut po czym zboczyliśmy
prowadzeni już lampionami, no, no, no chłopaki się postarali, chyba zasłużyli
na małą premię, ale tym zajmę się później.
W tym samym czasie –
Eunhyuk:
Co jeszcze mógłbym porobić? Odrobiłem lekcje, porozciągałem
się, potańczyłem, posprzątałem cały dom i nie mam co robić. Chwilka przecież
Shini prosił mnie o napisanie mu tego opowiadania, żeby miał się z czego
pośmiać. Dobra, napiszę najlepsze opowiadanie pod słońcem Hehe. Mam nadzieję że
mu się spodoba.
Wracamy do parku:
Dotarliśmy do polanki na której środku znajdował się kocyk,
a naokoło niego pełno lampek.
- Wow to
wszystko było przygotowane dla mnie? – zaszczebiotała zachwycona Nana
-
Oczywiście, a dla kogo innego? – zapytałem rozbawiony jej reakcją.
- Dziękuję,
to najlepsza randka jaką kiedykolwiek przeżyłam, albo przeżyję. – powiedziała
wieszając mi się na ramieniu i całując w policzek.
Mogę się założyć, że jutro będzie o tym głośno w całej
szkole.
- Chodźmy,
pewnie zgłodniałaś. – rzekłem łapiąc ją za rękę i idąc w stronę koca.
Usiedliśmy po bokach koca na którego środku znajdował się
wielki kosz piknikowy. Wyjąłem z niego dwa talerze, po nich dwa opakowania
zatrzymujące ciepło z których wyjąłem coś czego się nie spodziewała.
- Kiedy
zdążyłeś przygotować to wszystko i jeszcze te spaghetti. – powiedziała coraz
bardziej zdumiona.
- Udało się
z małą pomocą rodziny. – odparłem, bynajmniej nie kłamiąc. Mama gdy tylko
usłyszała o mojej randce zadeklarowała się, że przyrządzi jedzenie, natomiast
tata użyczył mi swoich kontaktów. Może i mój ojciec wygląda na surowego, jednak
gdy chodzi o sprawy sercowe to zawsze mam w nim wsparcie.
Po posiłku popitym sokiem jabłkowym zaproponowałem oglądanie
gwiazd. Dziewczyna przytaknęła ochoczo i oboje położyliśmy się na kocu patrząc
w piękne, gwieździste niebo.
Oho mój zegarek właśnie wybił godzinę 19,30 czyli czas się
zbierać.
- Nana,
trochę już późno, a przecież jutro szkoła więc musielibyśmy już iść.
- A tak
oczywiście, zupełnie straciłam poczucie czasu. – powiedziała po czym zaczęła
ubierać buty. – A co z tym? – zapytała wskazując na koc i całą resztę rzeczy.
-
Spokojnie, tym na pewno ktoś się zajmie, a teraz wracajmy. – uspokoiłem ją, po
czym ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Napisałem jeszcze szybkiego esemesa
żeby się tym zajęli i mogłem na spokojnie odprowadzić Nanę do domu.
Wróćmy do Eunhyuka:
Okej, trochę się namęczyłem ale raczej jest okej. Zostało
tylko przesłać to na email Shiniego i gotowe. Fishi coś długo się nie odzywa,
najwyraźniej dobrze się bawią. Gdybym tylko nie był tak nieśmiały. Czy to nie
jest dziwne, że jeszcze nigdy nie zakochałem się w żadnej dziewczynie? Nie,
raczej nie, po prostu czekam na tą jedyną. Tak na pewno!
Donghae:
I znowu, ledwo opuściliśmy teren parku, a mi znowu
towarzyszy to przeczucie, że ktoś nas obserwuje.
- To pod
jaki adres cię odprowadzić? – zapytałem jakby w obawie, że to gdzieś daleko i
coś może jej się stać.
- Mieszkam
dwie przecznice z tond także nie musimy daleko iść – uspokoiła mnie dziewczyna,
złapała pod rękę i zaczęła prowadzić najprawdopodobniej w stronę swojego domu.
***
- Do
zobaczenia jutro w szkole. – powiedziała otwierając furtkę – Naprawdę dobrze
się z tobą bawiłam, i mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy.
