Przykro mi to pisać i sama jestem na siebie zła, ale zawieszam bloga.
Nie mam żadnych pomysłów na akcję, a nie chcę wstawiać byle czego.
Przepraszam wszystkich, którzy czekają na każdą notkę i obiecuję wrócić jak będę miała pomysły.
Strony
▼
niedziela, 15 września 2013
wtorek, 10 września 2013
Koszmarna niespodzianka ( Part 28/44 )
Znowu trzeba było długo czekać na notkę. Kompletnie nie wiedziałam co mam pisać. Zmotywowały mnie do tego dwa komentarze, które przyszły sobie znienacka i bardzo mnie zachęciły. Można powiedzieć, że jest to dłuższe niż zwykle, ale ocenę pozostawiam Wam.
Nie wiem kiedy kolejna notka, bo niestety nie mogę określić w jakim czasie będę mogła cokolwiek napisać.
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________
Noc ma kanapie w brew pozorom nie była taka zła. Kanapa okazała się niesamowicie wygodna, jednak łóżka nie przebiła.
- Trzeba zobaczyć co z Siwonem. - powiedział i ruszył do sypialni. Po drodze zgarnął też termometr. Nie będzie go budził, ale na wszelki wypadek temperaturę mu sprawdzi. Stojąc nad łóżkiem wyłączył koc i molestując Wielebnemu usta palcami wprowadził do nich urządzenie uprzednio je włączając.
- Czemu tak długo mierzy? - wyszeptał do siebie. Nigdy nie miał cierpliwości do tego cholerstwa. To nie ważne, że minęło dopiero pół minuty, on by już chciał wiedzieć. Niestety musiał czekać jeszcze dwie i pół minuty, żeby się dowiedzieć, że jego przyjaciel nie ma temperatury. Odetchnął wtedy z ulgą. Wyszedł z sypialni i udał się na dół do łazienki gdzie się ogarnął.
- No pięknie. Μądry ja nie wziął ciuchów. - powiedział sam do siebie i nie mając zbytnio innego wyjścia podreptał w samym ręczniku okrywającym mu biodra na górę.
Wślizgnął się po cichu do pomieszczenia i zaczął jak najciszej przeglądać ubrania.
- Muszę iść na jakieś zakupy. - mruknął do siebie.
- Jak dla mnie możesz latać jak jesteś. - usłyszał głos za sobą i aż podskoczył. Obrócił się napięcie do przyjaciela, który z tryumfalnym uśmiechem przyglądał mu się z łóżka. - Możemy uznać, że jesteśmy kwita. - wysłał całusa w powietrzu przez co w Hee krew zaczęła się gotować.
- Ty.. Mały, wredny, niewdzięczny.. To ja się tu tobą opiekuję, a ty mnie straszysz i denerwujesz... Jeszcze zobaczymy. - prychał oburzony. Złapał szybko ubrania i wyszedł. Wrócił po piętnastu minutach już niestety ubrany ze śniadaniem.
- Trzeba iść na zakupy. pójdziesz? - zapytał. Siwon spojrzał na niego jak na ostatniego debila.
- Nie pozwalasz mi wychodzić z łóżka, nic samemu zrobić i nawet łóżko mi odstąpiłeś, a do sklepu chcesz mnie wyganiać? - spytał nie dowierzając. W myślach pogratulował sam sobie za pomysłowość. Trochę odpoczynku mu nie zaszkodzi.
Hee zmieszał się wyraźnie nie wiedząc jak na to odpowiedzieć. Jego przyjaciel miał całkowitą rację. Ale on do sklepu też iść nie może.
- Masz rację. Ale nie mogę poprosić chłopaków. Już i tak sporo dla mnie zrobili. Sam też nie pójdę, bo.. boję się. - wydukał i zamyślił się.
- Ehh pójdę. - westchnął w końcu Siwon, a Hee się rozpromienił. - Pod jednym warunkiem. - dodał szybko zmieniając wyraz twarzy przyjaciela z uradowanego na wyczekujący. - Idziesz ze mną. - zarządził. Hee przeraził się nie na żarty.
- Ale.. Ja nie mogę... Nie chcę. Boję się. - przyznał w końcu i spuścił głowę.
- Mówiłem ci już, że przy mnie nie masz się czego bać. Ja cię obronię. - przypomniał Wielebny łagodnym tonem chcąc go uspokoić.
- Ja.. Nie jestem jeszcze gotowy. - bronił się jak tylko mógł. Sama wizja wyjścia za podwórko przerażała go nie na żarty. No bo co jakby nagle z nie wiadomo kąt pojawił się Hangeng. Siwon mógłby sobie nie dać z nim rady. A co jakby mu się coś stało, albo Hee musiał wybierać pomiędzy życiem przyjaciela, a odejściem z Gengiem? Nie mógł nawet o tym myśleć. To go przerażało. Nie chciał tak ryzykować.
- A kiedy będziesz? - zapytał, jednak nawet nie czekał na odpowiedź tylko kontynuował. - Im dłużej będziesz to przekładał tym będzie ci trudniej opuścić własną posesję. Chyba nie chcesz żyć cały czas w zamknięciu. - zakończył po czym podniósł się i złapał Kociowładnego za dłoń. - Ze mną nic ci nie grozi.
Hee słuchał uważnie każdego słowa i przez chwile chciał wierzyć w każde z nich, ale to była tylko chwila. Dosłownie sekunda. Potem nadeszły kolejne wątpliwości. Bo co jak już wszyscy wiedzą, co mu się przytrafiło? Co jak będą z niego szydzić? Nie przeżyje tego.
- Jeszcze nie teraz.. Proszę. Wyjdę, ale potrzebuję trochę więcej czasu. - powiedział słabo i zostawiając jedzenie wyszedł. Od razu udał się do ubikacji na dole i zaciskając zęby na własnej dłoni starał się powstrzymać szloch, który nim wstrząsnął. Sam nie wiedział dlaczego płacze, ale to był chyba wynik bezsilności. Nienawidził tego uczucia, ponieważ był dla niego zbyt przytłaczający.
- Dlaczego jestem tak beznadziejny? Czemu Siwon siedzi z kimś kto boi się własnego cienia? Jaki ma w tym cel? - pytał sam siebie w myślach. Nie zwracał uwagi na to, że pogryzł się do krwi. To nie było ważne. W tym momencie chciał tylko, żeby wszystkie negatywne uczucia z niego uleciały. Zaliczał też do nich bezradność.
- Hee jesteś tam? - pukanie otrząsnęło go. Szybko wyjął dłoń z ust i odkręcił lodowatą wodę, którą przemył najpierw twarz, a następnie pogryzioną dłoń.
- Jestem, zaraz wyjdę. - powiedział zaczynając wycierać twarz. Następnie ostrożnie wysuszył dłoń i polał ją wodą utlenioną. Po skończonych czynnościach jak gdyby nigdy nic opuścił ubikację.
- Co jest? - Siwon od razu wyczuł, że coś się dzieje. Hee łudząc się jeszcze próbował jakoś z tego wybrnąć.
- Nic.. co ma być? - spytał z pozoru spokojnie. W duszy prosił jednak, by przyjaciel dał mu spokój i nie dociekał nad powodem.
- Myślisz, że mnie oszukasz? MNIE?! - dopytał stanowczo nie pozwalając mu odejść. Za punkt honoru wziął sobie poprawę nastroju Kociowładnego co wcale prostym być nie miało.
- Nawet nie próbuję. - wzruszył ramionami. - Mogę już iść? - nadzieja wręcz od niego biła, ale nie ma tak łatwo.
