Strony

niedziela, 16 lutego 2014

Koszmarna niespodzianka ( Part 40/44 )

W końcu kolejna notka. Przepraszam, że tak późno i tak mało, ale ostatnio nie mam kompletnie chęci na pisanie. Zmuszam się do tego jak mogę, ale nie tędy droga. Jak tak dalej pójdzie to będę musiała zrobić sobie dłuższy odpoczynek. 
Zapraszam do czytania i komentowania >^.^<
_________________________________________________________________________________

W ambulansie Hee myślał, że oszaleje. Dosłownie co sekundę był 'przestawiany' z miejsca na miejsce przez funkcjonariuszy zdrowia. Na dodatek denerwowało go to, że siedząc obok siebie krzyczeli jakby byli głusi. Najczęściej były to teksty w stylu "podajcie mi to tamto blablabla" i "proszę się przesunąć, usiąść tam, albo tam" samo sranie w banie. Hee i tak ich nie słuchał. Zatopiony był we własnych myślach i błaganiach oczywiście tych wewnętrznych, aby Siwon przeżył. Nie mógł patrzeć na jego posiniaczoną twarz, ubranie w strzępkach, ranę postrzałową na kolanie czy siniaki zdobiące swą purpurą całe jego ciało. Bał się myśleć ile może mieć obrażeń wewnętrznych. Najgorsze jednak było to, że Wielebny był nieprzytomny.
- Przyspiesz... On nie oddycha! - krzyknął nagle jeden z całej zgrai do kierowcy. Oczy Heechula po tym zdaniu zmieniły się w dwa wielkie spodki z których ciurkiem zaczęły płynąć łzy. Wszystko widział rozmazane. Masaż serca, dwa wdechy, sprawdzenie pulsu po czym kolejny masaż. Serce mu się łamało gdy lekarze kiwali głowami, że pulsu nie ma.
Gdy tylko dojechali pod szpital wyskoczyli z karetki w mgnieniu oka zostawiając w tyle przerażonego i zapłakanego Kociowładnego. Gdy ten ich dogonił niestety wjeżdżali już na oddział zamknięty do którego jeśli się nie należało do personelu nie miało się wstępu. Usiadł więc na ławce i czekał nie mogąc znieść tej bezradności. Kilka razy próbował się czegoś dowiedzieć jednak nic z tego nie wyszło. Wszyscy kazali czekać na głównego lekarza.
- Przepraszam.. mogę pożyczyć na chwilę Pani telefon? - zapytał jednej z mijających go pielęgniarek. Ta widząc w jakim jest stanie podała mu go bez namysłu, a on wykręcił numer Kyu.
- Kyu.. przyjedź tu.. tak nic mi nie jest ale Siwon... jakiś okoliczny szpital. Dużo ich na tym zadupiu nie ma. - mówił starając się panować nad sobą. Gdy tylko się rozłączył podał telefon pielęgniarce, podziękował i usiadł na powrót wyłamując sobie palce.
Kyu do szpitala dotarł dopiero po godzinie. Jak się okazało w okolicach były takowe trzy i Hee z Siwonem przebywali w tym trzecim.
- Co z Siwonem. - powiedział Kyu idąc w stronę Heechula. Ten podniósł głowę i widząc przyjaciela zerwał się na równe nogi.
- Nie mam pojęcia. Nikt nic mi nie mówi, każą czekać na lekarza, ale ten się jak na złość nie pojawia. To na pewno nie wróży nic dobrego. - mówił szybko nawet nie zauważając, że dłonie zaczęły mu się trząść ze stresu. - A co jak on nie przeżyje? W karetce nie oddychał. - dodał patrząc na przyjaciela jakby umiał on zobaczyć przyszłość i powiedzieć co się stanie.
- Spokojnie. Zobaczysz, że nic mu nie będzie. Za jakiś czas wyjdzie lekarz z uśmiechem i powie, że to tylko draśnięcie. - uspokajał go młodszy, ale sam nie wierzył w to co mówił. Jeśli Heechul mówił poważnie z tym, że Wielebny nie oddychał to może być poważne.
- Na pewno? - zapytał jeszcze Kociowładny.
- Jestem tego pewien, a teraz usiądź. - uśmiechnął się i posadził nadal roztrzęsionego przyjaciela na krześle siadając obok.
- Kyu.. To moja wina, że jest w takim stanie. Gdyby nie ja to miałby normalne życie pewnie nic złego by mu się nie przytrafiało. Nie musiałby też się martwić o takiego kretyna jak ja... A tak co ma? Obecnie walczenie o własne życie przeze mnie, a normalnie to stres i poszarpane nerwy przez moje zachowanie. - spuścił głowę. Pierwszy raz mówił o sobie jak o nieudaczniku przeszkadzającym wszystkim dookoła.
- Możesz przestać? Tym mu nie pomożesz, a zacznijmy od tego, że jakby nie chciał to by przy tobie nie był. Już dawno by cię zostawił jakby uważał tak jak ty. - wkurzył się Kyu. Wstał i zostawił Chula samego ze sobą. Po chwili wrócił z pielęgniarką.
- Proszę za mną Panie Kim. - powiedziała. Heechul ruszył za nią. Zaprowadziła go do jednoosobowej sali. Podała tabletki uspokajające i nasenne. Gdy zasnął zostawiła go samego. - Zrobiłam jak Pan kazał Panie Cho. - zameldowała Kyuhyunowi.
- Dziękuję. Tak będzie dla niego lepiej. To co przeżył to duża trauma. Mam nadzieję, że gdy się obudzi będzie lepiej.