Strony

środa, 6 listopada 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 35/44 )

Tak minutkę przed północą w Korei puki jeszcze trwa rocznica Juniorków macie notkę ^^ 
Miłego czytania >^,^<
_________________________________________________________________________________

- Pojebało cię do reszty? Nie możesz mi zabronić wychodzić i spotykać się ze znajomymi. - powiedział Hee niesamowicie wnerwiony. Ledwo już nad sobą panował.
- Dlaczego nie? Jestem twoim chłopakiem zapomniałeś? - spytał spokojnie.
- Ty jesteś nienormalny. Może jeszcze kup mi obrożę z napisem "Własność zaborczego pojebanego Hangenga.. Nie dotykać bo zabije" co? Weź ty się idź lecz. - chciał go wyminąć, jednak Geng złapał go i przyszpilił do ściany.
- Nie pozwalaj sobie kocurku. - warknął. - Nie zapominaj do czego jestem zdolny. - dodał po czym go puścił. Hee prychnął tylko i pędem ruszył do siebie. Wpadł do pokoju i gorączkowo zaczął rozglądać się za ciuchami z wczoraj. Jak tylko je dopadł przeszukał wszystkie kieszenie. Nie znajdując tego na czym mu zależało na powrót zbiegł na dół.
- Oddawaj mi w tej chwili telefon i klucze do auta. - warknął wnerwiony na całego.
- Hmm pomyślmy... Nie. - powiedział, a Hee nie panując nad sobą już całkowicie wziął zamach i jego pięść idealnie wpasowała się w policzek oniemiałego Genga.
- Powiedziałem kurwa oddawaj mi moje rzeczy! - wydarł się. Potem nie czekał na odpowiedź. Ruszył do pokoju zajmowanego przez Genga i zaczął przekopywać wszystkie jego rzeczy w poszukiwaniu tych swoich dwóch tak bardzo mu teraz potrzebnych. Nie znalazł ich co jeszcze bardziej go wkurzyło.
- Gdzie to kurwa jest?! - wydarł się wkraczając na nowo do salonu. Tam Geng już jak gdyby nigdy nic siedział i oglądał telewizję. - Słuchasz... - nie dokończył, bo w oczy rzucił mu się barek, na którym spoczywał telefon oraz klucze do auta. - Cały czas tu leżały? - zapytał już spokojniej podchodząc do barku i zgarniając oba przedmioty.
- Tak. - padła krótka odpowiedź.
- To czemu nic nie powiedziałeś? Oberwałeś za głupotę. - powiedział i wyszedł. Nie wiedział czy ma go przeprosić czy nie dlatego tak wybrnął z całej sytuacji. Mimo wszystko czuł ulgę. Mógł się wyładować. Tylko jedno go zastanawiało. Dlaczego ten debil nie zareagował? Padł na łóżko w swoim pokoju i szybko wystukał esemesa do Siwona. Musi mu wszystko wyjaśnić. Jest sobota, mogą się spokojnie spotkać i pogadać. Nawet się jakoś szczególnie nie stroił. Wytłumaczyć się może kacem w końcu głowa nadal go boli, a po unoszeniu głosu tylko się to nasiliło.
Zszedł na dół. Najpierw udał się do kuchni. Znowu zapomina o kocie. Na szczęści to wierne zwierze nie ma mu tego za złe. Nakarmił Heebuma i pogłaskał chwilę.
- Uważaj na siebie kochanie. Tatuś na razie wychodzi. - szepnął do zwierzaka po czym podniósł się z klęczek.
- Wychodzę. - rzucił zakładając buty.