- Chyba sobie żartujesz. Dopóki nie dowiem się o co dokładnie chodzi możesz zapomnieć, że zostaniesz sam chociaż na moment. - mówił Siwon tonem całkowicie stanowczym.
- Nie mogę mieć gorszego dnia? To zabronione? Nielegalne? - z każdym kolejnym słowem Hee stawał się jeszcze bardziej zirytowany.
- Oczywiście, że można, ale u ciebie gorsze dni zwykle polegają na wyżywaniu się na wszystkim co się rusza, a nie na gryzieniu własnych dłoni. - westchnął i żeby dokładnie sprostować o co mu chodzi wskazał na po czerwienioną z wyraźnie zarysowanymi śladami zębów dłoń bruneta.
- A co ci do tego co robię? Może byłem głodny! - zirytował się Heechul. Po co Siwon miesza się do jego życia? Co go obchodzą jego problemy? Swoich spraw nie posiada?
Cała reszta dnia minęła na zbywaniu się wzajemnie półsłówkami. Żaden z nich nie miał ochoty rozmawiać z tym drugim. Siwon zrobił zakupy tak jak obiecał. Jednym słowem dzień mimo, że obok siebie to spędzili go samotnie unikając się.
Następnego dnia wcale nie było lepiej. Jedynym wyjątkiem było wyjście na podwórko, gdzie sytuacja uległa poprawie i wisząca nad nimi niezręczna i gęsta atmosfera trochę się rozrzedziła. Nie mniej jednak minęło kolejnych kilka dni na wychodzeniu do ogrodu dopóki ich relacje nie wróciły do porządku dziennego. niby nic nie znacząca wymiana zdań, a sprawiła, że starali się wzajemnie unikać przez cały tydzień.
Nie wiem kiedy kolejna notka, bo niestety nie mogę określić w jakim czasie będę mogła cokolwiek napisać.
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________
Noc ma kanapie w brew pozorom nie była taka zła. Kanapa okazała się niesamowicie wygodna, jednak łóżka nie przebiła.
- Trzeba zobaczyć co z Siwonem. - powiedział i ruszył do sypialni. Po drodze zgarnął też termometr. Nie będzie go budził, ale na wszelki wypadek temperaturę mu sprawdzi. Stojąc nad łóżkiem wyłączył koc i molestując Wielebnemu usta palcami wprowadził do nich urządzenie uprzednio je włączając.
- Czemu tak długo mierzy? - wyszeptał do siebie. Nigdy nie miał cierpliwości do tego cholerstwa. To nie ważne, że minęło dopiero pół minuty, on by już chciał wiedzieć. Niestety musiał czekać jeszcze dwie i pół minuty, żeby się dowiedzieć, że jego przyjaciel nie ma temperatury. Odetchnął wtedy z ulgą. Wyszedł z sypialni i udał się na dół do łazienki gdzie się ogarnął.
- No pięknie. Μądry ja nie wziął ciuchów. - powiedział sam do siebie i nie mając zbytnio innego wyjścia podreptał w samym ręczniku okrywającym mu biodra na górę.
Wślizgnął się po cichu do pomieszczenia i zaczął jak najciszej przeglądać ubrania.
- Muszę iść na jakieś zakupy. - mruknął do siebie.
- Jak dla mnie możesz latać jak jesteś. - usłyszał głos za sobą i aż podskoczył. Obrócił się napięcie do przyjaciela, który z tryumfalnym uśmiechem przyglądał mu się z łóżka. - Możemy uznać, że jesteśmy kwita. - wysłał całusa w powietrzu przez co w Hee krew zaczęła się gotować.
- Ty.. Mały, wredny, niewdzięczny.. To ja się tu tobą opiekuję, a ty mnie straszysz i denerwujesz... Jeszcze zobaczymy. - prychał oburzony. Złapał szybko ubrania i wyszedł. Wrócił po piętnastu minutach już niestety ubrany ze śniadaniem.
- Trzeba iść na zakupy. pójdziesz? - zapytał. Siwon spojrzał na niego jak na ostatniego debila.
- Nie pozwalasz mi wychodzić z łóżka, nic samemu zrobić i nawet łóżko mi odstąpiłeś, a do sklepu chcesz mnie wyganiać? - spytał nie dowierzając. W myślach pogratulował sam sobie za pomysłowość. Trochę odpoczynku mu nie zaszkodzi.
Hee zmieszał się wyraźnie nie wiedząc jak na to odpowiedzieć. Jego przyjaciel miał całkowitą rację. Ale on do sklepu też iść nie może.
- Masz rację. Ale nie mogę poprosić chłopaków. Już i tak sporo dla mnie zrobili. Sam też nie pójdę, bo.. boję się. - wydukał i zamyślił się.
- Ehh pójdę. - westchnął w końcu Siwon, a Hee się rozpromienił. - Pod jednym warunkiem. - dodał szybko zmieniając wyraz twarzy przyjaciela z uradowanego na wyczekujący. - Idziesz ze mną. - zarządził. Hee przeraził się nie na żarty.
- Ale.. Ja nie mogę... Nie chcę. Boję się. - przyznał w końcu i spuścił głowę.
- Mówiłem ci już, że przy mnie nie masz się czego bać. Ja cię obronię. - przypomniał Wielebny łagodnym tonem chcąc go uspokoić.
- Ja.. Nie jestem jeszcze gotowy. - bronił się jak tylko mógł. Sama wizja wyjścia za podwórko przerażała go nie na żarty. No bo co jakby nagle z nie wiadomo kąt pojawił się Hangeng. Siwon mógłby sobie nie dać z nim rady. A co jakby mu się coś stało, albo Hee musiał wybierać pomiędzy życiem przyjaciela, a odejściem z Gengiem? Nie mógł nawet o tym myśleć. To go przerażało. Nie chciał tak ryzykować.
- A kiedy będziesz? - zapytał, jednak nawet nie czekał na odpowiedź tylko kontynuował. - Im dłużej będziesz to przekładał tym będzie ci trudniej opuścić własną posesję. Chyba nie chcesz żyć cały czas w zamknięciu. - zakończył po czym podniósł się i złapał Kociowładnego za dłoń. - Ze mną nic ci nie grozi.
Hee słuchał uważnie każdego słowa i przez chwile chciał wierzyć w każde z nich, ale to była tylko chwila. Dosłownie sekunda. Potem nadeszły kolejne wątpliwości. Bo co jak już wszyscy wiedzą, co mu się przytrafiło? Co jak będą z niego szydzić? Nie przeżyje tego.
- Jeszcze nie teraz.. Proszę. Wyjdę, ale potrzebuję trochę więcej czasu. - powiedział słabo i zostawiając jedzenie wyszedł. Od razu udał się do ubikacji na dole i zaciskając zęby na własnej dłoni starał się powstrzymać szloch, który nim wstrząsnął. Sam nie wiedział dlaczego płacze, ale to był chyba wynik bezsilności. Nienawidził tego uczucia, ponieważ był dla niego zbyt przytłaczający.
- Dlaczego jestem tak beznadziejny? Czemu Siwon siedzi z kimś kto boi się własnego cienia? Jaki ma w tym cel? - pytał sam siebie w myślach. Nie zwracał uwagi na to, że pogryzł się do krwi. To nie było ważne. W tym momencie chciał tylko, żeby wszystkie negatywne uczucia z niego uleciały. Zaliczał też do nich bezradność.
