Strony

środa, 31 lipca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 21/44 )

Kolejna notka. Trochę późno, ale to będzie tak przed spaniem ;P Mam nadzieję, że wam się spodoba. Kolejnej możecie się spodziewać trzeciego sierpnia. Miłego czytania >^,^< 
_________________________________________________________________________________

Położył się spać późno. Szczerze, to usnął przy biurku kończąc kolejny rysunek. Był tak zmęczony, że nawet nie miał siły by wrócić do łóżka. Dopiero gdy Siwon postanowił popatrzeć na niego podczas snu zauważył, gdzie ten usnął. Przeniósł go do łóżka, przykrył do porządku kołdrą i popatrzył po nim czule.
- Skoro nie mogę być z tobą, to będę przy tobie. - szepnął odwracając się z powrotem do biurka. Zaczął zbierać rysunki. Gdy skończył westchnął i opuścił sypialnię przyjaciela.
Co prawda bolały go słowa Hee, ale nie zniechęciły. Postanowił powolnymi krokami zbliżać się do niego, nawet jeśli miałoby to trwać rok, czy dziesięć lat. Nie zrezygnuje.
Zasnął późno, a to tylko dlatego, że rozmyślał o tym co będzie jutro, a właściwie to dzisiaj, bo już dawno był następny dzień.
Hee obudził się po dziesiątej. Zdziwił się bardzo, bo zwykle był budzony przez Siwona o dziewiątej. Czyżby go opuścił po jego wczorajszych słowach? Bał się tego, ale gdyby była to prawda nie miałby mu za złe. Sam do tego doprowadził. Odrzucił go w brutalny sposób i nie miał prawa żądać, by ten dalej przy nim był.
Zszedł na dół i ruszył do kuchni. Będąc już na miejscy zajrzał do lodówki i wyjął trzy jajka oraz kiełbasę. Postanowił zrobić jajecznicę.
- Daj ja się tym zajmę. - usłyszał za sobą i aż podskoczył. był tak skupiony na tym co robi, że nawet nie usłyszał przyjaciela.
- Nie trzeba, już kończę. - powiedział dodając jajka. Ostatnio nic sam nie robił. Musiał to zmienić, nie może przecież cały czas na nim polegać. - Jak chcesz pomóc, to podaj mi jeszcze dwa jajka.
Siwon bez słowa spełnił jego prośbę. Podając jedno przez przypadek dotknął Hee. Ten wzdrygnął się i szybko zabrał jajko. Gdy skończył rozłożył posiłek na dwa talerze podając jeden Siwonowi. Jedli w totalnej ciszy nie chcąc jej przerywać.
- Ja pozmywam. - odezwał się w końcu Siwon widząc, że Hee skończył. Ten tylko kiwnął głową i zostawiając naczynia ruszył się ubrać. Nie będzie dziś się dąsał. Musi się podnieść. Już i tak zbyt długo się opierdzielał. Zasłonił lustro w ubikacji nie chcąc patrzeć na samego siebie. Ten widok nadal go brzydził. Nalał wody do wanny i wszedł powoli nie chcąc się poparzyć. Wylegiwał się dopóki przestraszony Wielebny nie zaczął się dobijać.
- Hee co ty tam robisz? - doszło do niego zza drzwi, ale nie miał ochoty odpowiadać. Siedział więc cicho patrząc nieobecnym wzrokiem na ścianę.
- Jak się zaraz nie odezwiesz, to tam wejdę. Nie rób głupstw. - dodał po dłuższej chwili.
Co on sobie myśli? Oczywiście, niech uważa, bo na pewno się pociąłem, bo jestem debilem i idiotą bojącym się tego co będzie jutro. Dobra może i się boję, ale nie będę ze sobą kończyć. - pomyślał sobie zirytowany.
- Nic mi nie jest. Możesz dać mi spokój? Próbuję pomyśleć. - odkrzyknął.
Siwon słysząc te słowa grzmotnął się za swoją głupotę. Przecież Kim nie jest typem osoby targającym się na własne życie. Musiałby nie być sobą. On nigdy się nie poddaje, ma za dużo dumy. Odszedł bezradny nie wiedząc co mógłby robić.
Hee w tym czasie nie chcąc już niepokoić przyjaciela umył się szybko i opuścił wannę. Wytarł się porządnie i ubrał ulubiony szlafrok z kapturem kotem, który założył na głowę. Tak odziany wyszedł z ubikacji i ruszył do siebie w celu ubrania się. Nie spotkał nigdzie Siwona, co go nie dziwiło, pewnie siedzi w salonie.
Ubrał się w przylegające czarne spodnie, które idealnie podkreślały, jego długie i smukłe nogi do tego założył dość luźną białą i przydługą bluzkę z rękawami do łokcia. Wyglądał w tym jeszcze drobniej niż w rzeczywistości. Następnie wyciągnął prostownice i wyprostował włosy spinając z co poniektórych kosmyków kitkę przez co wyglądał już zupełnie jak kobieta. Ktoś by powiedział, że jest dziwny, ale to jego styl. On się tego nie wstydził i nigdy nie zmieniał swojego wyglądu ze względu na to, że komuś coś nie pasowało. Tak wyszykowany opuścił swoją sypialnię ruszając do salonu. Tak jak myślał zobaczył tam Wielebnego, który na jego widok zaniemówił nie spuszczając z niego wzroku.
- Mam rozumieć, że teraz chcesz mnie karać za uczucia, którymi cię darzę? - spytał po chwilowym osłupieniu. Hee wyglądał dla niego idealnie.
- Oczywiście, że nie. Ubrałem się jak zawsze. Stwierdziłem, że nie mogę dłużej się mazać. Musisz mi pomóc. - powiedział, a Siwon od razu przytaknął. Zgodziłby się teraz pewnie na wszystko. - Rozmawiaj ze mną. - powiedział i widząc zgodę usiadł naprzeciw przyjaciela i rozmawiał z nim do południa. Potem Hee został sam. Siwon musiał zrobić obiad. Hee co prawda mówił, że on się tym zajmie, ale ten się uparł i skończyło się na tym, że teraz się nudził.
Rozmawiali do późnej nocy nie robiąc nic poza tym. Dopiero, gdy Kociowładny zaczął przysypiać przypomniał sobie o Heebumie. Nakarmił go i poszedł spać ciesząc się, że przestał się kompletnie krępować. Pierwszy krok ma za sobą. Jutro podejmie się czegoś trudniejszego.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 20/44 )

I kolejna notka, teraz będą się pojawiać tak co drugi dzień. Mam nadzieję, że ktoś się z tego ciszy. Nie zapominajcie, że dziś o północy pojawia się Nowa notka na sadomaso ^.^ ... Jutro natomiast pojawi się rozdział na blogu moim i Kaji także zapraszam. Mam nadzieję, że nie zabraknie wam nic do czytania. 