- Dokąd i z kim? - zapytał Geng, który jakby spod ziemi wyrósł przed nim.
- Z Siwonem. Nie ważne dokąd. - odparł irytując się na nowo. Czy on jest dzieckiem, żeby ze wszystkiego się spowiadał?
- Nie wychodzisz. - usłyszał stanowczy głos, a zaraz potem poczuł stanowczy i mocny uścisk na nadgarstku. Hangeng pociągnął go w stronę salonu, gdzie siłą usadowił go na kanapie.
- Chyba nie myślisz, że cię będę słuchać. Jakbyś jeszcze nie zauważył to jestem dorosły, a ty nie jesteś moją mamą. Nie potrzebuję twojego pozwolenia na wyjście z MOJEGO domu. - powiedział oburzony wstając, jednak zaraz siedział na powrót usadzony przez chińczyka.
- Jakbyś zapomniał to ci przypomnę. W każdej chwili coś może się stać albo tobie, albo Siwonowi. Tego byś raczej nie chciał co? Tak też myślałem. Zostajesz. - powiedział widząc zrezygnowanie na twarzy Hee. Miał go rozkochać, ale coś mu to nie wychodziło. To wszystko wina tej wrodzonej upartości jaką posiadał koreańczyk. - Wychodzę do agencji. Manager chciał się ze mną zobaczyć. Daj mi klucze. Wolę mieć pewność, że zostaniesz w domu. - wyciągnął dłoń, na którą Hee po chwili wahania położył klucze. - Do potem Kocie. - powiedział jeszcze na odchodne po czym wyszedł zamykając Heechula w domu.
Czuł się jak więzień we własnym mieszkaniu. W dodatku nie spotka się z Siwonem.. Siwon. Ze też wcześniej o nim nie pomyślał. Szybko złapał za telefon i wykręcił numer przyjaciela.
- Przyjedź do mnie szybko. Weź klucze do mojego domu. - powiedział gdy tylko Wielebny odebrał i rozłączył się nie czekając na odpowiedź. Miał nadzieję, że zdąży nim ten psychol wróci. Spakował kilka ubrań do torby i pieniądze oraz karty kredytowe, potem czekał w salonie na przyjaciela. Słysząc po prawie pół godziny przekręcany klucz w zamku aż wstrzymał oddech.
- Heechul..? - głos Siwona przyniósł mu wielką ulgę.
- Nareszcie. Co tak długo? Muszę uciekać. Wyjaśnię ci po drodze choć. - powiedział i wyszedł z domu czym prędzej. - Zamknij drzwi. - powiedział jeszcze wsiadając do auta. W drodze wyjaśnił Wielebnemu wszystko co wydarzyło się od niedzieli kiedy to został całkiem sam w domu, a Siwon wrócił do siebie.
Mniej więcej w tym samym czasie Geng podjechał z powrotem na podjazd posesji Heechula. Wysiadł z auta, zamknął je do porządku i ruszył do drzwi wejściowych. Przekręcił zamek, otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Wróciłem! - krzyknął, ale nikt mu nie odpowiedział. Z ciekawości zerknął do sypialni Hee mając nadzieję, że ten akurat będzie spać. Mógłby wtedy na niego popatrzeć. Nie było go tam. To trochę zaniepokoiło Genga. Przeszukał cały dom, ale po Kociowładnym śladu nie było.
- Kurwa niech ja go dorwę. - syknął do siebie i ruszył do swojego pokoju. Złapał tam za urządzenie, które pikało co chwilę cichutko i uśmiechnął się do siebie. - Nie uciekniesz ode mnie choćbyś nie wiem jak chciał.