- Hee jesteś tam? - pukanie otrząsnęło go. Szybko wyjął dłoń z ust i odkręcił lodowatą wodę, którą przemył najpierw twarz, a następnie pogryzioną dłoń.
- Jestem, zaraz wyjdę. - powiedział zaczynając wycierać twarz. Następnie ostrożnie wysuszył dłoń i polał ją wodą utlenioną. Po skończonych czynnościach jak gdyby nigdy nic opuścił ubikację.
- Co jest? - Siwon od razu wyczuł, że coś się dzieje. Hee łudząc się jeszcze próbował jakoś z tego wybrnąć.
- Nic.. co ma być? - spytał z pozoru spokojnie. W duszy prosił jednak, by przyjaciel dał mu spokój i nie dociekał nad powodem.
- Myślisz, że mnie oszukasz? MNIE?! - dopytał stanowczo nie pozwalając mu odejść. Za punkt honoru wziął sobie poprawę nastroju Kociowładnego co wcale prostym być nie miało.
- Nawet nie próbuję. - wzruszył ramionami. - Mogę już iść? - nadzieja wręcz od niego biła, ale nie ma tak łatwo.
- Chyba sobie żartujesz. Dopóki nie dowiem się o co dokładnie chodzi możesz zapomnieć, że zostaniesz sam chociaż na moment. - mówił Siwon tonem całkowicie stanowczym.
- Nie mogę mieć gorszego dnia? To zabronione? Nielegalne? - z każdym kolejnym słowem Hee stawał się jeszcze bardziej zirytowany.
- Oczywiście, że można, ale u ciebie gorsze dni zwykle polegają na wyżywaniu się na wszystkim co się rusza, a nie na gryzieniu własnych dłoni. - westchnął i żeby dokładnie sprostować o co mu chodzi wskazał na po czerwienioną z wyraźnie zarysowanymi śladami zębów dłoń bruneta.
- A co ci do tego co robię? Może byłem głodny! - zirytował się Heechul. Po co Siwon miesza się do jego życia? Co go obchodzą jego problemy? Swoich spraw nie posiada?
Cała reszta dnia minęła na zbywaniu się wzajemnie półsłówkami. Żaden z nich nie miał ochoty rozmawiać z tym drugim. Siwon zrobił zakupy tak jak obiecał. Jednym słowem dzień mimo, że obok siebie to spędzili go samotnie unikając się.
Następnego dnia wcale nie było lepiej. Jedynym wyjątkiem było wyjście na podwórko, gdzie sytuacja uległa poprawie i wisząca nad nimi niezręczna i gęsta atmosfera trochę się rozrzedziła. Nie mniej jednak minęło kolejnych kilka dni na wychodzeniu do ogrodu dopóki ich relacje nie wróciły do porządku dziennego. niby nic nie znacząca wymiana zdań, a sprawiła, że starali się wzajemnie unikać przez cały tydzień.
wtorek, 3 września 2013
Koszmarna niespodzianka ( Part 27/44 )
Kolejna notka :D Napisałam go w dziesięć minut co mnie niesamowicie zdziwiło. Ważne, że napisałam. Mam nadzieję, że każdą notkę będę pisać w tak rekordowym tempie. Wtedy będę mogła je dodawać regularnie.
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________
Następnego dnia Hee wstał dość wcześnie. Nie czuł się za dobrze. Tak jakoś dziwnie czegoś mu brakowało. Ogarnął się mozolnie i zszedł na dół. Zjadł jako tako dobre śniadanie, nakarmił kota, a nawet się z nim pobawił jednak dalej miał w sobie to dziwne uczucie.
- Czemu się tak czuję? - zapytał sam siebie. Nie znał na to pytanie niestety odpowiedzi. Westchnął zrezygnowany i postanowił obudzić Siwona. Stał już pod drzwiami i właśnie miał wchodzić, gdy wpadł mu do głowy świetny pomysł. Cofnął się do łazienki skąd wziął miskę wcześniej napełniając ją wodą i tak zaopatrzony wkroczył do pomieszczenia w którym obecnie spał nieświadomy niczego Siwon. Hee uśmiechnął się szatańsko po czym za jednym zamachem wylał na niego całą zawartość miski i zaczął szaleńczo chichotać widząc szok na twarzy przyjaciela.
- Heechul! Zamorduję cię! - wydarł się Wielebny. Nawet się nie przejął tym, że właśnie zgrzeszył i ma nieczyste myśli. Teraz kierował się złością i chęcią zemsty. Kociowładny widząc, że Siwon wstaje z łóżka i zaczyna biec w jego stronę zaczął uciekać zaśmiewając się po drodze.
- Wracaj tu! Niech ja cię tylko dorwę! - krzyczał za nim przyjaciel. Gonił go wytrwale. Zbiegli na dół i zaczęli ganiać się naokoło stołu i kanapy.
- Chciałbyś widzieć swoją minę, gdy woda na tobie wylądowała. - chichotał dalej dolewając tym samym oliwy do ognia. Siwon Wlazł na kanapę i właśnie skakał na przyjaciela, jednak ten zdążył umknąć do kuchni. Stamtąd szybko wybiegł z domu na podwórko. Siwon goniąc za nim uśmiechnął się szczęśliwy.
"Nawet nie zauważył, że wyszedł" - pomyślał. Nie chciał jednak mu tego uświadamiać. Dopóki jest zajęty uciekaniem nie powinien się połapać. Hee posiadał piękny ogród z małym stawikiem, kilkoma drzewami, hamakiem i leżakami. Całość przyozdabiały kwiaty pielęgnowane przez "ciocię" Heechula.
- Ejj no.. Nie uciekaj! - Siwon powoli tracił siły. Taka gonitwa jest strasznie męcząca, zwłaszcza gdy ma się na sobie mokre i przylegające do ciała ciuchy.
- Nie.. Wiem, że się zemścisz. Nie dam się! - wykrzyczał Hee zatrzymując się naprzeciw Siwona po drugiej stronie stawu. Dopiero teraz zauważył gdzie jest. Jak to możliwe, że wyszedł i tego nie zauważył? Spojrzał na Siwona niepewnie.
- Kiedy wyszedłem? - zapytał trochę przestraszony, ale było też czuć w jego głosie dumę i radość.
- Jakieś pięć minut temu, po tym jak zacząłeś mi wypominać jak to wyglądałem po tak wrednej pobudce. - odpowiedział. Hee wytrzeszczył oczy. Tak długo już hasa po ogrodzie i dopiero to zauważył to.. Dobrze. Chyba.
- Ja wyszedłem. I jest super! - wykrzyczał i zaczął dalej uciekać. Odetchnął głęboko i z wielkim uśmiechem zaczął manewrować między drzewami aż w końcu mu się to znudziło i gdy zobaczył, że zdąży szybko wskoczył na jedno z nich tak aby Siwon go nie złapał i patrzył z góry na niego.
- Zejdź. - powiedział stanowczo Siwon.
- Nie zejdę. - Hee pokręcił głową. Siwon próbował wejść do niego, ale ten podeptał mu dłonie.
- To bo..bo..bolaa-aapsik-ło. - zakończył kichając. Hee szybko zszedł z drzewa.
- Kretynie przewiało cię. Jeszcze tego brakuje, żebyś się rozchorował. Do mojej sypialni marsz, ale już. - zarządził szybko Hee i sam też wrócił do domu. Przypilnował, żeby Siwon wszedł do łóżka po czym przykrył go porządnie kołdrą. - Masz się nie ruszać, bo pożałujesz. - zagroził i zszedł do kuchni. Nastawił tam wodę na herbatę i zabrał się do robienia obiadu. Kroił właśni warzywa, gdy czajnik zaczął o sobie przypominać gwiżdżąc co sił.