Chciałam jeszcze dodać dedykację dla Minko-chan, cieszę się niezmiernie, że moje opowiadania ci się podobają i w tak krótkim czasie przeczytałaś wszystko, także ten rozdział, mimo że nie za przyjemny, to jest dla Ciebie. 
Nie przedłużając, miłego czytania >^,^< 
_________________________________________________________________________________

- Nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. Mam ochotę dorwać Genga i obciąć mu jaja za to co ci zrobił. Kocham cię. – szeptał Siwon sam do siebie stojąc nad łóżkiem przyjaciela. Był przekonany, że ten śpi, ale jakże się mylił. Hee nie spał i wszystko doskonale słyszał. Układał sobie w głowie co ma mu powiedzieć. Nie chciał go narażać. Nawet jeśli te słowa coś dla niego znaczyły musiał odepchnąć Wielebnego. Nie zaryzykuje. Bał się, że może się stać to co z jego dziewczyną, a powtórki z „atrakcji” by już chyba nie przeżył.
Gdy tylko został sam otworzył oczy i głaszcząc kota, który smacznie spał sobie koło niego, rozplanowywał swoje słowa. Był zły na siebie, że musi mu to powiedzieć, bo ten mu tak pomaga, ale nie widział w tej chwili innego wyjścia. Musi chronić bliskich, nawet jeśli zrani tym siebie i ich.
- Czemu życie jest takie powalone, co kiciu? – rzucił pytanie w przestrzeń i westchnął.
Postanowił jeszcze trochę pospać, ale nie potrafił. Kręcił się z boku na bok i albo było mu nie wygodnie, albo ciepło. Wstał więc i usiadł na parapecie patrząc na poranne słońce. W międzyczasie rozmyślał jakby to było, gdyby nie poleciał do Chin.
- Hee śniadanie. – drzwi się otworzyły. – Nie śpisz? – zapytał zdziwiony Siwon.
- Nie, nie mogłem spać. – odpowiedział Hee nawet nie spoglądając w jego stron. Wzrok cały czas skierowany był do okna.
- Coś ci się śniło? Czegoś się przestraszyłeś? – zaczął dopytywać zatroskany.
- To nic, po prostu byłem wyspany.
- Rozumiem. Trzymaj i widzę wszystko zjedzone. – podał mu talerz z trzema kanapkami i ciepłą herbatę.
Hee jadł przez ponad pół godziny. Nie miał apetytu.
- Na pewno wszystko w porządku? – spytał jeszcze Siwy zanim opuścił pokój.
- Tak, nie martw się. – uspokoił go, chociaż sam nie wierzył w swoje słowa. Usiadł z powrotem do kota i dopiero teraz sobie przypomniał, że ten nic nie jadł.
- Tatuś przeprasza, że zapomniał, zaraz będziemy w kuchni i dostaniesz smakołyki. – mówił schodząc z kotem po schodach. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby zaniedbał swojego synka. Będąc już w kuchni zaskoczył przyjaciela kompletnie nie spodziewającego się, że ten wyjdzie. Nie przejął się tym. Wyciągnął karmę dla kota i bez słowa podał kotu. Nalał jeszcze tylko mleka do drugiej miseczki i usiadł sobie koło pupila głaszcząc pomrukujące zwierzę. Chciał odłożyć rozmowę jak najdłużej. Niestety, czas dziś mijał mu niesamowicie szybko i nawet się nie obejrzał, a już było południe. Zszedł na dół. Chciał tam zjeść i przy okazji porozmawiać z Siwonem. Przechodząc obok salonu zerknął w jego stronę i aż go dreszcze przeszły jak sobie przypomniał co mu się tam stało.
- Zaraz będzie obiad. – usłyszał na wstępie. Siwon stał przy garnkach i kończył kimchi. Hee w tym czasie zasiadł do stołu i czekał jeszcze raz układając sobie to co powie przyjacielowi.
- Hallo, wracaj. Smacznego. Widzę wszystko zjedzone. – Siwon pomachał mu ręką przed twarzą gdy ten nie kontaktował.
- Dziękuję, wzajemnie. – powiedział smętnie i wziął się za jedzenie. O dziwo zjedli w równym czasie co oznaczało, że trzeba przejść do tego niezbyt wygodnego tematu.
- O co chodzi, co? Widzę, że coś cię trapi. – powiedział Siwon.
- Skąd te przypuszczenia?
- Wzdychasz już trzeci raz od minuty i nawet nie zauważyłeś, że pozmywałem. – odparł i usiadł naprzeciw Kociowładnego. – No więc? – ponaglił.
Raz się żyje, musi go chronić.
- Chodzi o to, co powiedziałeś rano. – mruknął.
- Że masz wszystko zjeść? – zapytał nie ukrywając zdziwienia. W końcu powtarzał mu to co posiłek.
- Nie o to. O to co mówiłeś jak myślałeś, że śpię. – powiedział, a Siwon zamarł. Teraz to się zrobiło niezręcznie. Żaden nie chciał się odezwać, wiedząc, że będzie trzeba kontynuować. – Przykro mi, ale nie możemy być razem – powiedział w końcu Hee.
Siwona kilka razy otwierał buzię żeby coś powiedzieć, ale żadne słowo nie chciało przejść mu przez gardło. Siedział więc i czekał na dalsze słowa przyjaciela.
- Ja nie czuję do ciebie tego co ty do mnie. – powiedział stanowczo czując ukłucie na które nie zwrócił uwagi. Cały czas patrzył na przyjaciela i miał ochotę płakać. – Nigdy nie będziemy razem, co nie oznacza, że nie możemy być przyjaciółmi. Przepraszam. – chciał coś jeszcze dodać, ale zrezygnował i po prostu wyszedł.
Będąc już w swoim pokoju usiadł na łóżko i zaczął uderzać pięściami w materac. Niewiele mu to dało, ale chociaż trochę pomogło. Reszty złości pozbył się przy pomocy rysowania. Zawsze to lubił i to mu wychodziło. Siedział do wieczora i rysował najgorsze mangowe postacie pod względem charakteru jakie znał.
Wieczorem, gdy Siwon przyniósł mu kolację starał zachowywać się jak zwykle. Nie wyszło mu to. Czół, że już nic nie będzie w porządku, ale najważniejsze, że chroni przyjaciela. Ból przejdzie. 