sobota, 2 listopada 2013

Koszmarna niespodzianka ( Part 34/44 )

Znowu dość długo nie było notki.. Nie wiem już sama, który raz za to przepraszam, ale nic nie poradzę na nawał nauki. w tym tygodniu miałam tyle sprawdzianów i kartkówek, że sama nie zliczę. Zastanawiam się, czy nie stworzyć na FB strony poświęconej temu blogowi. Co Wy na to? 
Miłego czytania i powiedzcie co o tym sądzicie >^,^<
_________________________________________________________________________________

Heechul stracił całą ochotę do zabawy. Chciał się trochę rozerwać. Zapomnieć o Gengu chociaż na moment i zabawić się jak dawniej. Czy aż tak dużo wymagał? Chyba tak, skoro ten debil go śledził.
- Chłopak? - zapytał Hongki nie dowierzając.
- Tak. Dziwne, że wam nic nie powiedział. Myślałem, że już wiecie. Kochanie chciałeś zrobić im niespodziankę? - spytał Kociowładnego. Ten spojrzał na niego z mordem jakiego jeszcze chyba nikt nie widział. Nawet sam Siwon się zdziwił, a znał go dłużej niż ktokolwiek.
- Masz przejebane. - syknął mu do ucha tak by tylko on mógł to usłyszeć. Na chińczyku nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Przyciągnął tylko bliżej obejmowane ciało i wrócił wzrokiem do reszty najbardziej przyglądając się jednak Siwonowi.
- Trochę nas to zaskoczyło. Wszyscy byliśmy pewni, że.. Ałaaa - zawył pod koniec Minho. Ren powstrzymał go w odpowiednim momencie. Rzucił mu spojrzenie mówiące, żeby się zamknął.
- Nie dziwię się, mnie też trochę zaskoczył, jak tydzień temu zadzwonił do mnie i powiedział, że chce się spotkać. Przyleciałem wtedy z Chin jak na złamanie karku, ale opłacało się. Jak mnie zapytał, czy nadal chcę z nim być to myślałem, że mogę latać ze szczęścia. Od razu się zgodziłem. Kazałem przysłać swoje rzeczy i teraz mieszkamy razem u Kociaka. - mówił z wielkim entuzjazmem. Wszyscy patrzyli na niego z niedowierzaniem. Hee nigdy taki nie był i oni o tym wiedzieli. Nie zapytałby nikogo o chodzenie, to inni zwykle pytali go. Jakoś trudno było im to przetrawić. Najciężej było Siwonowi. Patrzył na Heechula z wielkim bólem w oczach. Nie chciał wierzyć Gengowi. Jakoś nie mógł sobie tego wyobrazić po tym jak ten go zgwałcił. - Kochanie to niekulturalnie pisać esemesy, gdy jest się w towarzystwie przyjaciół. - Geng wziął mu telefon. Przeczytał wiadomość i ze złością schował urządzenie w kieszeni swoich spodni.
- Nie wiesz, że ja taki jestem? Im nie robi różnicy, czy ich słucham czy nie. Taki już jestem. Oddaj. - Heechul był już na skraju wytrzymałości. Ten kretyn zabrał mu telefon jak już kończył pisać i miał wybierać numery zebranych przy stole.
- Ale mi robi. - odparł Geng i wplił mu się w usta. Dobrze wiedział, że zostanie odepchnięty dlatego był to zwykły buziak. Nim Hee zdążył zareagować było już po wszystkim. Wyglądało to tak jakby poporstu Kociowładny nie miał nic przeciw. - Napij się jednak. Ja poprowadzę. - powiedział.
Heechulowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zamawiał najmocniejsze drinki jakie tylko mieli. Chciał się spić do nieprzytomności i wiedział, że trochę to zajmie, bo głowę miał niesamowicie mocną. W między czasie rozmawiał z Hongkim w większości na wszystkie możliwe tematy starannie omijając ten najważniejszy.
- Hee nie powinieneś tyle pić. Będziesz miał kaca morderce. - powiedział w pewnym momencie zmartwiony Siwon.
- Nie martw się, zajmę się nim jak należy. - odpowiedział mu Geng. - Tak poza tym to dawno się nie widzieliśmy prawda? Nadal chcesz być księdzem? - zagadnął do Siwona.
- Trochę się pozmieniało. Nie wiem czy wiesz, ale pracuję jako model w tej samej agencji co Heechul hyung. - odpowiedział Siwon.
- Serio? To będziemy się często widywać. Ja pracuję dosłownie razem z Hee. Mamy mnóstwo propozycji wspólnych sesji od czasu wydania tamtej w Chinach. - powiedział.
- Aż dziwne, że przez ten tydzień na siebie nie wpadliśmy. - Siwon był coraz bardziej przybity. Już nic nie wiedział. Hee nic mu nie mówił, a powinien.. chyba.
Hee odpłynął po dwóch godzinach intensywnego wlewania w siebie alkoholu. Jakby policzyć mu procenty to byłoby prawdopodobieństwo, że pobił rekord światowy.
- My się już chyba będziemy zbierać. Kicia chyba przesadziła. - powiedział Geng i bez najmniejszych problemów wziął Heechula na ręce. Pożegnał się z całym towarzystwem i nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia obcych zapłacił za tego pijaka po czym opuścił klub. Wpakował nieprzytomnego na tylne siedzenie i sam zasiadł za kierownicą. Uchylił szybę i wyjął telefon Kociowładnego.
"Potem wam wyjaśnię. Nie bierzcie tego na serio."
Aż krew się w nim zagotowała. Nie pozwoli mu. Rozkocha go w sobie choćby miał pracować nad tym nie wiadomo ile. Wykasował esemesa i ruszył z piskiem opon. Dojechał w zastraszająco szybkim czasie. Wysiadł z auta nabuzowany, lecz gdy tylko otworzył tylne drzwi cała złość z niego uleciała. Delikatnie wyjął śpiącego Heechula i zaniósł do jego sypialni. Ułożył go w łóżku po czym zszedł do kuchni po tabletki przeciwbólowe. Wziął od razu dwie i butelkę wody. Postawił to na szafce nocnej u Hee i sam poszedł spać.
Rano Genga obudziło głośne jęczenie i narzekanie. Od razu domyślił się, że Hee właśnie się obudził. Wiedząc, że już nie zaśnie postanowił doprowadzić się do porządku i już po godzinie przyglądał się jak Hee w kuchni opróżnia szóstą butelkę wody.
- Zabalowałeś wczoraj na całego. - powiedział cicho. Hee momentalnie oderwał się od wlewania w siebie kolejnych litrów wody.
- Spierdalaj. Lepiej się do mnie nie zbliżaj. Po chuja za mną lazłeś do tego klubu? Już wychodzić z kumplami nie mogę? Zabronisz mi? - mówił wolno, ale bez problemu można było wyczuć jak go roznosiło.
- Mówiłem ci, że muszę cię pilnować, bo jeszcze ktoś mi cię porwie... I tak. Zabraniam ci. - powiedział, a Heechula wmurowało. On mu zabrania. Też coś.