- Przecież słyszę, nie gwiżdż. - powiedział podchodząc do kuchenki i ściągając czajnik z palnika. Zalał herbatę i pognał z nią do góry. Wpadł do swojej sypialni i zauważając, że Wielebny zasnął postawił kubek koło łóżka i poprawiając pościel wyszedł. Niech pośpi, dobrze mu to zrobi.
"Przesadziłem z tą wodą, przeze mnie jest chory" - pomyślał i posmutniał. Siwon tyle dla niego zrobił i nadal robi, a on sprawił, że jest chory. Jest też tego dobra strona. W końcu wyszedł na dwór. I nie było tak strasznie. Dokończył robienie obiadu, położył wszystko na tacę i na powrót ruszył do sypialni.
- Siwon wstawaj, obiad. - powiedział siadając na skraju materacu. Nie uzyskawszy żadnej reakcji szturchnął go lekko i dopiero wtedy się obudził. Podniósł się do siadu.
- Przecież nie jestem jakiś umierający, to tylko katar. - powiedział widząc jak mu usługuje.
- Lepiej nie dmuchać na zimne, a teraz jedz. - powiedział i położył mu tacę na kolana.
Do wieczora już niczym się nie zajmował tylko skakaniem nad przyjacielem. Mimo, że ten się wypierał i nie chciał mówić czego potrzebuje Hee tak się upierał, że w końcu i tak kapitulował. W między czasie dał też jego materac i pościel na suszenie, a na wieczór przyniósł mu koc elektryczny i oznajmił, że ma spać dobrze, a on tę noc spędzi na kanapie. Siwon co prawda zapierał się, że przecież on może iść do salonu, ale wzrok jakim Hee go wtedy obdarzył mówił jasno, że nie przyjmuje tej opcji do wiadomości.
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________
Następnego dnia Hee wstał dość wcześnie. Nie czuł się za dobrze. Tak jakoś dziwnie czegoś mu brakowało. Ogarnął się mozolnie i zszedł na dół. Zjadł jako tako dobre śniadanie, nakarmił kota, a nawet się z nim pobawił jednak dalej miał w sobie to dziwne uczucie.
- Czemu się tak czuję? - zapytał sam siebie. Nie znał na to pytanie niestety odpowiedzi. Westchnął zrezygnowany i postanowił obudzić Siwona. Stał już pod drzwiami i właśnie miał wchodzić, gdy wpadł mu do głowy świetny pomysł. Cofnął się do łazienki skąd wziął miskę wcześniej napełniając ją wodą i tak zaopatrzony wkroczył do pomieszczenia w którym obecnie spał nieświadomy niczego Siwon. Hee uśmiechnął się szatańsko po czym za jednym zamachem wylał na niego całą zawartość miski i zaczął szaleńczo chichotać widząc szok na twarzy przyjaciela.
- Heechul! Zamorduję cię! - wydarł się Wielebny. Nawet się nie przejął tym, że właśnie zgrzeszył i ma nieczyste myśli. Teraz kierował się złością i chęcią zemsty. Kociowładny widząc, że Siwon wstaje z łóżka i zaczyna biec w jego stronę zaczął uciekać zaśmiewając się po drodze.
- Wracaj tu! Niech ja cię tylko dorwę! - krzyczał za nim przyjaciel. Gonił go wytrwale. Zbiegli na dół i zaczęli ganiać się naokoło stołu i kanapy.
- Chciałbyś widzieć swoją minę, gdy woda na tobie wylądowała. - chichotał dalej dolewając tym samym oliwy do ognia. Siwon Wlazł na kanapę i właśnie skakał na przyjaciela, jednak ten zdążył umknąć do kuchni. Stamtąd szybko wybiegł z domu na podwórko. Siwon goniąc za nim uśmiechnął się szczęśliwy.
"Nawet nie zauważył, że wyszedł" - pomyślał. Nie chciał jednak mu tego uświadamiać. Dopóki jest zajęty uciekaniem nie powinien się połapać. Hee posiadał piękny ogród z małym stawikiem, kilkoma drzewami, hamakiem i leżakami. Całość przyozdabiały kwiaty pielęgnowane przez "ciocię" Heechula.
- Ejj no.. Nie uciekaj! - Siwon powoli tracił siły. Taka gonitwa jest strasznie męcząca, zwłaszcza gdy ma się na sobie mokre i przylegające do ciała ciuchy.
- Nie.. Wiem, że się zemścisz. Nie dam się! - wykrzyczał Hee zatrzymując się naprzeciw Siwona po drugiej stronie stawu. Dopiero teraz zauważył gdzie jest. Jak to możliwe, że wyszedł i tego nie zauważył? Spojrzał na Siwona niepewnie.
- Kiedy wyszedłem? - zapytał trochę przestraszony, ale było też czuć w jego głosie dumę i radość.
- Jakieś pięć minut temu, po tym jak zacząłeś mi wypominać jak to wyglądałem po tak wrednej pobudce. - odpowiedział. Hee wytrzeszczył oczy. Tak długo już hasa po ogrodzie i dopiero to zauważył to.. Dobrze. Chyba.
- Ja wyszedłem. I jest super! - wykrzyczał i zaczął dalej uciekać. Odetchnął głęboko i z wielkim uśmiechem zaczął manewrować między drzewami aż w końcu mu się to znudziło i gdy zobaczył, że zdąży szybko wskoczył na jedno z nich tak aby Siwon go nie złapał i patrzył z góry na niego.
- Zejdź. - powiedział stanowczo Siwon.
- Nie zejdę. - Hee pokręcił głową. Siwon próbował wejść do niego, ale ten podeptał mu dłonie.
- To bo..bo..bolaa-aapsik-ło. - zakończył kichając. Hee szybko zszedł z drzewa.
- Kretynie przewiało cię. Jeszcze tego brakuje, żebyś się rozchorował. Do mojej sypialni marsz, ale już. - zarządził szybko Hee i sam też wrócił do domu. Przypilnował, żeby Siwon wszedł do łóżka po czym przykrył go porządnie kołdrą. - Masz się nie ruszać, bo pożałujesz. - zagroził i zszedł do kuchni. Nastawił tam wodę na herbatę i zabrał się do robienia obiadu. Kroił właśni warzywa, gdy czajnik zaczął o sobie przypominać gwiżdżąc co sił.
- Przecież słyszę, nie gwiżdż. - powiedział podchodząc do kuchenki i ściągając czajnik z palnika. Zalał herbatę i pognał z nią do góry. Wpadł do swojej sypialni i zauważając, że Wielebny zasnął postawił kubek koło łóżka i poprawiając pościel wyszedł. Niech pośpi, dobrze mu to zrobi.
"Przesadziłem z tą wodą, przeze mnie jest chory" - pomyślał i posmutniał. Siwon tyle dla niego zrobił i nadal robi, a on sprawił, że jest chory. Jest też tego dobra strona. W końcu wyszedł na dwór. I nie było tak strasznie. Dokończył robienie obiadu, położył wszystko na tacę i na powrót ruszył do sypialni.
- Siwon wstawaj, obiad. - powiedział siadając na skraju materacu. Nie uzyskawszy żadnej reakcji szturchnął go lekko i dopiero wtedy się obudził. Podniósł się do siadu.
- Przecież nie jestem jakiś umierający, to tylko katar. - powiedział widząc jak mu usługuje.