sobota, 27 lipca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 19/44 )

Według moich obliczeń, będą 44 rozdziały. Mam nadzieję, że chociaż część z was dotrwa do końca i że się nie zanudzicie. Mam już wszystko rozplanowane czyli zostało tylko pisać. 
Miłego czytania >^,^<
_________________________________________________________________________________

- Hee mogę wejść? Już poszli... Przepraszam. - nie wszedł do pokoju. Nie wiedział czy nie przestraszy jeszcze bardziej przyjaciela i wolał tego nie sprawdzać.
Brunet w tym czasie siedział na łóżku i bił się z myślami. Wiedział, że Siwon nie chciał źle, ale mimo to strach przejął nad nim kontrolę. Znowu się bał, że ktoś go skrzywdzi. Nie chciał tego czuć. Uczucie strachu go przytłaczało i nie pozwalało normalnie żyć. Jakie normalnie? Jego życie nigdy nie było normalne. Zawsze było popieprzone.
- Śpisz? - znowu doleciało zza drzwi. Nic nie odpowiedział mając nadzieję, że Siwon w końcu odpuści i pójdzie. Więcej już nie usłyszał. Siwon poszedł.
~~~~~~~
- Heechul śniadanie. Wstawaj. - usłyszał przez sen. Uchylił jedno oko i zobaczył nad sobą pochylającego się przyjaciela. Tak bardzo tego nie chciał, ale nie potrafił zapanować nad odruchem wbicia się w materac i ogarniającym go strachu.
Siwon widząc to momentalnie odsunął się na odległość metra. Musi się nauczyć nie zbliżać za bardzo, ale to niesamowicie trudne. Zwykle nie zwracali uwagi na bliskość, bo przecież sobie ufali i znali od najmłodszych lat. To co się przydarzyło Hee zepsuło jednak wszystko.
- Heebum kici kici - zaczął nawoływać Chul, gdy już podniósł się do siadu. Nie musiał długo czekać, kot już po chwili siedział mu na kolanach miziając się do swojego taty i mrucząc zajadał podarowane mu smakołyki. - Dobry kotek. - powiedział głaszcząc zwierzaka i wkrótce sam zabrał się za jedzenie.
Teraz ufał tylko kotu. Wiedział, że ten go nie skrzywdzi i zawsze będzie mu wierny. Poczekał, aż kot ułoży się na jego nogach po czym przeniósł wzrok na Siwona.
- Coś nie tak? - zapytał.
- Nie, po prostu jestem w szoku. Jak ja go wołałem, to mnie olewał, albo gryzł i drapał, a jak ty go wołasz, to jest potulny jak baranek. - powiedział zadziwiony.
- Bo kicia wie, kto jest jego tatusiem i że ze mną się nie zadziera. - odzyskał na chwilę swobodę. Jednak zaraz humor mu przeszedł.
- A co jak on wróci? - spytał smutno. - Co jak znowu będzie chciał mi to zrobić? Ja chyba tego nie zniosę. To co dzieje się teraz jest dla mnie jak koszmar, a co dopiero jak on znowu tu przyjdzie. - dodał mając łzy w oczach. Znowu o tym myślał. Znowu miał ochotę zniknąć i już się nie pojawiać.
- Nie bój się. Nie przyjdzie tu, ja cię ochronię. Nie pozwolę, żeby cię skrzywdził. Zaufaj mi. - chciał go objąć, ale dosłownie w ostatniej chwili się powstrzymał. Chyba sam siebie by stłukł jakby zraził do siebie tą kruchą istotę.
- Dziękuję. - usłyszał cichy szept Hee. - Dziękuję, że chcesz mi pomóc. - dodał
- Nie masz za co dziękować, odpocznij, zostawię cię samego. - wyszedł przysięgając sobie, że będzie chronił Hee za wszelką cenę nie zważając nawet na własne życie. Jego przyjaciel był ważniejszy. On się w tym momencie nie liczył.
Zszedł na dół i zabrał się za porządki. Dał gosposi wolne nie chcąc dodatkowo straszyć Kima. Nie wiedział jakby na nią zareagował. Zaczął od zamiatania, postanowił nie używać odkurzacza. Wiedział, że Chul jest teraz wyczulony na najmniejszy chociaż szmer.
Skończył pod wieczór. Był padnięty. Zadzwonił do Rena, żeby zrobił zakupy i przyniósł do Hee, a sam zajął się robieniem kolacji dla siebie i przyjaciela. Gdy miał już nieść kanapki do góry usłyszał dzwonek do drzwi. Gdy upewnił się, że to Ren otworzył, rozliczył się z nim, podziękował i pożegnał. Rozpakował produkty i ruszył w końcu na górę.

czwartek, 25 lipca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 18/? )

Po większej przerwie w końcu dodaję notkę, która pewnie by nie powstała gdyby nie pomoc Kaji ELF i Akiry. Jestem wam niesamowicie wdzięczna. Nie wiem jakbym sobie z tym poradziła gdyby nie wy dlatego ta notka jest dla was. Dziękuję. 
Miłego czytania >^,^<
_________________________________________________________________________________

- N..nie dotykaj mnie! - krzyknął widząc wycierającego go przyjaciela. Bał się, tak cholernie się bał, że on coś mu zrobi. Nawet jeżeli znał go tak długo to bał się jego dotyku.
- Hee w porządku. - powiedział niepewnie Siwon wyciągając dłoń, którą zaraz jednak cofnął widząc kulącego się przyjaciela.
- Zostaw.. Widziałeś? .. Mnie? - zapytał, a w jego oczach pojawiły się łzy. Wyciekły płynąc jednym śladem zaraz po kiwnięciu Wielebnego.
"Wie. Więc co tu jeszcze robi? Dlaczego nie poszedł?... Pewnie się lituje, albo chce się pośmiać" - myślał gorączkowo. Nie chciał litości.
- Wyjdź. - wyszeptał ledwo dosłyszalnie i nie widząc reakcji powtórzył głośniej. Gdy już został sam wcale nie poczuł się lepiej, ale teraz nikt nie widzi jego posiniaczonego ciała. Docierało do niego to co miało miejsce. Gdy zamknął na chwilę oczy znowu widział całe zdarzenie. Czy teraz to będzie go prześladować?
Spróbował wyjść z tej przeklętej wanny by zakryć czymś tą obrzydliwą dla niego skórę, ale aż mu pociemniało przed oczami od wielkiej fali narastającego bólu. Osunął się po ściance i okrył ręcznikiem. Nie zwracał już uwagi czy ktoś wejdzie czy nie i tak jest jednym wielkim gównem, bo dał się zeszmacić. Niech się śmieje kto chce.