- Ja też
mam taką nadzieję, cześć. – odpowiedziałem, i już miałem odchodzić gdy ona
złapała mnie za rękę, pociągnęła w swoją stronę i ucałowała w policzek.
Kompletnie mnie zamurowało, nie zdążyłem nawet nic
powiedzieć, bo ona już biegła do domu. Stałem więc i patrzyłem osłupiały jak
znika we wnętrzu po czym ruszyłem do domu.
***
- I jak
było na randce? – padło pytanie mojej mamy która jak zawsze pojawiła się z
nikąd gdy tylko drzwi od domu się za mną zamknęły.
- Miło,
nawet całkiem miło – odparłem – Jednak teraz jestem strasznie zmęczony i jedyne
o czym marzę to sen. – dodałem i nie czekając na reakcję poszedłem na górę,
gdzie zamknąłem się na klucz, aby nikt mi nie przeszkadzał.
Nie zapalając światła dotarłem do biurka na którym stał
komputer. Odpaliłem go i załączyłem gg. Mam nadzieje że Hyukki jest dostępny.
Eunhyuk:
Nareszcie Fishi jest na gg. Teraz wszystko mi opowie. Nie
czekając aż on napisze ja zrobiłem to pierwszy.
Ja 21:27
Hej Fishi i jak było?
Fishi 21:28
Hej. Fajnie było i mam nadzieję że jeszcze się spotkamy.
„O nie, nie popuszczę mu, ma mi wszystko opowiedzieć.”
Ja 21:29
Miałeś mi opowiedzieć i nie wykręcisz się z tego.
Fishi 21:30
Wiem, opowiem ci jutro, dziś nie mam siły, zaraz kładę się
spać.
Ja 21:32
… Okej, ale ja ci nie odpuszczę także nawet sobie nie myśl.
Przyjdź po mnie tak jak zawsze.
Fishi 21:34
Okej, a teraz uciekam, dobranoc, papa i do jutra.
Ja 21;34
Pa
Łał musiał nieźle się bawić skoro jest aż tak zmęczony. No
cóż wezmę z niego przykład i położę się wcześniej.
Wziąłem szybki prysznic, ubrałem czyste bokserki,
podłączyłem telefon do ładowania, ustawiłem budzik na 6,00 i położyłem się
spać. Zapomniałem. Zszedłem na dół, zrobiłem mamie jedzenie, zostawiłem je na
stole, umyłem zęby o czym prawie zapomniałem i tym razem naprawdę poszedłem
spać, oczywiście na zapominając o muzyce.
Ranek Eunhyuk:
W objęciach morfeusza zatonąłem szybko, jednak jeszcze
szybciej zostałem z nich wyrwany o równej szóstej rano przez mój dobijający
budzik.
- Dobra
teraz szybko się ogarnąć, zjeść śniadanie, umyć zęby i będę mógł jeszcze trochę
posiedzieć na laptopie. – powiedziałem sam do siebie i pędem zacząłem wykonywać
wyżej wymienione czynności.
To jakiś rekord. Wyrobiłem się w jakieś 20minut. Mniejsza o
to. Zobaczmy czy przyszedł email od Shiniego.
- Wredny,
to ja się tak starałem i pisałem dwie godziny te głupie opowiadanie, a on nawet
nie wysłał mi odpowiedzi. – prychnąłem – Jeszcze będzie coś chciał. – dodałem.
Posiedziałem na fejsie, posprawdzałem co się na świecie
dzieje i dość długo mi to zajęło bo gdy zerknąłem na zegarek to aż mnie
zamurowało. Była 7:25 czyli Donghae przyjdzie za 5minut. Niedobrze. Dosłownie
pędem pozbierałem wszystkie niezbędne rzeczy i ruszyłem na dół. Założyłem buty,
wyszedłem z domu i do porządku go zamknąłem. Jedyne co mi pozostało to czekać
na Hae.