- Lepiej nie dmuchać na zimne, a teraz jedz. - powiedział i położył mu tacę na kolana.
Do wieczora już niczym się nie zajmował tylko skakaniem nad przyjacielem. Mimo, że ten się wypierał i nie chciał mówić czego potrzebuje Hee tak się upierał, że w końcu i tak kapitulował. W między czasie dał też jego materac i pościel na suszenie, a na wieczór przyniósł mu koc elektryczny i oznajmił, że ma spać dobrze, a on tę noc spędzi na kanapie. Siwon co prawda zapierał się, że przecież on może iść do salonu, ale wzrok jakim Hee go wtedy obdarzył mówił jasno, że nie przyjmuje tej opcji do wiadomości.
Liebster Award
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego
bolgera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla
blogów o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość ich
rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań
otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób
(informujesz ich o tym) Oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga,
który cię nominował.
Chciałabym podziękować Minko-Chan za nominację. To już moja trzecia. Cieszę się niesamowicie z tej nominacji.
Odpowiedzi na zadane pytania:
1. Jakiego artystę chciałabyś najbardziej poznać?
Eunhyuka z Super Junior.
2. Skąd pomysł na szatę graficzną bloga. . .?
Przeciwieństwa się przeciągają i to akurat pasowało idealnie do wielu sytuacji z opowiadania ^.^
3. Jest coś czego nie lubisz w sobie? Co takiego?
W sobie najbardziej nie lubię moim zdaniem grubych ud, niskiej samooceny i swojej nieśmiałości którą często kryję za różnymi śmiesznymi tekstami udając kogoś kim nie jestem, a potem zastanawiając się jakby to teraz było gdybym powiedziała/zrobiła to co na prawdę chciałam.
4.Co robisz kiedy nikt nie patrzy. . .?
Wtedy najczęściej puszczam na fula muzykę i śpiewam, albo tańczę, zdarza się, że czytam książkę, albo wchodzę do swojego małego świata gdzie jestem na prawdę bezpieczna.
5. Dlaczego zaczęłaś swoją blogową karierę?
Jakoś tak dziwnie czułam chęć napisania czegoś zamiast tylko czytać. Chciałam zobaczyć jak oceni mnie ktoś kto mnie nie zna. Był i nadal jest to też sposób na zwiększenie wiary w siebie oraz rozwijanie się.
6. Co masz na tapecie w telefonie~?
Na tapecie widnieje Hyukki z SuJu ze swoim pieskiem Choco
7. Lubisz mleko bananowe~?
Jeszcze nie próbowałam, ale truskawkowe kocham <3
8. Od czego jesteś uzależniona?
Od przeklinania, azjatów, Kpop-u, pisania, malowania, laptopa, internetu i telefonu
9. Masz jakieś fobie. . .?
To głupie, ale boję się ciem <obrzydliwe połamańce> Tak to chyba nic. Jestem odważną osobą i zawsze wszędzie pcham się pierwsza.
10. Pierwszy azjatycki zespól jakie poznałaś~?
Super Junior
11. Kto jest Twoim waifu~?
Eunhyuk <3 i oczywiście Kaja ;D <3 ;*
Moje pytania:
1. Ulubiony wykonawca muzyczny?
2. Ulubiony aktor?
3. Jak długo trwa twoja przygoda z yaoi?
4. Jak długo piszesz opowiadania?
5. Lubisz wyzwania?
6. Jesteś odważna?
7. Czy kiedykolwiek zrobiłaś coś za co strasznie się wstydzisz/ co to było?
8. Ulubione zwierze/dlaczego?
9. Gdzie odbyłaby się twoja wymarzona randka?
10. Jakich osób nie lubisz? <cechy charakteru>
11. Ulubiony film/dlaczego?
No to teraz nominacje ;D :
5.http://love-is-still-love.blogspot.com/
Niestety więcej blogów do nominacji nie mam -.-
Jeszcze raz dziękuję za nominację.
PS. Notka pojawi się jak wrócę ze szkoły -.-
poniedziałek, 2 września 2013
Odkupienie ( One-shot )
Zamiast spać w nocy ja pisałam.. To. Nie bardzo wiem jak to nazwać i nie bardzo wiem skąd mi przyszło do głowy to pisać. Sama zaczynam się siebie bać. No nic. Ważne, że napisałam. Kij z tym, że teraz jestem niewyspana, a raczej ledwo żywa -.-
Rozdział Koszmarnej niespodzianki jutro ^.^
Ps. Jak komuś zryję psychę to ja stawiam psychiatrę xD
Miłego czytania >^.^<
Uwaga! One-shot dla czytelników o mocnych nerwach. Najlepiej czytać z miską pod ręką, no chyba, że jest się sadystą.
_________________________________________________________________________________
- Pamiętam wszystko co mi zrobiłeś. To jak przychodziłeś do mnie każdej nocy i dotykałeś w ten brudny dla dziecka sposób, to jak kazałeś dotykać siebie, całować, a potem nawet oddać się tobie. Pamiętam to. - mówiłem krążąc naokoło krzesła na którym obecnie przywiązany siedział mój ojciec. Osoba która zniszczyła mi życie i doprowadziła do próby samobójstwa. Co prawda po tym matka mnie zabrała, ale ja go odnalazłem. Po tych wszystkich latach odnalazłem go tylko po to, żeby się zemścić. - Myślałeś, że mogłeś robić ze mną co ci się podoba. Popatrz jakie zrządzenie losu. Teraz role się odwróciły i to ja mogę zrobić co tylko zechcę. - ciągnąłem dalej podchodząc do stołu na którym wcześniej poukładałem potrzebne mi rzeczy. Teraz sięgnąłem po pierwszą z nich, a był to mały, ale niesamowicie ostry nóż. - Powiedz tatusiu, boisz się? - zapytałem, z miną szaleńca latając ostrzem przy jego twarzy. Specjalnie nie zakneblowałem mu wcześniej ust tylko po to, żeby słyszeć jego błaganie abym przestał. Takie samo błaganie jakie wydobywało się z moich ust gdy byłem mały.
- Kyu.. nie bądź niemądry. - wyszeptał przerażony. - Odłóż to i uwolnij tatę. - dodał, a we mnie się aż zagotowało.
- Tatę? - spytałem kpiąco. - Nie jesteś moim tatą. Tata nigdy by mnie nie skrzywdził, a ty to zrobiłeś wielokrotnie. - syknąłem i przejechałem ostrzem po jego nagiej klatce piersiowej. Na twarzy malował mi się sadystyczny uśmiech. Powiększał się wraz z rozcięciem na jego obleśnej skórze.
- Kyu.. proszę, przestań. - był taki żałosny w tamtej chwili, że aż go posłuchałem. Oderwałem nóż od jego klatki piersiowej i spojrzałem na niego niewinnie.
- Nie spodobała się zabawa? A to dziwne. Jakoś jak mnie tak dotykałeś tymi łapami, które powinienem ci odciąć to było dobrze. - powiedziałem i oddaliłem się od niego na chwilę. Zaczął coś do mnie mówić, ale nie słuchałem zajęty wybieraniem nożyc ogrodowych. To wielki dylemat wybrać odpowiednie, gdy leży przed tobą pięć par i każde inne pod względem wielkości. W końcu się zdecydowałem na jedne z najmniejszych i na powrót do niego podszedłem.
- Oh zamknij się już. - rozkazałem widząc, że nadal coś do mnie kwika. - Jak myślisz, co mam zamiar z nimi zrobić hmm? - dopytałem po czym złapałem jednego z palców jego lewej dłoni. Tą dłonią dotykał kiedyś mojego członka.