Ronił łzy jeszcze przez długi czas zanim zasnął niespokojnym snem. Wtedy dopiero Siwon wszedł do środka i zabrał przyjaciela do łóżka. Nie miał pojęcia co przeżywa jego przyjaciel, ale nie mógł go zostawić samego. Nie w tej sytuacji. Pomoże mu za wszelką cenę i ochroni przed każdym, bo czego nie robi się dla ukochanej osoby.
Następnego dnia nie było lepie. Ból nie zelżał, a Hee nadal bał się zbliżenia czy zwykłej rozmowy. Siwon cały czas był u niego jednak widział go jedynie trzy razy dziennie przez zaledwie kilka minut gdy przynosił mu jedzenie. Zabierał je po godzinie nietknięte i serce mu pękało. Hee sam sobie robił krzywdę głodząc się. Dodatkowo pogarszał swój stan.
- Hee możemy porozmawiać? - zapytał wchodząc ostrożnie do pokoju. Nie otrzymał odpowiedzi więc został. - Porozmawiaj ze mną. Nie możesz zamknąć się w sobie. - zaczął cicho.
- Masz rację. Nie mogę. Nic nie mogę, mogę jedynie dać się wyruchać, bo tylko do tego się nadaję. To moja wina. Sam go tam kusiłem, a potem przyszedł tu i odebrał to co chciał. - mówił przez łzy. On. Wielki Kim Heechul płacze, cierpi na czyiś oczach. Ten skurwysyn bez uczuć, który zawsze dostawał to czego chciał w końcu dostał nauczkę. Zabawne, jak łatwo było posłać jego psychikę na samo dno skąd nikt jej nie pozbiera.
- Nie mów tak. Zaufaj mi. - nie wiedział co może jeszcze dodać.
- Zaufanie? A co to? Ufałem, ale to mi nie pomogło. Miałem nadzieję, że zapomnę o jej śmierci, ale tera nie ma na to szans. Po co kurwa mam tu żyć? Po co! Żeby się nade mną litowano? Patrzono z pogardą? Nie. Lepiej umrzeć i wyzwolić świat od takiego śmiecia. - zakończył. Po ostatnim jego słowie zapadła cisza. Siwon bał się odezwać. A może to nie był strach? Może to był szok? Szok na to jak postrzega siebie ktoś tak bardzo zraniony. Ktoś kto zdaniem Siwona powinien szukać oparcia w innych. Nie rozumiał go.
- Musisz żyć, jak umrzesz to zniknie moja chęć do życia, bo nie będę miał dla kogo żyć rozumiesz? - sam był w szoku, że to powiedział, ale tak właśnie czuł.
Hee puścił to mimo uszu zupełnie jakby tego nie słyszał. Nie chciał tego słyszeć. Nic nie chciał. Chociaż nie. Była jedna rzecz której wręcz pragnął. Żeby być sam.
- Wyjdź. - powiedział w końcu, a Siwon wyszedł zrezygnowany. Musi być silny, żeby Hee mógł znaleźć w nim oparcie, ale to było tak ciężkie widząc cierpienie przyjaciela. W dodatku te słowa i ta pustka w oczach, która aż przerażała. Hee już chyba nigdy nie będzie taki jak kiedyś. Nie po tym co się stało.
Siwon jeszcze tego wieczora zadzwonił do całej paczki i poprosił o przyjście do brązowowłosego. Musi im powiedzieć co się stało. Gdy wszyscy już byli Siwon opowiedział im przebieg wydarzeń wczorajszego dnia pomijając szczegóły z chwili wejścia do salonu. Te słowa po prostu nie chciały przejść mu przez gardło.
- Ale jak to zgwałcony? - spytał niedowierzająco Ren.
- Ciszej idioto, Siwon mówił, że Hee boi się hałasu. - upomniał go Hongki.
- Słuchajcie, to nie są żarty. Ja nie wiem, jak to teraz będzie, ale Hee na pewno się zmieni. Po jego dzisiejszych słowach kompletnie mnie zamurowało.
- Jak możemy mu pomóc? - dopytał Minho.
- Nie...
Hee zwabiony jakimiś szmerami postanowił sprawdzić co dzieje się na dole. Wyszedł cichutko z pokoju i ruszył na dół, gdzie w salonie spotkał swoich znajomych. Siwon przerwał w środku zdania i wszyscy na niego patrzyli. Hee myślał, że zaraz zaczną się śmiać i wytykać go palcami. Co gorsza mogą dojść do wniosku, że skoro jedna osoba mogła, to oni też. Czwórce nie dałby rady. Znowu zostałby wykorzystany i poniżony. Bał się tego tak bardzo, że bez słowa uciekł z powrotem na górę.
- Idźcie już lepiej. - powiedział Siwon chcąc pójść do Hee i zapewnić, że nic mu nie grozi. 

sobota, 20 lipca 2013

Jego Miłość

Zapraszam wszystkich na nowo otworzonego bloga prowadzonego przeze mnie i Kaye ELF autorkę bloga <http://onelove-onelive-believe.blogspot.com/> ... Link nowootwartego ----> http://lucky-stranger.blogspot.com/ Mamy nadzieję, że przypadnie wam do gustu. 
Poniżej znajduje się coś, co nie dawało mi dziś w nocy spać. Miłego czytania >^,^<
_________________________________________________________________________________

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiłeś się w moim życiu i głowie. 
Zająłeś moje myśli i rozkochałeś w sobie. 
Sprawiłeś, że świata poza tobą nie widziałem.
W myślach pogrążony całe dnie siedziałem.
Czy mnie kochasz?
Czy o mnie myślisz?
Czy jadłeś?
Dobrze spałeś?
Wszystko mnie interesowało.
Z czasem cię poznałem.
To w tobie się zatracałem. 
Dobrze wiedziałeś jak na mnie działasz, więc czemu mi to zrobiłeś? 
Czemu odszedłeś?
Nadal tego nie rozumiem.
Siedzę sam jak palec i wciąż z nadzieją czekam aż wejdziesz do domu. 
Wrócisz, ucałujesz moje usta i powiesz jak bardzo tęskniłeś, ale ta chwila nie nadchodzi.
Czuję łzy spływające po policzkach jedna po drugiej.
Nic się już nie liczy, tylko ty.
Ty i twoja miłość, która odeszła wraz z ostatnim twym tchnieniem. 