piątek, 1 listopada 2013

Przeze mnie ( one-shot )

To już kolejny rok bez ciebie. Sam nie wiem jak jeszcze funkcjonuję. Pewnie, gdyby najbliżsi ciągle mnie nie doglądali to już dawno by mnie nie było. Wszystko przez ten ból, który zostawiłeś mi po sobie. Gdybym wtedy nie zadzwonił. Gdybym wtedy tak nie prosił. Nie spieszyłbyś się tak. Zobaczył ten cholerny samochód i nie zginął na moich oczach. Nie musiałbym patrzeć na twoje opadające powieki, lekki uśmiech i przestającą się poruszać klatkę piersiową. Byłbyś tu przy mnie i przytulał mnie w tej chwili. Byłem tak samolubny. Chciałem, żebyś zawsze był przy mnie, ale tego nie przewidziałem. Nie przewidziałem, że jednym życzeniem sprawię, że odejdziesz na zawsze zostawiając mnie samego. Zostałem sam na własne życzenie. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. Codziennie widzę cię w snach. Stoisz gdzieś w oddali uśmiechając się promiennie i mówiąc coś czego nie potrafię usłyszeć. Budzę się wtedy cały zapłakany i całym sobą pragnę wybudzić się z tego koszmaru i wtulić się w ciebie słuchając jak cichutko nucisz uspakajające mnie melodie kołysząc w ramionach. Niestety to się nie dzieje. Już nie. A to wszystko przeze mnie. Przeze mnie ciebie już nie ma.
I muszę z tym żyć. Muszę, bo to kara. Przetrwam ją mając nadzieję, że chociaż po drugiej stronie, gdy mój czas nadejdzie spotkamy się ponownie. Wtedy będę mógł przeprosić cię osobiście i w końcu poczuć twą obecność. W końcu znowu cię przytulę i powiem jak bardzo kocham. Ale na to jeszcze czas. Na razie muszę żyć w tym koszmarze. W koszmarze, w który ciebie już nie ma. Przeze mnie.

_________________________________________________________________________________

Sama mnie bardzo wiem czemu to napisałam. Może to przez dzisiejsze święto. W pewnym sensie chciałam pozbyć się tego bólu, który dziś czuję. Nawet nie wiem czemu. Mam nadzieję, że się komuś spodoba. 
Co do obecnego opowiadania, to postaram się coś w końcu napisać. Ostatnio do niczego nie mam głowy. 
Przepraszam.