- Kyu nie-aaaaaaa! - wydarł się gdy zatrzasnąłem nożyce, a palec potoczył się po ziemi. Krew zaczęła bryzgać, ale nawet się nią nie przejąłem.
- Ojojoj, ale nabrudziłeś. - powiedziałem spokojnie nic sobie nie robiąc z jego wrzasku. Podniosłem odcięty palec i przystawiłem mu go pod nos. - Taki... Taki był, jak pierwszy raz go złapałeś. - mówiłem mając na myśli swoje przyrodzenie. Pierwszy raz dotknął je w ten sposób, gdy miałem pięć lat. - Jesteś żałosny. - skwitowałem jego krzyk i płacz. - Nie bądź baba. Tak do mnie mówiłeś za każdym razem, gdy płakałem podczas twoich wizyt. - uciąłem kolejne dwa palce. - No popatrz. Trzy już za nami. Zostały dwa. - mój głos cały cen czas był niesamowicie opanowany, ale co tu się dziwić, ja już nie mam uczuć. Przez niego. Przez tego potwora. - przyspieszmy to trochę. - szepnąłem mu do ucha i sięgnąłem po większe nożyce, którymi bez mrugnięcia okiem odciąłem mu nadgarstek. Krew bryzgała już na wszystkie strony, a mój 'tatuś' wydzierał się wniebogłosy. Zaczęło mnie to denerwować, więc wziąłem ów nadgarstek i wsadziłem mu do ust.
- Mam nadzieję, że smakuje. - powiedziałem gdy jego krzyki zostały stłumione. - Co by tu teraz 'dotknąć'? - spytałem. Nie oczekiwałem odpowiedzi, bo i tak bym jej nie uzyskał. Po prostu złapałem za skalpel i zacząłem nim pisać na jego torsie i rękach słowo 'potwór' pozostawiając na jego skórze krwawe napisy. Gdy już mi się to znudziło odrzuciłem narzędzie i widząc, że zaczyna odpływać szybko złapałem za sekator i dokończyłem dzieło.
- A teraz gwóźdź programu moi mili. - powiedziałem do niewidzialnej publiczności. - teraz będziemy mogli podziwiać rodowe klejnoty. - dodałem i za jednym razem odciąłem mu jądra i penisa. Uśmiechnąłem się widząc jego nasienie i krew skapujące na podłogę. Wiedziałem, że już nie żyje dlatego ze smutną minką odszedłem do drzwi. Tam zrzuciłem z siebie zakrwawiony kombinezon i buty po czym opuściłem tamto pomieszczenie. Podszedłem do wiadra wody gdzie zmyłem krew pozostałą na mnie. Następnie wziąłem kanister benzyny i pięknie go rozlałem. Wychodząc ze składziku na zadupiu odpaliłem zapałkę i podpaliłem kawałek materiału wyrzucając go za siebie i zamykając drzwi.
- Smaż się w piekle.. tatusiu. Odkupiłeś swoje winy. - rzekłem jeszcze na odchodne i zacząłem wędrówkę do auta stojącego kilometr od 'ogniska'. Będąc już w środku pojazdu złapałem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Zhoumi kochanie.. wyrwałem się wcześniej z pracy. Będę na obiad. - powiedziałem do swojego kochanka odpalając samochód.
'Rozdział przeszłości w końcu zamknięty.'
Rozdział Koszmarnej niespodzianki jutro ^.^
Ps. Jak komuś zryję psychę to ja stawiam psychiatrę xD
Miłego czytania >^.^<
Uwaga! One-shot dla czytelników o mocnych nerwach. Najlepiej czytać z miską pod ręką, no chyba, że jest się sadystą.
_________________________________________________________________________________
- Pamiętam wszystko co mi zrobiłeś. To jak przychodziłeś do mnie każdej nocy i dotykałeś w ten brudny dla dziecka sposób, to jak kazałeś dotykać siebie, całować, a potem nawet oddać się tobie. Pamiętam to. - mówiłem krążąc naokoło krzesła na którym obecnie przywiązany siedział mój ojciec. Osoba która zniszczyła mi życie i doprowadziła do próby samobójstwa. Co prawda po tym matka mnie zabrała, ale ja go odnalazłem. Po tych wszystkich latach odnalazłem go tylko po to, żeby się zemścić. - Myślałeś, że mogłeś robić ze mną co ci się podoba. Popatrz jakie zrządzenie losu. Teraz role się odwróciły i to ja mogę zrobić co tylko zechcę. - ciągnąłem dalej podchodząc do stołu na którym wcześniej poukładałem potrzebne mi rzeczy. Teraz sięgnąłem po pierwszą z nich, a był to mały, ale niesamowicie ostry nóż. - Powiedz tatusiu, boisz się? - zapytałem, z miną szaleńca latając ostrzem przy jego twarzy. Specjalnie nie zakneblowałem mu wcześniej ust tylko po to, żeby słyszeć jego błaganie abym przestał. Takie samo błaganie jakie wydobywało się z moich ust gdy byłem mały.
- Kyu.. nie bądź niemądry. - wyszeptał przerażony. - Odłóż to i uwolnij tatę. - dodał, a we mnie się aż zagotowało.
- Tatę? - spytałem kpiąco. - Nie jesteś moim tatą. Tata nigdy by mnie nie skrzywdził, a ty to zrobiłeś wielokrotnie. - syknąłem i przejechałem ostrzem po jego nagiej klatce piersiowej. Na twarzy malował mi się sadystyczny uśmiech. Powiększał się wraz z rozcięciem na jego obleśnej skórze.
- Kyu.. proszę, przestań. - był taki żałosny w tamtej chwili, że aż go posłuchałem. Oderwałem nóż od jego klatki piersiowej i spojrzałem na niego niewinnie.
- Nie spodobała się zabawa? A to dziwne. Jakoś jak mnie tak dotykałeś tymi łapami, które powinienem ci odciąć to było dobrze. - powiedziałem i oddaliłem się od niego na chwilę. Zaczął coś do mnie mówić, ale nie słuchałem zajęty wybieraniem nożyc ogrodowych. To wielki dylemat wybrać odpowiednie, gdy leży przed tobą pięć par i każde inne pod względem wielkości. W końcu się zdecydowałem na jedne z najmniejszych i na powrót do niego podszedłem.
- Oh zamknij się już. - rozkazałem widząc, że nadal coś do mnie kwika. - Jak myślisz, co mam zamiar z nimi zrobić hmm? - dopytałem po czym złapałem jednego z palców jego lewej dłoni. Tą dłonią dotykał kiedyś mojego członka.
- Kyu nie-aaaaaaa! - wydarł się gdy zatrzasnąłem nożyce, a palec potoczył się po ziemi. Krew zaczęła bryzgać, ale nawet się nią nie przejąłem.
- Ojojoj, ale nabrudziłeś. - powiedziałem spokojnie nic sobie nie robiąc z jego wrzasku. Podniosłem odcięty palec i przystawiłem mu go pod nos. - Taki... Taki był, jak pierwszy raz go złapałeś. - mówiłem mając na myśli swoje przyrodzenie. Pierwszy raz dotknął je w ten sposób, gdy miałem pięć lat. - Jesteś żałosny. - skwitowałem jego krzyk i płacz. - Nie bądź baba. Tak do mnie mówiłeś za każdym razem, gdy płakałem podczas twoich wizyt. - uciąłem kolejne dwa palce. - No popatrz. Trzy już za nami. Zostały dwa. - mój głos cały cen czas był niesamowicie opanowany, ale co tu się dziwić, ja już nie mam uczuć. Przez niego. Przez tego potwora. - przyspieszmy to trochę. - szepnąłem mu do ucha i sięgnąłem po większe nożyce, którymi bez mrugnięcia okiem odciąłem mu nadgarstek. Krew bryzgała już na wszystkie strony, a mój 'tatuś' wydzierał się wniebogłosy. Zaczęło mnie to denerwować, więc wziąłem ów nadgarstek i wsadziłem mu do ust.