Nie dałeś sobie pomóc. 
Czemu nie walczyłeś? 
Odtrąciłeś mnie w brutalny sposób abym mniej cierpiał, ale ja i tak się dowiedziałem.
Wiesz jak było mi ciężko, gdy wszedłem do szpitala i dowiedziałem się, że spóźniłem się dosłownie minutę?
Umarłem wtedy z tobą. 
Siedzi tu teraz i myśli mózg niepoprawny, a ciało niepoprawne przelewa te przemyślenia na papier. 
Serca nie ma. 
Zniknęło z twoim zniknięciem.
Nie wróci już nigdy.
Nie ma po co, bo nie ma już ciebie, jego miłości. 

wtorek, 16 lipca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 17/? )

Taki mały szok xD .. Czekam relacje z waszych reakcji.... Ale mi się zrymowało :P .. Miłego czytania >^,^<
_________________________________________________________________________________

Hee o mało nie upadł. Paraliżujący szok przejął kontrolę nad jego ciałem. Serce zaczęło bić szybciej, a oczy prawie wyszły z orbit. Wszystko to za sprawą jednej osoby. Jak on go znalazł? Skąd się dowiedział gdzie mieszka? To musi być zły sen, na pewno. Zaraz się obudzi i będzie okej. Niestety, słowa i dotyk w następnej chwili uświadomiły go,że to nie sen.
- Tęskniłeś? - zapytał i nie oczekując nawet odpowiedzi wszedł do środka potrącając właściciela.
Brunet dopiero po chwili zrozumiał co miało miejsce i aż się w nim zagotowało. Trzasnął drzwiami z całą siłą jaką miał i ruszył do salonu.
- Czego chcesz, jeszcze ci mało?! Rozpieprzyłeś całe moje życie! Ledwo się pozbierałem, bo ten dzień śnił mi się każdej nocy, a ty to wszystko zniszczyłeś! - wykrzyczał.
- Spokojnie kochanie. - powiedział zbliżając się do bruneta i głaszcząc po policzku.
- Nie dotykaj mnie. - odepchnął jego dłoń. - Wynoś się! - nakazał.
- Oj niegrzeczna kicia. - powiedział i uderzył go w policzek. - Nie pokazuj pazurków, a wszystko będzie dobrze. - wymruczał mu do ucha.
Przyciągnął bruneta do siebie i zaborczo wpił w jego usta. Hee poczuł obrzydzenie. Chciał uciec z jego ramion, jednak nie wiadomo jakby się starał to nie umiał.
Chińczyk popchnął go na kanapę, a sam opadł na niego mocno przyciskając do podłoża.
- Zabawimy się kiciusiu? - zapytał i ugryzł go w ucho.
- Zostaw mnie kurwa! - wydarł się mimo wiedzy, że to nic nie da. Został za to uderzony w brzuch, co na chwilę odebrało mu oddech. Nie mógł się nawet zwinąć w kłębek ponieważ nadal był przygniatany drugim ciałem.
- Mówiłem, żebyś był grzeczny? Byłoby miło, a tak będzie niemiło. - syknął wkurzony Geng i rozerwał jego koszulkę. Zrzucił koreańczyka z kanapy na panele, a następnie usiadł mu na klatce piersiowej tylko po to, by skrępować mu dłonie strzępkami ubioru. Gdy uznał, że Hee się nie uwolni przesunął się na biodra i zmusił uwięzionego do pocałunku. Hee nie miał jak się bronić, był silny jednak chińczyk przewyższał go w tym. Gdyby chociaż miał wolne ręce.
Hangeng ze swoją dobrodusznością chciał sprawić choć trochę przyjemności "partnerowi" i zaczął obsypywać pocałunkami jego tors, aby następnie dobrać się do jego rozporka i przenieść się na tamte rejony. Hee nic nie mógł poradzić na reakcje swojego ciała. Dotyk, to dotyk i nic tego nie zmieni. Wbrew jego woli, męskość zaczęła się unosić podczas gdy serce pękało, a psychika upadała na najgłębsze dno. Chciał umrzeć. Właśnie jest zmuszany do seksu z oprawcą swojej dziewczyny. To obrzydliwe. Tylko osoba chora zgodziłaby się na coś takiego dobrowolnie. Łzy leciały strumieniami, a łkania nie było końca. Geng oderwał się od jego członka chcąc scałować słone krople jednak gdy tylko jego twarz znalazła się na wysokości twarzy koreańczyka Hee opluł go i zaraz oberwał mocny cios w szczękę.
- Na prawdę chciałem być miły. Nawet się tobą zająłem, a ty tak dziękujesz. Mogłem cię wziąć od razu, ale chciałem żebyś ty też miał z tego przyjemność. wiesz co, jebie cię. Skoro masz moje starania gdzieś, to ja postąpię tak samo. - powiedział wkurwiony już całkowicie Geng i zaczął rozpinać rozporek. Po chwili pozbył się spodni i bokserek, a następnie uklęknął nad drżącym w spazmach płaczu Chulem i wszedł w niego jednym mocnym pchnięciem czemu towarzyszył krzyk bólu Hee. Nie dał mu nawet chwili wytchnienia. Zaczął się gwałtownie poruszać patrząc tylko po zaspokojeniu samego siebie. Hee w pierwszych minutach krzyczał i płakał prosząc aby przestał, jednak po jakimś czasie całkowicie się wyłączył. O tym, że żyje świadczyła jedynie nierównomiernie unosząca się klatka piersiowa i łzy spływające po twarzy. Błagał w myślach, aby wreszcie skończył. Czuł własną krew spływającą po pośladkach i kapiącą na podłogę. Słyszał każde kolejne westchnienie tego potwora. Tylko jedno. Dziękował za to, że nie czuł tego przerażającego bólu. On szczerze mówiąc był niczym w porównaniu z tym w sercu i duszy. To było rozdzierające. Jakby ktoś wyrywał sobie kawałek po kawałku duszę, by następnie z całą siłą ją zdeptać.
W końcu usłyszał przeciągłe westchnienie świadczące o spełnieniu. Poczuł nasienie tego bydlaka głęboko w sobie, ale nawet się nie poruszył. Nie miał na to siły.
- Jeszcze wpadnę. - doszło do niego jakby z oddali, a po jakimś czasie doleciał także trzask zamykanych drzwi.
Zostawił go tak. Nagiego, poniżonego, wykorzystanego. Hee sam nie wiedział co było gorsze. to, że musi żyć ze świadomością, że zna osobę, która zabiła miłość jego życia, czy to, że został przez nią zgwałcony. Osunął się w ciemność. Nie chciał się budzić, jednak wiedział, że ten moment prędzej czy później nastanie.