Donghae:
Właśnie dochodziłem do domu Hyukiego gdy ujrzałem coś
niesamowitego, a był to mały, zbłąkany, rudy kociaczek. Nie miałem serca go
zostawiać więc wziąłem malucha na ręce i z nim pomaszerowałem dalej. Kolejne
zdziwienie tego dnia dopadło mnie gdy zobaczyłem Hyukiego czekającego na mnie
przy furtce.
- Hej, mam
sprawę, o której wraca twoja mama? – spytałem na wstępie.
- Hej, tak
po dwudziestej drugiej, a co? – odparł, a ja uśmiechnąłem się niezmiernie
zadowolony z odpowiedzi.
- Bo mam
taką sprawę – kontynuowałem wyciągając kotka – znalazłem go i nie miałem serca
go tak zostawiać, może pobyć na razie u ciebie? – spytałem robiąc maślane
oczka.
- No nie
wiem. – Waha się, czyli muszę coś wymyślić i to szybko.
- No weź
potem go od ciebie wezmę obiecuję. – powiedziałem robiąc jeszcze większy
wytrzeszcz i krzyżując palce wolnej ręki którą najpierw schowałem do kieszeni.
- Okej, ale
szybko bo się spóźnimy. – powiedział biegnąc do drzwi i otwierając je.
Kotka zamknęliśmy w pokoju Małpki i pochowaliśmy sprzęt
który mógłby ucierpieć. Wyszliśmy, a Saradela zamknął drzwi i szybkim marszem
udaliśmy się do szkoły.
Oczywiście nie obyło się bez pytań o moją randkę, więc po
drodze wszystko mu opowiedziałem.
Eunhyuk:
Randka ciekawa, nie ma co. Szczerze to też bym taką chciał.
Lekcje minęły mi strasznie szybko, a powrót do domu jeszcze szybciej. Niestety została
kwestia kotka o którym kompletnie zapomniałem. Hae poszedł wcześniej do domu
więc nie da rady żeby go ode mnie wziął.
Otworzyłem dom, weszłem i w obawie o swój pokój popędziłem
do niego czym prędzej. Ledwo weszłem do pokoju, a nadepnąłem na coś mokrego.
- Cholera,
że też ja mam takiego pecha! – krzykiem i to był mój błąd.
Przestraszyłem malucha który wybiegł jak oparzony z pokoju. Niezbyt
mi się widzi ganianie za nim więc się wycwanię. Zszedłem na dół do kuchni,
otworzyłem lodówkę, a kot jak n zawołanie pojawił się nagle koło mnie. Złapałem
go i dałem jeść.
- Zobaczysz
Donghae jeszcze tego pożałujesz. – powiedziałem zły nie na żarty patrząc po
małym rudym kłębku sierści. – Mama na pewno się nie zgodzi żeby został, muszę
coś wymyślić.
Poczekałem aż kot skończy jeść i razem z nim udałem się do
mojego pokoju.
- Coś ty
zrobił z moim królestwem ha? – spytałem kota patrząc na niego oskarżycielsko. Położyłem
go na parapecie i wziąłem się za sprzątanie.
Godzinę później:
Nareszcie czysto.
- A może
Shini będzie Cię chciał co? – powiedziałem patrząc po kocie.
Chwile później załączałem laptopa. – „proszę bądź dostępny,
bądź dostępny.”- myślałem.
Na gg go nie ma, może będzie na fejsie? Czym prędzej
włączyłem stronę internetową i jak się okazało był dostępny. Szybko załatwiłem
z nim sprawę kotka i jak się okazało za tydzień ma być w Seulu u cioci więc
odbierze kotka, a do tego czasu szkodnik ma zostać u mnie.
Zrobiłem kociakowi posłanie. Przygotowałem się na jutrzejsze
lekcje, załatwiłem wszystkie sprawy związane z kolacją mamy, higieną i moim
telefonem położyłem się spać.
W tym samym czasie
Donghae:
Dzisiejszy dzień był nudny, a moje oczy nie miały na kogo
patrzeć ponieważ Nany z niewiadomych powodów nie było w szkole.
- Donghae
zejdź na dół. Musimy Ci coś z tatą powiedzieć! – dotarł do mnie głos mamy.
Poczłapałem niechętnie do salonu.