- Mam nadzieję, że smakuje. - powiedziałem gdy jego krzyki zostały stłumione. - Co by tu teraz 'dotknąć'? - spytałem. Nie oczekiwałem odpowiedzi, bo i tak bym jej nie uzyskał. Po prostu złapałem za skalpel i zacząłem nim pisać na jego torsie i rękach słowo 'potwór' pozostawiając na jego skórze krwawe napisy. Gdy już mi się to znudziło odrzuciłem narzędzie i widząc, że zaczyna odpływać szybko złapałem za sekator i dokończyłem dzieło.
- A teraz gwóźdź programu moi mili. - powiedziałem do niewidzialnej publiczności. - teraz będziemy mogli podziwiać rodowe klejnoty. - dodałem i za jednym razem odciąłem mu jądra i penisa. Uśmiechnąłem się widząc jego nasienie i krew skapujące na podłogę. Wiedziałem, że już nie żyje dlatego ze smutną minką odszedłem do drzwi. Tam zrzuciłem z siebie zakrwawiony kombinezon i buty po czym opuściłem tamto pomieszczenie. Podszedłem do wiadra wody gdzie zmyłem krew pozostałą na mnie. Następnie wziąłem kanister benzyny i pięknie go rozlałem. Wychodząc ze składziku na zadupiu odpaliłem zapałkę i podpaliłem kawałek materiału wyrzucając go za siebie i zamykając drzwi.
- Smaż się w piekle.. tatusiu. Odkupiłeś swoje winy. - rzekłem jeszcze na odchodne i zacząłem wędrówkę do auta stojącego kilometr od 'ogniska'. Będąc już w środku pojazdu złapałem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Zhoumi kochanie.. wyrwałem się wcześniej z pracy. Będę na obiad. - powiedziałem do swojego kochanka odpalając samochód.
'Rozdział przeszłości w końcu zamknięty.'
niedziela, 1 września 2013
Koszmarna niespodzianka ( Part 26/44 )
Nie ma tego dużo, ale to zawsze coś. Muszę napisać do przodu, albo stworzyć trochę one-shotów, bo w roku szkolnym nie będę miała na to za dużo czasu. Niestety w tym roku testy i trzeba się sporo uczyć co oznacz mniej pisania -.- .. Od rozpoczęcia roku pewnie rzadziej będą pojawiać się notki za co z góry przepraszam, ale postarajcie się mnie zrozumieć... Będę pisać w każdej wolnej chwili co jest jakimś pocieszeniem, ale nie wiem jak na tym wyjdę.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że dziękuję za gratulacje, życzenia i komentarze. Mam nadzieję, że będziecie okazywać mi wsparcie przy każdej nowej notce. Kocham was ;*
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________
Siwon obudził się w środku nocy. Wydawało mu się, że coś słyszał. Coś hałasowało. Słyszał jakby kroki i stłumiony głos. Chwilę się zastanawiał czy czasem się nie przesłyszał, jednak gdy dźwięki się powtórzyły nie czekał tylko opuścił ciepłe posłanie i ruszył człapiąc do drzwi. Uchylił je delikatnie i wystawił głowę. Niestety nie był w stanie zobaczyć czegokolwiek, było zbyt ciemno. Otwierając szerzej drzwi postawił pierwszą nogę przez szparę. Starał się robić to jak najciszej i o dziwo mu się to udawało. Niepewnie stawiał kolejne kroki w ciemności. Mijając drzwi do sypialni przyjaciela usłyszał zduszony szloch. Przystanął, żeby się upewnić, ale tu nie było mowy o pomyłce. Heechul najwyraźniej płakał. Cofnął się odrobinę i położył dłoń na klamce. Dokładnie w tym momencie wszystko ucichło. Siwon jeszcze przez chwilę się zastanawiał, ale ostatecznie nacisnął na klamkę.Gdy drzwi puściły popchnął je lekko i wszedł do środka. Rozejrzał się dookoła, ale nadal nic nie widział. Zapalił światło i w jego oczy rzuciła się trzęsąca kulka w jednym z rogów.
- Hee co się stało? - spytał cichutko nie chcąc go straszyć. Hee szybko podniósł głowę pokazując tym samum swoje zapłakane oczy.
- O..on wróci. - wyszeptał słabo i ledwo dosłyszalnie. Siwon podszedł do niego i objął delikatnie, a Hee wtulił się w niego ufnie.
- Obronię cię. - powiedział i delikatnie ucałował czubek jego głowy. - Nie bój się. Ja cię obronię. - dodał dla zapewnienia. Kładź się i nie myśl o nim. Dziś zostanę z tobą. - przykrył zarówno siebie jak i Hee kołdrą po sam nos i przytulił do siebie ciało obok. Nie pozwoli by cokolwiek mu się stało. Będzie go chronić za wszelką cenę. Obudzili się w południe niesamowicie wyspani.
- Lepiej? - spytał Siwon troskliwie. podnosząc się powoli do siadu.
- Lepiej.. Dziękuję. - odpowiedział Kociowładny. - Czas się ogarnąć. - wstał i zaczął szukać ubrań na dziś. Po piętnastu minutach miał już dobrany komplecik, a Siwon na ten widok tylko przełknął głośniej ślinę i potrząsnął głową żeby odgonić sprośne myśli.
"On mnie serio kiedyś zabije." - pomyślał tylko i wyszedł. Przecież też musiał się ogarnąć. Spotkali się po piętnastu minutach i zaczęli spierać o śniadanie. Każdy chciał zjeść coś innego i gdy już doszli do porozumienia okazało się, że nie ma już nic jadalnego.
- I co teraz? - spytał Hee. Spojrzał na Siwona, a ten po krótkim zastanowieniu uniósł palec wskazujący do góry.
- Napisz mi listę i zaraz polecę szybko do sklepu. - powiedział i już się obracał, żeby wyjść, gdy Hee złapał go za nadgarstek.
- Nie idź.. Boję się, że gdy zostanę sam Hangeng przyjdzie. Zostań ze mną. - powiedział słabo.
- Więc co proponujesz? - Siwon nie miał żadnego innego pomysłu, za to Kim wyciągnął telefon. Wybrał numer i czekał na połączenie.
- Żabo obudziłem cię? - spytał z wrednym uśmiechem. Słysząc zduszone westchnienie doszedł do wniosku, że chyba mu w czymś przeszkadza. Ucieszyło go to niesamowicie i zaczął kontynuować. - Widzę, że nie przeszkadzam... Mam prośbę. Mógłbyś zrobić dla mnie zakupy na ten dzień? Ja jeszcze z domu nie wychodzę, a Siwon skręcił kostkę. - mówił nie przejmując się tym co przyjaciel najprawdopodobniej teraz wyprawia.
- Na za ile to potrzebujesz? - stęknął w końcu do słuchawki Minho.
- Jak najszybciej. Jesteśmy niesamowicie głodni. - powiedział smutno.
- Będę u ciebie za czterdzieści minut z zakupami. Muszę coś dokończyć. - westchnął.