Siwon tak jak się wcześniej umówił z przyjacielem wchodził właśnie do jego mieszkania. Zdziwiła go panująca cisza. Zaczął wołać Kociowładnego, ale nie było odpowiedzi. Wszedł głębiej i skierował kroki do salonu, gdzie Hee lubił przesiadywać. To co tam zobaczył dosłownie zwaliło go z nóg. Brunet leżał nagi, nieprzytomny, przywiązany do stołu, a obok niego na wysokości odbytu znajdowała się kałuża krwi wymieszana ze spermą.
- Hee.. Boże, jak? .. Kto ci to zrobił? - wyszeptał sam do siebie w szoku. Nie wiedział jak ma się zachować. Pierwsze co mu wpadło do głowy to rozwiązanie przyjaciela i umycie go. Potem pomyśli nad resztą. Z załzawionymi oczami i trzęsącymi się rękami zaczął rozwiązywać materiał krępujący dłonie bruneta. Gdy w końcu mu się to udało wziął na ręce bezwładne ciało i ruszył do łazienki. Tam nalał trochę wody do wanny i zaczął dokładnie zmywać z przyjaciela ślady jak przypuszczał gwałtu. Wypuścił wodę i sięgnął po ręcznik. Łzy spływały mu już swobodnie po twarzy. Kochał przyjaciela i nie mógł patrzeć na jego cierpienie, a to było dla niego jak nóż w serce. Gdy kończył go wycierać poczuł jak ten zaczyna się wybudzać.

niedziela, 14 lipca 2013

The Versatile Blogger Award

Kolejna nominacja xD Może zacznę wierzyć pewnej osóbce, że jednak dobrze piszę ;P 
Mniejsza o to .. Nominowała mnie Natalia Bednarek
Dziękuję ci ^^ ;* 

Zasady: 
* Pokazać nagrodę 'The Versatile Blogger Award' na swoim blogu.
* Ujawnić 7 faktów o sobie.
* Nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują.
* Poinformować o tym autorów danych blogów.

Kolejne 7 faktów o mnie: 
- Widzę więcej niż inni w zwykłych rzeczach.
- Przeważnie mam racje 
- Nie potrafię być poważna.. Wyjątkiem są pogrzeby, ale różnie to bywa.
- Nie wyobrażam sobie życia bez pisania. 
- Mój ukochany parring to EunHae z SuJu i to się nigdy nie zmieni.
- Jak dostaję głupawki to śmieję się nawet z sufitu. 
- Nigdy nie mam porządku na swoich półkach xD 

Nominuję: 

To by było na tyle ^^ 

wtorek, 9 lipca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 16/? )

- Hee wstawaj do cholery, bo jak matkę kocham wejdę tam i wyprowadzę cię siłą! - krzyczał manager już od dziesięciu minut. Koreańczykowi wszystko było już obojętne. Czy będzie musiał zapłacić dodatkowo, czy prze bukować bilet lotniczy na późniejszą godzinę. Wszystko mu latało. Wziął swoją walizkę i bez pośpiechu ruszył do drzwi. Otworzył je i nie zwracając uwagi na lament Hyunga ruszył na parking. Czekał tam na nich czarny van, który zawiózł ich na lotnisko. Manager coś do niego mówił, ale brunet go nie słuchał. Nie zareagował nawet wtedy, gdy ten nasunął mu okulary na nos ze stwierdzeniem "wyglądasz jakby coś cię przeżuło, wypluło, jeszcze raz przeżuło, połknęło, a na końcu wysrało."
Chciał jak najszybciej znaleźć się w swoich czterech ścianach.
Dotarł do domu ledwo kontaktując. Nie miał ochoty się z nikim widzieć. Nie myślał o niczym prócz wczorajszych słowach chińczyka. Nie mógł uwierzyć, że po świecie chodzą takie świry. Przecież to chore. Zabić kogoś w imię obietnicy złożonej za dzieciaka. Co było najgorsze? Chyba poczucie, że nie może go zgłosić na policję, bo nie ma dowodów, poza tym sprawa uległa przedawnieniu. Walnął się na łóżko i zasnął. Sen był niespokojny. znowu mu się to śniło. Po raz kolejny dobijał się do drzwi swej dziewczyny, a ona nie otwierała. Gdy jak zawsze miał odchodzić usłyszał jęk bólu dochodzący z wewnątrz. To nie pozwoliło mu postawić kolejnego kroku w stronę windy. Od nowa walił pięściami w te cholerne drzwi jednak to nic nie dawało. Przerażony kolejnym jękiem i słabym krzykiem kopnął w drzwi. Te niebezpiecznie zadrgały jednak nadal pozostawały zamknięte. Zamachnął się po raz kolejny i w końcu zawiasy puściły, a drzwi otworzyły się z hukiem uderzając o ścianę. Wbiegł do środka, nie musiał długo szukać. W salonie zobaczył postać w kominiarce, która potrąciła go uciekając natychmiastowo. Bojąc się o ukochaną zaczął zaglądać do wszystkich pomieszczeń. Serce mu waliło gdy przeszukał wszystkie pomieszczenia i stanął w sypialni przed łóżkiem na którym spoczywało zmasakrowane ciało jego dziewczyny.
Obudził się jak zawsze mokry od potu. Tym razem nie miał wątpliwości, że osobą w kominiarce był Hankyung. Ta sama sylwetka, ta sama linia szczęki. Wszystko było takie same. Nic się nie różniło. Wstał na chwiejących się nogach. Przez okno zobaczył, że jest jeszcze ciemno. Zszedł po schodach na dół i wkroczył do kuchni. Otworzył lodówkę, z której wyjął butelkę wody i na raz wypił całą jej zawartość. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Będzie miał teraz przez jakiś tydzień wolne od pracy. Wszystko dlatego, że wyjechał i zakończył pomyślnie duży projekt. Nie czół jednak jakiejś satysfakcji ani radości. Nic już nie czół. Żadnej pozytywnej emocji. Zostały tylko smutek, żal, rozpacz i wszechogarniający ból i pustka. Nic poza tym.
Rzucił swe truchło na kanapę i znowu pogrążył się w myślach nie zdając sobie sprawy z łez spływających po jego policzkach. 

- Stary miałeś pojawić się wczoraj po tego pchlarza. Co tu tak ciemno? - usłyszał Siwona. Najprawdopodobniej przyniósł jego kota. Nie zważając na nic rozsunął zasłony i brązowe rolety, a do domu wpadło jasne światło. Hee zdawał się go nie widzieć. 