- Coś się
stało? – spytałem obojętnie, szczerze to niezbyt mnie interesowało to co mają
mi do powiedzenia.
- Donghae –
zaczął ojciec z grobową miną, czyli nie jest dobrze – Babcia jest w szpitalu,
pogorszyło jej się. – powiedział.
- A-ale jak
to? – spytałem roztrzęsiony, Może i rzadko widywałem się z babcią, ale to
właśnie ona rozumiała mnie najlepiej.
- Wiemy, że
to dla Ciebie trudne i możesz się na nas gniewać za to co zaraz powiemy, ale
nie możesz do niej jechać. – Powiedziała tym razem mama
- D-dlaczego,
j-jest aż.. aż tak źle? – spytałem z wielkim trudem przełykając wielką gulę w
gardle
- Przykro
nam ale babci nie ma w Korei. Było tak źle że przewieźli ją do Japonii, tam
zajmą się nią najlepsi lekarze…. – nie słuchałem dalej, świat właśnie dla mnie
runął.
Pobiegłem do swojego pokoju nie wychodząc z niego nawet na
kolację. Tak bardzo chciałbym przy niej być. Płakałem długo, nawet nie wiem
kiedy zasnąłem.
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałem, dziś nie mam
ochoty na nic, dobrze że to już piątek i jutro wolne. Spakowałem plecak, umyłem
się na szybko, wskoczyłem w mój mundurek i zszedłem na dół.
- Donghae,
jak chcesz to możesz zostać w domu – powiedziała mama gdy zobaczyła w jakim
jestem stanie.
Miałem całe zapuchnięte oczy od łez i wyglądałem jak jakiś
upiór.
- To nie ma
znaczenia, pójdę. – odparłem beznamiętnie chowając drugie śniadanie i wyszedłem
z domu.
Eunhyuk:
Jak zawsze gdy Hae pokazał się przed furtką wyszedłem z
domu. Jednak gdy podeszłem bliżej niego odruchowo odskoczyłem. Wyglądał strasznie,
zapuchnięte i podkrążone oczy, poczochrane włosy i ta mina jakby przeszedł
piekło.
- Yyyyy coś
się stało? – spytałem przerażony jego wyglądem
- Moja
babcia wyjechała do Japonii, jest z nią bardzo źle i nasi lekarze ją przenieśli
– odparł, a ja nie wiedziałem jak mogę mu pomóc.
- Może
lepiej jak wrócisz do domu? – zapytałem kierując się troską.
- Nie. –
dał mi krótką odpowiedź i pomaszerował przed siebie.
Całą drogę do szkoły starałem się go pocieszyć co chyba nie
przyniosło rezultatów. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze.
Donghae:
Nany znów nie ma w szkole, a do tego wszystkiego Hyukiego
mama zwolniła wcześniej ze szkoły. Nie będzie jej cały weekend więc jak co mam
do kogo iść.
***Po szkole***
No nie, jeszcze tego brakowało. Ciekawe jak tym razem
zawiniłem sobie u Hiroshi’ego i Kiroshi’ego. Dorwali mnie po lekcjach i
zaciągnęli do tego zaułka w którym stłukli mnie ostatnio.
- Co ty
sobie myślisz ha?! – wydarł się Hiroshi
- Najpierw
dostawiasz się do mojej dziewczyny, a teraz do naszej siostry!? – zapytał nabuzowany.
Więc to są bracia Nany? Wytrzeszczyłem oczy, ale nie
zaprotestowałem.
- Najwyraźniej
ostatnia lekcja do ciebie nie dotarła, więc ją powtórzymy. – wrzasnął Hiroshi.
Zaczęli okładać mnie pięściami, jednak ja nie starałem się
bronić. Nie zrobiłem nic, czekałem jedynie aż zostawią mnie w spokoju. Bolało
cholernie, nie wiem jak długo mnie tłukli, ale w pewnym momencie przestali i po
prostu uciekli.
I co ja teraz zrobię, przecież nie wrócę tak do domu. Pójdę
do Saradeli, w końcu ma wolną chatę. Pozbierałem się i ruszyłem w stronę domu
Małpki. Oby jego mama już pojechała.