- Nie wątpię. - zakończył rozmowę. - Jedzenie będzie do godziny. - powiedział uradowany i ruszył do salonu gdzie wywalił się na kanapie.
- Nie uważasz, że tylko ich wykorzystujesz? -doszedł do niego Siwon.
- Nie. Ja też bym to zrobił dla każdego z nich gdyby byli w takiej sytuacji jak moja. - przeciągnął się. Siwon aż zachłysnął się powietrzem widząc jego odsłonięty brzuch i pospiesznie wyszedł, żeby czasem nie zrobić czegoś czego potem by żałował.
Po niecałej godzinie tak jak zapowiadał pojawił się Minho z trzema siatkami jedzenia.
- Dzięki Żabo, na ciebie można liczyć. - Hee ucałował go w policzek.
- Tak, tak wiem... Ejj chwila, czy on czasem nie miał skręconej kostki? - spytał nagle Minho wskazując Siwona.
- Owszem miał. Osiem lat temu. - roześmiał się Kociowładny i schował za Siwym przed Minho.
- Jeszcze zobaczymy. - zagroził oszukany. Posiedział jeszcze chwilę po czym poszedł.
- Dobra to bierzemy się za obiad. - zaklaskał w dłonie Hee. Zjedli pożywny posiłek i zaczęli grać z jakąś grę na psp. Nawet się nie obejrzeli, a już był wieczór.
- To jak? Kolacja i spać? - zapytał Siwy wyłączając telewizor.
- Zdecydowanie.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że dziękuję za gratulacje, życzenia i komentarze. Mam nadzieję, że będziecie okazywać mi wsparcie przy każdej nowej notce. Kocham was ;*
Miłego czytania >^.^<
_________________________________________________________________________________
Siwon obudził się w środku nocy. Wydawało mu się, że coś słyszał. Coś hałasowało. Słyszał jakby kroki i stłumiony głos. Chwilę się zastanawiał czy czasem się nie przesłyszał, jednak gdy dźwięki się powtórzyły nie czekał tylko opuścił ciepłe posłanie i ruszył człapiąc do drzwi. Uchylił je delikatnie i wystawił głowę. Niestety nie był w stanie zobaczyć czegokolwiek, było zbyt ciemno. Otwierając szerzej drzwi postawił pierwszą nogę przez szparę. Starał się robić to jak najciszej i o dziwo mu się to udawało. Niepewnie stawiał kolejne kroki w ciemności. Mijając drzwi do sypialni przyjaciela usłyszał zduszony szloch. Przystanął, żeby się upewnić, ale tu nie było mowy o pomyłce. Heechul najwyraźniej płakał. Cofnął się odrobinę i położył dłoń na klamce. Dokładnie w tym momencie wszystko ucichło. Siwon jeszcze przez chwilę się zastanawiał, ale ostatecznie nacisnął na klamkę.Gdy drzwi puściły popchnął je lekko i wszedł do środka. Rozejrzał się dookoła, ale nadal nic nie widział. Zapalił światło i w jego oczy rzuciła się trzęsąca kulka w jednym z rogów.
- Hee co się stało? - spytał cichutko nie chcąc go straszyć. Hee szybko podniósł głowę pokazując tym samum swoje zapłakane oczy.
- O..on wróci. - wyszeptał słabo i ledwo dosłyszalnie. Siwon podszedł do niego i objął delikatnie, a Hee wtulił się w niego ufnie.
- Obronię cię. - powiedział i delikatnie ucałował czubek jego głowy. - Nie bój się. Ja cię obronię. - dodał dla zapewnienia. Kładź się i nie myśl o nim. Dziś zostanę z tobą. - przykrył zarówno siebie jak i Hee kołdrą po sam nos i przytulił do siebie ciało obok. Nie pozwoli by cokolwiek mu się stało. Będzie go chronić za wszelką cenę. Obudzili się w południe niesamowicie wyspani.
- Lepiej? - spytał Siwon troskliwie. podnosząc się powoli do siadu.
- Lepiej.. Dziękuję. - odpowiedział Kociowładny. - Czas się ogarnąć. - wstał i zaczął szukać ubrań na dziś. Po piętnastu minutach miał już dobrany komplecik, a Siwon na ten widok tylko przełknął głośniej ślinę i potrząsnął głową żeby odgonić sprośne myśli.
"On mnie serio kiedyś zabije." - pomyślał tylko i wyszedł. Przecież też musiał się ogarnąć. Spotkali się po piętnastu minutach i zaczęli spierać o śniadanie. Każdy chciał zjeść coś innego i gdy już doszli do porozumienia okazało się, że nie ma już nic jadalnego.
- I co teraz? - spytał Hee. Spojrzał na Siwona, a ten po krótkim zastanowieniu uniósł palec wskazujący do góry.
- Napisz mi listę i zaraz polecę szybko do sklepu. - powiedział i już się obracał, żeby wyjść, gdy Hee złapał go za nadgarstek.
- Nie idź.. Boję się, że gdy zostanę sam Hangeng przyjdzie. Zostań ze mną. - powiedział słabo.
- Więc co proponujesz? - Siwon nie miał żadnego innego pomysłu, za to Kim wyciągnął telefon. Wybrał numer i czekał na połączenie.
- Żabo obudziłem cię? - spytał z wrednym uśmiechem. Słysząc zduszone westchnienie doszedł do wniosku, że chyba mu w czymś przeszkadza. Ucieszyło go to niesamowicie i zaczął kontynuować. - Widzę, że nie przeszkadzam... Mam prośbę. Mógłbyś zrobić dla mnie zakupy na ten dzień? Ja jeszcze z domu nie wychodzę, a Siwon skręcił kostkę. - mówił nie przejmując się tym co przyjaciel najprawdopodobniej teraz wyprawia.
- Na za ile to potrzebujesz? - stęknął w końcu do słuchawki Minho.
- Jak najszybciej. Jesteśmy niesamowicie głodni. - powiedział smutno.
- Będę u ciebie za czterdzieści minut z zakupami. Muszę coś dokończyć. - westchnął.
- Nie wątpię. - zakończył rozmowę. - Jedzenie będzie do godziny. - powiedział uradowany i ruszył do salonu gdzie wywalił się na kanapie.
- Nie uważasz, że tylko ich wykorzystujesz? -doszedł do niego Siwon.
- Nie. Ja też bym to zrobił dla każdego z nich gdyby byli w takiej sytuacji jak moja. - przeciągnął się. Siwon aż zachłysnął się powietrzem widząc jego odsłonięty brzuch i pospiesznie wyszedł, żeby czasem nie zrobić czegoś czego potem by żałował.
Po niecałej godzinie tak jak zapowiadał pojawił się Minho z trzema siatkami jedzenia.
- Dzięki Żabo, na ciebie można liczyć. - Hee ucałował go w policzek.
- Tak, tak wiem... Ejj chwila, czy on czasem nie miał skręconej kostki? - spytał nagle Minho wskazując Siwona.
- Owszem miał. Osiem lat temu. - roześmiał się Kociowładny i schował za Siwym przed Minho.
- Jeszcze zobaczymy. - zagroził oszukany. Posiedział jeszcze chwilę po czym poszedł.
- Dobra to bierzemy się za obiad. - zaklaskał w dłonie Hee. Zjedli pożywny posiłek i zaczęli grać z jakąś grę na psp. Nawet się nie obejrzeli, a już był wieczór.
- To jak? Kolacja i spać? - zapytał Siwy wyłączając telewizor.
- Zdecydowanie.