- Jak ty możesz siedzieć w takim... - nie dokończył zauważając w jakim stanie jest jego przyjaciel. - Hee.. Co się stało? - zapytał ostrożnie. Usiadł na kanapie obok bruneta, a ten wtulił się w niego pozwalając swej rozpaczy na przejęcie całkowitej kontroli nad ciałem. 
- Dlaczego? Dlaczego muszę żyć? - zapytał jakby przestrzeni naokoło.
- Jak to dlaczego? Co się stało? - zapytał przestraszony. Ostatni raz słyszał to pytanie jak zamordowano dziewczynę Hee. 
- Nic. Kompletnie nic.. poza tym, że... mordercą jest Han... Hankyung. - rozpłakał się na dobre. Poczuł jak ciało Wielebnego zamiera w bezruchu. Nie dziwił się, bo on też zna tego małego chińskiego chłopca, z którym kiedyś spędzali całe dnie. 
- Kto? Chyba coś ci się pomyliło. To niemożliwe. - powiedział na wydechu 
- Możliwe. Hangeng, z którym pracowałem i z którym będę na okładce jednego z najsławniejszych magazynów w chinach jest tym małym dzieckiem na którego wołaliśmy Hankyung. - powiedział przez łzy.
- Skąd masz pewność? - padło pytanie. 
- Wyrecytował przysięgę jaką mu kiedyś złożyłem. To on. - nie przestawał płakać. 
siedzieli tak jeszcze długo. Hee rozpaczał nad całą sytuacją i nad wspomnieniami, które wróciły wczoraj i tej nocy, a Siwon trawił szok jakim był przyjaciel z dzieciństwa w roli mordercy. Kompletnie zapomnieli o biednym kotku cały czas przebywającym w klatce. Przypomnieli sobie dopiero słysząc przeraźliwe miauczenie. Siwon go wypuścił, a Hee złapał i wtulił się w mięciutkie futerko. Kot nie miał nic przeciwko. siedział spokojnie w ramionach tatusia i pomrukiwał jakby starając się dodać otuchy. 
Siwon wrócił do siebie późno w nocy obiecując, że wpadnie jutro. Hee pokiwał głową i gdy został sam nasypał kotu jedzenie nalał wody do miseczki. Do kuwety nasypał żwirku i nie mając ochoty na jedzenie poszedł spać. 
Po tygodniu było trochę lepiej. Siwon pomagał żyć jak normalna cywilizowana osoba i wmuszał jedzenie przez co brunet na taką osobę wyglądał. Było coraz lepiej do czasu, aż ktoś nie zapukał do drzwi w domu Kocio władnego...

niedziela, 7 lipca 2013

The Versatile Blogger

Haha dostałam nominację.. Ja xD Nie wiem za co, ale dziękuję Kana
Zasady:
1.Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2.Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu.
3.Ujawnić 7 faktów o samym sobie.
4.Nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują.
5.Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

No więc 7 faktów o mnie: 
- Jestem zawsze niewyspana. Zdarza mi się spać nawet całą dobę bez wstawania, a dla mnie to i tak mało i dodatkowo ucinam sobie drzemki. 
- Jestem uzależniona od telefonu, laptopa, swojego kota i azjatyckiej muzyki.
- Zgrywam silną i wredną, ale łatwo mnie zranić mimo, że nie daję tego po sobie poznać.
- Kocham biegać.
- Nienawidzę ludzi, którzy udają kogoś kim nie są.
- Często rysuję, ale nie lubię pokazywać tego publicznie, bo boję się opinii.
- Jestem niesamowicie wstydliwa, ale staram się to ukrywać jak najlepiej potrafię.

To by było tyle wiadomości o mnie. Czas przejść do nominacji. 
Nominuję: 

Niestety, nie wiem kogo mogłabym jeszcze nominować. Przykro mi. 

czwartek, 4 lipca 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 15/? )

W końcu doszliśmy do niespodzianki, ale to nie koniec opowiadania. Tu wszystko się wyjaśnia. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Dziękuję za ponad szesnaście tysięcy wyświetleń. To dużo dla mnie znaczy. Jesteście kochani <3 
Miłego czytania i zapraszam do komentowania >^,^<
_________________________________________________________________________________

Hee rozleniwiony otworzył oczy następnego dnia i doznał szoku.
- Hyung co ty tutaj robisz? - zapytał managera.
- Przypominam o dzisiejszym pokazie na który się pajacu spóźnisz, jak nie wywleczesz w tej chwili swojego zadka z łóżka. Radzę też obudzić przyjaciela, jego Hyung szuka go po całym hotelu. - powiedział dosadnie i rozsiadł się na kanapie.
- Nie masz zamiaru wyjść? - zapytał Hee, ale wiedział jaka będzie odpowiedź.
Czemu pokaz jest dziś? Jutro muszę wyjeżdżać, ale coś tak tak myślę, że często będę robił sobie wycieczki do Chin. Myślał wstając. Olał już kompletnie swojego Hyunga i zaczął się szykować. Ubrany już i ogarnięty postanowił obudzić Genga.
- Wstawaj. - szturchnął go, ale ten tylko mruknął coś i przewrócił się na drugą stronę - Wstawaj słyszysz! - powtórzył głośniej, ale to też nic nie dało. - Jesteś spóźniony! - żadnej reakcji. - Co powiesz na szybki numerek? - po tych słowach oczy chińczyka otworzyły się, a na twarz wpłynął uśmiech. Wyciągnął ręce żeby go sięgnąć, ale Hee w ostatniej chwili zdążył się odsunąć.
Manager zaśmiał się na taki obrót spraw.
- Twój Hyung cię szuka. Zaraz będziesz spóźniony. - powiedział spokojnie patrząc na zmianę w mimice mężczyzny.
Chwilę potem, po Hangengu nie było już śladu. Hee spokojnie dokończył się szykować i wyszedł do vana.
- Dobrze się bawiłeś? - zapytał go manager w drodze.
- A co chciałbyś się dziś przyłączyć? - odparł pytaniem na pytanie uśmiechając się zadziornie.
- Chciałbyś co dzieciaku?
Resztę drogi przemierzyli w kompletnej ciszy.
~ Jutro wracam, chcę mojego kochanego kociaczka z powrotem.
~ Spoko, zniszczył mi pół mieszkania. To w ogóle kot?
~ Będę musiał go pochwalić. Masz jakieś wątpliwości?
~ Całkiem sporo, ta cholera potrafi miauczeć 24/7. Musiałem kupić stopery.
~ Czyli się spisał. Mam nadzieję, że go nie skrzywdziłeś.
~ Oczywiście, że nie. Zamknąłem w tej klatce co kiedyś dostałem od ciebie.
~ Że gdzie zamknąłeś Heebuma? Mojego kota w klatce? Siwy doigrałeś się!
Tak oto zakończyła się rozmowa z Siwonem.
Na miejscu wszystko było przygotowywane do pokazu. Mimo, że miał odbyć się dopiero wieczorem to Hee jak i reszta uczestników musiał być już rano. Nawet nie zdążył powiedzieć słowa, gdy jedna ze stylistek dorwała go i zaczęła układać włosy. Nie protestował, był już przyzwyczajony do tego typu rzeczy. Męczyła go chyba godzinę aż wreszcie stwierdziła, że tak jest "perfekto" jak to ona określiła i pozwoliła mu odpocząć. Nie na długo mógł posiedzieć sam.
- Heechul chodź tu. Trzeba ustalić co założysz! - przywołał go manager.
- Idę, idę. - mruknął i po chwili spierał się zarówno ze swoim Hyungiem jak i organizatorem.
- Spójrz na to zdjęcie, lepiej wyglądam w tym, a nie w tym.
- Powiedziałem, że założysz to i koniec rozmowy.
- Hyung, nie rób mi tego. Zobacz, to na mnie wisi, a to idealnie się na mnie opina. - próbował przekonać do swojego.
- No właśnie, wisi, bo ma wisieć. Chcesz coś jeszcze dodać? - powiedział manager podirytowany. Hee czasami zachowywał się jak małe dziecko.
- Tak, jak będę musiał w tym pójść, to w ogóle nie pójdę. - odparł stanowczo i złożył ręce na klatce piersiowej w geście obrażenia.
- Tak uważasz? A przypomnisz mi jaka była umowa? Może mam zadzwonić do pana Parka i przeprowadzić z nim bardzo interesującą rozmowę ha?! - rzekł zdenerwowany, a brunet pobladł momentalnie tracąc wszelkie chęci do sporów. Wiedział, że jego manager jest do tego zdolny.
- Dobra, wygrałeś! - powiedział trochę głośniej niż zamierzał i odszedł.
Dobrze, że już jutro sprawa pójdzie w niepamięć. Nie wytrzymam już takiego pomiatania i bycia grzecznym. - pomyślał obrażony na cały świat.
Kilka godzin później dopiero się zaczęło. Wszyscy biegali jakby się paliło i czegoś szukali. Wyglądało to mniej więcej tak:
- Widział ktoś mojego buta?! - jakaś modelka.
- Nie, a widział ktoś mój kapelusz?! - jakiś model.
- Gdzie mój krawat?! - inny model.
- Tu masz buta! - jakiś model do modelki.
I tak dalej, i tak dalej. Jedynie Hee siedział na krześle cicho. Już dawno był gotowy. Wszystko miał uszykowane. W końcu ile można się szykować? Siedział tu od rana, oni też, a nie byli gotowi. |To chyba jakiś żart.
- Kim Heechul wychodzisz dziesiąty! - usłyszał. Fajnie, czyli ma trochę czasu.
Pokaz wyszedł według planu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik i teraz wracają do hotelu. Jest dwudziesta druga czyli idealna pora na picie.
- Hyung, mogę się napić nie? - zapytał Hee z nadzieją, w końcu to ostatni dzień.
- Dziś już tak, ale pamiętaj, że jutro mamy samolot o dwunastej i o jedenastej wyjeżdżamy. - odpowiedział manager, a Hee tylko kiwnął głową.
W apartamencie, spakował swoje rzeczy zostawiając jedynie szczoteczkę i ubrania na jutro. Zaprosił chińczyka i zadzwonił po obsługę, aby przyniesiono do jego pokoju trunki. Imprezę czas zacząć.
Kilka butelek sake Hee miał niezłą zabawę. Hangeng był już całkowicie zalany i gadał co mu ślina na język przyniesie nawet się nie zastanawiając.
- Stary, patrz, to okno! - wrzeszczał chińczyk pokazując palcem.
- Może ty już lepiej nie pij co? - zapytał Hee zaśmiewając się.
- Nieee, no co ty, przecież jestem trzeźwy. Nic nie piłem. No może ciut. Tylko szklaneczkę. - zapierał się.
- Tak, tak, chyba o szklaneczkę za dużo.
- Pozbierałeś się już. - powiedział Geng poważnie jednak nadal się kiwał.
- O czym mówisz? - zapytał nie rozumiejąc.
- Jak to o czym. Oooo Heesice! - wykrzyczał.
Hee pobladł. Skąd on zna imię jego zamordowanej dziewczyny? Wszystko zaczęło wracać. Znowu zaczęło boleć.
- Skąd ty..? - próbował zapytać roztrzęsiony.
- Jak to, nie poznałeś mnie? Przecież to byłem ja! A teraz się bawimy! - zawołał radośnie i zaczął pić dalej.
Co? Jak to? On? Nie, to niemożliwe. To nie mógł być on! Ja.. Nie.. - nie umiał nawet myśleć. Łzy zaczęły płynąć na nowo, a serce czuło się jak tamtego feralnego dnia.
- Dlaczego? - wypowiedział słabo. Nie miał na nic siły.
- Kręciła się przy tobie. Tylko ja mogę się przy tobie kręcić... No właśnie, znam cię. Pamiętasz? Hankyung, mówi ci to coś? Obiecałeś, że będziemy zawsze razem. Musiałem wyjechać, a gdy wróciłem ty byłeś z nią. Złamałeś obietnicę. - mówił spokojnie.
- Co ty kurwa pierdolisz?! Zaraz, Hankyung? Ja pierdolę. Ty huju! Mieliśmy osiem lat! OSIEM! Nie powinienem był ci tego mówić! - płakał, chciał zniknąć. Nie widział już nic co by go trzymało przy życiu. Nic.
- Oj tam, nie przesadzaj. Teraz nie ma już tej suki i wszystko jest w porządku. Możemy być razem! - powiedział radośnie.
Hee Wstał na chwiejących się nogach i przywalił chińczykowi z pięści. Ten zachwiał się ni upadł. Brunet dopadł do niego i zaczął uderzać. Gdy opadł z sił Hangeng, a raczej Hankyung uśmiechnął się. Kim wrzucił go za drzwi i opadł na kolana. Całą noc łkał. Nie widział już sensu życia. Został mu on odebrany tego wieczora.